Uznanie kryzysu egzystencjalnego Partii Pracy i uznanie, że należy coś zrobić, aby go rozwiązać, jest kluczową kwestią czterodniowej konwencji AFL-CIO w Los Angeles. Pilność sytuacji zmusiła najwyższych urzędników Partii Pracy do eksperymentowania w poszukiwaniu rozwiązań.
Wśród różnorodnych propozycji najbardziej widoczne jest dążenie prezydenta Richarda Trumki do wciągnięcia niezwiązkowych „sojuszników związkowych”, takich jak ewentualnie NAACP, Sierra Club i innych, w pewnego rodzaju formalne stosunki z AFL-CIO. Spotkało się to z obawami zarówno Departamentu Budownictwa i Handlu Konstrukcyjnego, jak i Międzynarodowego Związku Inżynierów Operacyjnych, którzy zaproponowali poprawka do konstytucji ograniczyłoby to głosy decyzyjne do „członków Komitetu Wykonawczego, których możliwości zatrudnienia i miejsca pracy członków są bezpośrednio dotknięte”.
Na konwencji podkreślono także rozwój organizacji „Alt-Labor”. Grupy te organizują się i mobilizują pracowników w obronie własnych interesów bez uznania związku. Należą do nich m.in. Organizacja United for Respect at Walmart, czy NASZ Walmart; wspierane przez SEIU strajki pracowników fast foodów; Sieć Organizacyjna Krajowego Dnia Pracy oraz Krajowy Związek Pracowników Domowych, z których wszystkie podpisały już partnerstwo z AFL-CIO.
Chociaż te grupy Alt-Labor nie są objęte ochroną prawną związaną z kampaniami organizowania związków zawodowych, nie podlegają one również ograniczeniom prawnym, które faworyzują pracodawców oficjalnie uznanych wysiłków.
Linie błędów
Wskazując na dramatyczny brak porozumienia w Partii Pracy na kilka dni przed konwencją, prezes Międzynarodowego Związku Dokerów i Magazynów (ILWU) Robert McEllrath wysłał list do Richarda Trumki, w którym ogłosił wycofanie się związku z AFL-CIO.
Ze względu na bojową historię, rolę, jaką odegrała we wspieraniu problemów klasy robotniczej i swoją władzę w dokach, które są kluczowymi wąskimi gardłami dla handlu, brak przynależności ILWU stawia pod znakiem zapytania, czy AFL-CIO ma swój dom, aby wystarczyć do odwrócenia Partii Pracy spadek.
In jego listMcEllrath zauważa, jak w 2008 roku oddział AFL-CIO wniósł przeciwko ILWU zarzuty dotyczące nieuczciwych praktyk pracowniczych (ULP), „…by ponownie spróbować sabotować nasze negocjacje”. McEllrath kontynuuje:
„Od tego czasu zaobserwowaliśmy rosnącą falę ataków ze strony różnych oddziałów. Szczególnie oburzający nalot miał miejsce w 2011 r., kiedy jeden z oddziałów wkradł się, aby obsadzić stanowiska dokerów w nowym zakładzie zbożowym EGT w porcie Longview w stanie Waszyngton, a następnie przeszedł pieszo przez linie pikiet ILWU przez sześć miesięcy, dopóki nie udało nam się zabezpieczyć tej krytycznej jurysdykcji przybrzeżnej.
„Wasze biuro dodało obrazę do krzywdy, wydając dyrektywę dla Federacji Stanu Oregon, aby wycofała swoje wsparcie dla walki ILWU w EGT, które groziło, że stanie się pierwszym terminalem morskim na Zachodnim Wybrzeżu, który nie będzie należał do ILWU. Ataki przeprowadzane przez filii przeciwko ILWU liczba ILWU tylko wzrosła.”
Do „podmiotów stowarzyszonych” cytowanych przez McEllratha zalicza się Międzynarodową Unię Inżynierów Operacyjnych (IUOE) i Międzynarodowe Bractwo Pracowników Elektryków (IBEW). Co istotne, oba z nich nazywane są związkami rzemieślniczymi, które organizują pracowników według danej branży. Z kolei ILWU jest związkiem przemysłowym, co oznacza, że organizuje pracowników według określonej branży, a nie branży.
Obecnie wydaje się, że Międzynarodowe Stowarzyszenie Dokerów (ILA) z siedzibą na wschodnim wybrzeżu może pójść za przykładem ILWU i wycofać się z AFL-CIO. W odpowiedzi na decyzję ILWU przywódcy AFL-CIO zemścili się odmawiając przedłużenia „kart solidarności” i wypierając ILWU z lokalnych i stanowych rad pracy.
Ze względu na większą zdolność do całkowitego wstrzymania produkcji pracodawcy w przypadku strajku, związki zawodowe są postrzegane jako skuteczniejsza forma organizowania pracowników wbrew interesom korporacji. To rozwój unionizmu przemysłowego pod rządami CIO w latach trzydziestych XX wieku doprowadził do największego skoku liczby członków związków zawodowych w historii Stanów Zjednoczonych.
Ponadto zmusiło establishment polityczny do stworzenia reform, takich jak ubezpieczenie społeczne, ustawa o krajowych stosunkach pracy i inne rozwiązania, które od dziesięcioleci przynoszą korzyści pracownikom.
Stając po stronie IUOE i IBEW w ich nalotach na miejsca pracy, które tradycyjnie należały do ILWU, kierownictwo AFL-CIO zasygnalizowało swoją gotowość do osłabienia siły ruchu związkowego we wzniecaniu walki z gigantycznymi korporacjami, takimi jak EGT i Goldman Sachs.
Jednak bez zaangażowania we wzmocnienie zdolności AFL-CIO do prowadzenia takich walk wydaje się coraz mniej prawdopodobne, że Partia Pracy będzie w stanie odwrócić swój upadek, niezależnie od eksperymentów promowanych na jej konwencji.
Spory polityczne
List McEllratha, co istotne, przywołał inne nieporozumienia z kierownictwem AFL-CIO, które mogą znaleźć szerszy oddźwięk wśród zorganizowanej Partii Pracy.
„ILWU jest również coraz bardziej sfrustrowana umiarkowanym, nadmiernie kompromisowym stanowiskiem politycznym Federacji w tak ważnych kwestiach, jak imigracja, reforma prawa pracy, reforma opieki zdrowotnej i międzynarodowe kwestie pracownicze” – pisze McEllrath. „Uważamy, że Federacja wyrządziła wielką krzywdę ruchowi robotniczemu i wszystkim ludziom pracy, zgadzając się. Federacja nie obstawała przy swoim w kwestiach najważniejszych dla naszych członków.
„Kiedy prezydent Obama na Konwencji AFL-CIO w 2009 r. występował z platformą, w której twierdził, że nie będzie opodatkowywał planów opieki zdrowotnej, oświadczył pan, że praca nie oznacza podatku od naszych świadczeń. Jednak później Federacja lobbowała wśród filii, aby poparły ustawę opodatkowującą nasze plany opieki zdrowotnej. Podobnie AFL-CIO i ILWU w przeszłości wspierały wszechstronną reformę imigracyjną, zapewniając jasną ścieżkę do obywatelstwa, która chroni nieudokumentowanych pracowników przed zwolnieniami, deportacjami i odmową ich praw. Jednakże ustawa imigracyjna, o którą nas niedawno zapytaliście wsparcie nakłada niezwykle długie okresy oczekiwania na drogę do obywatelstwa i faworyzuje pracowników z wyższym wykształceniem i przynoszących zyski dla korporacji w przeciwieństwie do pracowników nieudokumentowanych, takich jak woźni i robotnicy rolni, którzy w dużym stopniu skorzystaliby z ochrony zapewnianej przez legalizację.
„Jako ruch robotniczy musimy wstać i być głosem naszych członków i ludzi pracy” – dodaje. „Nie możemy w dalszym ciągu iść na kompromis w kwestiach, które przynoszą korzyści i chronią pracujących mężczyzn i kobiety w Ameryce”.
Zwolennicy stanowiska McEllratha mogli woleć raczej inny kurs niż utratę przynależności do ILWU. Według wielu argumentów jest to, że ILWU byłaby lepiej przygotowana do forsowania swoich poglądów, pozostając w AFL-CIO i budując partnerstwa, aby przeciwstawić się kompromisowemu stanowisku jej kierownictwa.
Mimo to to, na co wskazuje McEllrath, stanowi kluczową linię podziału w fundamencie Partii Pracy, utrudniającą jej zdolność do odwrócenia ruchu związkowego. Przesłanie jest następujące: jeśli związki zawodowe mają zmienić swój obecny kurs i przemawiać w imieniu interesów wszystkich ludzi pracy, ich kierownictwo musi zmienić swoje podejście polityczne.
Zmiana kursu
Obecnie najwyżsi urzędnicy Partii Pracy za swoje główne zadanie uważają zdobycie miejsca przy stole politycznym. Z tego stanowiska zamierzają odeprzeć najbardziej rażące przykłady chciwości korporacji i opowiadać się za reformami przynoszącymi korzyści pracownikom. Wykorzystując swoje oficjalne stanowiska do utrzymania pokoju klasowego, utrzymują płynne działanie machiny politycznej.
Jednakże w miarę jak bogactwo skoncentrowało się w mniejszej liczbie rąk, a korporacje skonsolidowały swoją kontrolę nad obiema głównymi partiami, stary układ nie jest już potrzebny. Z punktu widzenia 1% struktura zorganizowanej Partii Pracy jest reliktem z czasów, gdy istniały bojowe ruchy masowe, które kwestionowały ich kontrolę i generowanie zysków. Dziś elity nie mają większego zastosowania do politycznego wsparcia Partii Pracy niż kiedyś złamana, teraz wyleczona ręka, do procy.
Ignorowani i odrzucani przez partie korporacyjne, dzisiejsi najwyżsi przywódcy Partii Pracy narazili na szwank interesy swoich członków i wszystkich pracowników w nadziei, że okażą się rozsądnymi mężami stanu i nie stracą swoich mniejszościowych miejsc przy stole politycznym. W ten sposób odsłonili przed korporacjami swoją słabość i coraz bardziej oddalali się od interesów swoich członków.
Jeśli kierunek obrany przez związki ma zostać odwrócony, będzie to wymagało przywództwa, które nie jest zobowiązane do utrzymywania powiązań z potężnymi politykami korporacyjnymi, którzy dominują w Partii Demokratycznej i Republikańskiej. Będzie to raczej wymagało niezależnego ruchu robotniczego zaangażowanego w budowanie ruchu społecznego, który rzuciłby wyzwanie korporacyjnej władzy politycznej na ulicach i przy urnach wyborczych.
Polityczna niezależność Partii Pracy nie oznacza, że nagradzamy naszych przyjaciół i karzemy naszych wrogów w korporacyjnym establishmentu politycznym. Oznacza to, że stale mobilizujemy się, w jak największej liczbie, z naszymi własnymi żądaniami, abyśmy nie złagodzili tego, co uważają politycy tacy jak Obama za możliwe. Gdyby CIO nie zrobił tego w latach trzydziestych XX wieku i zamiast tego skoncentrował swoje zasoby na kampaniach lobbingowych, tak jak ma to miejsce obecnie, nigdy nie zyskałby na popularności jako siła w społeczeństwie amerykańskim.
Możliwości
Brak dobrej pracy pozostaje nadrzędnym zmartwieniem zdecydowanej większości osób pracujących. Prezydent Trumka i AFL-CIO notorycznie popierają utworzenie federalnego programu zatrudnienia opłacanego z opodatkowania bogatych. Gdyby Partia Pracy zaangażowała swoje zasoby w budowę niezależnego ruchu społecznego, nie ma wątpliwości, że przyciągnęłaby masową liczbę pracowników związkowych i niezwiązkowych.
Kiedy mówi tylko Trumka, Obama łatwo go zdymisjonować. Kiedy jednak miliony ludzi wychodzą na ulice i domagają się programu zatrudnienia, nie można tak łatwo przeoczyć tego apelu. Ponadto taki ruch pomógłby złagodzić konkurencję między pracownikami, która jest podstawową przyczyną nalotów IUOE i IBEW na ILWU.
Bez zaangażowania w budowę ruchu społecznego wszystkie innowacyjne pomysły wynikające z konwencji AFL-CIO mogą okazać się niewiele, jeśli w ogóle cokolwiek. Nawet wysiłki związków zawodowych mające na celu wsparcie niskopłatnych pracowników w Walmarcie i branży fast food nie są w stanie same w sobie odwrócić spadku poziomu życia pracowników. Z drugiej strony politycznie niezależny ruch robotniczy na rzecz miejsc pracy wykorzystałby ten moment zmian politycznych i zwiększyłby wszędzie możliwość zwycięstw robotników. Wysunęłoby potrzeby zdecydowanej większości na plan pierwszy kosztem chciwości korporacji, wzmogłoby kampanie na rzecz płacy minimalnej w wysokości 15 dolarów, amnestii dla imigrantów, opieki zdrowotnej dla wszystkich i wielu innych żądań, których potrzebują pracownicy.
Mark Vorpahl jest zarządcą związku, działaczem na rzecz sprawiedliwości społecznej i pisarzem Workers Action and Zajmij.com. Można do niego dotrzeć przy ul [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna