Pytanie. Co mają wspólnego Seumas Milne, Owen Jones, Mehdi Hasan, Laurie Penny, Julie Bindel i Richard Seymour? Wszyscy są oczywiście wybitnymi lewicowymi komentatorami, piszącymi dla gazet głównego nurtu, takich jak Guardian. A wszyscy wykonują świetną robotę, zwracając uwagę na wiele ważnych kwestii. Ale łączy ich jeszcze jedna rzecz – wszyscy mają stosunkowo niewiele do powiedzenia na temat zmian klimatycznych spowodowanych przez człowieka.
Być może ich względny brak obaw wynika z tego, że stan naszego klimatu nie jest aż tak ważny ani szczególnie pilny? W końcu co może być ważniejszego i pilniejszego niż kwestie takie jak wojna i pokój, program oszczędnościowy rządu, najbliższe wybory, bieda, nierówność, homofobia, rasizm czy feminizm?
Podstawowe fakty dotyczące zmian klimatycznych wskazują na inną rzeczywistość. Już w 2009 roku zespół doradców byłego sekretarza generalnego ONZ Kofiego Annana, Światowe Forum Humanitarne, podkreślił, że zmiany klimatyczne są przyczyną 300,000 300 zgonów rocznie i dotykają 4 milionów ludzi. Biorąc pod uwagę konsensus naukowy, że świat zmierza obecnie do minimalnego wzrostu temperatury o 1990°C w porównaniu z poziomem z 2100 r. do roku XNUMX (a być może nawet wcześniej), przyszłość rysuje się naprawdę ponuro.
Bank Światowy podsumował, jak będzie wyglądać ta przyszłość w swoim raporcie z 2012 r. „Turn the Heat: Dlaczego należy unikać ocieplenia świata o 4°C”. „Scenariusze zakładające wzrost temperatury o 4°C są druzgocące” – wyjaśnia przedmowa raportu. „Zalanie miast nadmorskich; rosnące ryzyko dla produkcji żywności, które może prowadzić do wyższych wskaźników niedożywienia; wiele suchych regionów staje się bardziej suchych, a mokrych bardziej wilgotnych; bezprecedensowe fale upałów w wielu regionach, zwłaszcza w tropikach; znacznie pogłębił się niedobór wody w wielu regionach; zwiększona częstotliwość cyklonów tropikalnych o dużej intensywności; i nieodwracalną utratę różnorodności biologicznej, w tym systemów raf koralowych.” Omówimy kilka z tych obszarów nieco bardziej szczegółowo. Według raportu Guardiana z 2009 r., nowe badania przeprowadzone przez klimatologów pokazują, że do 2100 r. poziom mórz może podnieść się o metr lub więcej, co będzie miało wpływ na „dziesięć procent światowej populacji – około 600 milionów ludzi” żyjących na obszarach wrażliwych. Jeśli chodzi o wpływ zmian klimatycznych na nasze oceany, powodujący ich większe zakwaszenie, Międzynarodowy Program ds. Stanu Oceanów podsumował ubiegłoroczną sytuację w następujący sposób: „To [zakwaszenie] jest bezprecedensowe w znanej historii Ziemi. Wkraczamy na nieznane terytorium zmian ekosystemów morskich i narażamy organizmy na nieznośną presję ewolucyjną. Następne masowe wymieranie mogło już się rozpocząć.”
Nie jest dla ciebie wystarczająco przerażające? Kevin Anderson, profesor energii i zmian klimatycznych na Uniwersytecie w Manchesterze, twierdzi, że temperatura na świecie wynosząca 4°C będzie prawdopodobnie „nie do pogodzenia ze zorganizowaną społecznością globalną”. Trzej współautorzy akademiccy rozdziału dotyczącego zdrowia w najnowszym raporcie Międzyrządowego Zespołu ds. Zmian Klimatu napisali niedawno, że „zmiany klimatyczne wywołane działalnością człowieka stanowią ogromne zagrożenie, bezprecedensowe pod względem rodzaju i skali, dla dobrostanu, zdrowia, a być może nawet dla przetrwania człowieka .”
Pogarsza się. W zeszłym roku dyrektor wykonawczy Międzynarodowej Agencji Energetycznej powiedział, że świat zmierza obecnie nie do ocieplenia o 4°C, ale o 6°C do 2100 r. – liczbę tę przewidywał również Global Carbon Project, pod przewodnictwem grupy 31 naukowców z siedmiu krajów przez profesor Corinne Le Quéré, obecnie dyrektor Tyndall Center for Climate Change Research. Specjalista ds. klimatu Mark Lynas, autor wielokrotnie nagradzanej książki Six Degrees: Our Future on a Hotter Planet, twierdzi, że wzrost temperatury o 6°C do 2100 r. oznaczałby „nie mniej niż globalną zagładę”.
W tak poważnej sytuacji względne milczenie wspomnianych dziennikarzy w tej sprawie wydaje się wręcz lekkomyślne. Jeśli interesuje Cię dobrobyt mieszkańców Globalnego Południa lub kwestie takie jak ubóstwo, prawa kobiet, migracja, głód i wojna, musisz także stawić czoła zmianom klimatycznym. „Najgłośniej do mnie przemawia zmiana klimatyczna. Częściowo dlatego, że jest to tak nadrzędny charakter” – powiedział mi w 2012 roku amerykański działacz na rzecz walki z przemocą George Lakey. „Jeśli nie rozwiążemy tego problemu, pozostaje wiele innych kwestii, nad którymi nie będziemy mieli zbyt wiele miejsca do pracy. Będziemy na takim poziomie przetrwania. To będzie bardzo, bardzo trudne.”
Żeby było jasne, nie kieruję się względami moralnymi. Jako pisarz zdaję sobie sprawę, że ja również muszę poświęcić więcej czasu i energii zmianom klimatycznym. Tak naprawdę cała lewica musi podnieść poprzeczkę i wywrzeć większą presję w tej kwestii. Ponieważ kiedy Bank Światowy ma większe zrozumienie i troskę o zagrożenia, jakie zmiany klimatyczne stanowią dla świata, niż wielu naszych czołowych lewicowych komentatorów, coś jest naprawdę bardzo nie tak.
*Wersja tego artykułu ukazała się w „Gwiazdzie Porannej”.
Ian Sinclair jest autorem książki Marsz, który wstrząsnął Blairem: historia mówiona z 15 lutego 2003 r., opublikowanej przez Peace News Press. Tweetuje @IanJSinclair
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna