W ciągu ostatniej dekady czołowi urzędnicy Kanady i najbardziej prestiżowi komentatorzy nauczyli się, jak podchodzić do Haiti w duchu cynicznej polityki władzy i rasistowskiej protekcjonalności (lub gorzej), zachowując jednocześnie postawę narodowego pochlebstwa. Gdy uwaga ponownie skupiła się na Haiti po straszliwej tragedii spowodowanej wtorkowym trzęsieniem ziemi, ta brzydka mieszanina została ponownie wystawiona na pokaz. Potrzeba pomocy w nagłych przypadkach jest bez wątpienia pilna [link poniżej]. Jeśli jednak chcemy w jakiś sposób ograniczyć niszczycielskie skutki tej katastrofy, należy przezwyciężyć utrwalone wzorce „pomocy” dla Haiti.
W prasie głównego nurtu można już usłyszeć rozproszone samogratulacje (w większości przypadków chętny partner w niedawnych zbrodniach rządu kanadyjskiego na Haiti). W czwartek gazety w całym kraju zamieściły artykuły redakcyjne na temat polityki Kanady i akcji niesienia pomocy. Pod tytułem „Pomoc Haiti” Calgary Herald w artykule redakcyjnym, że „reakcja Kanady jest nie tylko właściwa, ale wręcz powód do dumy. … Po raz kolejny humanitaryzm i współczucie Kanady jaśnieją.” Montreal Gazette zgodziło się: „Kanadyjczycy, trzeba przyznać, od lat pomagają Haiti pomóc sobie samemu”. Ze swojej strony Komisja Globe and Mail po raz kolejny określił Haiti jako „przypadek półkuli zachodniej”, a nagłówek artykułu obiecywał, że „dzisiejsza akcja ratunkowa to dopiero początek”.
W poprzednich latach taka życzliwa retoryka była dla zachodniej polityki na Haiti tym, czym hasła antyterrorystyczne były dla zachodniej polityki na Bliskim Wschodzie. To pod przykrywką deklarowanej życzliwości wybrany rząd Haiti został obalony w 2004 r. przy zaangażowaniu Stanów Zjednoczonych, Francji i Kanady; to właśnie w ramach podobnej retoryki ruchy haitańskie opierające się temu oburzeniu zostały w kolejnych latach zdziesiątkowane dzięki „pomocy w zakresie bezpieczeństwa” obcych mocarstw.
Nie ma to na celu odwrócenia uwagi od pilnej potrzeby podjęcia masowej międzynarodowej pomocy humanitarnej. Ale powinno to dać nam powód do przerwy. Haitańska walka o suwerenność i dekolonizację nieprzerwanie trwa. Przez wiele lat powszechną praktyką było pakowanie ataków na Haiti jako pomocy. Konieczne jest oddzielenie prawdziwej pomocy i pomocy, w naszym rozumieniu i praktyce, od polityki przestępczej, którą często się nią usprawiedliwia.
Artykuł ten nie omawia szczegółów trwającej katastrofy na Haiti wywołanej trzęsieniem ziemi z 12 stycznia. Raczej przypomina, jak wezwania do „pomocy” Haiti były kamieniem węgielnym usprawiedliwienia jednej z największych zbrodni ostatniej dekady Kanadyjska polityka zagraniczna. Nie jestem w stanie omówić, w jaki sposób walka Haiti o niepodległość prawdopodobnie przystosuje się do katastrofalnych okoliczności, które obecnie się pojawiły. Jasne jest, że należy nie tylko rozszerzać ewoluującą akcję niesienia pomocy, ale także zająć się nieuniknionymi napięciami w jej obrębie.
„Operacja Halo”, 2004: zmiana reżimu jako pakiet pomocowy
Zmiana reżimu na Haiti w 2004 roku była jednym z najbardziej nikczemnych epizodów w żałosnej dekadzie zachodniej agresji. Na początku tego roku Haiti stanęło w obliczu interwencji dwóch mocarstw, które najbardziej nękały je w całej swojej historii: Francji, która bogaciła się na tej kolonii niewolniczej aż do końca XVIII wieku (Haiti ogłosiło niepodległość w 18 r.); oraz Stany Zjednoczone, które okupowały Haiti w latach 1804–1915 i utrzymywały dyktatury klientów w kraju do końca lat 1934. XX wieku, a następnie ponownie w latach 1980–1991. Interwencję z 1994 roku poprzedziły lata destabilizacji. Pomoc dla rządu została obcięta i przekierowana do źródeł bardziej zależnych od darczyńców. Wreszcie 2004 lutego amerykańska piechota morska zajęła Pałac Narodowy i zmusiła prezydenta Haiti Jeana-Bertranda Aristide’a do wygnania. Kanadyjskie wojska zabezpieczyły lotnisko, z którego wyleciał z kraju.
Mówiąc prościej, kraj powstały w wyniku jedynego na świecie udanego buntu niewolników – karanego przez wieki przez złośliwe mocarstwa rasistowskie – uczcił swoje dwustulecie ponowną okupacją zachodnią. I tak kadencja prezydenta, która miała trwać do 2006 roku, została brutalnie skrócona. Do zbrodni prezydentury Aristide należało budowanie sprawy prawnej mającej na celu zwrot przez Francję ogromnej zapłaty wymuszonej na Haiti w XIX wieku w ramach rekompensaty za niewolników, których Francja utraciła po uwolnieniu (równowartość dzisiejszych 19 miliardów dolarów). W następstwie zamachu siły paramilitarne, mające dobrze znaną historię stosowania tortur i pozasądowych zabójstw, bezlitośnie zaatakowały główną masową partię polityczną Haiti, Lavalas. To właśnie w kontekście stuleci takiego sabotażu Haiti stało się tak podatne na katastrofy.
W tamtym czasie prestiżowe kanadyjskie media przyłączyły się do urzędników w wybielaniu interwencji jako w pewnym sensie charytatywnej. W obliczu oburzenia składającej się z 20 krajów Wspólnoty Karaibów (Caricom) premier Paul Martin przedstawił tę kwestię Globe and Mail natychmiast po obaleniu Aristide’a: „ich niezadowolenie nie dotyczy Kanady per se. Ich zdenerwowanie wynika z faktu, że wybrany zgodnie z konstytucją prezydent utracił swoje stanowisko”. Sugerował, że konieczne było ponowne skupienie się na pomocy humanitarnej dla Haitańczyków i uwzględnienie zaangażowania Kanady w tych kategoriach. Jak to ujął Martin: „musimy tam sprowadzić pomoc”. [1] Caricom wraz z Unią Afrykańską (UA) odmówiły uznania reżimu wprowadzonego przy wsparciu Kanady. W prasie kanadyjskiej Martin znalazł bardziej otwartą publiczność.
Rzeczywiście, próbka Glob nagłówki z tygodni zaangażowania Kanady poprzedzających zamach stanu są ilustracją: „Martin pomaga na Haiti”, „premier oferuje pomoc w rozwiązaniu kryzysu na Haiti” (13 stycznia); „Jak pomóc Haiti” (24 stycznia); "NAS. zwraca się do Kanady o pomoc policji na Haiti” (13 lutego); „…Kanada, USA przyjmują sugestię Francji, że odejście prezydenta może pomóc Haiti” (27 lutego); „Kanada rozważa wysłanie wojsk na pomoc Haiti” (28 lutego); „Czas pomóc Haiti” (1 marca); i tak dalej. Oficjalna prezentacja udziału Kanady w zamachu stanu jako pakietu pomocowego aż nazbyt naturalnie do niego pasuje Glob raporty.
Pokonując te dyplomatyczne wyboje, premier w ciągu kilku miesięcy uda się z oficjalną wizytą do Waszyngtonu. Drew Fagan z aprobatą poinformował o Glob jak „Martin uśmiechnął się szeroko, gdy pan Bush pochwalił zaangażowanie Kanady w Afganistanie i na Haiti.”[2] W 2005 r. zmiana reżimu na Haiti w lutym 2004 r. została uwzględniona w wiadomościach jako początek kanadyjskiej „misji pokojowej”.[3] zakręcenie „Operacji Halo” (oficjalna nazwa rozmieszczenia wojsk w Kanadzie w lutym i lipcu 2004 r.) polegało na przepisaniu przestępstwa państwowego na akcję charytatywną.
Latem 2004 roku kanadyjska rola wojskowa na Haiti ustąpiła miejsca innym formom zaangażowania, takim jak rozmieszczenie policji, finansowanie i wsparcie dyplomatyczne dla zainstalowanego rządu Gérarda Latortue (który przyleciał z Florydy, aby stanąć na czele rządu po zamachu stanu). ). Połączenie odtworzonej Haitańskiej Policji Narodowej (HNP), powiązanych oddziałów paramilitarnych oraz zagranicznej policji i sił zbrojnych (obecnie działających za zgodą ONZ) podjęło działania mające na celu stłumienie ruchów wzywających do przywrócenia rządów demokratycznych. Zaangażowanie Kanady pozostało szerokie. Na przykład w okresie masowego więzienia politycznego bez procesu mianowany Minister Sprawiedliwości Philippe Vixamar wyjaśnił Thomasowi M. Griffinowi z Uniwersytetu w Miami, „że jest nominacją polityczną administracji Latortue, ale Kanadyjska Agencja Rozwoju Międzynarodowego („CIDA”) wyznaczyła go na to stanowisko i jest jego bezpośrednim pracodawcą”.[4]
Takie były formy kanadyjskie "pomocy". Mając chętną prasę, rząd kanadyjski nie miał problemu z utrzymaniem tej destrukcyjnej fikcji w kraju. Rutyna często była śmieszna.
Na przykład jesienią 2004 roku nastąpił gwałtowny wzrost liczby demonstracji ludowych wzywających do powrotu Aristide’a i fala śmiercionośnych represji. Zdaniem premiera Martina zaangażowanie Kanady w taką walkę zrekompensowało ograniczenia kanadyjskiego udziału w okupacji Iraku. „Pomyślcie o tym, co robimy w Afganistanie, pomyślcie o tym, co robimy na Haiti” – Martin wyjaśnił w połowie października: „nie jesteśmy na uboczu”.[5]
Ponieważ Haitańczycy borykali się z wzmożonymi represjami, rząd kanadyjski wysłał premiera Martina na wizytę w listopadzie 2004 r., której deklarowanym celem było wzmocnienie legitymacji zainstalowanego rządu Haiti. Na wszelki wypadek Martin zapakował do swojego samolotu żywność i inną pomoc, co z radością podkreślali kanadyjscy reporterzy. The Globe and Mail opublikowano relację z jego wizyty, opatrzoną dużym zdjęciem młodej Haitanki siedzącej na kolanach Martina i machającej do kamery kanadyjską flagą. Wizytę tę nazwano później „wyjazdem humanitarnym”[6].
W tej sytuacji kanadyjskim komentatorom aż nazbyt łatwo było wyrażać słabo zawoalowany rasizm wobec Haitańczyków i otwarcie kwestionować ich prawo do niepodległości. Pozostając przy sprawie Globe and Mail, można przypomnieć sobie Marinę Jiménez, która dała wyraz kanadyjskim nadziejom, że „biedni ludzie z Cité Soleil zmienią zdanie i przestaną być lojalni wobec mrocznych i bezwzględnych chimery [tj. działaczom związanym z wiodącą partią masową Haiti] do „les blancs” w mundurach, którzy tym razem są w niej na dłużej.” Albo Jeffrey Simpson wylewający krokodyle łzy nad tym „upadłym państwem” – którego „choroby […] utrzymywały się, a nawet uległy pogorszeniu pomimo obecności wojskowej i policyjnej ONZ oraz setek milionów dolarów pomocy zagranicznej” – tylko po to, by zaproponować uchylenie niezależnych rządów Haiti i formalne (choćby tymczasowe) zastąpienie ich protektoratem ONZ[7]. Simpson umieścił propozycję pod nagłówkiem ze znanym przesłaniem: „Witam, nazywam się Haiti i naprawdę potrzebuję twojej pomocy”.
Większa „pomoc” tego rodzaju to ostatnia rzecz, jakiej Haiti potrzebuje.
Pomoc w przypadku katastrof i odbudowa
Wybór René Prévala w 2006 r. był świadectwem wytrwałości haitańskiego społeczeństwa i jego niezależnych organizacji politycznych w obliczu trudnych okoliczności. Jednakże runda destabilizacji i represyjnej przemocy, która miała miejsce w tej dekadzie, zakończyła znacznie dłuższy okres narzuconego niedorozwoju i ponownie przechyliła szalę na korzyść instytucji międzynarodowych i przeciwko suwerennym instytucjom Haiti. Każdy kraj potrzebowałby ogromnego wsparcia międzynarodowego, aby poradzić sobie z katastrofą na skalę trzęsienia ziemi, które miało miejsce w tym tygodniu. Obecnie międzynarodowe wysiłki niesienia pomocy są absolutnie konieczne.
Masowe reparacje od mocarstw zachodnich dla Haiti są już dawno spóźnione. (Dochodzi to do minimalistycznego żądania zwrotu odszkodowania, które Francja wymusiła na Haiti za utraconą niewolniczą pracę.) Towarzyszenie wysyłaniu jakichkolwiek zachodnich funduszy, nawet na masową skalę, z najsłabszą aluzją jest w tym momencie całkowicie odrażające. gratulacji. Ale fundusze i zasoby z pewnością wymagają przesłania. Natychmiastowe wyzwanie jako Naomi Klein twierdzi, jest zapewnienie, aby wszystkie zasoby rządowe były przesyłane w formie dotacji, a żadne w formie pożyczek. Żądania takie są pilne i naglące.
Niebezpieczeństwo, że mocarstwa zachodnie wykorzystają tę okazję do zwiększenia swojego wpływu na społeczeństwo Haiti, jest realne. Mianowanie przez prezydenta Obamę byłego prezydenta George’a W. Busha, aby dołączył do Billa Clintona w organizowaniu akcji niesienia pomocy, jest niepokojącym sygnałem. W Kanadzie, choć interwencję z 2004 r. przeprowadzili liberałowie Martina, głównym wyraźnym zarzutem konserwatystów Harpera było to, że siły kanadyjskie opuściły kraj zbyt wcześnie i powinny były uczestniczyć w bardziej bezpośrednich represjach. Ponieważ Francja Sarkozy’ego zwołuje konferencję darczyńców w obliczu natłoku zobowiązań międzynarodowych, należy uważnie monitorować i rozważać wyłaniającą się politykę.
Podsumowując, należy przyznać się do zbrodni i świadomie zerwać z nimi. Ci, którzy ustanowili kontinuum między interwencją z ostatnich lat a proponowanymi misjami pomocy, grożą, a nie obiecują.
W ciągu ostatniej dekady pogląd, że większe zaangażowanie Zachodu na Haiti jest zawsze lepsze, zbiegł się z tezą Petera Hallwarda oznaczył jako „być może najbardziej konsekwentny temat zachodnich komentarzy na temat wyspy: że biedni Czarni pozostają niezdolni do samodzielnego rządzenia.” W czasie, gdy potrzeba zaangażowania międzynarodowego jest rzeczywiście pilna, tym ważniejsze jest utrzymanie tej rasistowskiej tendencji w sprawdzać.
- - - - - - - - - -
Apelacje nadzwyczajne:
Fundusz Pomocy Kryzysowej na Haiti
Partners in Health
- - - - - - - - - -
Uwagi:
[1] „Ottawa stara się złagodzić „zdenerwowanie” Karaibów, Jeff Sallot (3 marca 2004; A17). To, co następuje, czerpie z Globe and Mail chyba że wskazano inaczej, częściowo dlatego, że jest to najbardziej reprezentatywne dla oficjalnej opinii w Kanadzie, częściowo dlatego, że moje notatki z tego okresu opierają się głównie na jego relacjach.
[2] „Bush popiera otwarcie granicy dla wołowiny” – Drew Fagan – szef biura w Ottawie (1 maja 2004; A1).
[3] „Martin przysięga złagodzić cierpienie Darfuru”, Paul Koring (23 lutego 2005; A1).
[4] Thomas M. Griffin, „Haiti – dochodzenie w sprawie praw człowieka: 11–21 listopada 2004 r.”, Centrum Studiów nad Prawami Człowieka, Szkoła Prawa Uniwersytetu w Miami (www.law.miami.edu/cshr/CSHR_Report_02082005_v2. pdf): s. 24.
[5] „Martin nie zgodził się na ponowną prośbę USA o pomoc; Kanada jest zbyt słaba, aby wnosić wkład w Irak, mówi premier w Paryżu” – Mark Mackinnon (15 października 2004; A16).
[6] „Wewnętrzne konflikty podważą plan odbudowy, mówi premier Haiti” – Brian Laghi – szef biura w Ottawie (15 listopada 2004; A4); „Znowu w drodze” – Brian Laghi (15 stycznia 2005; F3).
[7] „Podwórko Bagdadu”, Marina Jimenez (22 stycznia 2005; F4); „Witam, nazywam się Haiti i naprawdę potrzebuję twojej pomocy” – Jeffrey Simpson (8 czerwca 2005; A17).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna