W wyborach krajowych w 2012 r., pomimo wzrostu liczby uprawnionych do głosowania o ponad 8 mln w porównaniu z 2008 r., frekwencja spadła ze 131 mln do 126 mln, a 93 mln nie głosowało. Już same te liczby świadczą o rosnącym niedowierzaniu, że ludzie mają jakikolwiek głos w dwupartyjnej grze politycznej. Ponadto ci, którzy głosowali, byli bardziej zmotywowani głosowaniem przeciwko temu, czego nie chcieli, niż głosowaniem za tym, czego chcieli, podczas gdy większość pozostawała pesymistyczna co do kierunku rozwoju kraju.
To rozczarowanie wynika z tego, że żadna z partii politycznych nie ma wiarygodnych pozytywnych odpowiedzi ani polityk do zaoferowania, ponieważ obie strony realizują program sprzeczny z interesami ludzi pracy. Na przykład obie główne partie polityczne oczekują od nas, elektoratu, zaakceptowania spadającego standardu życia, który obejmuje wysokie bezrobocie i niepełne zatrudnienie, a także cięcia w ubezpieczeniach społecznych, opiece zdrowotnej, edukacji, bonach żywnościowych i innych programach publicznych, a wszystko to degraduje nasze społeczności 'dobre samopoczucie.
Zarówno Partia Demokratyczna, jak i Partia Republikańska przekształcają krajobraz społeczny zgodnie z interesami korporacji kosztem pracowników. Nawoływanie obywateli do „głosowania na mniejsze zło” oznacza poddanie się wzmożonemu krwawieniu, a nie obronę dobra publicznego.
Możemy odwrócić to wyniszczanie i stworzyć ruch polityczny ludzi pracy, ale nie wyjdzie on wyłącznie za pośrednictwem systemu wyborczego. Będzie to wymagało od 99% zjednoczenia się wokół naszych własnych potrzeb i żądań, niezależnie od korporacyjnych polityków, i zorganizowania się w potężny ruch społeczny dla zdecydowanej większości.
Podejmując masowe akcje, takie jak marsze i strajki na naszych ulicach i w miejscach pracy, w połączeniu ze strukturami organizacyjnymi, które jednoczą i koordynują nasze wysiłki, wielka ignorowana większość może przekonać się, że szybko rozwija swoją władzę znacznie skuteczniej niż jest to możliwe w ramach systemu wyborczego. Niemniej jednak, aby ruch społeczny stał się wystarczająco potężny, aby przekształcić niesprawiedliwy system, historia uczy nas, że konieczne jest również taktyczne wykorzystanie polityki wyborczej.
Wybory dają 99% szansę na przedstawienie zdecydowanej alternatywy dla polityki oszczędnościowej prowadzonej przez 1%. Dopóki miliony będą nadal poddawać się rytuałowi głosowania, należy zapewnić im możliwość jasnego wyboru interesów większości i mniejszości. Udane kampanie wyborcze mogą stanowić platformę edukacyjną dla popularnych rozwiązań, które w normalnych warunkach byłyby wykluczone przez polityków korporacyjnych, a także forsować reformy korzystne dla pracowników kosztem elity gospodarczej.
Budując władzę ludową, akcje masowe, takie jak wielkie demonstracje i strajki, są zawsze ważniejsze niż parlamentarne zwroty akcji prowadzone przez polityków. W przeciwieństwie do debat odbywających się w salach Kongresu, protesty na ulicach przyciągają narodową uwagę innego rodzaju. A w odpowiednich warunkach same kampanie wyborcze mogą ułatwić rozwój takich działań.
Jakie są te warunki? Kampania wyborcza musi reprezentować siłę społeczną, która wyrasta ze znaczącej walki oddolnej. Aby zapewnić to powiązanie, kandydaci muszą kandydować niezależnie od Republikanów i Demokratów. Od interesów korporacji nie można przyjąć ani grosza. A jeśli kampania ma promować wzmocnienie ruchu społecznego, musi skupiać się na żądaniach, które rezonują z jak największą większością, co pomoże ją zjednoczyć w obliczu sprzeciwu wielkiego biznesu.
Niedawny wybór Kshamy Sawanta do rady miejskiej Seattle, pokonujący czterokrotnego kandydata na urząd Demokraty, jest dobrym przykładem tego, co jest możliwe, gdy zaistnieją takie warunki. Choć startowała jako kandydatka i członkini małej lewicowej grupy o nazwie Alternatywa Socjalistyczna, jej kampania spotkała się z szerokim zainteresowaniem, zdobywając ponad 93,000 XNUMX głosów.
Sawant zyskał reputację działacza Occupy i udało mu się uzyskać poparcie wielu grup społecznych i związków zawodowych, takich jak lokalny przedstawiciel Amerykańskiego Związku Pracowników Poczty, lokal 1789 Amerykańskiej Federacji Nauczycieli, lokal 1488 Amerykańskiej Federacji Pracowników Stanowych i Pracowników Miejskich, Lokal 46 Międzynarodowego Bractwa Pracowników Elektryków, Związek Jeźdźców Tranzytowych i wiele innych.
Zdobyła to wsparcie, koncentrując się na bezpośrednich żądaniach pracowników – takich jak wygrana w sprawie płacy minimalnej w wysokości 15 dolarów, podatek milionera na opłacenie usług miejskich oraz kontrola niedrogich mieszkań i czynszów. W rezultacie jej kampania i zwycięstwo wzmocniły te oddolne wysiłki.
Prowadząc kampanię jako otwarty „socjalista”, Sawant udowodnił, że wyborcy nie są tak zainteresowani etykietami, jak wiedzą, jakie jest stanowisko kandydatów w kwestiach, które ich bezpośrednio dotyczą. Jeśli korporacyjni politycy nie znajdą odpowiedzi, naturalne jest, że wyborcy będą szukać gdzie indziej.
Zwycięstwo Sawanta pokazuje, że oddolne wysiłki otwierają drogę ludziom pracy do niezależnych działań politycznych, nawet w ściśle kontrolowanym świecie polityki wyborczej i systemie dwupartyjnym. Próby powtórzenia tego sukcesu będą prawdopodobnie inicjowane przez inne małe grupy. I najlepiej byłoby, gdyby wysiłki te skupiały się na budowaniu jak największej jedności; małe, konkurencyjne kampanie tego nie zrobią.
Zamiast tego kandydaci powinni kandydować reprezentując wspólny wysiłek związków zawodowych i organizacji społecznych, co mogłoby być prekursorem prawdziwej partii politycznej reprezentującej zdecydowaną większość ludzi pracy w kraju. Ta jedność kampanii nie tylko stworzy na początku dużą bazę o szerokim zasięgu. Wywoła także dyskusję w grupach, które tradycyjnie popierały kandydatów Demokratów na temat tego, jak wygląda prawdziwa niezależna polityka i dlaczego ta strategia jest konieczna, aby coś zmienić.
Mark Vorpahl jest zarządcą związku, działaczem na rzecz sprawiedliwości społecznej i pisarzem Workers Action and Zajmij.com. Można do niego dotrzeć przy ul [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna