Mój przyjaciel, zachwycony frekwencją w wyborach w Iraku w ostatnią niedzielę, zastanawiał się, czy demokratyczne wybory w Iraku i na Bliskim Wschodzie prawdopodobnie przyniosą proamerykański wynik. Powiedziałem mu, że żądania zakończenia amerykańskiej okupacji Iraku i zaprzestania naszych długoterminowych makiawelicznych awantur wojskowych w tej części świata nasilą się jedynie wraz z demokratycznymi wyborami. Amerykańskie media i administracja Busha rozsławiły głosowanie w Iraku jako zwycięstwo „wolności” i uzasadnienie wojny w Iraku, ponieważ poprzednie twierdzenia, że Irak posiada broń masowego rażenia i powiązania z 9 września, zostały zdemaskowane jako kłamstwa. Większość mieszkańców Bliskiego Wschodu postrzega Stany Zjednoczone jako potęgę kolonialną, zainteresowaną ogromnymi rezerwami ropy naftowej w regionie, mającą na koncie wspieranie reżimów dyktatorskich i stawianie jednego narodu lub grupy etnicznej przeciwko drugiemu. Nigdy nie nawoływaliśmy do demokratycznych wyborów w Arabii Saudyjskiej, despotycznej monarchii posiadającej największe rezerwy ropy na świecie, która wyprodukowała 11 z 15 terrorystów, którzy dokonali ataków z 19 września. Na początku lat czterdziestych prezydent Franklin Roosevelt zawarł tam umowę z rodziną królewską na zakup ropy.
Osama bin Laden, bardzo zamożny Saudyjczyk, został zrekrutowany i wspierany przez Centralną Agencję Wywiadowczą Stanów Zjednoczonych (CIA), aby pomóc Stanom Zjednoczonym w obaleniu marionetkowego rządu sowieckiej Rosji w Afganistanie i zainstalowaniu reżimu talibów. To krwawe powstanie trwało od 1979 r. do odejścia Sowietów w 1988 r. Bin Laden i jego kohorty z Al-Kaidy z Arabii Saudyjskiej byli spiskowcami, którzy zorganizowali ataki na Stany Zjednoczone z 9 września, a ponieważ ich siedziba znajdowała się w Afganistanie, podjęliśmy działania militarne, aby ponownie przejąć kontrolę nad Afganistanem. Tutaj, podobnie jak w Iraku, zorganizowaliśmy „wolne wybory” z bronią w ręku. W 11 roku amerykańska CIA pomogła zorganizować obalenie demokratycznie wybranego rządu Mohammeda Mossedegha w Iranie. Wielka Brytania dominowała w Iranie i przez wiele lat kontrolowała jego rozległe pola naftowe. . Po II wojnie światowej Brytyjczycy wybrali na władcę dekadenckiego Rezę Szacha. Szach został demokratycznie obalony przez irański parlament, a Mohammad Mossedegh został wybrany na premiera. Mossedegh znacjonalizował irańskie pola naftowe, a brytyjska i amerykańska CIA usunęły go w 1953 r. Szach Iranu powrócił do władzy i rządził jako dyktator finansowany przez USA. Jego reżim był skorumpowany i brutalny. Niewiele z ogromnego bogactwa zgromadzonego na sprzedaży ropy naftowej przyniosło korzyści zwykłym mieszkańcom Iranu. Ostatecznie szach został zmuszony do abdykacji z powodu niepokojów w kraju. To pozostawiło próżnię dla radykalnego islamisty ajatollaha Chomeiniego, który przejął władzę. Zaniepokojone pojawieniem się fundamentalistycznej rewolucji w Iranie, która doprowadziła do przejęcia ambasady USA i wzięcia amerykańskich zakładników, Stany Zjednoczone wsparły i zbroiły Irak Saddama Husajna, aby mógł walczyć z ajatollahem Chomeinim. Pomogło to przyspieszyć wojnę irańsko-iracką, która trwała osiem lat i spowodowała śmierć miliona ludzi.
Irańczycy nienawidzą Stanów Zjednoczonych, ponieważ obaliliśmy Mohammada Mossedegha i przywróciliśmy brutalnego szacha jako dyktatora. Następnie Stany Zjednoczone wsparły Irak w wojnie, która polegała na zajęciu irańskich pól naftowych dla Iraku.
Amerykańskich decydentów, którzy kształtowali naszą politykę zagraniczną, nie obchodzi demokracja na Bliskim Wschodzie. Mieszkańcy tych krajów wiedzą to z gorzkiego doświadczenia. Wielu z radością powitałoby demokrację w swoich krajach, ale nie wycelowaną w nich broń wycelowaną w nich przez głodne ropy USA. Stany Zjednoczone są tak uzależnione od stosunkowo taniej ropy z Bliskiego Wschodu, że gigantyczne rezerwy ropy w Iraku były po prostu zbyt duże, aby się im oprzeć. Polityka zagraniczna USA na Bliskim Wschodzie w odniesieniu do Iranu, Arabii Saudyjskiej i Iraku wyraźnie koncentruje się na ropie od ponad 60 lat. Konflikt izraelsko-palestyński jest wygodnym, zaostrzającym się zjawiskiem pobocznym, które pomaga odczłowieczać Arabów, dzięki czemu łatwiej jest prowadzić wojny „wyzwoleńcze”, które zabijają niewinnych arabskich cywilów. Nasi decydenci tak naprawdę nie dbają o wolność przeciętnego człowieka, chcą po prostu, aby amerykańscy podatnicy i wyborcy myśleli, że robimy dobrze, wydając wszystkie te pieniądze na kontrolowanie Iraku i jego rezerw ropy, nawet jeśli będziemy musieli zabić około stu tysięcy ludzi w tym procesie. Wojna nie jest rozwiązaniem i nigdy nie była. Zawsze można było zarobić duże pieniądze na spekulacji wojennej oraz podboju i kontroli ziemi i zasobów innych narodów, takich jak Irakijczycy. Rynek broni i „wydatków na obronę” powstaje w wyniku strachu, a ataki z 9 września dostarczyły pretekstu do kampanii strachu i wojny przeciwko Irakowi. Powinniśmy spędzać więcej czasu na promowaniu pokojowych rozwiązań problemów globalnych, zamiast gloryfikować i idealizować wojnę, która morduje niewinnych cywilów.
Zamiast kontynuować nasze imperialistyczne przygody w celu utrzymania przepływu taniej ropy z Bliskiego Wschodu, moglibyśmy ustanowić własną wolność od wyniszczania ekosystemów spowodowanego szaleńczą konsumpcją paliw kopalnych. Gdybyśmy poświęcili choćby niewielką część zasobów, które wydajemy podczas naszych militarnych i złowrogich przygód na Bliskim Wschodzie, na rozwój oszczędzania energii i odnawialnych źródeł energii, moglibyśmy być w stanie zapobiec nadciągającej eko-katastrofie globalnego ocieplenia.
Prezydent Bush mógłby ustanowić wspaniałe dziedzictwo pokoju i wolności dla siebie i świata, gdyby zakończył naszą zorientowaną na ropę okupację Iraku i skoncentrował nasze znaczne zasoby na odnawialnych źródłach energii, takich jak wiatr, energia słoneczna, geotermalna, biomasa, energia wodna, energię elektryczną oraz energię fal, pływów i oceanów, a także rozwój ogniw paliwowych i pojazdów na paliwa alternatywne.
Tom Turnipseed jest prawnikiem, pisarzem i działaczem pokojowym w Kolumbii w Południowej Karolinie.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna