Ignorowanie lub bagatelizację zachodnich przestępstw jest standardową cechą korporacyjnych zachodnich mediów. W rzadkich przypadkach, gdy nadawca lub gazeta wyłamuje się z szeregu i szczerze informuje o „naszych” przestępstwach, pouczające jest obserwowanie reakcji pozostałych mediów. Czy idą w ich ślady, być może sięgają głębiej w szczegóły, poświęcają miejsce profilom ofiar i wywiadom z pogrążonymi w żałobie krewnymi, humanizując wszystkich zainteresowanych? Czy postrzegają te zbrodnie jako nieuniknioną konsekwencję drapieżnej potęgi Zachodu? A może odwracają wzrok?
Jednym z takich przypadków jest raport, według którego żołnierze pod dowództwem amerykańskim wyciągnęli afgańskie dzieci z łóżek i zastrzelili je podczas nocnego nalotu 27 grudnia ubiegłego roku, w wyniku czego zginęło dziesięć osób. Śledczy rządu afgańskiego stwierdzili, że ośmiu zabitych to uczniowie, a niektórzy z nich przed śmiercią zostali skuci kajdankami. Korespondent Timesa z Kabulu, Jerome Starkey, poinformował o szokujących oskarżeniach dotyczących wspólnej operacji amerykańsko-afgańskiej. Ale reszta brytyjskich mediów informacyjnych zataiła tę informację.
Po ujawnieniu szczegółów masakry prezydent Afganistanu Karzai wysłał zespół śledczych na rzekome miejsce zbrodni we wsi Ghazi Kang we wschodniej prowincji Kunar. Śledztwem kierował Assadullah Wafa, były gubernator prowincji Helmand. Powiedział „The Times”, że żołnierze amerykańscy przylecieli do Kunar z Kabulu, sugerując, że byli częścią jednostki sił specjalnych:
„Około pierwszej w nocy, trzy noce temu, część amerykańskich żołnierzy z helikopterami opuściła Kabul i wylądowała około 1 km od wioski. Żołnierze przeszli z helikopterów do domów i według mojego śledztwa zebrali wszystkich uczniów z dwóch pokoi do jednego z pomieszczeń i otworzył ogień.” (Jerome Starkey, „Zachodnie oddziały oskarżone o egzekucję 2 afgańskich cywilów, w tym dzieci”, The Times, 10 grudnia 31; http://www.timesonline.co.uk/tol/news/world/Afghanistan/article6971638.ece)
Wafa mówił dalej:
„Rozmawiałem z lokalnym dyrektorem. To niemożliwe, żeby to była Al-Kaida. To były dzieci, cywile, byli niewinni. Potępiam ten atak”.
Reporter „The Times” przeprowadził wywiad z dyrektorem, który powiedział mu, że w chwili przybycia wojsk ofiary spały w trzech pokojach:
„W jednym pokoju było siedmiu uczniów. W drugim pokoju, pokoju gościnnym, był student i jeden gość, a w trzecim budynku spał rolnik z żoną.
„Najpierw obcy żołnierze weszli do pokoju gościnnego i zastrzelili dwóch z nich. Następnie weszli do innego pokoju i skuli siedmiu uczniów. Następnie ich zabili. Abdul Khaliq [rolnik] usłyszał strzały i wyszedł na zewnątrz. Kiedy go zobaczyli, zastrzelili go. też. Był na zewnątrz. Dlatego jego żona nie została zabita.
Miejscowy starszy powiedział reporterowi „Los Angeles Times”: „Widziałem ich podręczniki szkolne pokryte krwią”.
Zamordowane dzieci były w wieku od 11 do 17 lat.
W Kabulu masakra wywołała demonstracje, podczas których protestujący trzymali transparenty ze zdjęciami martwych dzieci obok plakatów z żądaniami „Obce wojska opuszczą Afganistan” i „Przestańcie nas zabijać”.
Międzynarodowe Siły Wsparcia Bezpieczeństwa NATO powiedziały „The Times”, że „nie ma bezpośrednich dowodów na poparcie” twierdzeń Wafy, że nieuzbrojeni cywile odnieśli obrażenia w wyniku, jak to określiła, operacji „wspólnej koalicji i afgańskich sił bezpieczeństwa”. Rzecznik stwierdził:
„Gdy połączone siły szturmowe wkroczyły do wioski, znalazły się pod ostrzałem z kilku budynków, a w odpowiedzi na ogień zginęło dziewięć osób”.
Niepewna reakcja wojskowa nie pozwoliła nawet ustalić właściwej liczby ofiar: było ich dziesięć, a nie dziewięć.
Jerome Starkey opublikował kolejny raport, w którym wspomina daremne prośby prezydenta Karzaia, aby bandyci stanęli przed wymiarem sprawiedliwości. („Karzai żąda, aby Stany Zjednoczone wydały najeźdźców oskarżonych o okrucieństwo na wsi”, The Times, 1 stycznia 2010).
Wydaje się jednak, że pozostałe brytyjskie media wykazują praktycznie zerowe zainteresowanie zaprzeczeniem lub potwierdzeniem doniesień o egzekucjach uczniów. Z naszych poszukiwań w mediach wynika, że w głównych brytyjskich gazetach pojawiły się tylko trzy doniesienia prasowe, w których wspomniano o tym; i nawet wtedy, tylko przelotnie.
W krótkim cotygodniowym przeglądzie wiadomości „Sunday Telegraph” poświęcił 45 słów oskarżeniom o to okrucieństwo, powtarzając propagandową wersję tego wydarzenia jako „nalot, podczas którego siły amerykańskie zastrzeliły 10 osób w podejrzanej fabryce bomb”. (Walter Hemmens i Alex Singleton, „To był tydzień”, Sunday Telegraph, 3 stycznia 2010 r.).
Zawierający 136 słów artykuł w „The Mirror” nie zawierał oskarżeń o egzekucję uczniów, ale śmierć amerykańskich cywilów zabitych gdzie indziej w samobójczym ataku w bazie wojskowej w Afganistanie (Stephen White, „Wybuch w bazie zabija ośmiu cywilów USA” , Lustro, 2 stycznia 2010).
The Guardian oszczędził 28 słów na końcu raportu w sprawie śmierci brytyjskiego eksperta ds. usuwania bomb i odnotował, że: „Rząd afgański twierdzi, że w nocnym nalocie we wsi we wschodniej prowincji Kunar zginęło 10 osób, w tym ośmiu uczniów, we wsi we wschodniej prowincji Kunar przez siły międzynarodowe w ostatni weekend.” (Adam Gabbatt, „Brytyjski ekspert od usuwania bomb umiera po wybuchu w Afganistanie: „Jego poświęcenie i odwaga nie zostaną zapomniane”: Śmierć zwiększa całkowitą liczbę ofiar śmiertelnych do 245 od początku wojny” Guardian, 2 stycznia 2009). Jak zawsze nagłówek dokładnie podsumował priorytety: w Wielkiej Brytanii liczy się życie; Życie Afgańczyków jest mniej ważne.
Ku wstydowi mediów korporacyjnych zadaniem amerykańskiej dziennikarki Amy Goodman było przeprowadzenie wywiadu z korespondentem Timesa, Jeromem Starkeyem, w ramach jej znakomitego niezależnego programu informacyjnego Democracy Now! W programie podano, że wstępne dochodzenie przeprowadzone przez ONZ potwierdziło twierdzenia Afgańczyków, że większość zabitych to uczniowie. (Wywiad z Jeromem Starkeyem przeprowadzony przez Amy Goodman, „Siły dowodzone przez USA oskarżane o wykonywanie egzekucji na dzieciach w wieku szkolnym w Afganistanie”, Democracy Now!, 6 stycznia 2010; http://www.democracynow.org/2010/1/6/us_led_forces_accused_of_executing)
Goodman zapytał Starkeya, jaka była reakcja sił NATO na zarzuty. Powiedział:
„Cóż, początkowo siły USA i NATO bardzo opieszale mówiły cokolwiek, co prawdopodobnie odzwierciedla najbardziej tajny charakter tego nalotu. Fakt, że według afgańskich śledczych żołnierze ci przylecieli na miejsce zdarzenia z Kabul zdaje się potwierdzać spekulacje, że była to operacja przeprowadzona przez jakąś jednostkę sił specjalnych, być może nawet przez jakąś jednostkę paramilitarną przy jednej z agencji wywiadowczych, zagranicznych agencji wywiadowczych, które czasami działają poza stolicą.
Starkey ponownie podkreślił, że rozmawiał z dyrektorem, który podał mu nazwiska i numery rejestracyjne wszystkich zmarłych uczniów. Dodatkowym tragicznym szczegółem było to, że dyrektorem był wujek ośmiorga dzieci.
Korespondent „Los Angeles Times” szczerze przyznał, że nie udało się zweryfikować wszystkich szczegółów zgłoszonej masakry:
„Biorąc pod uwagę charakter środowiska, nie mogliśmy sami tam pojechać i polegaliśmy na wywiadach telefonicznych z osobami, które tam przebywały, oraz osobami, które odwiedziły miejsce zdarzenia”.
Dał jednak także jasno do zrozumienia, że władze okupacyjne pod przewodnictwem USA udzielały bardzo niewielu informacji i odmówiły afgańskim prośbom o podanie szczegółowych informacji na temat bandytów lub wydanie ich.
Doniesienia o wydarzeniach są przygnębiające. Na stronie internetowej BBC nie udało nam się jednak znaleźć ani jednej wzmianki o rzekomym okrucieństwie. Wysłaliśmy e-maile do redaktorów wiadomości w BBC, ITN i Channel 4 News z pytaniem, dlaczego nie zgłosili tych poważnych zarzutów dotyczących egzekucji uczniów w ramach operacji kierowanej przez USA. Żaden z nich nie odpowiedział. Brak zainteresowania brytyjskich mediów kontynuowaniem tej historii jest rzeczywiście potępiający.
Słynna maksyma trzech mądrych małp, które „nie widzą zła, nie słyszą nic złego, nie mówią nic złego” jest trafnym opisem reakcji korporacyjnych mediów na dowody na zachodnie okrucieństwa.
SUGEROWANE DZIAŁANIE
Celem Media Lens jest promowanie racjonalności, współczucia i szacunku dla innych. Jeśli napiszesz do dziennikarzy, zdecydowanie nalegamy, abyś zachował uprzejmy, nieagresywny i nieobraźliwy ton.
Mark Thompson, dyrektor generalny BBC
E-mail: [email chroniony]
Helen Boaden, dyrektor ds. wiadomości BBC
E-mail: [email chroniony]
Prosimy o przesłanie kopii do przewodniczącego BBC Trust, który jest odpowiedzialny za dopilnowanie, aby BBC wywiązywała się ze swoich zobowiązań wobec społeczeństwa:
Michael Lyons
E-mail: [email chroniony]
David Mannion, redaktor naczelny ITV News
E-mail: [email chroniony]
Jim Gray, redaktor Channel 4 News
E-mail: [email chroniony]
Pełniejszą listę kontaktów z mediami można znaleźć na stronie:
http://www.medialens.org/contacts/
Prosimy również o przesłanie do nas kopii wiadomości e-mail
E-mail: [email chroniony]