Kiedy Richard Nixon ogłosił, że wszyscy jesteśmy teraz keynesistami, stagflacja wprawiała liberalnych ekonomistów w zakłopotanie, a konserwatyści mieli wkrótce przejąć władzę. Podobnie, kiedy Bill Clinton ogłosił, że „era wielkiego rządu dobiegła końca”, konserwatyzm gospodarczy miał nas sprowadzić z przepaści. Teraz „era wielkiego rządu dobiegła końca”.
Garry Wills twierdzi, że Amerykanie postrzegają rząd jedynie jako „zło konieczne” stanowiące ostateczność. Cóż, ludzie, wszystkie inne kurorty są zabite deskami. W listopadzie w Ameryce zwolniono ponad 500,000 2 pracowników, co stanowi najgorszy wynik w jednym miesiącu od trzydziestu czterech lat. W 2008 roku straciliśmy ponad 35 miliony, a krach na całym świecie nabiera tempa. W tym samym czasie Ameryka dosłownie się rozpada. Byliśmy świadkami upiornych spektakli: awarii wałów przeciwpowodziowych w Nowym Orleanie, zawalenia się mostu I-XNUMXW w Minneapolis, pęknięcia rurociągu parowego, który zamknął dziesięć przecznic kwadratowych Manhattanu. Jednak te tragiczne katastrofy stanowią niewielką część rosnących kosztów braku inwestycji w naszą przyszłość w czasach konserwatystów.
Konserwatywna pogarda dla rządu doprowadziła do paraliżującego deficytu inwestycji publicznych. Podstawowa infrastruktura Ameryki – drogi, mosty, kanały ściekowe, lotniska, pociągi, transport zbiorowy – jest przepełniona, przestarzała i rozpadająca się. Dowody zebrane przez Erica Lotke w książce The Investment Deficit in America wydanej przez Kampanię na rzecz przyszłości Ameryki są bezsporne. Zły stan dróg kosztował Amerykanów miliardy napraw i niezliczone godziny opóźnień. Chociaż Chiny co roku otwierają nowy system metra, a Europejczycy podróżują z Paryża do Frankfurtu szybką koleją, amerykańskie koleje nie mają środków potrzebnych nawet na utrzymanie przestarzałej infrastruktury. Miasta borykają się z epidemią pękniętych rur i zapadlisk, a Agencja Ochrony Środowiska szacuje, że każdego roku ponad 40,000 XNUMX zrzutów surowych ścieków do naszej wody pitnej, strumieni i domów następuje w wyniku zawalenia się i przeciążenia systemów kanalizacyjnych. Departament Edukacji stwierdził, że stan jednej trzeciej naszych szkół jest tak poważny, że „przeszkadza w nauczaniu”.
Podczas gdy stare podstawy kruszą się, potrzeby XXI wieku są ignorowane. Utrzymujemy nasze uzależnienie od ropy naftowej, tracąc jednocześnie wiodącą pozycję w technologiach energii odnawialnej, które będą napędzać przyszłe zielone rynki. W miarę rozprzestrzeniania się rodzin o dwóch dochodach i rodzin niepełnych, nie zapewniamy wysokiej jakości programów opieki nad dziećmi i przedszkoli, niezbędnych do edukacji następnego pokolenia. Mimo że studia wyższe lub zaawansowane szkolenia są uważane za niezbędne we współczesnej gospodarce, coraz więcej Amerykanów uważa, że ich cena jest poza zasięgiem. Nasz system opieki zdrowotnej jest uszkodzony, zużywa zbyt wiele zasobów, zapewniając opiekę zbyt małej liczbie osób. Wymyśliliśmy Internet, a mimo to pod względem dostępu do łączy szerokopasmowych zajmujemy około piętnaste miejsce wśród krajów rozwiniętych. W Japonii średnia prędkość łącza szerokopasmowego jest wielokrotnie większa niż u nas. Inwestycje federalne Stanów Zjednoczonych w badania i rozwój stanowią połowę tego, co stanowiło procent PKB w latach sześćdziesiątych.
Nadszedł czas na inwestycje w Ameryce. Wyjście z kryzysu stanowi imperatyw; deficyt inwestycyjny cele. Jednak przekształcenie kryzysu w szansę nie wystarczy. Zasadnicze pytanie brzmi, czy krótkoterminowa reakcja doprowadzi do nowego Nowego Ładu, trwałego rozszerzenia umowy społecznej.
„Istotny, strategiczny i trwały”
W grudniu ponad dwudziestu przewodniczących związków zawodowych, 120 ekonomistów i 100 postępowych przywódców zorganizowanych przez Instytut Przyszłości Ameryki (IAF) wydało oświadczenie wzywające do opracowania „istotnego, strategicznego i trwałego” planu naprawy Main Street. Aliteracja stanowiła celowy kontrast w stosunku do przyjętej przez Kongres w lutym ubiegłego roku ustawy o „terminowych, tymczasowych i ukierunkowanych” programach stymulacyjnych. Ta mantra doprowadziła do nieśmiałego planu skupionego na ulgach podatkowych. Ponieważ Amerykanie borykali się z załamaniem cen mieszkań i giełdy, stagnacją płac, rosnącym zadłużeniem i rosnącym pesymizmem, rabaty przyniosły niewielki skutek. W rzeczywistości mniej niż 30 procent poszło na wydatki, ponieważ konsumenci rozsądnie wykorzystali większość pieniędzy na spłatę zadłużenia. Duża część wydatków została przeznaczona na towary importowane z Chin lub innych krajów. „Bony upominkowe Wal-Martu”, jak wielebny Jesse Jackson nazwał rabaty, miały jedynie marginalny i tymczasowy wpływ na gospodarkę.
Plan naprawy musi być znaczny – znacznie większy niż 150 miliardów dolarów wydanych na ulgi podatkowe zeszłej wiosny. Laureaci Nagrody Nobla ekonomiści Paul Krugman i Joseph Stiglitz wzywają do przekazania 1 biliona dolarów w ciągu dwóch lat; z oświadczenia IAF wynika, że „dolny poziom” powinien wynieść 900 miliardów dolarów w tym samym okresie. Liczby popierające plan Obamy rosną z każdym tygodniem w miarę pogłębiania się pogorszenia koniunktury.
Powód jest prosty: wydatki rządowe to ostateczność. Stopy procentowe są już bliskie zeru; w grudniu pełni strachu inwestorzy płacili zasadniczo odsetki Skarbu Państwa za trzymanie obligacji. Konsumenci ograniczają; przedsiębiorstwa zwalniają pracowników i odkładają inwestycje. Eksport spadnie wraz ze spadkiem koniunktury światowej gospodarki i wzrostem kursu dolara. Stany i społeczności borykają się z głębokimi deficytami i zaczynają zwalniać policję i nauczycieli. Pozostaje tylko rząd. Niebezpieczeństwo, jak mówi Krugman, polega na tym, że zrobimy za mało, a nie za dużo.
Wiele osób dostrzega tę potrzebę, ale martwi się deficytem, który w 1 r. osiągnie 2008 bilion dolarów. Jednak niewielki program nie zapewni niezbędnego impulsu gospodarce wartej 14 bilionów dolarów. A ponieważ inwestorzy pędzą ku dolarowi, Stany Zjednoczone nie mają problemu z finansowaniem swoich rosnących deficytów. Co więcej, jeśli gospodarka będzie nadal spadać, deficyty i tak wzrosną, wraz ze spadkiem dochodów podatkowych i wzrostem kosztów bezrobocia, przejęć świadczeń socjalnych i przestępczości. Lepiej zagospodarować deficyt w postaci zatrudniania ludzi, niż płacić cenę za ich ruinę.
Plan naprawy powinien mieć charakter strategiczny: wydatki na roboty publiczne mają znacznie większy wpływ na gospodarkę niż obniżki podatków. Wydaje się więcej pieniędzy; więcej miejsc pracy powstaje tu, a nie za granicą. A jeśli zainwestujemy w kluczowe obszary, takie jak energia, transport i edukacja, możemy wpłacić zaliczkę na bardziej produktywną i konkurencyjną gospodarkę.
Wreszcie należy utrzymać plan naprawy. Ożywienie gospodarki będzie wymagało długotrwałego wysiłku – optymistyczny scenariusz to dwa lata. Konserwatyści argumentują, że wydatki Nowego Ładu nie rozwiązały kryzysu. W rzeczywistości program Roosevelta radykalnie zmniejszył bezrobocie, aż chcąc powrócić do zrównoważonych budżetów, podniósł podatki i obciął wydatki w 1937 r., co natychmiast wpędziło gospodarkę z powrotem w załamanie, które zakończyło się dopiero wraz z rozpoczęciem finansowanej z deficytu mobilizacji na rzecz II wojny światowej Ponownie, większym niebezpieczeństwem jest zatrzymanie się zbyt wcześnie i nie kontynuowanie zbyt długo.
Moment polityczny
Wszystko wskazuje na to, że prezydent-elekt Obama to rozumie. Na konferencji prasowej, na której 24 listopada ogłosił utworzenie swojego zespołu ds. ekonomii, obiecał „zrobić wszystko, co konieczne, aby przywrócić gospodarkę do porządku”. W swoim przemówieniu radiowym z 6 grudnia zobowiązał się do realizacji śmiałego planu naprawczego opartego na strategicznych inwestycjach publicznych, aby „pomóc w uratowaniu lub utworzeniu” 2.5 miliona miejsc pracy”, jednocześnie odbudowując naszą infrastrukturę, ulepszając nasze szkoły, zmniejszając naszą zależność od ropy naftowej i oszczędzając miliardy dolarów. " Elementy planu obejmują „ogromne wysiłki” na rzecz zwiększenia efektywności energetycznej budynków federalnych – projekt, który co roku pozwoliłby podatnikom zaoszczędzić miliardy dolarów; „największa nowa inwestycja w infrastrukturę krajową od czasu utworzenia federalnego systemu autostrad w latach pięćdziesiątych”; „szeroko zakrojony” program modernizacji i naprawy szkół w kraju; oraz nowy impuls mający na celu rozszerzenie łączy szerokopasmowych do każdego zakątka kraju. W ciągu dwóch lat doradcy osiągnęli kwoty aż do 1950 miliardów dolarów.
W Kongresie będą toczyć się zacięte spory co do wielkości i składu planu naprawczego, ale szybko wejdzie on w życie. Niektórzy konserwatyści zaczęli już odkrywać swoje stłumione keynesowskie tożsamości. Emil Henry Jr., zastępca sekretarza skarbu za Busha, pisze, że „inwestycje w kluczową infrastrukturę są zgodne z zasadami Reagana” i że inwestycje w „energię odnawialną będą kluczowe w naszej przyszłości”. Neokonserwatysta William Kristol sugeruje, że „republikanie z drobnego rządu” są gatunkiem zagrożonym i nalega, aby republikanie poparli „ogromny pakiet bodźców do robót publicznych”, kierując dolary na „niedofinansowane zamówienia w dziedzinie obronności, a nie na fantazyjne zielone technologie”. (Najwyraźniej wydawanie na wojsko mniej więcej tyle samo, co reszta świata razem wzięte, to za mało). Wściekle antyrządowe lobby biznesowe – takie jak Izba Handlowa i Krajowe Stowarzyszenie Producentów – wspinają się na modę dotyczącą infrastruktury, ich korporacyjne klienci rozpaczliwie zabiegają o kontrakty.
Demokratyczna większość w nowym Kongresie sprawi, że Republikanie w Izbie Reprezentantów staną się nieistotni w debacie, co jest dobrą rzeczą, ponieważ przywódca mniejszości John Boehner twierdzi, że same obniżki podatków, zwłaszcza obniżki podatków od zysków kapitałowych, rozwiążą nasze problemy. Senaccy Republikanie będą mieli większy wpływ, ale biorąc pod uwagę stan gospodarki, trudno sobie wyobrazić, że nawet przywódca mniejszości Mitch McConnell – dr No w Senacie, który niedawno zablokował pomoc dla borykających się z problemami producentów samochodów – stanie na drodze do planu masowej naprawy. Liderzy Demokratycznego Kongresu mają nadzieję przygotować plan, który Obama będzie mógł podpisać wkrótce po jego inauguracji.
Sercem tych wysiłków będzie rozszerzony sektor publiczny dokonujący niezbędnych i strategicznych inwestycji. Na początku nacisk zostanie położony na naprawę istniejących dróg i mostów, co przyniesie natychmiastowy wzrost wydajności. Inwestycje w inteligentną sieć przyspieszą przejście na zdecentralizowaną energię odnawialną. Modernizacja szkół i budynków użyteczności publicznej pozwoli zaoszczędzić energię i pieniądze. Informatyzacja dokumentacji medycznej zapewnia znaczne oszczędności. Zwiększenie stypendiów Pell sprawi, że więcej studentów będzie kontynuować naukę na studiach. Jak pokazują badania Rezerwy Federalnej w Minneapolis, inwestowanie w przedszkole na pierwszą stronę życia pozwala zaoszczędzić dużo czasu na tylnej stronie w postaci niższej przestępczości, lepszego zdrowia i niższego wskaźnika porzucania nauki.
Nowy Nowy Ład
Kiedy gospodarka zacznie się ożywiać, co może potrwać znacznie dłużej, niż ludzie się spodziewają, staniemy przed prawdziwym wyzwaniem: utrzymaniem zwiększonych inwestycji publicznych jako centralnego elementu nowej gospodarki, którą budujemy na bazie upadku starej.
Jeśli Stany Zjednoczone chcą utrzymać szeroką klasę średnią w gospodarce globalnej, nie mają innego wyboru, jak tylko sfinansować publiczną umowę społeczną – od opieki zdrowotnej, przez kształcenie ustawiczne po emerytury powyżej zabezpieczenia społecznego – która będzie niezbędna do zapewnienia bezpieczeństwa, którego potrzebują rodziny prosperować. Rozszerzone inwestycje publiczne – w badania i rozwój, infrastrukturę XXI wieku i nową energię – będą niezbędne do utrzymania konkurencyjnej gospodarki o wysokich płacach. Nowa gospodarka będzie także potrzebować kilku innych elementów: nowej globalnej strategii gospodarczej (patrz „Ponowne podejście do globalizacji” na stronie 30); rozsądna polityka przemysłowa, począwszy od przejścia na nową energię; agresywna polityka płacowa (zapewniająca płace wystarczające na utrzymanie, umożliwianie pracownikom organizowania się, ograniczanie grabieży kadry kierowniczej i grubych premii), która pomaga sprawiedliwie dystrybuować korzyści wynikające z zysków i wzrostu produktywności; oraz ponowne uregulowanie finansów, aby bankowość znów stała się nudna.
Ta szeroka transformacja – prawdziwy Nowy Ład – pociąga za sobą radykalną zmianę wartości i polityki z epoki konserwatywnej ostatnich trzydziestu lat. Będzie musiała zmobilizować społeczeństwo, które pragnie większego bezpieczeństwa, ale po dziesięcioleciach złych rządów konserwatystów ma rozsądne podejrzenia co do zdolności rządu do zrobienia czegokolwiek. Jednym z monumentalnych wyzwań stojących przed administracją Obamy będzie utworzenie działającego rządu. Znacząco rozbudowany i zrewitalizowany sektor publiczny będzie wymagał stałego zwiększania wydatków, których po ożywieniu gospodarczym nie będzie można sfinansować wydatkami deficytowymi. Większość rozsądnych ekonomistów zgadza się, że utrzymywanie niewielkiego deficytu budżetowego ma sens. Dopóki będzie ona niższa od stopy inflacji, ciężar naszego długu – jego relacja do PKB – będzie nadal spadać. Jednak trwała ekspansja będzie wymagała nowych zasobów, które mogą pochodzić z połączenia nowych priorytetów i podatków progresywnych. Przynieś do domu pieniądze zmarnowane w szaleństwach takich jak Irak i zmniejsz nadęty budżet wojskowy. Zbierz 350 miliardów dolarów należnych podatków, które według szacunków IRS nie zostały pobrane. Przyjmij progresywną reformę podatkową, zamknij rażące luki i uprość kodeks podatkowy.
Czy Obama jest gotowy poprowadzić tę szerszą walkę? Będzie musiał zapomnieć o „popartyjnej” epoce dobrego samopoczucia, która jest w modzie. Utworzenie nowego Nowego Ładu będzie matką wszystkich bitew. Aby zmienić priorytety, będzie musiał zająć się głęboko zakorzenionymi, specjalnymi interesami, których uosobieniem jest żelazny trójkąt kompleksu wojskowo-przemysłowego. Przygotowanie nowych inwestycji i progresywnych podatków będzie wymagało heroicznych wysiłków, aby pokonać konserwatywny opór w obu partiach, a następnie uniknąć marnowania pieniędzy na lokalne marnotrawstwa. Założenie niezbędnych kajdan na sektor finansowy będzie wyzwaniem dla potęgi Wall Street. Zmieniona globalna strategia gospodarcza zagrozi korporacjom międzynarodowym, takim jak Wal-Mart, które prosperują dzięki obniżaniu płac na całym świecie.
Obama nie powinien mieć problemów ze zdobyciem poparcia społecznego dla śmiałego planu naprawy. Ludzie głosowali za zmianami i boją się gospodarki. Pomoc dla Main Street, a nie dla Wall Street, spotka się z powszechnym uznaniem. Jednak głównym wyzwaniem nadchodzących kilku lat będzie wykucie nowego Nowego Ładu z kryzysu, opracowanie nowej umowy społecznej i nowej globalnej strategii.
Postępowcy nie powinni postrzegać tej walki jako sportu widowiskowego. Nowy Ład, jaki pamiętamy z czasów Roosevelta – ubezpieczenie społeczne, ustawa Wagnera, czterdziestogodzinny tydzień pracy i uczciwe standardy pracy – nie nabrał kształtu w ciągu pierwszych 100 dni jego urzędowania ani pierwszego roku jego urzędowania. Nastąpiło to dopiero wtedy, gdy Roosevelt przygotowywał się do reelekcji i musiał stawić czoła szerokiemu populistycznemu wyzwaniu – rosnącemu i bojowemu ruchowi robotniczemu, Huey Longowi, Townsendites i nie tylko. Zagrożenie, jakie stwarzali, pomogło pobudzić Roosevelta i przekonać ustawodawców do kontynuacji tak zwanego drugiego Nowego Ładu. Postępowcy powinni teraz mocno naciskać, przygotowując się na bitwę królewską, której nie da się już uniknąć.
O Robercie L. Borosage
Robert L. Borosage jest prezesem Instytutu Przyszłości Ameryki.
O Ericu Lotke
Eric Lotke jest dyrektorem ds. badań w Instytucie Przyszłości Ameryki.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna