Kontrola ropy naftowej od dawna jest kluczowym celem amerykańskiej polityki zagranicznej. Porozumienia klimatyczne z Paryża i wszelkie inne zielone programy mające na celu zmniejszenie tempa globalnego ocieplenia są postrzegane jako zagrażające celowi, jakim jest zdominowanie światowych rynków energii poprzez utrzymanie zależności gospodarek od ropy naftowej pod kontrolą USA. Gotowość Stanów Zjednoczonych do pomocy w powstrzymaniu globalnego ocieplenia blokuje także siła gospodarcza, a co za tym idzie i polityczna, przemysłu naftowego. Jej produktem jest nie tylko energia, ale także globalne ocieplenie i zanieczyszczenie tworzywami sztucznymi.
To fatalne połączenie mentalności państwa zapewniającego bezpieczeństwo narodowe i lobbingu przemysłu naftowego grozi zniszczeniem klimatu planety. Perspektywa wzrostu temperatur i poziomu mórz wzdłuż wybrzeży, podczas gdy regiony śródlądowe będą cierpieć suszę, jest postrzegana po prostu jako uboczna szkoda dla geopolityki ropy. Według doniesień Departament Stanu wypędził osoby ostrzegające o negatywnym wpływie globalnego ocieplenia.[1]
Jedynymi próbami ograniczenia importu ropy są nowe sankcje handlowe z czasów zimnej wojny mające na celu izolację Rosji, Iranu i Wenezueli. Celem jest zwiększenie zależności zagranicznej od amerykańskiej, brytyjskiej i francuskiej ropy naftowej, co da amerykańskim strategom możliwość spowodowania, że inne kraje „zamrożą się w ciemności”, jeśli pójdą ścieżką odbiegającą od celów dyplomatycznych USA.
To właśnie dążenie do kontrolowania światowego handlu ropą naftową – i utrzymania jego dolaryzacji – doprowadziło Stany Zjednoczone do obalenia rządu Iranu w 1953 r., George’a W. Busha i Dicka Cheneya do inwazji na Irak w 2013 r., a ostatnio Donald Trump do izolować Iran, wspierając jednocześnie Arabię Saudyjską i jej zagraniczny legion wahabitów w Syrii, Iraku i Jemenie. Sześćdziesiąt lat wcześniej, w 1953 r., CIA i Wielka Brytania połączyły siły, aby obalić wybranego prezydenta Iranu Mohammada Mosaddegha, aby uniemożliwić mu nacjonalizację Anglo-Iranian Oil Company. Podobna strategia wyjaśnia amerykańskie próby zmiany reżimu w Wenezueli i Rosji.
Próbując uzależnić inne kraje od ropy naftowej kontrolowanej przez USA, sama Ameryka od dawna dążyła do własnej samowystarczalności energetycznej. W latach 1970. Administracja Badań i Rozwoju Energii (ERDA) opracowała katastrofalny dla środowiska plan promowania niezależności energetycznej Ameryki Północnej poprzez wykorzystanie kanadyjskich piasków bitumicznych Athabasca. Do wytworzenia jednego galona syntetycznej ropy naftowej potrzeba około dziesięciu galonów wody. Wodę tę traktuje się jako dobro bezpłatne, niewliczane do kosztu wydobycia synkrudu. (Byłem głównym ekonomistą Instytutu Hudsona oceniającym plany ERDA i zostałem usunięty z badania, gdy zaprotestowałem, że może to spowodować problemy z wodą w dolnym biegu rzeki). Produktem ubocznym amerykańskiej samowystarczalności energetycznej może być zmniejszenie dostępności wody i jej podrożenie, zwłaszcza że szczelinowanie zanieczyszcza lokalne zasoby wodne, jednocześnie zmieniając kierunek ogromnego przepływu słodkiej wody w ramach symbiozy wydobycia i zanieczyszczeń.
Krótkowzroczność amerykańskiej agresywnej dyplomacji naftowej wywołuje sprzeciw w Europie, która ugina się pod bezprecedensowymi falami letnich upałów, podczas gdy amerykańskie miasta są niszczone przez suszę, pożary lasów, powodzie i inne ekstremalne warunki pogodowe. Nie osłabiło to jednak podstawowego celu amerykańskiej polityki zagranicznej, jakim jest kontrola ropy.
Ropa naftowa w bilansie płatniczym USA
Kontrola ropy naftowej od dawna jest głównym czynnikiem wpływającym na handel i płatności w USA, a co za tym idzie, na zdolność dolara do powstrzymania ogromnego odpływu zagranicznych wydatków wojskowych. W 1965 roku przeprowadziłem badanie dla Chase Manhattan Bank i odkryłem, że w ujęciu bilansu płatniczego każdy dolar odpływający z inwestycji w przemyśle naftowym zwraca się w ciągu zaledwie 18 miesięcy. Dzieje się tak dlatego, że prawie żadna ze zgłoszonych wartości importu ropy nie została zapłacona obcokrajowcom.
W zakresie, w jakim Stany Zjednoczone muszą importować zagraniczną ropę naftową, handel taki został ograniczony do amerykańskich głównych koncernów naftowych (ze względów „bezpieczeństwa narodowego”), głównie z ich własnych zagranicznych oddziałów. Tylko niewielka część ceny została zapłacona w walucie obcej. Firmy amerykańskie kupowały ropę naftową od swoich zagranicznych oddziałów po bardzo niskich cenach i przeznaczały całą marżę cenową swoim filiom w Panamie lub Liberii, łącznie z kosztami wysyłki i frachtu, dywidendami i odsetkami, opłatami za zarządzanie oraz opłatami za inwestycje kapitałowe, amortyzacją i wyczerpanie. Większość tego, co liczy się jako zagraniczne inwestycje USA w ropę naftową, ma formę eksportu maszyn, amerykańskich materiałów i zarządzania, a zatem w rzeczywistości nie oznacza odpływu dolara. Efektem było uzyskanie importu ropy przy minimalnych kosztach bilansu płatniczego.
Od 1974 roku Arabii Saudyjskiej i sąsiednim krajom arabskim wmawia się, że mogą pobierać za ropę dowolną cenę. W końcu im wyższa cena one tym wyższe zyski odniosą krajowi producenci ropy w USA. „Warunek” polega na tym, że muszą przenieść swoje dochody z eksportu na amerykański rynek finansowy. Muszą trzymać swoje rezerwy walutowe i większość osobistego majątku finansowego w papierach wartościowych, akcjach i obligacjach skarbu USA. Globalne odejście od ropy naftowej osłabiłoby okrężny przepływ zysków z produkcji ropy na amerykańskie rynki finansowe, wspierając krajowe ceny akcji.
Technologia energii słonecznej i inne alternatywy dla ropy naftowej nie wniosą do bilansu płatniczego aż tak dużego wkładu jak ropa naftowa. Nie tylko przyjazne dla środowiska alternatywy nie będą w stanie kontrolować lub odcinać dostaw energii do innych krajów przez amerykańskich dyplomatów, ale Chiny zajmują pozycję lidera w technologii energii słonecznej.
Głównym czynnikiem wzmacniającym siłę gospodarczą przemysłu naftowego są unikające płacenia podatków „tanie flagi” zlokalizowane w zagranicznych centrach bankowych. Amerykańskie koncerny naftowe od dawna rejestrują swoje zyski z produkcji, rafinacji i dystrybucji w Panamie i Liberii. Ponad pięćdziesiąt lat temu skarbnik Standard Oil z New Jersey opowiedział mi, jak przemysł naftowy udawał, że wszystkie swoje zyski osiąga w rajach podatkowych, które nie miały podatku dochodowego – płacąc niską cenę krajom będącym producentami ropy i pobierając wysoką cenę do rafinerii i sprzedawców na niższym szczeblu łańcucha dostaw.
Jedną z konsekwencji tego jest to, że istnieje niewielka polityczna szansa na uporanie się z unikaniem podatków za pośrednictwem zagranicznych centrów bankowych, przez zachodnich inwestorów, a w rzeczywistości światową klasę przestępczą i skorumpowanych polityków, biorąc pod uwagę fakt, że głównymi beneficjentami są ropa naftowa i górnictwo. Osłabienie siły lobbingu, aby zapobiec zamykaniu luk podatkowych, które pozwalają na fikcyjne rozliczanie kosztów przez ośrodki unikania podatków, osłabiłoby siłę ekonomiczną przemysłu naftowego.
Polityka zagraniczna USA opiera się na uzależnianiu innych krajów od amerykańskiej ropy
Strategia dyplomatyczna USA polega na uzależnieniu innych krajów od niezbędnych materiałów, które amerykańscy dyplomaci mogą wykorzystać jako dźwignię gospodarczą. Wczesnym przykładem były sankcje żywnościowe nałożone w latach pięćdziesiątych XX wieku w celu pobudzenia oporu wobec rewolucji Mao w Chinach. Kanada złamała embargo na zboże.
Jeśli inne kraje będą produkować energię z energii słonecznej, wiatrowej lub jądrowej, będą niezależne od amerykańskiej dyplomacji naftowej i jej groźby odcięcia dostaw energii, co doprowadzi do zatrzymania ich gospodarek, jeśli nie poprą neoliberalnej polityki gospodarczej USA . To wyjaśnia, dlaczego administracja Trumpa wycofała się z porozumienia klimatycznego z Paryża, aby spowolnić globalne ocieplenie.
Polityka USA w ramach zimnej wojny 2.0 ma na celu izolację Rosji
Samowystarczalność energetyczna Stanów Zjednoczonych znajduje swój odpowiednik w żądaniu całkowitego uzależnienia Europy od amerykańskiego „gazu wolności” po znacznie wyższej cenie niż oferuje rosyjski Gazprom i odrzucenia rurociągu Nordstream 2, uniemożliwiając jej pozyskiwanie tańszego konkurencyjnego gazu z Rosji.[2] Administracja Trumpa argumentuje, że aby uniknąć uzależnienia od Rosji, Europa powinna kupować ropę i gaz od Stanów Zjednoczonych po znacznie wyższych cenach – o około 30% wyższych, oprócz kosztów budowy portów LNG do transportu skroplonego gazu ziemnego tankowcami przez rosyjski rurociąg. „Chronimy Niemcy przed Rosją, a Rosja otrzymuje od Niemiec miliardy dolarów” – skarżył się Trump reporterom w Białym Domu podczas spotkania z polskim prezydentem Andrzejem Dudą.[3]
31 lipca 2019 r. Senacka Komisja Spraw Zagranicznych większością głosów 20 do 2 poparła „Ustawę o ochronie bezpieczeństwa energetycznego Europy” sponsorowaną przez prawicowego republikanina Teda Cruza i demokratkę Blue Dog z New Hampshire Jeanne Shaheen. Jako pierwsze cenzurowano firmy ze Szwajcarii i Włoch.
Globalne ocieplenie i rachunkowość PKB
Wyższa temperatura powietrza oznacza większe tempo parowania, a co za tym idzie, więcej opadów, tornad i powodzi, co obserwujemy w tym roku. Powiązanym skutkiem będzie susza, gdy lodowce topnieją i przestają zasilać główne rzeki, na których zbudowano tamy w celu wytwarzania energii elektrycznej. Wyraźną ironią losu jest to, że skutki globalnego ocieplenia i ekstremalnych warunków pogodowych stały się bastionem wzrostu amerykańskiego PKB. Koszty usuwania zanieczyszczeń powietrza i wody, koszty odbudowy zalanych lub uszkodzonych domów, zniszczenia upraw, zwiększone koszty klimatyzacji, radzenia sobie z rozprzestrzenianiem się szkodliwych owadów na północ oraz wzrost kosztów leczenia i opieki zdrowotnej mogą w rzeczywistości uwzględnić wszystkie jego wzrost od 2008 roku.
Neoliberałowie świętowali Koniec Historii po rozpadzie Związku Radzieckiego w 1991 roku, obiecując erę nowego wzrostu, gdy „rynek” stał się światowym planistą. Nie wyjaśnili, że znaczna część tego wzrostu przybierze formę radzenia sobie z krótkoterminową perspektywą przemysłu naftowego i innych pożeraczy rent, żyjących teraźniejszością, zabierających im pieniądze i uciekających.
Na jakie czynniki powinna podkreślać Zielona Polityka?
Jak zażartował Mark Twain: „Wszyscy mówią o pogodzie, ale nikt nic z tym nie robi”. W dzisiejszym świecie politycznym zrobienie czegoś w sprawie globalnego ocieplenia oznacza stawienie czoła grupie goliatów wykraczających poza przemysł naftowy i gazowy. Jedną rzeczą jest stwierdzenie, że globalne ocieplenie, zmiany klimatyczne i wynikające z nich ekstremalne warunki pogodowe stanowią egzystencjalne zagrożenia dla współczesnej cywilizacji i gospodarki. Czym innym jest określenie przesłanek rozwiązania problemu w sferze reformy gospodarczej i podatkowej, polityki wojskowej i bezpieczeństwa narodowego USA.
Program Zielonych nie może odnieść sukcesu bez skonfrontowania się z mentalnością państwa bezpieczeństwa narodowego, mającą na celu dominację Stanów Zjednoczonych na rynku ropy. Bezpieczeństwo narodowe USA stało się wojną zagrażającą bezpieczeństwu całego globu. Grożąc zamrożeniem krajów w ciemności, jeśli nie będą one podążać za polityką USA i izolować Iran i Rosję, Stany Zjednoczone spalają się wraz z resztą planety.
Powstrzymanie globalnego ocieplenia wymaga, aby polityka podatkowa zlikwidowała specjalne przywileje promujące zyski przemysłu naftowego, w tym używanie „tanich bander” w zagranicznych centrach bankowych w celu unikania podatków. Logicznie rzecz biorąc, program ekologiczny obejmowałby podatek od czynszu od zasobów naturalnych (jak zalecali klasyczni ekonomiści przez całą XIX w.th wieku) oraz opłaty za to, co ekonomiści nazywają „ekonomiami zewnętrznymi”, czyli kosztami społecznymi, które stanowią „efekty zewnętrzne” w bilansie przedsiębiorstwa. Spółki powinny stać się zobowiązane do zwrotu społeczeństwu takich kosztów.
Nałożenie podatku na zużycie ropy naftowej podniosłoby cenę benzyny, ale na krótką metę nie zniechęciłoby zbytnio do konsumpcji, ponieważ kierowcy samochodów i przedsiębiorstwa użyteczności publicznej są już uwikłane w inwestycje kapitałowe wykorzystujące ropę naftową. Bardziej skuteczną reakcją byłoby zmniejszenie rentowności ropy naftowej poprzez zamknięcie luk w zakresie unikania podatków i „tanich bander”, które stworzyli lobbyści branży. „Rachunkowość przemysłu naftowego” pozostawia „księgowość hollywoodzką” i księgowość nieruchomości w stylu Donalda Trumpa w tyle.
Problem public relations związany z tym rozwiązaniem polega na tym, że praktyka udawania, że „zarabia się” wszystkie swoje dochody w małych enklawach na wyspach bez podatku dochodowego, stała się tak powszechna, że stworzyła obecnie ogromne zainteresowanie, w tym wiodących gigantów IT, przemysłu i realnych nieruchomość. Pozbawienie księgowych podatkowych możliwości korzystania z takich ośrodków unikania podatków zagraża także amerykańskiemu państwu bezpieczeństwa narodowego, podważając jego postrzegany interes narodowy w przyciąganiu światowego kapitału przestępczego do tych enklaw jako bastionu amerykańskiego bilansu płatniczego. Najbogatsze korporacje na świecie i osoby uchylające się od płacenia podatków są sprzymierzone z polityką gospodarczą, która w największym stopniu pomogłaby zmniejszyć ślad węglowy poprzez wyjście poza ropę i gaz.
Aby wdrożyć skuteczny program polityki ekologicznej, konieczne jest zatem wyjście poza problem ochrony środowiska i uwzględnienie szerokiego i bogatego wachlarza partykularnych interesów. Będą powoływać się na ideologię wolnorynkową jako uzasadnienie zabrania pieniędzy na krótką metę, bez troski o katastrofę pogodową, którą powodują. To sprawia, że zadanie jest znacznie bardziej zniechęcające, a także może ograniczyć ideologiczną atrakcyjność prawdziwego programu Zielonych.
W krajach takich jak Islandia i Niemcy neoliberalne Partie Zielonych są zwykle centrowe i konserwatywne, jeśli chodzi o wspieranie banków i sektora finansowego, a także popierają opartą na rynku bonanzę praw do handlu uprawnieniami do emisji, które mogą być kupowane i sprzedawane przez spekulantów z Wall Street. Problem polega na tym, że takie rozwiązania „rynkowe” muszą zawieść, ponieważ rynki mają charakter krótkoterminowy i nie uwzględniają „efektów zewnętrznych”. Czy Zieloni są skłonni krytykować tę „filozofię rynku” i jej wizję tunelu? Bez takiego wyzwania partie Zielonych będą w dużej mierze apelować do wyborców, którzy „czują się dobrze”, którzy chcą wyrazić swoje politycznie poprawne obawy, nie robiąc wiele, aby faktycznie rozwiązać podstawowy problem.
Rzeczywiście wydaje się, że wkraczamy w Czas Końca. Okazuje się, że jest antytezą neoliberalnego końca historii, który po upadku Związku Radzieckiego świętowano w 1991 roku jako zwycięstwo wolnego rynku. To kryzys cywilizacji zachodniej, a nie jej szczyt.
Notatki.
1) Rod Schoonover, „Mój raport klimatyczny został unieważniony”, New York Times w op-ed z 31 lipca 2019 r. poinformowano, że Biały Dom zablokował jego raport na temat niekorzystnych skutków zmian klimatycznych na tej podstawie, że „podstawy naukowe analizy nie są zgodne ze stanowiskiem administracji w sprawie zmian klimatycznych”. ↑
2) Jeśli chodzi o amerykańską strategię bezpieczeństwa narodowego (NSS) dotyczącą dominacji energetycznej, zob. Ben Aris, „Busting Nord Stream 2 mity”, Intellinews.com, 27 sierpnia 2018 r. Sekretarz ds. energii USA Rick Perry porównał amerykański gaz do amerykańskich żołnierzy wyzwalających Europę od nazistów. „Stany Zjednoczone ponownie zapewniają pewną formę wolności kontynentowi europejskiemu” – powiedział reporterom w Brukseli na początku tego miesiąca. „I zamiast w postaci młodych amerykańskich żołnierzy, jest to w postaci skroplonego gazu ziemnego”. Zobacz także i https://truthout.org/articles/freedom-gas-will-be-used-to-justify-oppression-at-home-and-abroad/. ↑
3) „Euro spada po tym, jak Trump grozi sankcjami za zatrzymanie NordStream 2 (ponownie!)” Zero Hedge, Czerwiec 12, 2019. ↑
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna