Jedną z naczelnych zasad zachodnich demokracji liberalnych jest to, że zbrodnie naszych „wrogów” muszą być skrupulatnie rozliczane i potępiane, podczas gdy nasze własne zbrodnie są ignorowane, minimalizowane lub przedstawiane jako przykłady „interwencji humanitarnej”. Lub, jak to ujął premier Tony Blair, nawet gdy ludność Afganistanu była poddawana masowemu atakowi bombardowań USA i Wielkiej Brytanii:
„Bez względu na nasze wady, Wielka Brytania jest narodem bardzo moralnym i ma silne poczucie dobra i zła. Ten kręgosłup moralny pokona fanatyzm tych terrorystów i ich zwolenników”. Z definicji „moralne” narody Zachodu nigdy nie angażują się w terroryzm, a jedynie w walkę z terroryzmem.
Brytyjskie media głównego nurtu, ze znaczącymi i odważnymi wyjątkami, pielęgnują mit, że brytyjską politykę zagraniczną kształtują dobre intencje i że w dziwnych przypadkach, gdy coś pójdzie nie tak, jest to po prostu błąd lub uczciwa porażka.
Na szczęście wciąż są dziennikarze i dokumentaliści kalibru Johna Pilgera, którzy potrafią obalić takie mity. Ukształtowany pod wpływem swoich doświadczeń związanych z raportowaniem z frontu wcześniejszych nadużyć zachodniej władzy, zwłaszcza w Wietnamie i Kambodży, Pilger od dawna kwestionuje „naturę władzy narzucanej z dystansu, nie tylko przez tych ponad chmurami, ale przez nieskazitelne, odległe osobistości, które nakazują masowe zabijanie ludzi i przez tych, którzy usprawiedliwiają swoje zbrodnie, przedstawiając ofiary jako terrorystów lub po prostu liczby, bez imion, twarzy i historii, lub jako nieuniknione ofiary wyższej moralności.
Wyższa moralność należy oczywiście do zwycięskich mocarstw zachodnich, które przedstawiają się jako egoistyczni krzyżowcy demokracji, wolności i praw człowieka, wszyscy nierozerwalnie powiązani z doktryną wolnorynkowego kapitalizmu.
Nowa książka Johna Pilgera The New Rulers of the World (Verso, Londyn, 2002) obejmuje wiele zagadnień w czterech głównych esejach. Pierwsza z nich – „Wzorowy uczeń” – ukazuje, jak krwawe przejęcie władzy w Indonezji przez generała Suharto w połowie lat 1960. XX w., w wyniku czego zginęło nawet milion „sympatyków komunizmu” (jak zwodniczo opisał ofiary „The Independent”) ostatnio), doprowadziło do narzucenia gospodarki zaplanowanej według zachodniego wzornictwa. Takie było prawdziwe, choć w dużej mierze nieudokumentowane, źródło globalizacji gospodarczej w tej części Azji.
Już sam tytuł książki jest pouczający. Jak powiedział John Pilger w zeszłym roku w wywiadzie dla Media Lens: „wiele osób należących do szerokiej koalicji antyglobalistycznej podziela pogląd, że nowymi władcami świata są międzynarodowe korporacje. Nie zgadzam się. Myślę, że jest to połączenie władzy państwowej – która wciąż dominuje – i międzynarodowych korporacji. Oboje są naprawdę poślubieni. Zaczęcie opisywania świata jako zarządzanego po prostu przez korporacje jest ryzykowne. (www.medialens.org/articles_2001/dc_Pilger_interview.html).
Weźmy tylko jeden przykład: handel bronią jest możliwy jedynie dzięki ogromnemu wsparciu państwa. Według raportu informacyjnego brytyjskiej Kampanii Przeciw Handlu Bronią (www.caat.org.uk) rząd Wielkiej Brytanii (tj. brytyjski podatnik) przekazał w 763 r. dotację netto w wysokości 2000 mln funtów brytyjskiemu przemysłowi eksportującemu broń /2001. Do Departamentu Gwarancji Kredytów Eksportowych wniesiono znaczny wkład publiczny (227 mln funtów) w charakterze „ubezpieczenia” na pokrycie ryzyka niespełnienia płatności za eksport broni przez zagranicznych nabywców (wiele z nich to zachodnie państwa-klienci, takie jak Arabia Saudyjska, Malezja i Indonezja). .
Drugi rozdział książki „Płacenie ceny” opisuje straszliwe cierpienia zwykłych Irakijczyków w wyniku średniowiecznego, trwającego dwanaście lat embargo nałożonego przez Zachód od wojny w Zatoce Perskiej. Pilger obnaża rzeczywistość rzekomego irackiego zagrożenia: mianowicie, że „zagrożenie” jest narzędziem propagandowym zastosowanym z jeszcze większą siłą po 11 września przez administrację Busha na korzyść wielkiego biznesu.
Ta zwodnicza propaganda doskonale wpisuje się w siejącą panikę koncepcję „wojny totalnej” (następczyni przestarzałego mitu „zimnej wojny”), jednocześnie napełniając kasy wykonawców wojskowych Raytheon, Alliant Tech Systems, Northrop Gruman i Lockheed Martin. W prawdziwie wolnomyślącym społeczeństwie takie fakty byłyby powszechnie znane. Zamiast tego Pilger podkreśla brak radykalnego sprzeciwu w głównym nurcie, gdy pyta: „kto powie, że „wojna z terroryzmem” jest oszukańcza: że jej prokuratorzy sami są terrorystami z większej ligi i że ich działania przynajmniej wywołać więcej rzezi i męczenników?”.
Rozdział trzeci, „Wielka gra”, rzuca światło na sposób, w jaki ledwie ukrywana władza państwowa zapewnia warunki i przywileje chroniące zachodnie rynki, jednocześnie pozwalając zachodnim korporacjom, korzystając z amerykańskiej machiny wojskowej, interweniować tam, gdzie im się podoba. świat. Jeszcze raz powtórzę: władza korporacji zależy od władzy państwa.
Jak zauważa w jednym ze swoich bardziej szczerych przerywników wpływowy felietonista „New York Timesa” Thomas Friedman, wierny strażnik amerykańskiej potęgi: „Ukryta ręka rynku nigdy nie zadziała bez ukrytej pięści. McDonald's nie może się rozwijać bez McDonnella Douglasa, projektanta F-15. A ukryta pięść, która chroni świat przed technologiami Doliny Krzemowej, nazywa się armią amerykańską, siłami powietrznymi, marynarką wojenną i korpusem piechoty morskiej.
W ostatnim rozdziale, „Wybrani”, Pilger powraca do swojej rodzinnej Australii, aby kontynuować trzydziestoletnie zaangażowanie w walkę ludu Aborygenów z apartheidem, ukrytym za pocztówkowym nadrukiem Australii. Przytacza pełne udręki komentarze doktora Richarda Murraya, którego wszyscy pacjenci to Aborygeni:
„Według większości wskaźników zdrowia ludności tubylczej Australia zajmuje ostatnie miejsce na świecie. Aborygeni cierpią na choroby, których koniec widzieliśmy w slumsach Edynburga w zeszłym stuleciu, takie jak gorączka reumatyczna. Tutaj jest to najwyższy wynik, jaki kiedykolwiek odnotowano na świecie. Oraz cukrzycę, która dotyka nawet jedną czwartą dorosłej populacji Aborygenów, powodując niewydolność nerek i ślepotę cukrzycową.
Powód? „Ubóstwo i wywłaszczenie” – odpowiada dr Murray, wskazując, że dziewięćdziesiąt procent przeludnionych gospodarstw domowych w Australii to Aborygeni (stanowiący zaledwie dwa procent populacji). Co więcej, rząd Australii wydaje o około 25 procent mniej w przeliczeniu na mieszkańca na zdrowie Aborygenów w porównaniu z resztą populacji.
Podstawą reportaży i analiz Johna Pilgera jest współczucie dla ofiar nadużyć ze strony zachodniej władzy. Wspólnym wątkiem przewijającym się przez „Nowych Władców” jest niepowodzenie mediów głównego nurtu w uczciwym i dokładnym informowaniu o takich nadużyciach.
To nie jest żaden spisek. „Tak po prostu działa system” – podkreśla Pilger. Jest to system zapewniający „dostęp” i „wiarygodność” tym głosom, które chętnie „przypisują decydentom rządowym bardziej etyczne intencje niż samym decydentom”.
Pilger karci także środowisko akademickie za to, że w dużej mierze milczy. „Na wydziałach politycznych zadaniem liberalnych realistów jest dopilnowanie, aby zachodni imperializm był interpretowany jako zarządzanie kryzysowe, a nie przyczyna kryzysu i jego eskalacja. Nigdy nie uznając zachodniego terroryzmu państwowego, ich współudział jest zapewniony. Stwierdzenie tej prostej prawdy uważa się za nienaukowe; lepiej nic nie mówić.
Na szczęście dla nas i wszystkich ofiar opresyjnej władzy państwowo-korporacyjnej na Zachodzie John Pilger jest jednym z tych rzadkich wyjątków – nieustępliwym i odważnym reporterem – który nie boi się powiedzieć tego, co należy powiedzieć. Wybór czytelnika, jak zawsze, zależy od tego, czy zastosuje się do tego, czy nie.
David Cromwell jest współredaktorem Media Lens (zarejestruj się, aby otrzymywać bezpłatne powiadomienia medialne na www.MediaLens.org) i autorem książki Private Planet: Corporate Plunder and the Fight Back. Więcej szczegółów na www.private-planet.com