źródło: czerwona papryka
Obniżenie wieku uprawniającego do głosowania. Przywrócenie i ugruntowanie uprawnień samorządu terytorialnego, w tym uprawnienia do budowy mieszkań komunalnych. Zapewnienie ludziom możliwości wykorzystania ich potencjału (w tym zakazanie wielu praktyk gospodarki gig, które prowadzą pracowników do samobójstwa). Ustanowienie proporcjonalnego systemu wyborczego, tak aby wyborcy mieli realny wybór, a ich głosy miały znaczenie.
Pociągnięcie premierów do odpowiedzialności za podpisane przez nich traktaty (m.in. z UE i USA), wypowiadane przez nich wojny i lobbujące na nich biznesy. Likwidacja City of London Corporation, która zapewnia interesom finansowym miasta dostęp do premiera i gabinetu. Puszczenie terytoriów zamorskich Wielkiej Brytanii – od Kajmanów po Wyspy Normandzkie – które zapewniają oszustom finansowym i osobom unikającym podatków chronione schronienia do przechowywania gotówki.
Odrzucanie tych zmian i wielu innych – krótko mówiąc, stworzenia demokratycznej konstytucji – jako sprawy przeznaczonej wyłącznie dla gadatliwej, wyciszonej klasy, jest głęboko antydemokratyczne i ukazuje pogardę dla ludzi podejrzanie przypominającą elitę chroniącą swoją władzę. „Trzymajcie ludzi z dala od rządu, oni nie rozumieją; jeśli mają jakąkolwiek władzę, tylko staną na przeszkodzie i będą chcieli więcej.
Wywinąć się z tego
Elity rządzącej uchodziło to na sucho. Od tego czasu Thatcher i premierzy w pełni wykorzystali niepisane i (w rękach potężnych) elastyczne zasady Wielkiej Brytanii, aby pozbawić większość ludzi władzy nie tylko politycznie, ale w każdej sferze życia. Wykorzystali wyraźnie scentralizowaną władzę państwa brytyjskiego do deregulacji, prywatyzacji, obcięcia opieki społecznej i w ten sposób zniszczenia podstaw państwa socjalnego Partii Pracy z 1945 roku.
W szczególności podczas trwającej 40 lat wojny klasowej mającej na celu zniszczenie władzy związków zawodowych i samorządów lokalnych ci premierzy wykorzystali niepisaną władzę władzy wykonawczej – nieprzejrzyste działanie królewskiej prerogatywy – aby osiągnąć radykalne odejście od powojenne osadnictwo społeczno-gospodarcze. Ta potężna pozostałość po XVII-wiecznym przywróceniu monarchii „w parlamencie” – naszej niedokończonej rewolucji demokratycznej – legitymizuje zdolność rządu Wielkiej Brytanii do centralizacji władzy, narzucania tajemnicy i zapewniania, że parlamentarzyści rzadko będą mogli w pełni pociągać władzę wykonawczą do odpowiedzialności.
Po tym, jak nie udało im się uzyskać zmian w drodze głosowania na partię polityczną – „oni wszyscy są tacy sami” – miliony wykorzystały referendum w 2016 r., aby rzucić wyzwanie nie tylko jednej partii, ale całemu establishmentowi politycznemu. Referendum to samo w sobie nie było wynikiem nacisków społecznych, jak miało to miejsce w Szkocji, ale biorąc pod uwagę okazję, doprowadziło to do wstrząsu całego systemu, podważając zasadę „suwerności parlamentarnej”, domniemaną normalność brytyjskiego systemu rządów i wprowadzając częściowy element suwerenności ludu.
Głosowanie w sprawie brexitu było tylko jednym z takich wyrazów niezadowolenia. Inne obejmują radykalny ruch demokratyczny na rzecz niepodległości Szkocji, wzrost poparcia dla Jeremy’ego Corbyna i – od tego czasu – nadzwyczajna nowa fala pozaparlamentarnych działań w sprawie zmian klimatycznych, które skupiają się na radykalnej demokracji uczestniczącej jako warunku skutecznego działania. Wszystkie te ruchy wyrażają głębokie niezadowolenie z systemu politycznego, wykraczając poza cykl rozczarowania jakimkolwiek konkretnym urzędującym rządem.
Doprowadziło to do niestabilności legitymizacji naszej minimalistycznej demokracji, którą Boris Johnson wykorzystał z typową egocentryczną brawurą, upierając się przy swoim prawie do rządzenia. Zostało to sprytnie przedstawione jako obrona narodu przeciwko parlamentowi.
Wraz z podejmowaną przez Johnsona próbą zamknięcia parlamentu w imię korony, aby uniknąć kontroli jego umowy dotyczącej Brexitu, kwestia tego, gdzie leży władza i w jaki sposób „my, ludzie” możemy ją zdobyć, stała się niezwykle gorącą kwestią. Społeczeństwo, niezależnie od tego, jak głosowało w referendum, stanęło w obliczu dysfunkcyjnego parlamentu i niegodnego zaufania premiera.
Zabójczo powolny
Partia Pracy jest szkodliwie powolna z własnymi propozycjami reform demokratycznych, co jest warunkiem koniecznym proponowanej przez nią transformacji gospodarki i społeczeństwa. Ale otworzyło to możliwości. Manifest z 2017 r. zawierał zobowiązanie do przestrzegania konwencji konstytucyjnej w celu stworzenia zasad i instytucji niezbędnych do dokończenia niedokończonej rewolucji demokratycznej w Wielkiej Brytanii. Kanclerz cieni John McDonnell rozpoczął debatę na temat transformacji państwa, proponując, co następuje: „Nowy rodzaj własności publicznej opierałby się na zasadzie, że „nikt nie wie lepiej, jak kierować tymi branżami niż ci, którzy spędzają z nimi życie”.
Nie należy niedoceniać znaczenia niedawnego odsunięcia się Partii Pracy od założenia, że państwo brytyjskie – monarchia, unia, terytoria zamorskie, dziedzictwo imperialne, wpływy miasta i wszystko inne – można wykorzystać do wdrożenia manifestu laburzystów równie skutecznie jak manifest torysów.
Jednym z powodów, dla których naszemu niedemokratycznemu, mieszańcowemu państwu – monarchii konstytucyjnej skrzyżowanej z demokracją parlamentarną – udało się przetrwać, jest to, że Partia Pracy bezkrytycznie zaufała jej jako instrumentowi laburzystowskiego rządu. Przyjęła do wiadomości, że sugerowanie, że władza leży gdziekolwiek indziej, byłoby wyzwaniem dla władzy państwa i długiej tradycji odgórnych rządów brytyjskich.
Stoimy teraz przed ograniczeniami poprzednich rządów laburzystów, których osiągnięcia zostały skonstruowane przez imperialne i wysoce paternalistyczne państwo: własność publiczna bez udziału demokracji; związek Skarbu/Miasta niekwestionowany; Brytyjskie terytoria zamorskie pozostały nienaruszone; imperialne zobowiązania i nierówne umowy handlowe zapieczętowane świętą tajemnicą, na którą pozwalają królewskie prerogatywy.
Neal Ascherson tak pamiętnie podsumował problem: „Nie można budować demokratycznego socjalizmu, korzystając z instytucji starożytnego państwa brytyjskiego… w sposób, w jaki nie da się nakłonić sępa do karmienia mlekiem”.
Radykalna zmiana konstytucji nastąpiła dopiero wraz ze zmianą równowagi sił w stosunku do dominującego porządku – spójrz na konstytucję Republiki Południowej Afryki po apartheidzie. Wyobraźmy sobie, że reformy społeczne rządu z 1945 r. zostały wzmocnione popularnie napisaną konstytucją, która ugruntowała obowiązki państwa w zakresie zapewniania zdrowia, warunków mieszkaniowych i zatrudnienia zapewniających godne życie. O ileż trudniej byłoby polityce rynkowej zmieść instytucje państwa opiekuńczego. Południowoafrykański prawnik i bojownik o wolność AKN tak mówi o konstytucji powstałej po apartheidzie: „Reżim konstytucyjny istnieje nie tylko jako obrona przed wkraczającym państwem, jak w tradycji liberalnej; ma umożliwić ludziom wykorzystanie ich potencjału w świetle obietnic złożonych przez konstytucję.
Stoimy przed wyzwaniem stworzenia państwa postneoliberalnego i post-oszczędnościowego. Czyniąc to, musimy przygotować się na długoterminową, trwałą zmianę, która oznacza transformację państwa.
Hilarego Wainwrighta jest współzałożycielem i redaktorem Red Pepper.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna