5 czerwca ZNet opublikował list przywódców afroamerykańskich list przesłano Robertowi Mugabe, w którym potępiono represje polityczne w Zimbabwe. Poniżej Bill Fletcher broni decyzji o napisaniu listu potępiającego reżim, który wielu postępowców wspierało od lat. ZNet będzie starał się zapewnić ciągłą relację z zamieszek w Zimbabwe. Aby uzyskać więcej informacji, sprawdź „Zimbabwe: na krawędzi zmian czy zamachu stanu?” autorstwa Patricka Bonda
-----------------
Decyzja o wydaniu oświadczenia zdecydowanie potępiającego obecny reżim prezydenta Zimbabwe Roberta Mugabe nie była łatwa. Prezydent Mugabe był moim bohaterem, a ja byłem gorącym zwolennikiem Afrykańskiego Związku Narodowego Zimbabwe – Frontu Patriotycznego (ZANU-PF) podczas wojny narodowo-wyzwoleńczej. Niemniej jednak, podobnie jak w przypadku innych moich kolegów i współsygnatariuszy, stało się jasne, że milczenie i bierność w sprawie pogarszającej się sytuacji w Zimbabwe nie są już dopuszczalne. W rzeczywistości nie jest jasne, czy w przypadku braku komentarza na temat rozwoju wydarzeń kiedykolwiek zastosowano właściwy sposób działania. Wielu z nas, mieszkańców Stanów Zjednoczonych, którzy uważają się za postępowców, interpretowało rozwój sytuacji w Zimbabwe na bardzo różne sposoby. Uczciwi ludzie mogą się z tym nie zgodzić. Jednocześnie ważne jest, abyśmy zidentyfikowali źródło nieporozumień, szczególnie jeśli mamy kiedykolwiek nadzieję przezwyciężyć takie spory.
W przypadku Zimbabwe retoryka reżimu Mugabe jest oderwana od faktycznej ewolucji kraju po uzyskaniu niepodległości. Ironią obecnej retoryki prezydenta Mugabe jest to, że jego bojowość stoi w opozycji do wielu praktyk, które on sam stosował w latach następujących po porozumieniach z Lancaster House z grudnia 1979 r., które przyniosły Zimbabwe wolność w 1980 r. Prezydent Mugabe, prawda powiedzmy, poparł politykę dostosowań strukturalnych, na którą nalegały Międzynarodowy Fundusz Walutowy i Bank Światowy. W rzeczywistości to w dużej mierze zacofana i antyludowa polityka gospodarcza jego rządu doprowadziła pod koniec lat 1990. do rozwoju głównego ruchu opozycyjnego.
Prezydent Mugabe przekonał wielu ludzi dobrej woli tutaj, w USA, że jego stanowisko w sprawie redystrybucji ziemi pokazuje jego zaangażowanie na rzecz prawdziwych rządów czarnej większości w Zimbabwe. Uderzająco dziwne jest to, że redystrybucję gruntów można było przeprowadzić w ciągu ostatnich 10 lat (w ciągu pierwszych dziesięciu, ze względu na warunki Porozumień z Lancaster House, niewiele można było zrobić). Faktycznie, to musiało się wydarzyć. Prawdziwą inicjatywą było zapotrzebowanie na ziemię ze strony robotników rolnych i rolników. Chociaż jest absolutnie prawdą, że Stany Zjednoczone i Wielka Brytania miały pomóc w subsydiowaniu redystrybucji ziemi (i w rzeczywistości odstąpiły od tej obietnicy), kwestia redystrybucji ziemi była w dużej mierze ignorowana przez rząd prezydenta Mugabe do czasu pojawienia się masowego ruchu opozycji, który rzucił wyzwanie jego, do tego czasu niekwestionowaną rolę przywódczą. Dopiero w tym momencie prezydent Mugabe opowiedział się za natychmiastową redystrybucją ziemi, ale w sposób, który nie byłby korzystny dla mas! robotnicy rolni i rolnicy, ale przede wszystkim partia wierząca ZANU-PF – partia rządząca.
Decyzja o zabraniu głosu w sprawie Zimbabwe nie oznacza, że ja lub pozostali sygnatariusze popieramy lub sprzeciwiamy się głównemu ruchowi opozycyjnemu: Ruchowi na rzecz Przemian Demokratycznych (MDC). Wypowiadanie się wyraża raczej obawę, że obecne represje polityczne prowadzone przez rząd podsycają pożar, który może przerodzić się w wojnę domową. MDC, wbrew propagandzie prezydenta Mugabe, nie jest ani małą kliką przeciwników, ani agentów zachodniego imperializmu. Stanowią masową opozycję, która często prowadzi sprzeczną politykę. To powiedziawszy, doprowadzenie kraju na skraj wojny domowej nie tylko zagraża przyszłości Zimbabwe, ale także grozi destabilizacją całej Afryki Południowej. Ostatni punkt. Wypowiadanie się na temat Zimbabwe jest także „uderzeniem wyprzedzającym” przeciwko „retoryce zmiany reżimu” – i możliwym działaniom – administracji Busha i administracji Blaira (w Wielkiej Brytanii). Zarówno USA, jak i Wielka Brytania oportunistycznie wykorzystały kryzys w Zimbabwe w ciągu ostatnich dwóch lat, aby skupić uwagę na trudnej sytuacji białych rolników. Pomimo wielu innych znacznie gorszych sytuacji w zakresie praw człowieka, zarówno w Afryce, jak i na całym świecie, Bush i Blair zwrócili uwagę na rzekomą trudną sytuację białych rolników i utratę przez nich ziemi. My, którzy podpisaliśmy ten list, nie mamy nic wspólnego z polityką i uczuciami Busha czy Blaira. W rzeczywistości jesteśmy bardzo zaniepokojeni tym, że w obliczu triumfalizmu, który nastąpił po inwazji Stanów Zjednoczonych i Wielkiej Brytanii na Irak, Bush i Blair mogą zdecydować się na interwencję wojskową (ukrytą lub jawną) w Zimbabwe w celu ustanowienia bardziej korzystnego reżimu do swoich imperialnych ambicji. Taki krok byłby h! mają katastrofalny wpływ na cały region.
Kierując list otwarty do prezydenta Mugabe, uważam, że Afrykanie muszą rozwiązać sytuację w Zimbabwe. Maniak zmiany reżimu Busha i Blaira nie ma tutaj żadnej roli. Tak, nadszedł czas, aby w Zimbabwe wyłoniło się nowe, postępowe przywództwo, przywództwo czerpiące z najlepszych elementów ZANU-PF i MDC. Przywództwo wyznaczające kurs Zimbabwe w stronę samostanowiącego rozwoju i demokracji. Ale ten kurs muszą wypracować Afrykanie, z pomocą sąsiadów Zimbabwe, bez megalomanii i interwencjonizmu panującego przy 1600 Pennsylvania Avenue i 10 Downing Street.
[Uwaga: jako doskonałe źródło informacji polecam książkę Patrick Bond i Masimba Manyanya, Zimbabwe Plunge: Exhausted Nationalism, Neo-liberalism and the Search for Social Justice. Opublikowane przez Merlin Press, 2002].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna