Trudno byłoby znaleźć na amerykańskiej lewicy osobę, która nie odniosłaby korzyści z pism Chrisa Hedgesa ani nie znalazła się pod jego wpływem. Jest to wyjątkowy i mocny głos postępowego dziennikarstwa, łączący w sobie najlepsze zalety rzetelnego reportażu i bezwstydnego opowiadania się za lepszym światem. Hedges słusznie zdobył wiele wyróżnień za swoją pracę i był skutecznym kronikarzem powstawania ruchów społecznych opartych na ludziach w USA i na całym świecie. Bez wątpienia, podobnie jak wielu innych, osobiście inspirowałem się jego pismami i doceniałem jego gotowość do okazjonalnego dialogu ze mną. Krótko mówiąc, Hedges stanowi coś w rodzaju ideału dla tych z nas, którzy raczą się publicznie wypowiadać na temat bieżących spraw.
To wszystko czyni jego najnowszy kawałek tak niepokojące w pełnych konsekwencjach. Hedges nazywa pozostający pod wpływem anarchistów Czarny Blok „rakiem ruchu Occupy”, a przy tym szerokim pędzlem oczernia całą klasę aktywistów i anarchistów jako „nie tylko głęboko nietolerancyjną, ale i głupią”, oskarżając ich o „porwanie” ” i/lub dążenie do zniszczenia Occupy i innych postępowych ruchów. Jego analiza ma liczne problemy, m.in. to, że wskazuje zaledwie kilka wywołanych sensacją epizodów rzekomej „przemocy”, nie poddając ich dalszej analizie ani nie angażując obszernej literatury ruchów społecznych w dyskursie na temat tego, co nawet stanowi przemoc, a także użyteczność potencjalnie destrukcyjnych taktyk w annałach zmian społecznych. Rzeczywiście, sam Hedges zdaje się to rozumieć i przychylnie o tym pisał w: inne konteksty:
„Za Greków. Wiedzą, co robić, gdy korporacje plądrują i rabują ich kraj. Wiedzą, co robić, gdy powiedziano im, że ich emerytury, świadczenia i miejsca pracy muszą zostać zmniejszone, aby płacić bankom korporacyjnym, co przede wszystkim ich oszukało. Ogłosić strajk generalny. Zamieszki. Zamknąć centra miast. Wyrzuć dranie. Nie bójcie się języka walki klasowej – bogaci kontra biedni, oligarchowie kontra obywatele, kapitaliści kontra proletariat. Grecy, w przeciwieństwie do większości z nas, to rozumieją.
Co więc daje? Jak to się dzieje, że ktoś o jego posturze, wpływach i przenikliwości pozornie „wypił Kool-Aid” tworzenia podziałów i wewnętrznego wytykania palcami, które elita władzy tak wyraźnie chce wpoić naszym ruchom? Czy Hedges naprawdę wierzy, że stosunkowo niewielka część większego ruchu jest w jakiś sposób odpowiedzialna za zniszczenie Occupy w całym kraju? Nieważne skoordynowane i militarystyczne ataki na obozy, oszczercze kampanie w mediach, nieuzasadnione masowe aresztowania lub przemoc podżegana przez policję w wielu miejscach – lepiej zrzucić winę na tych ubranych na czarno anarchistów z naszego skądinąd spokojnego środka, którzy wybili kilka okien i próbowali wybić Właściwie zająć kilka budynków do użytku ruchu i osób bezdomnych. Poważnie? Dla mnie to greckie.
Nie zrozumcie mnie źle: taktyki i strategie stosowane w ramach ruchu są uczciwą grą w przypadku krytycznej interwencji, a nawet otwartej kontestacji, jeśli uważamy, że są niebezpieczne lub błędne. Nie ma absolutnie nic złego w zadawaniu trudnych pytań i wzywaniu ludzi do odpowiedzialności za konsekwencje swoich działań. W rzeczywistości sama Occupy posiada mechanizmy umożliwiające właśnie tego rodzaju wewnętrzną refleksję, poprzez wykorzystanie procesów opartych na konsensusie i funkcjonowanie modelu partycypacyjnego Zgromadzenia Ogólnego. Każdy może przedstawiać wizję, zgłaszać skargi, nalegać na podjęcie określonego działania, angażować się w debatę lub oferować alternatywy do rozważenia przez grupę. Zadanie polega na ożywieniu naszej zbiorowej zdolności do osiągnięcia porozumienia, zamiast wycinać tych, którzy się nie zgadzają.
Kilka miesięcy temu, gdy podobne argumenty na temat „zniszczenia Occupy” podnoszone były przez innych członków środowiska, napisałem kawałek wzywając do włączenia, a nie do kasowania skłóconych podmiotów:
„Odrzucenie kogoś z otwartej przestrzeni ruchu, który rzekomo reprezentuje 99 procent, oznacza wysłanie go do gdzie, Dokładnie? Ponieważ prawdopodobnie nie należą do 1 procenta (pomijając wynajętych prowokatorów), jakie im to pozostanie wygnanie z 99 procent? Kiedy ruch decyduje się na „samokontrolę”, nie należy tego mylić z przyjęciem tych samych karnych i nielogicznych metod państwa. Możemy zawierać porozumienia i pracować w drodze konsensusu, ale nie można tego użyć jako klina do wyeliminowania i wykreślenia tych, którzy sprzeciwiają się naszym najlepiej ułożonym planom. Celem powinno być raczej stworzenie procesów opartych na najlepszych praktykach sprawiedliwości naprawczej, utrzymywania pokoju i osobistego uzdrawiania, aby promować punkty kontaktu i ciągły dialog pomiędzy wszystkimi, którzy znajdą drogę do ruchu. Nie wszyscy zgodzimy się we wszystkim, ale z pewnością możemy przynajmniej utrzymać perspektywę, w której nasze interesy są postrzegane jako szeroko zbieżne, a nasze wspólne człowieczeństwo pozostaje nienaruszone…. Zamiast postrzegać obecność rozbieżnych elementów jako zagrożenie dla spójności ruchu lub jako obraz, który można wykorzystać, aby media dalej nas oczerniały, obozowiska Occupy mogą stać się modelami społeczności, które nie tylko gromadzą niepopularne lub trudne elementy, ale zamiast tego współpracować z nimi w celu wspierania tworzenia społeczeństwa opartego na wzajemnym szacunku i wykorzystaniu zdolności produkcyjnych wszystkich jego członków.”
Sprawa Hedgesa, o ile wiem, wydaje się autentyczną obawą, że niebezpieczne frakcje przejmują kontrolę nad ruchem – i dlatego nie wzywanie do ich wycięcia jest w pewnym sensie tchórzostwem. Przytacza przykład Martina Luthera Kinga, który niezłomnie nie stosował przemocy w obliczu oficjalnych represji, co jest kluczem do delegitymizacji oficjalnej władzy i potencjalnie stwarza drogę do „zdobycia serc i umysłów szerszej opinii publicznej”, a być może nawet „niektórych w społeczeństwie” struktury władzy”. Jednak King dołożył wszelkich starań, aby nie sprzeciwiać się publicznie bardziej bojowym skrzydłom ruchu na rzecz praw obywatelskich, skupiając się zamiast tego na rozwijaniu empatycznej i uzdrawiającej postawy wobec tych, którzy uciekaliby się do taktyk, które uważał za niemądre, niemoralne lub nieskuteczne w kontekście szerszego społeczeństwa. ruchu, co znajduje odzwierciedlenie w tym oświadczenie z projektu King Papers Project Uniwersytetu Stanforda:
„Chociaż King wahał się, czy otwarcie krytykować Black Power, 14 listopada 1966 roku powiedział swoim pracownikom, że Black Power „narodził się z łona rozpaczy i rozczarowania”. Czarna Moc jest krzykiem bólu. W rzeczywistości jest to reakcja na to, że White Power nie dotrzymał obietnic i nie zrobił tego w pośpiechu.… Krzyk Black Power jest w rzeczywistości krzykiem bólu”.
Pod wieloma względami jest to istota niestosowania przemocy, jak zauważył wieloletni zwolennik i praktyk, George Lakey, w wiadomości e-mail omawiającej implikacje niedawnego artykułu Hedgesa:
„Zdecydujmy się teraz, że nie będziemy używać Chrisa Hedgesa jako modelu reakcji na Czarny Blok. Demonizowanie, wyzywanie ich i używanie metafory „rak” (miałem raka) jest tak dalekie od skutecznego przeciwstawienia się tendencji, z którą się nie zgadzamy, jak to tylko możliwe. Mamy w swojej tradycji takie dobre wzorce. Doktor King, James Lawson, John Lewis i wielu innych członków ruchu na rzecz praw obywatelskich, którzy musieli odpowiedzieć działaczom popierającym przemoc, pokazali nam, jak to zrobić. Ich mentorami byli ludzie tacy jak AJ Muste, którego wielkość ducha w radzeniu sobie z siłami popierającymi przemoc sięgała czasów strajku tekstyliów w Lawrence w stanie Massachusetts w 1919 r. Redukowanie grupy ludzi, którzy nie są monolitem i sami są przestraszeni, oraz próba nauczenia się, jak w skuteczny sposób wyrażać swoje głębokie przekonania, do siły demonicznej, jest poniżej nas. Hedges pisze jak ktoś bardzo przestraszony i przesadza…. Mamy dość tego, co mówi prawica: „Bójcie się bardzo”.
Jak stwierdził jeden z komentatorów („swaneagle”) Truthout podobnie zauważony w odpowiedzi na Hedgesa:
„Sytuacja czarnego bloku jest rzeczywiście bardzo poważna. To, jak sobie z tym poradzimy, zadecyduje o przebiegu naszej obecnej walki międzynarodowej. Wszyscy jesteśmy teraz tak głęboko ze sobą powiązani. Nie możemy sobie pozwolić na odrzucenie wszystkich osób zaangażowanych w błędną DOT [różnorodność taktyki] jako nowotworowych. Musimy raczej postępować z głęboką miłością, troską i inteligencją, kształtując coś, co dokładniej odzwierciedla cele i marzenia, które wszyscy możemy dzielić. Nie jest to tylko wizja ludzi angażujących się w bardziej dominujące zachowania związane z tyranem, ale wspólne wysiłki każdego z nich jeden z nas. Proszę, rozważ ponownie to, co uważasz za nowotworowe, Chris Hedges, ponieważ może to wyniknąć z obecnego zamieszania i stać się kluczem do rozwiązania dla nas wszystkich. Naszym wyzwaniem i naszym świętym obowiązkiem jest stawienie czoła temu wszystkiemu, co wiemy, całym sercem i wszystkimi głosami, które wciąż są wykluczone”.
Uważam, że w przyszłości powinniśmy zwrócić uwagę na te wezwania, aby przyjąć aktor jednocześnie krytycznie angażując się w akcja. Choć praktyka ta może być trudna, moglibyśmy rozważyć zastosowanie jej nauk nie tylko wobec wymagających kadr w naszych ruchach, ale nawet wobec 1 procenta i jego agentów. Czy nie jest możliwe, że kierują nimi także wewnętrzne lęki i ludzkie niepowodzenia? Każdy wielki rozjemca w historii radził nam, abyśmy starali się dostrzec istotę człowieczeństwa w tych, którzy jawią się jako przeciwnicy, a nawet antagoniści. Nie musimy akceptować ich podziałów i destrukcyjnych działań, jednak podczas tworzenia nowego społeczeństwa spoczywa na nas zadanie odmowy ich powielania.
Możemy przypuszczać, że ktoś kalibru Hedgesa jest tego świadomy. Pomimo zmartwień swoimi zjadliwymi słowami, dostarczył nam poglądowej lekcji na temat potrzeby odnowienia empatii.
Randalla Amstera, J.D., Ph.D., jest kierownikiem katedry nauk humanistycznych w Prescott College. Pełni funkcję dyrektora wykonawczego ds Stowarzyszenie Studiów nad pokojem i sprawiedliwością oraz jako redaktor współpracujący ds Nowa jasna wizja. Wśród jego ostatnich książek znajdują się m.in Zagubieni w kosmosie: kryminalizacja, globalizacja i miejska ekologia bezdomności (LFB Scholarly, 2008) oraz tom pod redakcją Budowanie kultur pokoju: transdyscyplinarne głosy nadziei i działania (Wydawnictwo Cambridge Scholars, 2009).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna