Człowiek, który zmienił kolory to tajemnica morderstwa związana z rasą, sprawiedliwością, zemstą, Amerykanami z Wysp Zielonego Przylądka i ewoluującymi związkami. Akcja rozgrywa się w latach 1978–79, po rewolucji portugalskiej w 1974 r. i uzyskaniu przez Republikę Zielonego Przylądka niepodległości od Portugalii w 1975 r. Jest to kontynuacja Człowiek, który spadł z nieba i przedstawia tego samego głównego bohatera, Davida Gomesa, postępowego dziennikarza z Cape Cod, którego lekarz prosi o napisanie o niebezpieczeństwach stoczni po śmierci imigranta z Zielonego Przylądka.
Książka jest oczywiście napisana w duchu radykalnej polityki, ale nie jest traktatem. To w zasadzie opowieść o lewicowym dziennikarzu, który szuka własnej drogi. W pierwszej powieści pt. Człowiek, który spadł z niebaGomes jest dwudziestokilkuletnim dziennikarzem zmagającym się z pokusą i zaangażowaniem. W Człowiek, który zmienił koloryGomes urósł, ale stoi przed nowym zestawem wyzwań i niebezpieczeństw, na które w dużej mierze nie jest przygotowany. Ale ta książka nie ma charakteru dydaktycznego ani performatywnego, nie ma prawidłowego stanowiska w tej czy innej kwestii.
Gomes nie jest postacią idealną, podobnie jak żadna inna. Lepiej myśleć o nim i bohaterach tej książki jak o różnych ludziach, których mogłeś spotkać na pewnym etapie swojej podróży poza kręgami organizacyjnymi i aktywistycznymi, a którzy w większości nie należą do organizacji lewicowych ani postępowych. ale na swój sposób próbują postępować właściwie. W całej książce przewija się ważny wątek dotyczący porodu Człowiek, który zmienił kolory sytuuje się wśród stoczniowców i wyzwań, przed którymi stoją, związanych z zacofanym związkiem zawodowym, niebezpiecznymi warunkami pracy i walką o szacunek wśród siły roboczej.
Byłem niecały rok po studiach, kiedy poszedłem do pracy w stoczni. Szczerze mówiąc, miałem wówczas wyidealizowane pojęcie klasy robotniczej. Nie byłem gotowy na sprzeczne poglądy, jakie krążą w głowach ogólnie dobrych ludzi (i niektórych niezbyt dobrych). Chcę, żeby czytelnicy, czytając moje powieści, zmagali się z tymi sprzecznościami, mimo że są też skomplikowani bohaterowie. Chciałem także zbadać granicę między sprawiedliwością a zemstą, zadając czytelnikowi pytania, niekoniecznie formułując wnioski.
Obie Człowiek, który zmienił kolory i Człowiek, który spadł z nieba zgłębiać także tematy rasy, sprawiedliwości i zemsty, ale chciałem także zarówno zwiększyć widoczność Amerykanów z Zielonego Przylądka wobec amerykańskiej publiczności, która ignoruje tę niesamowitą populację pochodzenia afrykańskiego, jak i napisać coś, co przemówiłoby do Amerykanów z Zielonego Przylądka.
Doświadczenia Republiki Zielonego Przylądka związane z rasą bardzo różnią się od doświadczeń Afroamerykanów, którzy zostali przywiezieni na te wybrzeża w łańcuchach. Przybyli mieszkańcy Zielonego Przylądka, począwszy od 19th wieku, dobrowolnie, i niósł doświadczenie białej supremacji w Portugalii. Portugalczycy wdrożyli inną formę białej supremacji, niż jesteśmy przyzwyczajeni do jej rozumienia, chociaż nadal interesowali się kontrolą społeczną.
Uważam fikcję za narzędzie i mam nadzieję, że czytelnicy będą zaintrygowani i zaangażują się w dalszą naukę. Wymyślam historie już w szkole podstawowej i dopiero, gdy jako nastolatka stałam się aktywna politycznie, zaczęłam pisać, ale nie beletrystykę. Dopiero po opublikowaniu w 2008 roku mojej pierwszej książki non-fiction, Solidarność podzielona, że zdecydowałem się spróbować napisać dzieło fikcyjne. Pierwszy rękopis nie powiódł się, ale pisałem dalej i w końcu skończyłem Człowiek, który spadł z nieba. Odzew był naprawdę pozytywny, więc zdecydowałem się napisać kontynuację. W pierwszej książce pojawiło się także kilka ważnych pytań, na które chciałem uzyskać odpowiedź.
Większość ludzi myśli w kategoriach opowieści. Dopasowują fakty do określonej historii lub zmieniają ją ze względu na fakty, które kwestionują ich sposób myślenia. Niezależnie od tego, większość ludzi nie myśli o zestawie faktów ani o tym, jak głosić wiele prawd. Po prostu łączą je w całość, aby miały sens.
To ramy, które próbuję zaburzyć i na których opieram, a fikcja może w tym pomóc. Dlatego w fikcji — a w science fiction staje się to bardzo jasne — toczą się ideologiczne bitwy o ramy. W zagadkach kryminalnych – co widać w filmie noir, a także w twórczości takich autorów jak Walter Mosley – postacie są skomplikowane. Niezwykle ważne jest, aby lewacy i postępowcy zrozumieli złożoność człowieka, a nie demonizowali lub idealizowali kogokolwiek. Fikcje i tajemnice morderstw mogą ujawnić te złożoności, gdy zobaczymy, jak bohaterowie radzą sobie z wyzwaniami politycznymi, etycznymi, psychicznymi i fizycznymi, w dużej mierze spowodowanymi przez społeczeństwo, w którym żyjemy. To, co wydaje się zwyczajne, staje się czymś innym.
Jak wszyscy wiedzą, zazwyczaj piszę literaturę faktu, a pisanie fikcji to zupełnie inna sprawa. To było prawdziwe wyzwanie. Mój wydawca i redaktor naczelny — Tim Sheard — wykonał niesamowitą robotę, pomagając mi. Ale doceniam, że jest to wysiłek na całe życie. Wiele osób zastanawiało się, po co w ogóle piszę fikcję. Czasami sugerują, że jest to niepoważne lub trudne do zrozumienia. Jednak po napisaniu dwóch powieści wiele z tych samych osób przyznało, że one również chciałyby napisać książkę beletrystyczną. Powiedzieli mi, że oni także mają swoją historię. Zachęcam i nadal będę zachęcać ich wszystkich do pisania.
FRAGMENT CZŁOWIEKA, KTÓRY ZMIENIŁ KOLORY (s. 7-9)
Marzec 2004, Mattapoisett, MA
Nadeszła wiosna i ziemia zaczęła mięknąć. Na budowie było wyjątkowo błotniście. Ekipa budowlana kładła fundamenty pod nowe osiedle mieszkaniowe. Była to świetna lokalizacja, niedaleko Route 195, dla ludzi z pieniędzmi, którzy chcieli być wystarczająco blisko Bostonu, New Bedford i Providence, ale jednocześnie wystarczająco daleko, aby cieszyć się bukolicznym życiem.
Ogólnie rzecz biorąc, miejsce to wydawało się i pachniało jak bagno, czyli to, czym była wcześniej ta ziemia. W niektórych miejscach błoto sięgało do kolan.
W pobliżu miejsca, które miało stać się chodnikiem i połową ulicy, zebrała się kolejna grupa pracowników. Niektórzy pili kawę, wszyscy spacerowali, żeby się ogrzać, wszyscy ubrani w dwie warstwy ubrań, aby chronić się przed zimnem. Byli to członkowie Związku Pracowników, którzy przybyli na miejsce, aby zaprotestować przeciwko budowie niezwiązkowej prowadzonej przez niezwiązkową stronę firmy o janusowej twarzy: jedna strona firmy miała układy zbiorowe ze związkami zawodowymi, druga strona używanie innej nazwy było całkowicie pozbawione związku.
Dziesiątki członków związku zaczynało organizować pikiety informacyjne i wyciągało swoje transparenty z furgonetki, gdy gdzieś na miejscu rozległ się głos, który przykuł uwagę wszystkich.
„Hej, Jerry! Chodź tu szybko!” – krzyknął jeden z niezwiązkowych pracowników budowlanych.
Brygadzista Jerry Walker podbiegł do Arta Agapowa, robotnika, który krzyczał. Agapow, trzydziestokilkuletni rosyjski imigrant, wysoki, o wychudłych rysach, czarnych włosach z pasemkami siwizny i ciemnych oczach, kopał jeden z fundamentów.
„Spójrz na to, Jerry” – powiedział Agapow z lekkim rosyjskim akcentem, wskazując na ziemię.
Z dołu, który wykopał Agapow, wyglądało jak czubek czaszki. Rzucając łopatę, Agapow powiedział: „Nie mam zamiaru się z tym bawić”.
Kiedy zbliżyły się radiowozy Policji Stanowej i zawyły syreny, związkowi protestujący nie byli pewni, co sądzić o sytuacji. Widzieli tylko gromadzącą się grupę robotników. Protestujący zakładali, że przybyła policja, aby rozdzielić zgromadzenie i przygotowywali się do konfrontacji.
Funkcjonariusze wyskoczyli z radiowozów, ignorując protestujących, i pobiegli na plac budowy. Jerry podszedł do funkcjonariuszy i zabrał ich do dołu, w którym znaleziono czaszkę. Związkowcy przerwali marsz i z niedowierzaniem przyglądali się dyskusji pomiędzy policją a brygadzistą. Protestujący byli zbyt daleko, aby usłyszeć, co się mówi, i widzieli, że coś jest bardzo, bardzo nie tak.
„Zastanawiam się, o czym oni mówią” – powiedział do swojego kumpla jeden z protestujących. Nikt w związku o tym nie wiedział.
Kilka minut później na miejsce przybył pełny zespół kryminalistyczny. Zespół owinął taśmą otaczający otwór otwór i zaczął ostrożnie kopać wokół czaszki, niczym archeolodzy w miejscu, gdzie znajdowała się starożytna cywilizacja. Zespół kryminalny, którego stroje z każdą chwilą stawały się coraz bardziej zabłocone, nie spieszył się, powoli odkrywając coraz więcej szczątków szkieletu.
Funkcjonariusz Hanley z policji stanowej odwrócił się od miejsca zdarzenia i spojrzał na Jerry'ego. „No cóż, panie Walker, zła wiadomość jest taka, że ta strona zostanie tymczasowo zamknięta. Musimy nie tylko dowiedzieć się o tych szczątkach, ale musimy sprawdzić, czy są tam inne. Wiesz - "
„Hej, Hanley, przepraszam, że ci przerwałem” – zawołał jeden z pracowników miejsca zbrodni, zdejmując rękawiczki i pocierając nos. „Wygląda na to, że mamy tu kolejne ciało. I jest coś jeszcze… jakieś śmieci, których nie będę w stanie zidentyfikować, dopóki nie posprzątamy tego miejsca.
Hanley spojrzał na Jerry'ego i wzruszył ramionami. Jerry nic nie powiedział, po prostu wycelował prawy palec wskazujący w głowę jak pistolet i pociągnął wyimaginowany spust. Odszedł, aby przekazać załodze złe wieści, że dzisiaj będą mieli nieoczekiwany wolny czas… a może także jutro. Bez pracy i bez zarabiania pieniędzy, pomyślał, idąc do przyczepy witryny.
Właśnie nadeszła wiadomość o 6:XNUMX. Siedząc samotnie, jak przez większość wieczorów, Rodrigo Coval pił piwo i obserwował rozwój wydarzeń dnia.
„W nieoznaczonym grobie w Mattapoisett znaleziono szczątki dwóch osób wraz z czymś, co wygląda na zabytkowy zegar. Nie ma żadnych wskazówek co do tożsamości ciał. Policja, która przybyła na miejsce zdarzenia, powiedziała reporterowi, że ciała leżały tam od bardzo długiego czasu”.
Spróbuj dwadzieścia pięć lat, myślał Coval, siedząc w swoim ulubionym fotelu i słuchając reportera. Dwadzieścia pięć pieprzonych lat koszmarów.
Coval wstał i przez chwilę patrzył na swój piwny brzuch, przypominając sobie niegdyś muskularne, jędrne ciało. Wyłączył telewizor, podszedł do okna swojego małego, pozbawionego dekoracji mieszkania z jedną sypialnią w Buzzards Bay w stanie Massachusetts i stał tam, patrząc na nic, popijając piwo.
Jego były szef, Carlos Souza, wydał ostateczny rozkaz: wyeliminować dwie osoby, które stworzyły niepotrzebne problemy dla ich organizacji. Coval, lojalny żołnierz, zrobił, o co go poproszono. Oszukał parę, aby uwierzyła, że Souza potrzebuje ich obojga do nowej operacji.
...
Dostępny jest film Człowiek, który zmienił kolory www.hardballpress.com i księgarnie na całym świecie.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna