Źródło: Glenngreenwald
Rządy USA i UE wyrażają dziś oburzenie z powodu przymusowe lądowanie przez Białoruś samolotu pasażerskiego przelatującego nad jej przestrzenią powietrzną w drodze na Litwę. Komercyjny odrzutowiec Ryanair, który wystartował z Aten i przewoził 171 pasażerów, znajdował się zaledwie kilka mil od granicy z Litwą, kiedy białoruski myśliwiec MiG-29 nakazał samolotowi zawrócić i wylądować w Mińsku, stolicy kraju .
Na pokładzie samolotu Ryanair znajdował się czołowy działacz białoruskiej opozycji, 26-letni Roman Protasevich, który w obawie przed aresztowaniem w 2019 roku uciekł ze swojego kraju, aby zamieszkać na wygnaniu na sąsiedniej Litwie. Opozycja udała się do Aten, aby wziąć udział w konferencji ekonomicznej z główną przywódczynią białoruskiej opozycji Swietłaną Tichanowską i próbował wrócić do domu na Litwie, gdy samolot został siłą skierowany na inny kierunek.
Protasevich już jako nastolatek stał się dysydentem sprzeciwiającym się wieloletniemu autorytarnemu przywódcy Białorusi Aleksandrowi Łukaszence, a w ostatnich latach swój sprzeciw jedynie nasilił. Kiedy w zeszłym roku Łukaszenka został „ponownie wybrany” na szóstą kadencję na prezydenta w fikcyjnych wyborach, wybuchły największe i najtrwalsze protesty przeciwko Łukaszence od lat. Protasevich nawet na wygnaniu był czołowym głosem opozycji, wykorzystując antyłaukaszenkowy kanał w Telegramie – jednym z niewielu pozostałych kanałów dystrybucji, jaki mają dysydenci – do wyrażania krytyki reżimu. Za tę działalność został formalnie oskarżony o różne przestępstwa związane z bezpieczeństwem narodowym, a następnie w listopadzie ubiegłego roku został wpisany na oficjalną „listę terrorystów” białoruskiego wywiadu (z czasów republiki radzieckiej zwanego jeszcze „KGB”).
Służba prasowa Łukaszenki podała, że myśliwiec został rozmieszczony na rozkaz samego przywódcy, który przekazał pilotowi Ryanaira, że według niego na pokładzie samolotu znajdowała się bomba lub inne zagrożenie. Kiedy samolot wylądował w Mińsku, przeprowadzono godzinne poszukiwania, które nie wykazały bomby ani żadnego innego urządzenia, które mogłoby zagrozić bezpieczeństwu samolotu, po czym pozwolono samolotowi wystartować i wylądować trzydzieści minut później w zamierzonym miejscu na Litwie. Brakowało jednak dwóch pasażerów. Protasevich został szybko zatrzymany po tym, jak samolot zmuszony został do lądowania w Mińsku, a obecnie przebywa w białoruskim więzieniu, gdzie grozi mu wyrok śmierci jako „terrorysta” i/lub długi wyrok więzienia za rzekome przestępstwa przeciwko bezpieczeństwu narodowemu. Zatrzymano także jego dziewczynę, która podróżowała z nim, mimo że nie postawiono jej żadnych zarzutów. Pasażerowie lotu mówią, że Protasevich wpadł w panikę, gdy pilot oznajmił, że samolot wyląduje w Mińsku, wiedząc, że jego los jest przesądzony, i informując innych pasażerów, że grozi mu wyrok śmierci.
Gniew ze strony rządów amerykańskich i europejskich z powodu tego incydentu pojawił się szybko i gwałtownie. „Zdecydowanie potępiamy bezczelny i szokujący czyn reżimu Łukaszenki mający na celu zmianę kierunku lotu komercyjnego i aresztowanie dziennikarza” – oznajmił sekretarz stanu USA Antony Blinken. napisali w niedzielę wieczorem na Twitterze, dodając, że urzędnicy amerykańscy „żądają międzynarodowego śledztwa i koordynują z naszymi partnerami dalsze kroki”.
Ponieważ UE obejmuje jako państwa członkowskie zarówno kraj wylotu (Grecja), jak i miejsce docelowe (Litwa), a także ponieważ Ryanair ma siedzibę w innym kraju UE (Irlandia), jej urzędnicy wyrażają podobne potępienie. Szefowa Komisji Europejskiej Ursula von der Leyen potępiła przymusowe lądowanie jako „skandaliczne i nielegalne zachowanie” i ostrzegła, że „będzie miało konsekwencje”. Przywódcy Litwy i Irlandii zażądali poważnego odwetu i sankcji. Nie jest jasne, jakie opcje odwetu są dostępne, biorąc pod uwagę reżim silnych sankcji międzynarodowych nałożonych już na Łukaszenkę i jego sojuszników.
Nie ma wątpliwości, że przymusowe lądowanie tego samolotu przez Białoruś z wyraźnym zamiarem aresztowania Protasevicha jest nielegalne w świetle licznych konwencji i traktatów regulujących przestrzeń powietrzną. Każde przymusowe lądowanie samolotu odrzutowego niesie ze sobą niebezpieczeństwo, a bezpieczne międzynarodowe podróże powietrzne byłyby niemożliwe, gdyby kraje mogły zmusić samoloty lecące za pozwoleniem nad ich przestrzenią powietrzną do lądowania w celu zatrzymania pasażerów, którzy mogliby znajdować się na pokładzie. Ten czyn Białorusi zasługuje na całe potępienie, jakie otrzymuje.
Jednak doniesienia prasowe na Zachodzie przedstawiające ten incydent jako swego rodzaju bezprecedensowy atak na konwencje prawne regulujące podróże lotnicze i podstawowe zasady przyzwoitości przestrzegane przez narody przestrzegające prawa, wybielają historię. Próby podejmowanych przez urzędników amerykańskich, takich jak Blinken i biurokratów UE w Brukseli, przedstawiania zachowania Białorusinów jako pewnego rodzaju bandyckiego odstępstwa, nie do pomyślenia dla jakiejkolwiek demokracji szanującej prawo, są szczególnie irytujące i kłamliwe.
W 2013 r. USA i kluczowe państwa UE był pionierem taktyki zastosowanej właśnie przez Łukaszenkę. Zrobili to w ramach nieudanego planu zatrzymania i aresztowania sygnalisty NSA Edwarda Snowdena. Incydent ten wywołał wówczas światowy szok i oburzenie właśnie dlatego, że osiem lat temu był to naprawdę bezprecedensowy atak na wartości i konwencje, na które obecnie się powołują, aby potępić Białoruś.
W lipcu tego roku demokratycznie wybrany prezydent Boliwii Evo Morales udał się do Rosji na rutynową konferencję międzynarodową, w której uczestniczyły kraje eksportujące gaz ziemny. W czasie podróży Moralesa Edward Snowden znajdował się w trakcie dziwacznej pięciotygodniowej próby, podczas której przebywał utknął w międzynarodowej strefie tranzytowej Szeremietiewo w Moskwie nie mogą wejść na pokład samolotu opuszczającego Rosję ani opuścić lotniska w celu wjazdu do Rosji.
23 czerwca urzędnicy z Hongkongu odrzucone żądanie rządu Stanów Zjednoczonych, aby aresztowali Snowdena i przekazali go Stanom Zjednoczonym. Hongkong był miastem, które Snowden wybrał na spotkanie z dwoma wybranymi przez siebie dziennikarzami (jednym z nich byłem ja) ze względu na, jego zdaniem, szlachetną historię miasta walcząc z represjami oraz na rzecz niepodległości i wolności słowa. Ogłaszając odmowę wydania Snowdena, urzędnicy Hongkongu wydali wyjątkowo wyzywające oświadczenie: nawet kpiące stwierdzenie wyjaśniając, że Snowdenowi pozwolono opuścić Hongkong „na własną prośbę”. W oświadczeniu tym oskarżono także Stany Zjednoczone o wydanie niewłaściwego z prawnego punktu widzenia i niedokładnego żądania ekstradycji, które miały obowiązek odrzucić, a następnie wyraźnie wskazano, że prawdziwym przestępstwem wymagającym dochodzenia było szpiegowanie przez USA ludności reszty świata.
Snowden w ten sposób opuścił Hongkong tego dnia z zamiarem udania się do Moskwy, następnie natychmiastowego lotu na Kubę, a następnie udania się do ostatecznego miejsca docelowego w państwie Ameryki Łacińskiej – Boliwii lub Ekwadoru – w celu ubiegania się tam o azyl. Ale nawet po tym, jak ówczesny prezydent Barack Obama zaprzeczył, że rząd USA będzie „kręcił i handlował”, aby doprowadzić Snowdena do amerykańskiego aresztu: „Nie będę leciał samolotem, żeby złapać 29-letniego hakera” On lekceważąco stwierdził podczas czerwcowej konferencji prasowej — rząd USA w rzeczywistości robił wszystko, co w jego mocy, aby uniemożliwić Snowdenowi wymknięcie się ze szponów rządu USA.
Pod przewodnictwem ówczesnego wiceprezydenta Joe Bidena, urzędnicy amerykańscy ostrzeżony wszystkie kraje w Europie i Ameryce Południowej rozważają udzielenie Snowdenowi schronienia, które mogłoby mieć poważne konsekwencje, gdyby udzielił sygnaliście azylu. Groźby pod adresem Hawany spowodowały, że rząd kubański odwołał zobowiązanie dotyczące bezpiecznego przejazdu, złożone prawnikowi Snowdena. Pod presją Bidena także Ekwador się odwróciło ogłoszenie dokumentu bezpiecznego przejazdu wydanego Snowdenowi było błędem.
A w dniu, w którym Snowden opuścił Hongkong, Departament Stanu USA jednostronnie unieważnił mu paszporti dlatego po wylądowaniu w Moskwie tak było zakaz wejścia na pokład swój następny lot międzynarodowy do Hawany. Ponieważ rząd rosyjski nie mógł wpuścić go na pokład samolotu ze względu na jego unieważniony paszport, a wnioski o azyl Snowdena rozpatrywane zarówno przez Rosję, jak i blisko dwadzieścia innych państw, był zmuszony pozostać na lotnisku do 1 sierpnia, kiedy Moskwa ostatecznie przyznała mu mu tymczasowy azyl. Od tamtej pory tam mieszka. Zawsze była to zdumiewająca ironia historii Snowdena: głównym atakiem na niego ze strony urzędników amerykańskich, mającym na celu zakwestionowanie jego motywów i patriotyzmu, było to, że mieszka w Rosji i w związku z tym prawdopodobnie współpracował z władzami rosyjskimi (twierdzenie to nie zostało nigdy przedstawione żadne dowody). ), podczas gdy rzeczywistość jest taka, że Snowden opuściłby Rosję osiem lat temu po 30-minutowym pobycie na tamtejszym lotnisku, gdyby amerykańscy urzędnicy nie zastosowali szeregu manewrów, które uniemożliwiły mu wyjazd.
(Stwierdzenie Obamy, że Snowden nie przejmuje się zbytnio, zostało wypowiedziane mniej więcej w tym samym czasie, gdy rządy USA i Wielkiej Brytanii dopuściły się innych ekstremalnych działań, w tym wysyłania funkcjonariuszy organów ścigania do The Guardianlondyńskiego newsroomu, aby zmusić ich do fizycznego działania zniszczyć ich komputery wykorzystywane do przechowywania kopii archiwum Snowdena, a także do przetrzymywania mojego męża, Davida Mirandy, na podstawie prawa terrorystycznego na lotnisku Heathrow, z zaawansowaną wiedzę na temat administracji Obamy).
Podczas pobytu w Moskwie prezydent Morales – 1 lipca, dzień przed planowanym powrotem do Boliwii – udzielił wywiadu lokalnemu rosyjskiemu portalowi, w którym powiedział, że Boliwia będzie otwarta na możliwość udzielenia azylu Snowdenowi. Następnego dnia Morales wszedł na pokład prezydenckiego odrzutowca Boliwii, aby zgodnie z planem polecieć z powrotem do La Paz, a plan lotu obejmował przelot nad kilkoma państwami członkowskimi UE – w tym Austrią, Francją, Hiszpanią, Włochami i Portugalią, a także Polską i Czechami — z postojem na tankowanie na Wyspach Kanaryjskich w Hiszpanii.
Boliwijski samolot przeleciał nad Polską i Czechami bez żadnych incydentów. Jednak zapisy lotów pokazują, że lecąc nad Austrią w kierunku Francji, samolot nagle skręcił ostro na wschód, z powrotem do stolicy Austrii, Wiednia, gdzie dokonał nieplanowanego lądowania. Morales i jego świta utknęli tam na dwanaście godzin, po czym ponownie wsiedli do samolotu i odlecieli z powrotem do Boliwii.
Boliwijscy urzędnicy natychmiast ogłosili, że w trakcie lotu Francja, Hiszpania i Włochy poinformowały ich, że cofnięto im pozwolenie na przelot nad przestrzenią powietrzną tych krajów. Nie mając wystarczającej ilości paliwa, aby polecieć alternatywną trasą, boliwijski pilot był zmuszony zawrócić i wylądować w Wiedniu. Urzędnikom boliwijskim powiedziano, że powodem odmowy w locie tym krajom UE zezwolenia na korzystanie z ich przestrzeni powietrznej były zapewnienia udzielone im przez bliżej nieokreślony zagraniczny rząd, że Snowden był w samolocie z Moralesem i że podróżował, ponieważ Boliwia przyznała mu azyl.
Po tym, jak samolot Moralesa został zmuszony do lądowania na lotnisku w Wiedniu, austriaccy urzędnicy szybko ogłosili, że przeszukali samolot i ustalili, że Snowdena na nim nie ma. Choć Boliwia zaprzeczyła, jakoby wyraziła zgodę na jakiekolwiek tego rodzaju przeszukanie samolotu prezydenckiego, boliwijscy urzędnicy ze złością naśmiewali się z pomysłu, jakoby Morales potajemnie przemycał Snowdena z Rosji do Boliwii. Przez cały czas, gdy to się działo, Snowden przebywał w Moskwie. Nie trzeba dodawać, że gdyby Snowden znajdował się na pokładzie samolotu Moralesa, który zmuszony był wylądować w Wiedniu, austriaccy urzędnicy natychmiast by go zatrzymali i przekazali Stanom Zjednoczonym, które wydały już wówczas międzynarodowy nakaz aresztowania. Jedynym powodem, dla którego Snowdena nie spotkał tego dnia taki sam los jak ten w niedzielę Protasevicha, jest to, że akurat nie znajdował się na pokładzie docelowego samolotu, który został zmuszony do nieplanowanego lądowania w Wiedniu.
Połączenia międzynarodowe oburzenie skierowane przeciwko UE i USA w związku z przymusowym zestrzeleniem boliwijskiego samolotu prezydenckiego rozlało się równie szybko i intensywnie, jak oburzenie tych państw skierowane obecnie na Białoruś. Ambasador Boliwii przy ONZ nazwał to próbą „porwania” – dokładnie tego określenia używają obecnie w odniesieniu do Białorusi państwa, które tak oskarżone przez niego państwa. Ówczesna prezydent Brazylii Dilma Rousseff wyraziła „oburzenie i potępienie”. Ówczesna prezydent Argentyny Cristina Kirchner określiła zestrzelenie samolotu Moralesa jako „ślady kolonializmu, o którym myśleliśmy, że już dawno się skończył”, dodała, że „stanowi to nie tylko upokorzenie siostrzanego narodu, ale całej Ameryki Południowej”. Nawet zdominowana przez USA Organizacja Państw Amerykańskich wyraziła „głębokie niezadowolenie z decyzji władz lotniczych kilku krajów europejskich, które odmówiły korzystania z przestrzeni powietrznej”, dodała, że „nic nie usprawiedliwia aktu takiego braku szacunku dla najwyższej władzy kraj."
Gdy kontrowersje nabrały tempa, najważniejsze państwa UE początkowo próbowały fałszywie zaprzeczać, jakoby odegrały jakąkolwiek rolę w incydencie, utrzymując, że nie zamknęły swojej przestrzeni powietrznej dla samolotu Boliwii. Francja miała szybko stwierdził że chociaż pierwotnie odmówił boliwijskiego samolotu korzystania ze swojej przestrzeni powietrznej w powietrzu, ówczesny prezydent Francois Hollande zmienił tę decyzję, gdy dowiedział się, że Morales jest na pokładzie. W końcu jednak Francuzi w pełni przyznał się do prawdy: „Francja przeprosiła Boliwię po tym, jak Paryż przyznał, że zakazał samolotowi prezydenta Boliwii wlotu w francuską przestrzeń powietrzną z powodu plotek, że na pokładzie był Edward Snowden”.
W międzyczasie Hiszpania również przeprosiła Boliwię. Jego ówczesny minister spraw zagranicznych przyznał tajemniczo: „Powiedzieli nam, że są pewni… że jest na pokładzie.” Choć hiszpański urzędnik nie chciał sprecyzować, kim byli „oni” – jakby istniały jakiekolwiek wątpliwości – przyznał, że zapewnienia, że Snowden był na pokładzie samolotu Moralesa, były jedynym powodem podjęcia działań mających na celu zmuszenie samolotu przywódcy Boliwii do lądowania. „Reakcja wszystkich krajów europejskich, które podjęły działania – dobre czy złe – wynikała z przekazanych informacji. Nie mogłem w tym momencie sprawdzić, czy to prawda, czy nie, bo trzeba było natychmiast działać” – powiedział. Zaprzeczając, że władze hiszpańskie całkowicie „zamknęły” swoją przestrzeń powietrzną dla Moralesa, zaprzeczają przyznał to, co nazwali „opóźnieniami” w zatwierdzeniu praw do przestrzeni powietrznej w trakcie lotu, zmusiło Moralesa do wylądowania w Austrii i przeprosił za „niewłaściwe” potraktowanie tej sprawy przez Madryt.
Podobnie jak wiele innych krajów Boliwia nie miała wątpliwości co do tego, kto fałszywie powiedział tym krajom, że są pewne, że Snowden był na pokładzie samolotu Moralesa i w związku z tym zażądał zmuszenia go do lądowania. Minister obrony, który był na pokładzie samolotu, nie pozostawił w tej kwestii żadnych wątpliwości: „To wrogie działanie Departamentu Stanu Stanów Zjednoczonych, który posłużył się różnymi rządami europejskimi”. Minister spraw zagranicznych Boliwii powiedział, że kraje te na polecenie administracji Obamy spiskowały, aby „narazić życie prezydenta”.
Biorąc pod uwagę, że tylko Stany Zjednoczone tak desperacko chciały dorwać Snowdena w swoje łapy – wykorzystały już wiceprezydenta Bidena do poprowadzenia wysoce przymusowych wysiłków mających na celu grożenie krajom karą w przypadku udzielenia mu azylu – niewielu wątpiło, skąd pochodzą te fałszywe informacje wywiadowcze i który stał za bezprecedensowym aktem zmuszenia samolotu prezydenckiego do lądowania. Rzeczywiście, wszystko to było tak rażąco oczywiste, że nawet rząd USA nie był skłonny temu zaprzeczyć.
Obowiązek udzielenia odpowiedzi na pytania międzynarodowe dotyczące tego incydentu pozostawiono rzecznikowi Departamentu Stanu Obamy. Stanowisko to zajmowała wówczas Jen Psaki, obecnie sekretarz prasowa Białego Domu Bidena. Jak to często robi, reporter Departamentu Stanu Associated Press, Matt Lee, bezlitośnie naciskał na Psakiego, żądając odpowiedzi na pytanie, jaką rolę odegrały Stany Zjednoczone w tym incydencie. Jak to często robi, Psaki zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby odmówić nawet minimalnej przejrzystości – nie przyznając się ani nie zaprzeczając, że za tym wszystkim stoją Stany Zjednoczone – mimo to poczyniła krytyczne ustępstwa na szczeblu Konferencja prasowa Departamentu Stanu, 3 lipca:
PYTANIE: Czy Stany Zjednoczone odegrały jakąkolwiek rolę w zachęcaniu krajów Europy Zachodniej do zablokowania wczorajszego lotu prezydenta Boliwii? Czy w tej sprawie doszło do jakiejkolwiek komunikacji między Stanami Zjednoczonymi a tymi krajami?
SM. PSAKI: Cóż, jak wiecie, ponieważ sporo tu o tym rozmawialiśmy, Stany Zjednoczone utrzymywały kontakt – Stany Zjednoczone, powinienem powiedzieć, urzędnicy – nawiązywały kontakt z wieloma krajami w trakcie ostatnie 10 dni. I nie zrobiliśmy tego – nie wymieniłem tych krajów; Na pewno dzisiaj tego nie zrobię.
Nasze stanowisko w sprawie Snowdena było również krystalicznie jasne, jeśli chodzi o to, co chcemy, aby się wydarzyło, i przesłanie to zostało przekazane zarówno publicznie, jak i prywatnie podczas szeregu rozmów, które odbyliśmy z krajami. I powtórzę: został oskarżony o ujawnienie tajnych informacji. Postawiono mu trzy zarzuty i powinien wrócić do Stanów Zjednoczonych. Nie wiem, czy którykolwiek kraj nie uważa, że tego właśnie chciałyby Stany Zjednoczone. . . .
PYTANIE: Decyzja ta spotkała się jednak z dużą krytyką ze strony przywódców Ameryki Łacińskiej, między innymi dlatego, że nie wydaje się, aby Snowden był za nią zwolennikiem. Chyba nie zaprzeczasz, że były rozmowy na ten temat. To znaczy oni – wielu przywódców Ameryki Łacińskiej skrytykowało dziś Stany Zjednoczone za interwencję podczas lotu dyplomatycznego. Czy ty – czy mam rację, rozumiejąc, że nie zaprzeczasz, że były rozmowy na ten temat?
SM. PSAKI: Nie mam zamiaru wnikać w rozmowy dyplomatyczne, jakie toczyły się w ciągu ostatnich 10 dni i z jakimi krajami były, ale wskażę państw, o których pan mówi i proszę, abyście ich dopytywali o podjęte decyzje .
PYTANIE: Ale Jen, czy kontaktowałaś się z tymi krajami lub zostałaś powiadomiona o tym, że będą one – no cóż, nie pozwolą wylądować pewnemu samolotowi – samolotem Prezydenta?
SM. PSAKI: Skontaktowaliśmy się z wieloma krajami na całym świecie, które miały jakiekolwiek szanse na to, że Snowden wyląduje lub nawet przejedzie przez ich kraje, ale nie mam zamiaru opisywać, kiedy to było ani jakie to były kraje.
PYTANIE: Jen —
PYTANIE: Dlaczego nie jest niestosowne, aby jakikolwiek kraj zasadniczo odmawiał głowie państwa bezpiecznego przelotu przez swoją przestrzeń powietrzną? Dlaczego – niezależnie od tego, czy Snowden był w tym samolocie, dlaczego nie jest to samo w sobie wyraźnie obraźliwe?
SM. PSAKI: Cóż, Roz, wskazałbym ci te konkretne kraje, aby odpowiedzieć na to pytanie.
PYTANIE: Ale gdyby – gdyby podobna sytuacja miała miejsce z udziałem Air Force One, byłby to incydent międzynarodowy.
SM. PSAKI: Nie wnikam w hipotezy. To nie jest coś, co się obecnie dzieje i o czym obecnie dyskutujemy. . . .
PYTANIE: Czy może pan powiedzieć, czy Stany Zjednoczone lub czy są państwo świadomi, że rząd USA kiedykolwiek miał jakiekolwiek informacje o tym, że Snowden może znajdować się w tym samolocie?
SM. PSAKI: Nie jestem tego świadomy – nie jestem tego świadomy, ale nie jest to coś, w co bym się wpakował, nawet gdybym wiedział. . . .
PYTANIE: Na lotnisku władze austriackie przeszukały samolot Moralesa. Czy USA o to prosiły?
SM. PSAKI: Jeszcze raz, my – chciałbym wskazać wam wszystkie te poszczególne kraje, aby opisać wam, co się wydarzyło i dlaczego podjęto różne decyzje.
PYTANIE: Czy konsultowałeś się z władzami austriackimi, kiedy pozwalały samolotowi na lądowanie, kiedy pozwalały na lądowanie na ziemi?
SM. PSAKI: Myślę, że moja ostatnia odpowiedź odpowiedziała na to pytanie.
Ta wymiana doprowadziła do nagłówków potwierdzając to, co większość już mocno podejrzewała: „Stany Zjednoczone przyznają się do kontaktu z innymi krajami w sprawie potencjalnych lotów Snowdena”. Jak to ujął Psaki, nawet odmawiając przyznania, że za zestrzeleniem samolotu Moralesa stoją Stany Zjednoczone: „Nie wiem, czy którykolwiek kraj nie uważa, że Stany Zjednoczone tego właśnie chciałyby się wydarzyć”.
Ilustrując, jak mało USA przejmuje się nawet udawaniem, że przestrzegają standardów, które narzucają innym, administracja Bidena w poniedziałek wysłała samą Psaki potępienia postępowania Białorusi jako „aktu szokującego” i „bezczelnej obrazy reżimu wobec międzynarodowej wolności, pokoju i bezpieczeństwa”. Urzędnikom Bidena nawet nie przyszło do głowy – choćby dla pozorów – aby znaleźć do tego kogoś innego niż tę samą osobę, która w 2013 r. zaciemniała i broniła działań USA i UE, wykonując to samo z samolotem prezydenckim w Boliwii. Urzędnicy amerykańscy po prostu nie wierzą, że obowiązują ich te same standardy, jakim muszą podlegać ich przeciwnicy.
Nic z tego, co wydarzyło się w związku z incydentem z Moralesem, nie ma żadnego wpływu na zasadność tego, co Białoruś zrobiła w niedzielę. To, że USA i ich unijni sojusznicy dopuścili się w 2013 roku niebezpiecznej zbrodni międzynarodowej, nie łagodzi kryminalnego charakteru podobnych działań Białorusi czy jakiegokolwiek innego kraju osiem lat później. Niebezpieczeństwa związane ze zestrzeleniem samolotu w celu aresztowania osoby podejrzanej o przebywanie na pokładzie samolotu są oczywiste. Niebezpieczeństwo wzrasta, a nie maleje, w miarę jak robi to coraz więcej krajów.
Jednak żaden dziennikarz, zwłaszcza zachodni, nie powinien publikować artykułów ani rozpowszechniać historii fałszywie przedstawiających niedzielny incydent jako bezprecedensowy atak, którego mógł dokonać wyłącznie autokrata sprzymierzony z Rosją. Pionierami tej taktyki były te same kraje, które dziś najgłośniej potępiają to, co się stało. Wszelkie doniesienia na temat tej historii, które wykluczają tę istotną historię i kontekst na rzecz fałszywej narracji o tym, że jest to „bezprecedensowe” – jak ma to miejsce w przypadku ogromnej większości doniesień mediów zachodnich o tym, co zrobiła Białoruś – wyrządzają poważną szkodę zarówno dziennikarstwu, jak i prawda. Jeżeli zmuszanie do zestrzelenia samolotu w celu aresztowania pasażera Romana Protasevicha jest skandalicznie niebezpieczne i zbrodnicze, to równie niebezpieczne i zbrodnicze musi być zrobienie tego samego w przypadku próby aresztowania podejrzanego pasażera Edwarda Snowdena.
W rzeczywistości jedyne dwie różnice między tymi sytuacjami, jakie można zlokalizować, to czynniki przed narody zachodnie odpowiedzialne za zestrzelenie samolotu Moralesa. W przeciwieństwie do tego, co zrobiła Białoruś, Stany Zjednoczone i ich europejscy sojusznicy oczywiście nie mieli potwierdzenia obecności Snowdena na pokładzie samolotu. Zmusili go do lądowania w oparciu o domysły, plotki i spekulacje, które okazały się całkowicie fałszywe. Druga różnica polega na tym, że zmuszenie do lądowania samolotu demokratycznie wybranego prezydenta zamiast standardowego odrzutowca pasażerskiego ma oczywiście dodatkowe implikacje międzynarodowe i dyplomatyczne: jest to co najmniej głęboki atak na suwerenność tego kraju. Ponownie, nie ma żadnego uzasadnionego uzasadnienia tego, co zrobiła Białoruś, ale jeśli chcemy odróżnić jej działania od tego, co zrobiły kraje USA/UE w 2013 roku, są to jedyne możliwe do zidentyfikowania różnice.
Rażące podwójne standardy, które Stany Zjednoczone i Europa bez końca próbowały narzucić światu – zgodnie z którymi mogą swobodnie robić dokładnie to, co potępiają, gdy robią to inni – nie są jedynie kwestią standardowego bezprawia i hipokryzji. Chociaż prasa zachodnia szeroko opisywała zestrzelenie samolotu Moralesa, nie było nawet ułamka takiego oburzenia mediów, jakie wyrażało się w związku z działaniami ich własnych rządów, jakie obecnie przekazują, gdy to samo robi Białoruś. W zachodnim dyskursie medialnym tylko złe kraje są zdolne do złych czynów; USA i ich sojusznicy są w stanie, w najgorszym przypadku, jedynie błędy w dobrej wierze. W ten sposób dokładnie te same działania każdej ze stron są traktowane radykalnie odmiennie narracyjnie przez zachodni korpus prasowy.
Kiedy amerykańskie media pomagają utrwalić tę narrację, oszukują i wprowadzają w błąd odbiorców, których rzekomo informują, ukrywając złe działania Stanów Zjednoczonych i sugerując, jeśli nie stwierdzając, że takie czyny są wyłączną domeną Złych Krajów, które są niekorzystne dla działań USA więc jedno i drugie umożliwia mocarstwom zachodnim zbójeckie zachowanie narodu i zaszczepia szowinistyczną propagandę. Trudno sobie wyobrazić przypadek, w którym ta dynamika byłaby wyraźniej widoczna niż fala oburzenia na Białoruś za zrobienie dokładnie tego, co Stany Zjednoczone i Europa zrobiły Boliwii w 2013 roku.
Aktualizacja, 24 maja 2021 r., 12:58 ET: Artykuł ten został zredagowany w celu uwzględnienia nowych komentarzy sekretarz prasowej Białego Domu Jen Psaki na temat tego incydentu, przekazanych po pierwotnej publikacji tego artykułu.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna