Tysiące pracowników fast foodów odeszło wczoraj z pracy w 58 amerykańskich miastach, co stanowi akt oskarżenia pod adresem gospodarki, która produkuje niewiele więcej niż McJobs. Niektóre pikiety zamieniły się w zajęcia tymczasowe, a kilka sklepów zostało zamkniętych.
Od McDonald's w Peoria w stanie Illinois po Burger King w Durham w Północnej Karolinie - jednodniowe strajki dotknęły firmy w dziesiątkach nowych miast i miasteczek. Organizatorzy oszacowali, że dotkniętych zostało tysiąc restauracji.
To była znacząca eskalacja: poprzednie strajki fast foodów uderzył w osiem miast.
Strajki zamknęły niektóre restauracje. W innych tylko kilku pracowników odeszło z pracy, pozostawiając menedżerów starających się obsadzić zmiany. Sklep z kanapkami Jimmy'ego Johna w Seattle był obsługiwany wyłącznie przez menedżerów i musiał zawiesić dostawy, natomiast Burger King w Houston był zamknięty w porze lunchu, gdy większość zmiany dołączyła do linii pikiet.
W Memphis 50 pracowników i zwolenników pikietowało pod McDonald's, gdy samochody trąbiły, a piesi krzyczeli swoje wsparcie. „McDonald's zarabia 5 miliardów dolarów rocznie” – powiedział Anthony Cathey, napastnik tego sklepu. „Traktują nas jak niewolników. Nie możemy związać końca z końcem.”
Inny napastnik, Latoya Jones, powiedział: „Jestem tu prawie rok; 7.25 dolara nie jest pensją wystarczającą na życie. Jestem samotną mamą z trójką dzieci. Żyję od wypłaty do wypłaty.”
W Nowym Jorku do pracowników pikietujących w McDonald's w centrum miasta dołączyli politycy i współczujący duchowni.
„Nie pozwalają pracownikom, którzy pracowali tam od jakiegoś czasu, dostać wystarczającą liczbę godzin” – powiedziała strajkująca pracownica Bronksu Bianka Ramirez 300-osobowemu tłumowi. Gdyby menedżerowie korporacji musieli pracować w jej sklepie, powiedziała, „gwarantuję, że wkrótce by to zrobili”. prosząc o 15 dolarów i związek”.
Tłum na krótko zajął restaurację, a następnie pomaszerował do centrum, aby pikietować kolejną. Strajkujący z całego miasta zebrali się na popołudniowym wiecu na Union Square, gdzie do setek pracowników fast foodów zwróciło się więcej polityków i przywódców związkowych.
Nie we wszystkich dużych miastach doszło do dużych strajków. W Los Angeles tłum składający się z 300 członków i zwolenników związku zawodowego zebrał się przed McDonaldem, ale tylko nieliczni strajkowali. Pomaszerowali do metra i zajęli je na krótko; menedżerowie i pracownicy ukryli się z tyłu.
Z kolei w Seattle pracownicy strajkowali w około 30 lokalizacjach, w tym w Jimmy John's, Subway oraz Specialty's Café and Bakery. Grill meksykański Qdoba został całkowicie zamknięty, gdy w sklepie pojawił się tłum. Metro nie mogło pozostać otwarte z powodu dużego tłumu przed budynkiem.
Strajkujący pracownicy Seattle zaczęli rano rozchodzić się do restauracji, próbując przekonać więcej współpracowników do wyjścia. Często odnosili sukcesy, jeśli już omówili strajk. Jednak niewielu lub nikt nie wyszedł bez wcześniejszej dyskusji.
Iść donikąd
Strajkujący robotnicy wygrywają wojnę PR. Rzucili światło na wyśmiewane narzędzie budżetowania McDonald's – którego drugie zdanie zakładało, że pracownik, któremu „pomagają” w finansowaniu budżetu, ma drugą pracę.
McDonald's, skonfrontowany z niskimi zarobkami, obwinia właścicieli franczyz. Jednak zapytani o około 20 procent sklepów, które prowadzi bezpośrednio, złośliwcy przyznają, że tamtejsi pracownicy również zaczynają od płacy minimalnej.
Firmy produkujące fast foody również twierdzą, że sklepy zapewniają drabinę do stanowisk kierowniczych lub własności franczyzy, ale pracownicy twierdzą, że obietnice awansu to tylko dym.
John Valdez, który wyszedł z McDonald's na środkowym Manhattanie, powiedział, że przez cztery lata pracował w trzech lokalizacjach McDonald's i zna wszystkie zawody. Podniósł się z 7.25 dolara do 7.55 dolara za godzinę, ale kiedy zmienił sklep, ponownie obniżono go do 7.25 dolara. „To niesprawiedliwe, dlatego wszyscy są tu dzisiaj” – powiedział.
A na szczycie drabiny prawie nie ma miejsca. Jak wynika z niedawnego raportu Krajowego Projektu Prawa Zatrudnienia, zaledwie 2.2 procent stanowisk pracy w fast foodach to stanowiska specjalistyczne lub na stanowiskach kierowniczych. „Szybko donikąd.” Zawody pierwszej linii, takie jak kucharze, kasjerzy i kierowcy dostaw, stanowią 89.1 procent zawodów w fast foodach, a średnia stawka godzinowa wynosi 8.94 dolara. Ich przełożeni zarabiają 13.06 dolarów na godzinę, ale stanowią tylko 8.7 procent osób pracujących w fast foodach. Z raportu wynika, że w większości przypadków właściciele franczyzy muszą udowodnić majątek o wartości trzech czwartych miliona dolarów, więc dotarcie do własności za płacą minimalną nie wydaje się realistyczne.
Napastniczka Burger King Tamara Green, trzydziestoletnia napastniczka, powiedziała, że jest już blisko ukończenia studiów, ale wie, że w miarę niszczenia dobrych miejsc pracy dyplom nie jest już taki sam, jak kiedyś. „Mam absolwentów uczelni, którzy stoją obok mnie i robią burgera” – powiedziała nowojorskiej publiczności.
Wsparcie Unii
Pracownicy Serwisu wspierają tę akcję, począwszy od 40 organizatorów w Nowym Jorku, pierwszym miastem, które zorganizowało strajki fast foodów, w lipcu ubiegłego roku.
Związek początkowo nie zwracał na siebie uwagi, ale w ostatnich tygodniach, w miarę wzrostu zainteresowania w całym kraju, działacze związkowi zaczęli przypisywać sobie ten wysiłek. Istnieją oznaki, że SEIU przeznacza znaczne zasoby – każdy z nich ma aż 10 pełnoetatowych organizatorów w kilku miastach, a niedawno ogłoszono, że zatrudnią badaczy do kampanii.
W Memphis związek zrekrutował pracowników fast foodów poprzez kampanię reklamową w mediach społecznościowych, nawiązując kontakt z organizatorem na żywo, co doprowadziło do pierwszego udziału w strajkach fast foodów w tym miejscu.
Miasto jest ikoniczne za strajk pracowników sanitarnych, który zdobył poparcie doktora Martina Luthera Kinga Jr. tuż przed jego zamachem. Historia pracy była żywa i w czwartek tworzyła się na nowo. Niektórzy pracownicy Memphis trzymali transparenty z napisem „Jestem mężczyzną”.
Strajkujący zakończyli marsz w muzeum praw obywatelskich, w miejscu motelu Lorraine, w którym zginął King. Aby się tam dostać, maszerowali ulicą Beale Street, tą samą trasą, którą często maszerowali pracownicy służb sanitarnych w 1968 roku.
Cele?
Nie wydaje się, aby krótkie strajki miały na celu wstrzymanie produkcji i kosztowanie firm pieniędzy, choć z pewnością w niektórych sklepach tak się stało. Zamiast tego głównymi celami są znane marki i przepisy dotyczące niskiej płacy minimalnej.
Wydaje się, że ożywili dyskusję na temat niskich płac i wysokich zysków przedsiębiorstw, przypominając dyskusję wywołaną przez Occupy Wall Street.
Dalsza droga jest niejasna. Wyciskanie większych pieniędzy z właścicieli franczyz nie ma większego sensu, gdy na przykład McDonald's czerpie większość swoich zysków z opłat i obowiązkowej sprzedaży franczyzobiorcom.
Możliwy model pochodzi z organizowania się rolników. Zarówno Komitet Organizacyjny Pracy na Rolnictwie, jak i Koalicja Pracowników Immokalee przeprowadziły wieloletnie kampanie, aby ostatecznie zdobyć porozumienia trójstronne między robotnikami rolnymi, hodowcami i nabywcami produktów. W szczególności CIW wyciągał pieniądze dla zbieraczy pomidorów bezpośrednio od firm fast food jak Yum Brands, właściciel Taco Bell. Dokonali tego poprzez publiczną krytykę i bojkot starannie pielęgnowanych marek fast foodów, w tym McDonald's, Burger King, Subway i Chipotle.
SEIU wydaje się bardziej skoncentrowane na arenie politycznej. Podczas spotkania poświęconego planowaniu strajku w Seattle jedyną rzeczą w kalendarzu po strajku były wybory na burmistrza miasta.
W Nowym Jorku kandydaci na burmistrza Christine Quinn (popierana przez SEIU 32BJ) i Bill DeBlasio (popierana przez SEIU 1199) przemawiali na osobnych wiecach fast foodów.
Quinn powiedziała, że wprowadzi ustawodawstwo rady miejskiej, aby zmusić firmy fast food do zapewniania pracownikom stałych harmonogramów pracy i powiadamiania o zmianach z co najmniej tygodniowym wyprzedzeniem. Pracownicy twierdzą, że nie mogą chodzić do szkoły, organizować opieki nad dziećmi ani planować swojego życia, ponieważ nie mają ustalonych zmian. „Co tydzień zmienia się mój harmonogram” – powiedział Valdez. Często jest odsyłany do domu wcześniej, powiedział, lub wzywany, gdy brakuje personelu.
Jednak zapis Quinna dotyczący blokowania, a następnie rozwodnienia legislacji obowiązującej w Nowym Jorku w sprawie płacy wystarczającej na utrzymanie wskazuje, że takie obietnice z okazji wyborów szybko się rozwieją.
Na szczeblu krajowym przewodnicząca SEIU Mary Kay Henry wydawała się skupiać na budowaniu impetu na rzecz wyższej federalnej płacy minimalnej. Ona powiedziała The New York Times że popyt „porusza ludzi do zrozumienia, że 15 dolarów jest coraz bardziej rozsądne”. Prezydent Barack Obama zaproponował federalne minimum, które miałoby stopniowo wzrastać do 9 dolarów za godzinę, ale Kongres nie zdecydował się na to.
„7.25 dolara to za mało, mogę ci to obiecać” – powiedziała Shakira Campbell, pracownica nowojorskiego McDonald's. „Potrzebuję moich pieniędzy. Gdzie są moje pieniądze?"
Z raportami Stevena Payne’a w Memphis, Josha Sturmana w Seattle i Slobodana Dimitrowa w Los Angeles.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna