Źródło: Glenn Greenwald
Ostatnie dwa tygodnie zapoczątkowały falę nowych uprawnień policji krajowej i retoryki w imię walki z „terroryzmem”, które są kopiami wielu najgorszych nadużyć pierwszej wojny z terroryzmem, która rozpoczęła się prawie dwadzieścia lat temu. Tendencja ta nie wykazuje oznak osłabienia w miarę oddalania się od zamieszek na Kapitolu, które miały miejsce 6 stycznia. Jest odwrotnie: nasila się.
Byliśmy świadkami orgii cenzury ze strony monopoli z Doliny Krzemowej z wezwaniami do znacznie bardziej agresywnej kontroli mowy, widocznie zmilitaryzowanego Waszyngtonu DC, w którym o nazwie „Zielona strefa”, przysięgi nowego prezydenta i jego kluczowych sojuszników na rzecz nowej ustawy przeciwko terroryzmowi wewnętrznemu oraz częste oskarżenia członków Kongresu i obywateli o „bunt”, „zdradę” i „terroryzm”. Wszystko to jest napędzane radykalnym rozszerzeniem znaczenia „podżegania do przemocy”. Towarzyszą mu błagania wirusów w mediach społecznościowych, aby współpracować z FBI w celu zwrócenia się do współobywateli (Zobacz coś, powiedz coś!) oraz postulaty nowego systemu nadzoru wewnętrznego.
U podstaw tego wszystkiego leżą natychmiastowe insynuacje, że każdy kwestionujący cokolwiek z tego musi, na mocy tych wątpliwości, okazywać sympatię terrorystom i ich neonazistowskiej ideologii białej supremacji. Liberałowie spędzili tyle lat w ścisłym sojuszu z neokonami i CIA, że tworzą wersję Johna Ashcrofta z 2002 roku. wyglądać jak prezes ACLU (starej szkoły).
Bardziej uczciwi zwolennicy tej nowej domowej wojny z terroryzmem wyraźnie przyznają, że chcą ją wzorować na pierwszej. ZA New York Times reporter zauważyć w poniedziałek, że „były urzędnik wywiadu w PBS NewsHour” powiedział, że „Stany Zjednoczone powinny pomyśleć o Komisji 9 września ds. ekstremizmu krajowego i rozważyć zastosowanie niektórych lekcji z walki z Al-Kaidą w domu”. Co bardziej zdumiewające, gen. Stanley McChrystal - przez lata szef Połączonego Dowództwa Operacji Specjalnych w Iraku i dowódca wojny w Afganistanie - jednoznacznie porównał tę wojnę do tej nowej, mówić do Yahoo News:
Widziałem podobną dynamikę w ewolucji Al-Kaidy w Iraku, gdzie całe pokolenie wściekłej arabskiej młodzieży o bardzo złych perspektywach podążało za potężnym przywódcą, który obiecał przenieść ich w lepsze miejsce w czasie, i poprowadził ich do przyjąć ideologię, która uzasadnia ich przemoc. To dzieje się teraz w Ameryce… Myślę, że jesteśmy znacznie bardziej zaawansowani w tym procesie radykalizacji i stawiamy czoła dużo głębszemu problemowi jako kraj, niż zdaje sobie sprawę większość Amerykanów ”.
Każdy, kto pomimo tego wszystkiego nadal żywi wątpliwości, że zamieszki na Kapitolu są i będą neoliberalnym wydarzeniem z 9 września oraz że w jego imieniu wdrażana jest nowa wojna z terroryzmem, wystarczy obejrzeć dwa krótkie klipy wideo poniżej, które rozwiać ich wątpliwości na dobre. To jak katapultowanie przez bezbożną maszynę czasu z powrotem do laboratorium wiadomości Paula Wolfowitza z 11 roku.
Pierwszy film, zgłoszony przez Toma Elliotta, jest od poniedziałku rano Rano Joe program w MSNBC (program, który prawdopodobnie zrobił więcej, aby pomóc Donaldowi Trumpowi zostać nominowanym do GOP niż jakikolwiek inny). Zawiera Jeremy Bash - jeden z pozornie niezliczona liczba pracowników telewizyjnych sieci informacyjnych, które wcześniej pracowały w CIA i Pentagonie Obamy - żądając, aby w odpowiedzi na zamieszki na Kapitolu „zresetowaliśmy całe nasze podejście wywiadowcze”, w tym „przyjrzenie się większej inwigilacji”, dodając: „FBI będzie musiał uruchomić poufne źródła ”. Sprawdź, czy wykryjesz jakiekolwiek różnice między tym, co agenci CIA i neokoni mówili w 2002 roku, gdy domagali się Patriot Act i większego nadzoru FBI i NSA, a co mówi ten analityk CIA, który stał się NBC-News:
Drugi film przedstawia niesamowitą deklarację byłego przedstawiciela bezpieczeństwa Facebooka Alexa Stamosa, rozmawiającego z bardzo zaniepokojony Prowadzący CNN Brian Stelter, o potrzebie stosowania przez firmy mediów społecznościowych tej samej taktyki wobec obywateli USA, służy do usuwania ISIS z internetu - „we współpracy z organami ścigania” - i że ta taktyka powinna być skierowana bezpośrednio na to, co nazywa ekstremistycznymi „konserwatywnymi wpływowymi osobami”.
„Ci aktorzy nadużywają wolności prasy” - ogłosił były dyrektor wykonawczy Facebooka. Stamos zauważył, jak hojni byli do tej pory on i jego towarzysze: „Daliśmy dużo swobody - zarówno w mediach tradycyjnych, jak i społecznościowych - osobom o bardzo szerokim spektrum poglądów”. Ale nie wiecej. Nadszedł czas, aby „doprowadzić nas wszystkich z powrotem do tej samej powszechnej rzeczywistości”.
W chwili niezamierzonej szczerości Stamos zauważył prawdziwy problem: „na przykład na YouTube są ludzie, którzy mają większą widownię niż ludzie w dziennej CNN” - i nadszedł czas, aby CNN i inne główne media przejęły monopol na informacje rozpowszechnianie, do którego mają boskie prawo, poprzez odbieranie platform tym, których ludzie faktycznie chcą oglądać i słuchać:
(Jeśli nadal nie jesteś przekonany i jeśli możesz to znieść, możesz też zegarek Joe Scarborough i Mika Brzezinski z MSNBC dosłownie krzyczą, że trzeba zaradzić zamieszkom na Kapitolu, że administracja Bidena musi „zamknąć” Facebooka. Zamknij Facebooka).
Wezwania do kontynuacji wojny z terroryzmem - wersja krajowa z inwigilacją i cenzurą - nie są ograniczone do pozbawionych ratingów hostów kablowych i ghuli z państwa bezpieczeństwa. The Wall Street Journal donosi, że „Mr. Biden powiedział, że planuje nadać priorytet uchwalenie ustawy przeciwko terroryzmowi wewnętrznemui został wezwany do utworzenia stanowiska w Białym Domu nadzorującego walkę z ideologicznie inspirowanymi brutalnymi ekstremistami i zwiększającego fundusze na ich zwalczanie. ”
W międzyczasie kongresman Adam Schiff (D-CA) - nie tylko jeden z najbardziej nieuczciwych członków Kongresu, ale także jeden z najbardziej militarystycznych i autorytarnych - ma miał rachunek zaproponował od 2019 r. po prostu zmianę istniejącej ustawy o zwalczaniu terroryzmu za granicą, aby umożliwić rządowi Stanów Zjednoczonych odwoływanie się do dokładnie tych samych uprawnień w kraju przeciwko „krajowym terrorystom”.
Dlaczego takie nowe przepisy dotyczące terroryzmu miałyby być potrzebne w kraju, który już przetrzymuje w więzieniach więcej swoich obywateli niż jakikolwiek inny kraj na świecie w wyniku bardzo agresywnego zestawu przepisów karnych? Jakie czyny powinny podlegać karze na mocy nowych przepisów dotyczących „terroryzmu krajowego”, które nie zostały już uznane za przestępstwo? Nigdy nie mówią, prawie na pewno, ponieważ - tak jak było w przypadku pierwszego zestawu nowych przepisów dotyczących wojny z terroryzmem - ich prawdziwym celem jest kryminalizacja tego które nie powinny być karane: przemówienie, stowarzyszenie, protesty, sprzeciw wobec nowej koalicji rządzącej.
Odpowiedź na to pytanie – co należy kryminalizować, co nie jest już przestępstwem? – wydaje się, że to nie ma większego znaczenia. Media i elity polityczne wprawiły tylu Amerykanów, ilu tylko mogą – a to naprawdę dużo – w stan pełnego strachu i paniki, a kiedy to nastąpi, ludzie są skłonni zgodzić się na wszystko uznano za konieczne powstrzymanie tego zagrożenia, co zdecydowanie udowodniła pierwsza wojna z terroryzmem, wciąż silna dwadzieścia lat później.
Cała książka można – i prawdopodobnie należy – napisać o tym, dlaczego to wszystko jest tak niepokojące. W tej chwili należy podkreślić dwie kwestie.
Po pierwsze, większość paniki i siania strachu wynika z celowego zniekształcania znaczenia słowa „podżeganie do przemocy”. Bańkarstwem tego wyrażenia było podstawa dla W zeszłym tygodniu pośpieszna impeachment prezydenta Trumpa. To także jest to, co jest prowadzenie rozmów wydalenie, a nawet postawienie przed sądem kilkudziesięciu członków Kongresu pod zarzutem „wywrotu” za sprzeciw wobec certyfikacji Kolegium Elektorów, a także leży w centrum fali już podjętych działań cenzuralnych i nalegania na dalsze represje.
To sformułowanie – „podżeganie do przemocy” – było także przyczyną wielu najgorszych nadużyć w ramach wojny z terroryzmem. Spędziłem lata pisząc raporty o liczbie młodych amerykańskich muzułmanów ścigany zgodnie z nowymi, drakońskimi przepisami antyterrorystycznymi za przesyłanie antyamerykańskiej polityki zagranicznej Filmy na YouTube lub dawanie burzliwe antyamerykańskie przemówienia uważane „nawoływać do przemocy” i tym samym zapewnić „wsparcie materialne” do grup terrorystycznych — dokładnie tę teorię poseł Schiff stara się zaimportować do nowej krajowej wojny z terroryzmem.
Należy zadać sobie pytanie, co to znaczy, że mowa stanowi „podżeganie do przemocy” do tego stopnia, że może zostać zakazana lub uznana za przestępstwo. Wyrażenie każdy Poglądy polityczne, zwłaszcza wyrażane z pasją, mogą potencjalnie „podżegać” kogoś innego do takiego rozgniewania się, że zastosuje przemoc.
Jeśli będziesz narzekać na zagrożenia dla wolności słowa stwarzane przez monopole z Doliny Krzemowej, ktoś, kto cię usłyszy, może wpaść w taką wściekłość, że zdecyduje się zbombardować magazyn Amazona lub biuro Facebooka. Jeśli napiszesz oburzający list, w którym oskarżasz działaczy pro-life o narażanie życia kobiet poprzez zmuszanie ich do powrotu do niebezpiecznych aborcji w zaułkach, lub jeśli argumentujesz, że aborcja jest morderstwem, możesz zainspirować kogoś do zaangażowania się w przemoc wobec zwolennika -grupa życia lub klinika aborcyjna. Jeśli rozpoczniesz ruch protestacyjny, aby sprzeciwić się niesprawiedliwości ratowania Wall Street – niezależnie od tego, czy nazwiesz go „Okupuj Wall Street”, czy Tea Party – możesz spowodować, że ktoś zacznie polować na dyrektorów Goldman Sachs lub Citibank, którzy ich zdaniem niszczą gospodarkę przyszłość milionów ludzi.
Jeśli twierdzisz, że George W. Bush skradł wybory w 2000 i/lub 2004 roku – tyle samo Demokratów, w tym członkowie Kongresu, tak zrobili — możesz wywołać niepokoje społeczne lub przemoc wobec Busha i jego zwolenników. To samo dotyczy sytuacji, w której twierdzisz, że wybory w 2016 lub 2020 r. były sfałszowane lub nielegalne. Jeśli wściekasz się na rasistowską brutalność policji, ludzie mogą w ramach protestu palić budynki – lub morderstwo wybrane losowo funkcjonariuszy policji, o których zostali przekonani agenci rasistowskiego państwa ludobójczego.
James Hodgkinson, wolontariusz kampanii Berniego Sandersa i zagorzały partyzant Demokratów, który w czerwcu 2017 r. wybrał się na boisko do softballu, aby mordować członków Kongresu Republikanów – i prawie udało mu się śmiertelnie postrzelić republikańskiego senatora Steve’a Scalise’a (R-LA) – spędził miesiące słuchając radykalnych zwolenników Sandersa i uczestnicząc w grupach na Facebooku o nazwach takich jak „Zakończyć Partię Republikańską” i „Trump jest zdrajcą”.
Hodgkinson wielokrotnie słyszał, że Republikanie nie tylko zostali wprowadzeni w błąd, ale byli „zdrajcami” i stanowili poważne zagrożenie dla Republiki. Jak CNN zgłaszane„jego ulubione programy telewizyjne zostały wymienione jako „Real Time with Bill Maher”; „Program Rachel Maddow”; „Demokracja teraz!” i inne lewicowe programy.” Cała retoryka polityczna, z jaką był narażony – ze strony popierających Sandersa grup na Facebooku, MSNBC i lewicowych programów – niewątpliwie odegrała główną rolę w wywołaniu jego brutalnego ataku i decyzji o zamordowaniu członków Kongresu Republikanów popierających Trumpa.
Pomimo potencjału, jaki wszystkie te poglądy mogą motywować innych do popełniania przemocy w ich imieniu – potencjału, który czasami był realizowany – żadnej z osób wyrażających te poglądy, bez względu na to, jak namiętnie, nie można prawomocnie scharakteryzować jako „podżegającej do przemocy” ani z prawnego, ani z prawnego punktu widzenia. etycznie. Dzieje się tak dlatego, że cała ta mowa jest chronioną, legalną mową. Żadne z nich nie propaguje przemocy. Żadna z nich nie namawia innych do stosowania przemocy w jej imieniu. Fakt, że może to „inspirować” lub „motywować” jakąś osobę chorą psychicznie lub prawdziwego fanatyka do popełnienia przemocy, nie czyni osoby wyznającej takie poglądy i wypowiadającej się bez przemocy winną „podżegania do przemocy” w jakimkolwiek znaczącym sensie.
Aby zilustrować tę kwestię, często cytowałem kluczowe i znakomicie uzasadnione orzeczenie Sądu Najwyższego dotyczące wolności słowa w sprawie: Claiborne przeciwko NAACP. W latach sześćdziesiątych i siedemdziesiątych stan Mississippi próbował pociągnąć do odpowiedzialności lokalnych przywódców NAACP na tej podstawie, że ich płomienne przemówienia nawołujące do bojkotu sklepów należących do białych „podżegały” ich zwolenników do palenia sklepów i brutalnych ataków na klientów, którzy nie honorowali protest. Argumentem państwa było to, że przywódcy NAACP wiedzieli, że swoją podżegającą retoryką w metaforyczny sposób dolewają benzyny do ognia, aby wywołać wściekłość i wściekłość tłumów.
Ale Sąd Najwyższy odrzucił ten argument, wyjaśniając, że wolność słowa umrze, jeśli ludzie zostaną pociągnięci do odpowiedzialności nie za własne akty przemocy, ale za te, które popełnił inni, którzy słyszeli ich rozmowę i byli motywowani do popełnienia przestępstwa w imię tej sprawy (podkreślenie dodane):
Odpowiedzialność cywilna nie może zostać nałożony tylko dlatego, że dana osoba należała do grupy, której niektórzy członkowie dopuścili się aktów przemocy. . . .
[Żadna] taka teoria zawodzi z prostego powodu: nie ma dowodów – poza samymi przemówieniami – na to, że [lider NAACP pozwany przez państwo] autoryzował, ratyfikował akty przemocy lub bezpośrednio groził im. . . . . Nałożenie odpowiedzialności bez ustalenia, że NAACP faktycznie lub pozornie zezwoliła lub ratyfikowała niezgodne z prawem postępowanie, w niedopuszczalny sposób obciążałoby prawa stowarzyszeń politycznych chronione Pierwszą Poprawką. . . .
Chociaż państwo może zgodnie z prawem nałożyć odszkodowanie za skutki brutalnego zachowania, nie może przyznawać odszkodowania za skutki pokojowej, chronionej działalności. Odzyskać można jedynie straty bezpośrednio spowodowane przez niezgodne z prawem postępowanie.
Pierwsza Poprawka w podobny sposób ogranicza zdolność państwa do nakładania odpowiedzialności na jednostkę wyłącznie z powodu jej powiązania z inną osobą.
Połączenia Claiborne copieraliśmy się na kultowej Pierwszej Poprawce do orzeczenia z XNUMX r Brandenburg przeciwko Ohio, który uchylił wyrok skazujący przywódcy KKK, który publicznie opowiadał się za możliwością stosowania przemocy wobec polityków. Nawet wyraźnie opowiadając się za potrzebą lub uzasadnieniem przemocy dla celów politycznych jest mową chronioną – orzekł sąd. Zrobili bardzo wąski wyjątek: „kiedy takie poparcie ma na celu podżeganie lub spowodowanie nieuchronnego bezprawnego działania i prawdopodobnie podżega lub powoduje takie działanie” – co oznacza, że ktoś wyraźnie nawołuje już zgromadzony tłum do określonej przemocy, oczekując, że to zrobi zrób to mniej więcej natychmiast (np. stojąc przed czyimś domem i mówiąc zgromadzonemu tłumowi: czas to spalić).
Jest rzeczą oczywistą, że orzecznictwo Pierwszej Poprawki dotyczące „podżegania” reguluje, co państwo może zrobić, karząc lub ograniczając wypowiedzi, a nie to, co Kongres może zrobić w przypadku impeachmentu prezydenta lub wydalenia własnych członków, a już na pewno nie firmy mediów społecznościowych chcące zakazać ludziom ze swoich platform.
Nie oznacza to jednak, że zasady rozumienia „podżegania do przemocy” są nieistotne w zastosowaniu do innych kontekstów. W istocie zasadnicze znaczenie ma zachowanie głównego rozumowania tych przypadków: jeśli mowa zostanie sklasyfikowana jako „podżeganie do przemocy”, mimo że nie nawołuje ona wyraźnie do przemocy, rozprzestrzeni się ona jakiekolwiek przemówienie polityczne które ci, którzy posługują się tym terminem, chcą, aby obejmował. Żadne przemówienie polityczne nie będzie bezpieczne przed tym terminem, jeśli będzie interpretowany i stosowany tak szeroko i nieostrożnie.
A to ma bezpośredni związek z punktem drugim. Kontynuowanie tego rodzaju debat waszyngtońskich, przede wszystkim przez pryzmat „Demokrata kontra Republikanin” lub nawet „lewica kontra prawica”, jest pewną przepustką do zniszczenia podstawowych praw. Są chwile, kiedy siły represji i cenzury są skierowane bardziej w lewicę, a są chwile, kiedy są skierowane bardziej w prawicę, ale nie jest to z natury taktyka ani lewicowa, ani prawicowa. To jest taktyka klasy rządząceji zostanie zastosowany przeciwko każdemu, kto jest postrzegany jako dysydent w stosunku do interesów i ortodoksji klasy rządzącej, bez względu na to, gdzie w spektrum ideologicznym się znajduje.
Przez ostatnie kilka miesięcy cenzura w Dolinie Krzemowej, której domagali się politycy i dziennikarze, była wymierzona w prawicę, ale wcześniej i jednocześnie często atakowała osoby postrzegane jako lewicowe. Rząd często nazywał prawicowe grupy krajowe „terrorystami”, podczas gdy w latach 1960. i 1970. XX w. były to grupy lewicowe zaangażowane w działalność antywojenną, które nosił to oznaczenie. W 2011 roku brytyjska policja wyznaczony londyńska wersja Occupy Wall Street to grupa „terrorystyczna”. W latach 1980. XX w. tak wyznaczony został Afrykański Kongres Narodowy. „Terroryzm” to amorficzny termin, który został stworzony i zawsze będzie używany w celu zakazania potężnego sprzeciwu, bez względu na jego źródło i ideologię.
Jeśli identyfikujesz się jako konserwatysta i nadal wierzysz, że twoimi głównymi wrogami są zwykli lewicowcy, lub jeśli identyfikujesz się jako lewicowiec i wierzysz, że twoimi głównymi wrogami są obywatele Republikanów, idealnie wpadniesz w zastawioną na ciebie pułapkę. Mianowicie, zignorujecie swoich prawdziwych wrogów, tych, którzy faktycznie sprawują władzę waszym kosztem: elity klasy rządzącej, które tak naprawdę nie przejmują się „prawicą kontra lewicą”, a już na pewno nie obchodzą „Republikanie kontra Demokraci” – jak świadczy fakt, że finansują obie strony – ale zamiast tego dbają tylko o jedną rzecz: stabilność, czyli zachowanie panującego porządku neoliberalnego.
W przeciwieństwie do wielu zwykłych obywateli uzależnionych od trywialnej wojny partyzanckiej, te elity klasy rządzącej wiedzą, kim są ich prawdziwi wrogowie: każdy, kto wykracza poza granice i zasady gry, którą stworzyły, i który stara się zakłócić system, który chroni ich prerogatywy i status. Najlepiej ujął to prawdopodobnie Barack Obama, gdy był prezydentem, kiedy zauważył – słusznie – że postrzegana wojna między elitami establishmentu Demokratów i Republikanów była w większości teatrem, a na pytanie, co właściwie uwierzyć, obaj „walczą razem na linii 40 jardów”:
Standardowy bankier Goldman Sachs lub dyrektor z Doliny Krzemowej ma znacznie więcej wspólnego z Chuckiem Schumerem, Nancy Pelosi, Mitchem McConnellem, Mittem Romneyem i Paulem Ryanem i czuje się o wiele bardziej komfortowo niż ze zwykłym obywatelem amerykańskim. Z wyjątkiem sytuacji, gdy oznacza to obecność lekko destrukcyjną – tak jak Trump – prawie nie przejmują się tym, czy różnymi organami władzy rządzą Demokraci czy Republikanie lub czy do władzy dojdą ludzie nazywający siebie „liberałami” lub „konserwatystami”. Niektórzy lewicowi członkowie Kongresu, w tym republikanka Alexandria Ocasio-Cortez (D-NY) i Ilhan Omar (D-MN), stwierdzili, że sprzeciwiać się nowa krajowe prawo antyterrorystyczne, ale Demokraci nie będą mieli problemów z utworzeniem większości, współpracując ze swoimi neokonserwatywnymi sojusznikami z GOP, takimi jak Liz Cheney, aby tego dokonać, tak jak to zrobili na początku tego roku aby zatrzymać wycofanie żołnierzy z Afganistanu i Niemiec.
Neoliberalizm i imperializm nie przejmują się pseudowalkami między obiema partiami ani ówczesnymi kłótniami w telewizji kablowej. Nie lubią skrajnej lewicy ani skrajnej prawicy. Nie lubią ekstremizmu w żadnej formie. Nie popierają komunizmu i nie popierają neonazizmu ani jakiejś rewolucji faszystowskiej. Dbają tylko o jedną rzecz: pozbawianie władzy i miażdżenie każdego, kto sprzeciwia się ich hegemonii i zagraża jej. Zależy im na zatrzymaniu się dysydenci. Cała broń, którą budują i instytucje, które tworzą – FBI, Departament Sprawiedliwości, CIA, NSA, władza oligarchiczna – istnieją tylko i wyłącznie w tym celu, aby wzmocnić swoją władzę poprzez nagradzanie tych, którzy przystępują do ich pobożności i miażdżenie tych, którzy to robią. nie.
Bez względu na Twoje poglądy na temat zagrożenia, jakie stwarza międzynarodowy radykalizm islamski, w imię jego powstrzymania dopuszczono się ogromnych ekscesów – lub, ściślej, wywołane przez niego obawy wykorzystano do wzmocnienia pozycji i umocnienia istniejących elit finansowych i politycznych. Zezwolenie na użycie sił zbrojnych – odpowiedzialny za dwadzieścia lat i wciąż się liczy wojny – został zatwierdzony przez Izbę trzy dni po ataku z 9 września tylko jeden głos sprzeciwu. Patriot Act – który radykalnie rozszerzył uprawnienia rządu w zakresie nadzoru – został zaledwie uchwalony sześć tygodni po tym ataku, w oparciu o obietnicę, że będzie on tymczasowy i „zakończy się” za cztery lata. Podobnie jak wojny wywołane 9 września, jest on nadal w pełnej mocy, praktycznie nie podlega już dyskusji i jest przewidywalny rozszerzył się znacznie dalej jak to było pierwotnie przedstawiane.
Pierwsza wojna z terroryzmem została prowadzona głównie na obcej ziemi, ale w coraz większym stopniu była importowana na ziemię krajową przeciwko Amerykanom. Ta Nowa Wojna z Terrorem – od początku mająca charakter wewnętrzny i niosąca za sobą wyraźny cel walki z „ekstremistami” i „krajowymi terrorystami” wśród obywateli amerykańskich na ziemi amerykańskiej – przedstawia cały szereg historycznie znanych niebezpieczeństw, gdy rządy, wykorzystując media, -generowany strach i niebezpieczeństwa, uzbroić się w władzę kontrolowania informacji, debaty, opinii, aktywizmu i protestów.
To, że nadchodzi nowa wojna z terroryzmem, nie jest kwestią spekulacji i nie ulega wątpliwości. Ci, którzy dziś sprawują władzę, mówią to wprost. Wątpliwe jest jedynie, z jakim sprzeciwem spotkają się ci, którzy bardziej cenią podstawowe prawa obywatelskie niż obawy, że ktoś inny będzie w nas celowo kultywowany.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna