Jeszcze dziś opublikuję artykuł na temat nowego dokumentu, ale do tego czasu ten nowy wywiad z (i profil) dyrektora wywiadu narodowego Jamesa Clappera wg Daily BeastWarto poświęcić kilka chwil na zbadanie jeziora Eli Lake. W zeszłym tygodniu Lake opublikował jeden fragment jego wywiadu w którym Clapper przyznał, że rząd USA powinien był powiedzieć obywatelom amerykańskim, że NSA gromadzi zapisy ich rozmów: z oczywistych powodów jest to w miarę czyste potwierdzenie wyboru Edwarda Snowdena. Jednak z dzisiejszego porannego artykułu wynika kilka nowych, godnych uwagi odkryć:
Dzięki nieuczciwemu kontrahentowi Edwardowi Snowdenowi machinacje biurokracji cienia, szefów Clapperów, przez ostatnie osiem miesięcy były ujawniane, jedna wiadomość na raz. Clapper to często facet, który musi dzwonić do redaktorów gazet i mówić im, żeby nie drukowali artykułów, które i tak zwykle publikują.
Ten proces powiadamiania rządu o artykułach NSA przed publikacją był w niektórych miejscach bardzo błędnie zgłaszany. Od dawna wyrażałem pogardę dla tego procesu, którego skutkiem jest... zatajanie informacji, które powinny być publiczne; gdzie to w zasadzie sprawia, że urzędnicy amerykańscy stają się partnerami w publikacjach angażując się w długotrwałe „negocjacje” z nimi w sprawie tego, co można, a czego nie można opublikować; a zwłaszcza tam, gdzie chodzi o organizacje informacyjne świadomie pozwalają urzędnikom państwowym kłamać zatajając fakty.
W przypadku wszystkich artykułów NSA publikowanych na całym świecie w ciągu ostatnich ośmiu miesięcy rząd USA był powiadamiany przed publikacją (zwykle na krótko przed) przez redaktorów organizacji informacyjnych (nigdy, o ile mi wiadomo, przez dziennikarzy, a przynajmniej nie przeze mnie). Organizacje informacyjne robią to z dwóch powodów.
Pierwsza jest legalna: rząd USA nalega, aby publikacja informacji niejawnych, zwłaszcza tych, które odnoszą się do „wywiadu komunikacyjnego”, jest przestępstwem (patrz 18 US § 798), dlatego każdy prawnik zajmujący się mediami stanowczo przekonuje, że umożliwienie rządowi uzasadnienia, dlaczego nie należy czegoś publikować, jest konieczne, aby wykazać brak zamiarów przestępczych, tj. uniknąć ścigania karnego nawet przy publikowaniu ściśle tajnych dokumentów; drugi ma charakter dziennikarski: logiczne jest, że dziennikarze dokonujący wyborów dotyczących tego, co opublikować i co powiedzieć o dokumentach, przy podejmowaniu decyzji będą chcieli uzyskać więcej, a nie mniej informacji.
Nie mogę mówić po co The Washington Post or New York Times zrobiłem, ale dla artykułów NSA, nad którymi pracowałem – na opiekun oraz w przypadku kilkunastu mediów na całym świecie – w większości przypadków rząd argumentował, że historia i towarzyszące jej dokumenty nie powinny być publikowane. I niemal w każdym przypadku – w 99%, jeśli nie więcej – argumenty te zostały w całości odrzucone, a historie i dokumenty i tak zostały opublikowane. Tak naprawdę spośród dziesiątek historii i dokumentów, nad którymi pracowałem, mogę sobie przypomnieć tylko jeden przypadek, w którym cokolwiek powiedział rząd, spowodowało zatajenie wszystkiego, co zdecydowaliśmy się opublikować, a był to trywialny aspekt fragment jednego dokumentu, który bez naszej wiedzy mógł ujawnić tożsamość pracownika NSA (opiekun i New York Timesbez mojego udziału, obaj zataili pewne szczegóły swojej historii NSA/GCHQ narusza standardy szyfrowania, choć przede wszystkim – jak rozumiem – dlatego, że opublikowanie kilku naruszonych standardów, o których wiedzieliśmy, wprowadziłoby ludzi w błąd i uwierzyli, że inne naruszone standardy (z których zdecydowana większość nie została ujawniona w dokumentach) są bezpieczne).
W każdym innym przypadku argumenty rządu za niepublikowaniem zostały odrzucone, zwykle dlatego, że były niejasne i nieprzekonujące. Zatem chociaż prawdą jest, że rząd zezwolił na wkład przed publikacją – tak jak dziennikarze szukają informacji od osób, o których piszą – Lake ma rację, że w większości przypadków (z mojego doświadczenia prawie we wszystkich) oficjalne uwagi wymagają usunięcia został odrzucony, dokładnie tak, jak powinien.
Do dzisiaj rząd USA nie wie w pełnym zakresie tego, co ujawnił Snowden czy też w ręce rosyjskich lub chińskich agencji wywiadowczych trafiły kolejne dokumenty, które nie zostały jeszcze opublikowane w prasie.
Wspaniale było obserwować nie tylko standardową listę amerykańskich dziennikarzy lojalnych wobec rządu, ale także tych, którzy uważają się za cynicznych krytyków, bezkrytycznie zwracam uwagę rządu bez dowodów twierdzenie, że Snowden zabrał, a następnie przekazał dziennikarzom 1.7 miliona dokumentów. Zadziwia mnie to, ponieważ: (1) każdy, kto w tym momencie jest skłonny zrównać pozbawione dowodów twierdzenia rządu z Prawdą, z definicji tonie w skrajnych poziomach autorytaryzmu; oraz (2) rząd najwyraźniej nie ma pojęcia, co zrobił Snowden, co jasno wynika z kolejnych raportów.
Zakrywa prawie całą ścianę poczekalni przed biurem Clappera drewniana płaskorzeźba poświęcona Konstytucji Stanów Zjednoczonych. Zawiera flagę, interpretację Zgromadzenia Konstytucyjnego i kopię samego dokumentu. Znajduje się na nim również tablica z napisem: „Na czym polega magia Konstytucji? Magia polega na tym, jak stwierdza: My, ludzie. Po raz pierwszy w historii w rządzie chodziło o ludzi, a nie o przywódcę.
Tak, zgadza się: James Clapper przekształcił ścianę przed swoim biurem w krzykliwy hołd złożony tej samej konstytucji Stanów Zjednoczonych, którą codziennie niszczy. Jest to największy akt celowej jawnej pogardy dla społeczeństwa lub patologicznego samooszukiwania się od czasów Baracka Obamy opowiadał się za zalegalizowanym systemem „aresztu zapobiegawczego” w 2009 r., gdy stał przed Konstytucją USA w Archiwum Narodowym. Ktoś może chcieć to wyjaśnić Clapperowi głównym impulsem dla tej Konstytucjii w ogóle dla rewolucji amerykańskiej była nienawiść do „ogólnych nakazów” króla, na mocy których ludzie mogli być poddawani rewizjom bez cienia dowodów popełnienia przestępstwa.
Clapper przyznaje również, że bardzo ludzki charakter biurokracji, którą kontroluje, praktycznie gwarantuje, że dalsze masowe ujawnienia będą nieuniknione. „Ostatecznie” – mówi – „nigdy, przenigdy nie będziemy w stanie zagwarantować, że nie będzie Edwarda Snowdena ani kolejnej Chelsea Manning, ponieważ jest to duże przedsięwzięcie składające się z ludzi ze wszystkimi ich osobliwościami”.
To rzeczywiście prawda i dobra wiadomość: więcej Chelsea Mannings i Edwarda Snowdensa jest nieuniknionych, a rząd USA nie może zrobić nic, aby ich powstrzymać. To dobra wiadomość, ponieważ oznacza, że urzędnicy rządowi będą musieli działać w oparciu o założenie, że to, co robią potajemnie, stanie się publiczne (co stanowi doskonały środek odstraszający), a także ponieważ tego rodzaju przejrzystość jest z natury zdrowa w kulturze politycznej, w której powszechna jest tajemnica, a instytucje mające to sprawdzić (Kongres, media, sądownictwo federalne) poniosły całkowitą porażkę.
Podkreśla to również, dlaczego rząd USA był tak mściwy, próbując ukarać osoby takie jak Manning i innych sygnalistów. Ponieważ nie mają możliwości zapobiegania tego rodzaju wyciekom, ich jedyną nadzieją jest stworzenie atmosfery strachu i zastraszenia: jeśli myślisz o ujawnieniu naszych złych uczynków, spójrz na co zrobiliśmy Chelsea Manning or Toma Drake'a i pomyśl dwa razy. Właśnie dlatego tak istotne – i dla bezpieczeństwa narodowego USA – tak druzgocące było, aby Edward Snowden pozostał poza ich zasięgiem: zamiast paradować z nim przed światem w pomarańczowym kombinezonie i kajdanach, amerykańscy urzędnicy zmuszony patrzeć takim, jakim jest okrzyknięty as bohater międzynarodowy, odbiera nagroda po nagroda, uczestniczy swobodnie w wywołanej przez niego debacie. To z kolei sprawia, że dotychczasowy szablon jest pozytywny i niewątpliwie będzie inspirował przyszłych sygnalistów.
[Demokratyczny senator Ron] Wyden w oświadczeniu dla dziennika The Daily Beast: „To prawda, że nikt poza samym świadkiem nie wie, co myśli świadkowi, gdy siedzi przy stole świadka. Niestety w ciągu ostatnich kilku lat wielu urzędników wyższego szczebla wielokrotnie składało wprowadzające w błąd i niedokładne oświadczenia na temat nadzoru krajowego podczas przesłuchań w Kongresie i w innych miejscach publicznych".
Kłamstwo, które Clapper w sposób kryminalny powiedział Senatowi Stanów Zjednoczonych w marcu 2013 r., przyciągnęło większość uwagi, ale jak wyjaśnia Wyden, NSA i inni wyżsi urzędnicy wielokrotnie kłamali Kongresowi, sądom i opinii publicznej na temat amerykańskiego nadzoru. o najróżniejszych sprawach. To właśnie sprawia, że niewolnicze utożsamianie przez amerykańskie media „nieudowodnionych twierdzeń NSA” z „prawdą” jest tak żenująco służalcze i irracjonalne. To także sprawia, że zapał amerykańskich dziennikarzy do żądania uwięzienia Snowdena – kontrastujący z ich obawą, że zrobi to samo w przypadku Clappera – jest tak wymowną ilustracją ich prawdziwej lojalności i funkcji.
Inni są mniej charytatywni. W zeszłym miesiącu senator Rand Paul, libertarianin z Kentucky, powiedziany jeśli Snowden miał stanąć przed wymiarem sprawiedliwości, powinien „dzielić celę z Jamesem Clapperem” za okłamywanie Kongresu.
„No cóż, senator Paul mówi, że powinienem poznać [Snowdena], przebywając z nim w tej samej celi, co nie wydaje mi się dobrym pomysłem” – powiedział Clapper w zeszłym tygodniu dziennikowi The Daily Beast. „Prawdopodobnie nie byłoby to w najlepszym interesie Snowdena".
To stwierdzenie – w połowie przerażająca fantazja więzienna, a w połowie groźba – nie jest zaskakujące. Konieczność publicznego wyrażania przez urzędników amerykańskich chęci użycia przemocy wobec Snowdena stale się potwierdzała.
Przypomnijmy sobie, jak przewodniczący Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów Mike Rogers i były szef CIA/NSA Mike Hayden „żartował” podczas przesłuchania że Snowden powinien zostać wpisany na „listę trafień” rządu USA i zamordowany. W zeszłym miesiącu, BuzzFeed zacytował kilku anonimowych urzędników Pentagonu i społeczności wywiadowczej przedstawili swoje fantazje za to, jak bardzo chcieliby zamordować Snowdena („Wracam do swojego mieszkania i zostaje on przypadkowo szturchnięty przez przechodnia. Nie zastanawiając się nad tym, zaczyna czuć się trochę zawroty głowy i myśli, że to pasożyt z lokalnej wody. Idzie do domu bardzo niewinnie, a potem umiera pod prysznicem”). byłego szefa CIA Jamesa Woolseya powiedziany „należy go powiesić za szyję aż do śmierci”, jeśli zostanie skazany za zdradę stanu, podczas gdy były ambasador ONZ John Bolton ujawnił jeszcze bardziej szczegółową fantazję: „Uważam, że Snowden dopuścił się zdrady stanu i powinien zostać za to skazany, a następnie powinien zejść z wysokiego dębu”.
Nie tylko podkreśla to wypaczone patologie wśród chwalebnych przywódców amerykańskiego Państwa Bezpieczeństwa Narodowego, ale także uwydatnia bezsens wiary w to, że tego rodzaju ludziom można i należy powierzyć inwazyjne uprawnienia szpiegowskie, które można wykonywać w ciemności.
Zarzuty podważające jego integralność niepokoją Clappera. „Wolałbym tego nie słyszeć ani nie widzieć” – powiedział. „To trudne dla mojej rodziny, powiem ci to. Mój syn jest nauczycielem w szkole średniej i ma tendencję lub już mu to przechodzi, do internalizowania wielu z tych rzeczy”. Ci, którzy znają Clappera i pracowali z nim, również twierdzą, że nazywanie go nieuczciwym jest niesprawiedliwe. Rhodes powiedział, że prezydent Obama ceni Clappera, ponieważ „jest prosto strzelcem, który nie wprowadza żadnego rotacji w piłce”.
Trudno się dziwić, że prezydent Obama uważa sprawdzonego kłamcę za „prostego strzelca”. To ten sam Prezydent, który to robi popierający tortury i wydawanie więźniów John Brennan jako jego najwyższy kapłan moralny jeśli chodzi o komunikację i motywację decydowanie, kogo należy umieścić na jego „liście do zabicia”.
Ale to, co jest tutaj niezwykłe, to użalanie się nad sobą Clappera. Przez ostatni miesiąc jeździł po całym kraju piętnując dziennikarzy jako „wspólników” przestępstwa polegającego na donosach na temat NSA bez najmniejszego względu na wpływ, jaki to bandyckie zachowanie ma na dziennikarzy, ich rodziny i proces gromadzenia wiadomości.
Ale jeszcze bardziej zdumiewające jest to, że Clapper uważa się za ofiarę, a nie za to, czym jest: całkowicie niezasłużonym beneficjentem systemu „sprawiedliwości”, w którym zwykli i bezsilni ludzie są więzionych za błahe przestępstwa w większej liczbie niż jakikolwiek inny naród na świecie, podczas gdy ci, którzy dzierżą władzę polityczną, tak jak on, nią są swobodnie popełniać przestępstwa nie tracąc nawet swoich wpływowych stanowisk, nie mówiąc już o ściganiu za nie. James Clapper powinien każdego ranka patrzeć w lustro i być niezmiernie wdzięczny za skorumpowany system polityczny, który uchronił go przed konsekwencjami jego zbrodni, nawet gdy próbuje kryminalizować innych za czyny, których przestrzega Konstytucja USA gwarantuje im do tego prawo.
Zamiast tego postrzega siebie jako ofiarę. Ma medale na piersi i ważne stanowisko w państwie bezpieczeństwa narodowego. To po prostu oburzające, że niektórzy sugerują, że nie ma on prawa popełniać przestępstw, i irytujące jest to, że jego dorosły syn musi słyszeć, jak niektórzy (prawie nikt w mediach) sugerują, że jego przestępcze postępowanie powinno mieć takie same konsekwencje, jak w przypadku zwykłych obywateli popełniać mniej poważne przestępstwa. To odmowa przyjęcia jakiejkolwiek osobistej odpowiedzialności, pogląd wpływowych urzędników amerykańskich, że są i muszą być całkowicie ponad prawem, obsesyjne poczucie własnej wartości, które bardziej niż cokolwiek innego zniszczyły kulturę polityczną Waszyngtonu.
******
Wczoraj niemiecka gazeta Bild am Sonntag poinformował, że po tym, jak prezydent Obama nakazał NSA zaprzestania podsłuchiwania komunikacji kanclerz Angeli Merkel, w odpowiedzi na to wzmogli inwigilację jej najbliższych ministrów i doradców. Oprócz przedstawienia jeszcze jednej ilustracji wymykających się spod kontroli uprawnień, które kierują amerykańskim państwem nadzoru, należy zauważyć, że raport opiera się na „wysokim rangą pracowniku NSA w Niemczech”, co oznacza, że jest to kolejne źródło NSA, które wkrótce się pojawi ujawnić niegdyś tajne działania agencji.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna