A co jeśli rozpętają wojnę i nikt nie przyjdzie? Nikt nie wychodził na ulice, nikt nie zwracał szczególnej uwagi na „wielkie przemówienie”, nikt nie pytał o pozwolenie na protest, nikt nie napisał listu otwartego do Prezydenta. Nikt się o to nie zaciągnął, nikt za to nie płacił, nikt nie oglądał tego w telewizji. Być może obecne mocarstwa odebraliby to jako znak do dalszej inwazji i/lub eskalacji konfliktów, chociaż taki brak działań z pewnością nałożyłby poważne ograniczenia na zdolność do otwartego prowadzenia podbojów i awanturniczych wojen.
Zatem po raz kolejny stoimy w obliczu eskalacji działań wojennych w związku z „przypływem wojsk” prezydenta Obamy w Afganistanie. Plan ten spotkał się z okazjonalnymi protestami, w tym z udziałem teatrów ulicznych, organizowaniem wieców i forów, wyświetlaniem filmów informacyjnych w naszych społecznościach, podpisywaniem petycji i pisaniem blogów. Jako osoba regularnie uczestnicząca w takich działaniach muszę przyznać, że mam poczucie choreografii, a nawet czasami daremność tych standardowych sposobów sprzeciwu. Dlaczego wciąż wracamy do wypróbowanych i prawdziwych metod, które jeszcze tak naprawdę nie powstrzymały naszego narodu od prowadzenia wojny?
Częściowo wynika to z specyficznie amerykańskiego poglądu, że pokojowy protest jest raczej reaktywnym przedsięwzięciem niż czymś podejmowanym w normalnym toku naszego życia w pozytywnych celach. W szczególności niestosowanie przemocy jest częściej postrzegane jako narzędzie przeciwstawienia się uciskowi i niesprawiedliwości niż jako praktyczna filozofia promowania właściwych relacji na wszystkich poziomach. Czekając, aż ktoś się sprzeciwi, stawiamy się w obozie „anty” lub „stop” i zastanawiamy się, dlaczego tak trudno motywować ludzi pod tak negatywnym parasolem.
Wszystkie te działania przeciwstawne z pewnością muszą być obecne w zdrowej demokracji. Jednak w wielu takich przypadkach jesteśmy uwikłani w debatę, której warunki zostały już ustalone przez siły potężniejsze i lepiej zorganizowane. Kiedy nadejdzie nieunikniona inwazja lub eskalacja pomimo naszych zastrzeżeń, debata zostaje skutecznie zakończona. I wydaje się, że nie ma znaczenia, kto jest w Białym Domu, ponieważ ci sami ludzie są w Pentagonie i nikt nigdy nie był proszony o głosowanie w sprawie sprawowania przez nich władzy.
Nie sugeruję, abyśmy ignorowali problemy w wierze, że w magiczny sposób znikną. Sugeruję, abyśmy rozważyli włożenie tej samej twórczej energii i poświęcenia w budowanie ruchu propokojowego poprzez formułowanie warunków debaty w sposób proaktywny, a nie reaktywny, w kierunku pokoju, a nie tylko z dala od wojny; poświęcenie czasu na głębokie wyrażenie tego, za czym jesteśmy, a nie tylko przeciwko czemu; oraz budowanie świata, w którym wojna nie jest jedynie czymś, z czym należy walczyć, gdy grozi wybuchem, ale takim, w którym jest dosłownie nie do pomyślenia i nie do pomyślenia, świata, w którym ci, którzy podporządkowują się wojnie, muszą protestować na ulicach na platformie antypokojowej, a tym samym być tymi, którzy należą do opozycyjnej mniejszości.
Mówiąc najprościej, jeśli ludzkość ma przetrwać, musimy przeformułować dyskusję na podstawowym poziomie i walczyć o pokój każdym włóknem naszej istoty. Jak zauważył Martin Luther King Jr. w 1964 r., odbierając Pokojową Nagrodę Nobla, pokój musi być zarówno środkiem, jak i celem naszych wizji i działań: „Nie zbudujemy pokojowego świata, podążając negatywną ścieżką. nie wystarczy powiedzieć, że nie wolno nam prowadzić wojny. Trzeba kochać pokój i poświęcać się dla niego. Musimy skoncentrować się nie tylko na negatywnym wypędzaniu wojny, ale na pozytywnym potwierdzaniu pokoju. Musimy widzieć, że pokój reprezentuje słodszą muzykę, kosmiczną melodię, która jest o wiele lepsza od niezgody wojny.”
Możemy uczynić pokój podstawą naszego życia i polityki zagranicznej naszego narodu. Aby to zrobić, potrzebujemy ruchu eskalacji pokoju tutaj, w Stanach Zjednoczonych. Potrzebujemy koncepcji niestosowania przemocy, która będzie bardziej sposobem bycia w świecie niż tylko taktyką, którą można zastosować, gdy coś pójdzie nie tak. Kiedy planiści wojenni ogłoszą zamiar wysłania dodatkowych 30,000 30,000 żołnierzy przez pół świata, ogłośmy nową inicjatywę edukacyjną, która ma na celu powitanie w domu 30,000 30,000 potencjalnych agentów pokojowych po powrocie z misji. Posadźmy 30,000 XNUMX drzew, utwórzmy XNUMX XNUMX miejsc pracy lub zbierzmy XNUMX XNUMX dolarów na szczytny cel. Stańmy się normą, którą już jesteśmy, a inni będą lojalną opozycją dla zmian.
Czas eskalować pokój. Obudźmy się jutro i skupmy się na zrobieniu czegoś, aby uczynić świat lepszym miejscem, wzywając najlepsze instynkty otaczających nas ludzi, aby zrobili to samo. Jeździj na rowerze, ucz dziecko, nakarm głodnego, mów prawdę, zaśpiewaj piosenkę, kochaj rodzinę, przebacz dług, uśmiechnij się do nieznajomego, pokonaj strach, napraw płot, uratuj zwierzę, napisz do Afgańczyka, idź na spacer, ufunduj stypendium, zadzwoń do starego przyjaciela, popatrz na gwiazdy, przeczytaj książkę, kop w ziemi, utkaj sen. Przede wszystkim starajcie się zachować pokój, a walka zostanie wygrana właśnie wtedy, jak radzi Thich Nhat Hanh:
„W ruchu pokojowym jest wiele złości, frustracji i nieporozumień. Ruch pokojowy potrafi pisać bardzo dobre listy protestacyjne, ale nie potrafi jeszcze napisać listu miłosnego…. Czy ruch pokojowy może mówić pełną miłości mową, okazując droga do pokoju? Myślę, że będzie to zależeć od tego, czy ludzie w ruchu pokojowym będą mogli zapanować nad pokojem. Ponieważ nie będąc pokojem, nie możemy nic zrobić dla pokoju. Jeśli nie potrafimy się uśmiechać, nie możemy pomóc innym ludziom się uśmiechać. Jeśli jesteśmy nie jest pokojowy, to nie możemy wnosić wkładu w ruch pokojowy”.
Pokój, niemal powszechne dążenie ludzkich pragnień, jest przed nami do zdobycia. Możemy, jak kiedyś powiedział Gandhi, „być zmianą, którą pragniemy zobaczyć w świecie”, nie tylko przeciwstawiając się wojnie, ale promując pokój. Jak po raz kolejny pokazały ostatnie wydarzenia, możemy i musimy to zrobić… bez względu na to, co mówią agitatorzy antypokojowi.
------------
Randall Amster, JD, Ph.D, wykłada studia nad pokojem na Uniwersytecie im Prescott College i pełni funkcję dyrektora wykonawczego ds Stowarzyszenie Studiów nad pokojem i sprawiedliwością. Jego najnowsza książka to tom pod współredakcją Budowanie kultur pokoju: transdyscyplinarne głosy nadziei i działania (Wydawnictwo Cambridge Scholars, 2009).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna