źródło: Intercept
Rok 2020 był jednym z najbardziej burzliwych we współczesnej historii Ameryki. Aby uznać wydarzenia choćby w najmniejszym stopniu za destabilizujące i przekształcające, należy cofnąć się do kryzysu finansowego z 2008 r. oraz ataków z 9 września i ataków wąglika w 11 r., chociaż te wstrząsy systemowe, choć głębokie, miały charakter izolowany (jeden dotyczył kryzysu bezpieczeństwa narodowego, innym kryzys finansowy), a zatem ma bardziej ograniczony zakres niż niestabilność wielokryzysowa, która obecnie kształtuje amerykańską politykę i kulturę.
Od zakończenia II wojny światowej jedynym bliskim konkurentem chwili obecnej są wielostronne niepokoje z lat 1960. i wczesnych 1970. XX w.: seryjne zabójstwa przywódców politycznych, masowe protesty na rzecz praw obywatelskich i antywojenne, ciągłe zamieszki, wściekłość z powodu haniebnej wojny w Indochinach i ustąpienia nękanego korupcją prezydenta.
Ale te wydarzenia rozwijały się i nawarstwiały na siebie w ciągu dekady. Dla zasadniczego kontrastu obecny splot kryzysów, z których każdy ma swoje znaczenie historyczne – globalna pandemia, zamknięcie gospodarcze i społeczne, masowe bezrobocie, trwały ruch protestacyjny wywołujący rosnący poziom przemocy i zmienności oraz wybory prezydenckie skupione centralnie w sprawie jednej ze znanych w USA postaci politycznych wywołujących największe podziały, a tak się składa, że jest urzędującym prezydentem – dzieją się jednocześnie, eksplodując jedna na drugiej w ciągu kilku miesięcy.
Pod nagłówkami słusznie poświęconymi najważniejszym wydarzeniom roku 2020 kryją się bardzo niepokojące dane, które odzwierciedlają nasilające się patologie w populacji USA – nie choroby moralne czy alegoryczne, ale choroby psychiczne, emocjonalne, psychologiczne i naukowo udowodnione. Wiele osób, które miały szczęście przetrwać tę pandemię z nienaruszonym zdrowiem fizycznym, wie anegdotycznie – z obserwacji innych i siebie – że te kryzysy polityczne i społeczne zrodziły trudności emocjonalne i wyzwania psychologiczne.
Niemniej jednak dane są zdumiewające, zarówno jeśli chodzi o głębokość kryzysów społecznych i psychicznych, jakie pokazują, jak i ich wszechobecność. Być może najbardziej ilustracyjnym badaniem było badanie opublikowane przez Centra Kontroli i Zapobiegania Chorobom na początku tego miesiąca obszerne badanie stanu zdrowia psychicznego Amerykanów pod koniec czerwca.
Jedno z pytań zadanych przez badaczy dotyczyło tego, czy ktoś „poważnie rozważał samobójstwo w ciągu ostatnich 30 dni” – nie uważał tego przelotnie za chwilową fantazję ani nie myślał o tym nigdy w życiu, ale poważnie rozważał samobójstwo przynajmniej raz w ostatnie 30 dni. Wyniki są zdumiewające.
Dla Amerykanów w wieku 18–24 lat – 25.5 procent – nieco ponad 1 na 4 młodzi Amerykanie – powiedzieli, że tak. W przypadku znacznie większej grupy Amerykanów w wieku 25–44 lat odsetek ten był nieco niższy, ale nadal niezwykle alarmujący: 16 procent. Ogółem 18.6 procent Amerykanów pochodzenia latynoskiego i 15 procent Afroamerykanów stwierdziło, że w ciągu ostatniego miesiąca poważnie rozważało samobójstwo. Dwie grupy z największym odsetkiem osób, które odpowiedziały „tak”: Amerykanie z wykształceniem poniżej średniej i nieopłacani opiekunowie – w obu przypadkach 30 procent – czyli prawie 1 na 3 – odpowiedziało twierdząco. W czerwcu pełne 10 procent populacji USA poważnie rozważało samobójstwo.
W zdalnie zdrowym społeczeństwie, które zapewnia podstawowe potrzeby emocjonalne swojej populacji, samobójstwa i poważne myśli samobójcze są rzadkimi zdarzeniami. Jest to przekleństwem dla najbardziej podstawowego ludzkiego instynktu: woli życia. Społeczeństwo, w którym tak ogromna część populacji poważnie rozważa tę opcję, wcale nie jest zdrowe i wyraźnie nie zapewnia swoim obywatelom podstawowych rzeczy niezbędnych do satysfakcjonującego życia.
Alarmujące dane CDC wykraczają daleko poza poważne pragnienia samobójcze. Ustalono również, że „40.9% respondentów zgłosiło co najmniej jeden niekorzystny stan zdrowia psychicznego lub behawioralnego, w tym objawy zaburzeń lękowych lub zaburzeń depresyjnych (30.9%), objawy zaburzenia związanego z traumą i stresem (TSRD) związane z pandemią (26.3%) oraz rozpoczęło lub zwiększyło używanie substancji psychoaktywnych w celu radzenia sobie ze stresem lub emocjami związanymi z Covid-19 (13.3%). Dla najmłodszej części dorosłej populacji, w wieku 18-24 lat, znacząco więcej niż połowa (62.9%) zgłosiło, że cierpi na zaburzenia depresyjne lub lękowe.
Że zdrowie psychiczne ucierpi materialnie w środku pandemii – wymagającej izolacji od społeczności i pracy, kwarantann, przestojów gospodarczych oraz strachu przed chorobą i śmiercią – nie jest zaskakujące. W kwietniu, gdy realia izolacji i kwarantanny w USA stawały się coraz bardziej widoczne, poświęciliśmy odcinek SYSTEM UPDATE dyskusji z ekspertami ds. zdrowia psychicznego, Andrew Solomonem i Johannem Hari, obaj opisali jak „trauma tej pandemii – rozwikłanie naszego sposobu życia na nieważne, jak długo to potrwa, przymusowe postrzeganie wszystkich innych ludzi jako zagrożenia, a zwłaszcza utrzymująca się izolacja i dystans społeczny” – zaostrzą praktycznie każdą patologię społeczną, w tym patologię zdrowie psychiczne.
Jednak tym bardziej niepokojące jest to, że tendencje te były tym bardziej niepokojące, że na długo poprzedzały nadejście kryzysu związanego z koronawirusem, nie mówiąc już o katastrofie gospodarczej, która po nim nastąpiła, i niepokojach społecznych wywołanych tegorocznym ruchem protestacyjnym. Rzeczywiście, co najmniej od kryzysu finansowego z 2008 r., kiedy najpierw administracja Busha, a następnie administracja Obamy podjęła działania mające na celu ochronę interesów potentatów, którzy go spowodowali, jednocześnie pozwalając wszystkim innym pogrążać się w długach i przejęciach, oznaki zbiorowego zdrowia psychicznego w Stany Zjednoczone migały na czerwono.
W 2018 roku NBC News, korzystając z badań ubezpieczeń zdrowotnych, poinformował, że „Poważna depresja występuje coraz częściej wśród Amerykanów ze wszystkich grup wiekowych, ale najszybciej rośnie wśród nastolatków i młodych dorosłych”. W 2019 roku Amerykańskie Towarzystwo Psychologiczne opublikował badanie dokumentujący 30-procentowy wzrost „wskaźnika samobójstw wśród dziewcząt i kobiet w Stanach Zjednoczonych w latach 2000–2016, z 10.4 do 13.5 na 100,000 50 osób” oraz 2000-procentowy wzrost „liczby samobójstw wśród dziewcząt i kobiet w latach 2016–10”. W raporcie napisano: „W roku 2016 samobójstwo było dziesiątą najczęstszą przyczyną zgonów w Stanach Zjednoczonych. Była drugą najczęstszą przyczyną zgonów wśród osób w wieku od 10 do 34 lat i czwartą najczęstszą przyczyną zgonów osób w wieku od 35 do 54 lat”.
W marcu 2020 r. w nowojorskim Atul Gawande opublikował badanie danych dwóch ekonomistów z Princeton, Anne Case i Angus Deaton, pod tytułem: „Dlaczego Amerykanie umierają z rozpaczy: niesprawiedliwość naszej gospodarki, jak twierdzą dwaj ekonomiści, można mierzyć nie tylko w dolarach, ale także w liczbie zgonów”. Trwająca od kilkudziesięciu lat stagnacja gospodarcza Amerykanów, odwrócenie „amerykańskiego snu” i szokująco wysokie masowe bezrobocie wywołane pandemią to oczywiście istotne powody, dla których patologie te obecnie gwałtownie się pogłębiają.
Obserwacja tych trendów jest konieczna, ale niewystarczająca, aby zrozumieć ich zakres i wpływ. Dlaczego praktycznie każdy wskaźnik chorób psychicznych i duchowych – samobójstwa, depresja, zaburzenia lękowe, uzależnienia i alkoholizm – znacząco i szybko rośnie w najbogatszym kraju na świecie, przepełnionym zaawansowanymi technologiami i przynajmniej pozorami liberalnej demokracji?
Jednej odpowiedzi udzieliła NBC dr Laurel Williams, ordynator psychiatrii w Texas Children's Hospital, omawiając przyczyny depresji: „Brakuje społeczności. Jest ilość czasu, którą spędzamy przed ekranami, a nie przed innymi ludźmi. Jeśli nie masz społeczności, do której możesz się zwrócić, oznacza to, że twoja beznadziejność nie ma dokąd pójść.
Odpowiedź ta jest podobna do tej, jaką daje genialny książka o depresji i współczesnych społeczeństwach zachodnich Johanna Hari, „Utracone połączenia” wraz z jego wirusowa rozmowa TED na ten sam temat: mianowicie, to właśnie cechy definiujące współczesne społeczeństwa zachodnie są doskonale zaprojektowane, aby pozbawić ludzi ich najpilniejszych potrzeb emocjonalnych (książka Hariego o uzależnieniach „Chasing the Scream” oraz książka jeszcze bardziej wirusowy TED Talk na ten temat brzmi podobnie: dlaczego Amerykanie tak przerażająco licznie popadają w poważne problemy związane z nadużywaniem substancji psychoaktywnych).
Wiele uwagi poświęca się ubolewaniu nad toksycznością naszego dyskursu, napędzaną nienawiścią polaryzacją naszej polityki i fragmentacją naszej kultury. Trudno jednak wyobrazić sobie inny wynik w społeczeństwie, które rodzi tak wiele patologii psychologicznych i emocjonalnych, odmawiając swoim członkom tego, czego najbardziej potrzebują do satysfakcjonującego życia.
Dzisiejsza AKTUALIZACJA SYSTEMU na kanale YouTube The Intercept poświęca się badaniu tego rozwikłania tkanki społecznej: nie tylko danych wskazujących, że tak się dzieje, ale także przyczyn i prawdopodobnych konsekwencji dla naszej polityki, naszej kultury i naszego społeczeństwa w ogóle. Oraz odpowiedzi na pytanie, jakie się z tym wszystkim wiąże – gdzie jest rampa wyjściowa, aby zapobiec dalszemu pogorszeniu się tych tendencji? — są równie nieuchwytne, co istotne. Można go także obejrzeć w odtwarzaczu poniżej:
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna