Zeszłego lata po raz pierwszy w Wielkiej Brytanii obchodzono Dzień Sił Zbrojnych, podczas którego odbyło się ponad 200 ogólnokrajowych wydarzeń publicznych, w tym parada wojskowa w Chatham w hrabstwie Kent, w której uczestniczył premier. Według oficjalnej strony internetowej Dnia Sił Zbrojnych wydarzenie to „jest coroczną okazją dla narodu do okazania wsparcia mężczyznom i kobietom tworzącym społeczność sił zbrojnych”, którzy „zajęci są pracą na całym świecie, promowaniem pokoju, dostarczaniem pomocy, zwalczanie przemytników narkotyków oraz zapewnianie bezpieczeństwa i zwalczanie terroryzmu”.
A jednak, parafrazując filozofa Michela Foucaulta, gdziekolwiek pojawia się władza, zawsze pojawia się opór. Dlatego w 2009 roku Peace News ogłosiło Dzień Sił Nieuzbrojonych. Ta inicjatywa, organizowana w tym samym dniu, co Dzień Sił Zbrojnych Rządu, ma na celu upamiętnienie tych, którzy – jak Martin Luther King, Mohandas Gandhi i Rachel Corrie – poświęcili swoje życie pokojowym zmianom społecznym.
Założona w kwietniu 2010 r. Forces Watch, organizacja sieciowa non-profit, ma na celu dalsze rzucanie wyzwanie inicjatywom, takim jak Dzień Sił Zbrojnych, a także „w dużej mierze nieetycznej” polityce rekrutacji do wojska. Rozmawiając ze mną w kawiarni w północnym Londynie, Emma Sangster, koordynatorka Forces Watch, przekonuje, że takie przejawy bezkrytycznego wsparcia dla wojska są „próbą wzmocnienia poparcia dla tego, co dzieje się w Afganistanie i tego, co wydarzyło się w Iraku”. Utrzymuje także, że „zamyka to jakąkolwiek debatę na temat alternatyw dla konfliktu i wojny” i celowo łączy ze sobą różne kwestie, „więc jeśli krytykujesz rekrutację osób poniżej 18 roku życia, w jakiś sposób krytykujesz całą politykę zagraniczną”.
Sangster, doświadczony działacz pokojowy, mówi mi, że Wielka Brytania jest jedynym państwem w Unii Europejskiej, w którym rekrutuje się 16-latków, przy czym ogólną tendencją w UE jest rozpoczynanie rekrutacji w wieku 18 lat. „Jeśli ktoś wstępuje do wojska w wieku 16 lat, pozostaje w armii do 22 roku życia, a nawet wtedy musi zachować 12-miesięczny okres wypowiedzenia”. Zastrzega tę kwestię, zauważając, że nowy rekrut, jeśli nie ukończył 18 lat, może odejść w drugim i szóstym miesiącu, ale później staje się to bardzo trudne. „Mają bardzo restrykcyjne praktyki w zakresie zatrudnienia. Gdzie indziej stałbyś się częścią czegoś, czego nie możesz opuścić?”
Oprócz Sangstera w Forces Watch zaangażowanych jest obecnie czterech innych ochotników, w tym były żołnierz i David Gee, autor „Informed Choice?”, kompleksowego raportu na temat rekrutacji do sił zbrojnych opublikowanego w 2007 roku.
„Głównym celem marketingu sił zbrojnych są dzieci i młodzież” – zauważa raport Gee. Obejmuje to wizyty w szkołach, literaturę i zasoby internetowe, a także lokalne siły kadetów – a wszystko to ma na celu „wykorzystanie wrażliwości młodych ludzi poprzez prezentowanie efektownego spojrzenia na życie sił zbrojnych” – twierdzi Forces Watch. „Celem padają coraz młodsze grupy” – wyjaśnia Sangster, wskazując na sponsorowane przez Ministerstwo Obrony figurki przypominające człowieka akcji „HM Armed Forces”, które zostały wprowadzone na rynek w zeszłym roku. „Opierają się na Iraku i Afganistanie – są sprzedawane dla 5-latków!”
Dla starszych dzieci – czyli od 13. roku życia – dostępny jest program Camouflage, będący sercem strategii marketingowej armii dla młodzieży. Osoby, które się zarejestrują, otrzymają pocztą pakiet startowy, zwykły magazyn, dostęp do strony internetowej z interaktywnymi strzelankami oraz kartkę świąteczną od lokalnego biura rekrutacyjnego. Po ukończeniu szkoły zostajesz zaproszony na rozmowę do biura karier armii. Do połowy 2007 roku około 250,000 15 młodych ludzi zapisało się do Camouflage – według szacunków około XNUMX procent z nich zaciągnie się do wojska.
W 2007 roku ówczesny szef strategii rekrutacji armii tak powiedział na temat ataków na dzieci: „Musimy z prawdziwą skutecznością przebić się przez bałagan związany z brandingiem. Nasz nowy model polega na podnoszeniu świadomości, a to zajmuje dziesięć lat. Zaczyna się od tego, że siedmioletni chłopiec widzi spadochroniarza na pokazie lotniczym i myśli: „To wygląda świetnie”. Od tego czasu armia próbuje wzbudzić zainteresowanie metodą „kap, kap, kap”.
Sangster twierdzi, że oprócz obierania za cel i werbowania dzieci, inicjatywy rekrutacyjne brytyjskich sił zbrojnych są skierowane do osób mieszkających na „obszarach ubogich ekonomicznie”, wskazując, że niedawno otwarte salony wojskowe często znajdują się w centrach handlowych w biednych obszarach, takich jak Dalston w Wschodni londyn. Skupienie się na młodych ludziach z ograniczonymi możliwościami kariery nie zaskoczy nikogo, kto posiada przelotną wiedzę na temat historii brytyjskiej wojskowości, ale siły zbrojne nie chętnie to zauważają. Jednak Alistair Loudon, pułkownik odpowiedzialny wówczas za rekrutację do armii, wypuścił kota z worka w 2004 roku, mówiąc „New Statesman”, że armia aktywnie rekrutowała się na obszarach robotniczych w północno-wschodnim, północno-zachodnim, Midlands i Szkocji . „Skąd się biorą lekarze? Skąd pochodzą rolnicy? Wszyscy pochodzą z określonych środowisk. To kwestia sił rynkowych” – zauważył.
Chcąc dać siłom zbrojnym możliwość ustosunkowania się do krytyki Forces Watch, skontaktowałem się z Ministerstwem Obrony z prośbą o rozmowę z osobą bezpośrednio zaangażowaną w rekrutację. Niestety, ze względu na biurokratyczny i niechętny do współpracy charakter działu relacji z mediami Ministerstwa Obrony, nie byłem w stanie zapewnić wywiadu twarzą w twarz ani pisemnego z kimkolwiek z sił zbrojnych. Pierwsza osoba, z którą rozmawiałem, odpowiedziała na moją prośbę o rozmowę kwalifikacyjną, zadając „pytanie za 64,000 XNUMX dolarów – czy artykuł będzie pomocny?” Nalegałem i skontaktowano mnie z rzecznikiem prasowym ds. rekrutacji, który po tym, jak powiedział mi, że „chętnie pomoże”, nagle zamknął naszą korespondencję, gdy wysłałem mu e-mailem moje pytania. Zaskoczony tą nagłą zmianą, podniosłem słuchawkę i krótko powiedziano mi, że „nie kierujemy naszych działań do konkretnych grup społecznych i nie kierujemy się do dzieci”. W szczególności powiedział, że nie zgodził się z moim „oskarżeniem”, pytając, dlaczego w żadnej literaturze rekrutacyjnej, którą czytałem, nie było wzmianki o tym, że rekruci mogą być zaangażowani w zabijanie ludzi lub być narażeni na poważne niebezpieczeństwo śmierci lub obrażeń.
Niechęć rzecznika prasowego do udzielenia odpowiedzi na podstawowe pytania sama w sobie stanowi potępiający akt oskarżenia wobec obecnych praktyk rekrutacyjnych, podobnie jak jego odmowa celowania w dzieci lub określone grupy społeczne w obliczu zeznań wyżej wymienionych starszych urzędników ds. rekrutacji.
Jednak niezależnie od tego, jak nieuczciwa i tajna jest rekrutacja do sił zbrojnych, gdyż zaledwie pięciu ochotników rzuca wyzwanie machinie rekrutacyjnej o wartości 80 milionów funtów rocznie, obejmującej ponad 125 biur karier i ponad 1000 opłacanych rekruterów, Forces Watch jest zaangażowana w walkę na miarę Dawida i Goliata.
„Chcemy być skuteczni, więc nie ma sensu argumentować za upadkiem armii” – mówi Sangster. „Ważne jest, aby mieć osiągalne cele”, aby zaangażować szerokie spektrum ludzi. Na przykład uważa, że „realistycznym celem” jest zakończenie rekrutacji 16-latków w Wielkiej Brytanii. Wydaje się, że opinia publiczna zgadza się w tej kwestii z Forces Watch – z sondażu ComRes przeprowadzonego w marcu 2009 roku wynika, że 71 procent Brytyjczyków uważa, że minimalny wiek wstąpienia do sił zbrojnych powinien zostać podniesiony z 16 do 18 lat.
„Mam na myśli młodych ludzi, którzy nie zostali odpowiednio poinformowani, którzy być może nie przemyśleli kwestii etycznych i tego, jak będzie to miało na nich wpływ w późniejszym życiu” – mówi. „Moją motywacją jest to, że tacy ludzie nie są wciągani w system i zmuszani do toczenia wojen w kraju”.
*Ian Sinclair jest niezależnym pisarzem mieszkającym w Londynie w Wielkiej Brytanii. [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna