W miarę jak apelacja Juliana Assange’a w sprawie ekstradycji do Stanów Zjednoczonych trafia do brytyjskich sądów, teraz jest dobry moment, aby zastanowić się, o co toczy się gra. Nic innego jak wolna prasa i rządy prawa. Dzieje się tak dlatego, że Assange jest prześladowany za publikowanie dowodów na amerykańską przestępczość wojskową, między innymi w sprawach wojennych i politycznych. Zarzuty mogą wydawać się techniczne i koncentrować się na „hakerstwie”, ale Stany Zjednoczone ścigają go od ponad dekady dzięki jego szokującym rewelacjom na temat amerykańskich zbrodni wojennych w Iraku. Jeżeli USA będą w stanie sprowadzić go ze względów technicznych, nawet sfabrykowanych, spróbują to zrobić. W ten sposób imperium wypaczyło praworządność w Wielkiej Brytanii, gdzie Assange był sądzony przed sądem kangurowym. Mówię „sąd kangurowy”, ponieważ sędzia Vanessa Baraitser zignorowała uznane standardy sprawiedliwości i prawa, aby dojść do z góry ustalonego wniosku.
Na początku czerwca sędzia Jonathan Swift oddalił apelację Assange'a w sprawie jego ekstradycji. Mało tego, poinformował także składających petycję, że „Wniosek o powołanie się na nowe dowody zostaje oddalony”. Dowody, które już posiadamy, pochodzą z września 2020 r., kiedy sprawę rozpatrywał Baraitser. Nic dziwnego, że od tego czasu obrońca Assange’a znalazł więcej dowodów, bo, szczerze mówiąc, nie brakuje ich. Co więcej, Baraitser nigdy nie ocenił właściwie starych dowodów. Aż prosi się o ponowne odwiedziny.
Jednak sędzia Swift, były prawnik rządu brytyjskiego, dość szorstko odrzucił to wszystko. „Istnieje osiem proponowanych zarzutów odwołania. Są one bardzo obszerne (około 100 stron), ale niezwykła długość pisma wyjaśnia jedynie, że proponowana apelacja jest jedynie próbą ponownego przedstawienia obszernej argumentacji podniesionej i odrzuconej przez Sędziego Okręgowego .” Nieważne, że sędzia okręgowy Baraitser przyjęła wytyczne prokuratora jako swoje decyzje prawne i że według byłego dyplomaty Craiga Murraya prokurator John Lewis otrzymał te wytyczne od rządu USA. Orzeczenie Baraitsera spowodowało ruinę prawa, z której nie będzie łatwo się podnieść.
I nieważne, jak zauważył wielokrotnie nagradzany dziennikarz Chris Hedges: „CIA szpiegowała Juliana w ambasadzie… nagrywała uprzywilejowane rozmowy Juliana z jego prawnikami, gdy omawiali jego obronę. Już sam ten fakt unieważnił proces.” I nieważne, że Assange nie jest nawet obywatelem USA, więc dla laika o przeciętnym zdrowym rozsądku nie jest jasne, w jakim celu została wobec niego zastosowana ustawa o szpiegostwie. Takie zastosowanie najwyraźniej oznacza, że amerykańskie prawo ma zastosowanie na całym świecie i wobec każdego, kogo Stany Zjednoczone uznają za stosowne postawić przed sądem w dowolnym miejscu na świecie, chociaż tym osobom niebędącym obywatelami nie przysługują żadne z amerykańskich praw określonych w konstytucji Stanów Zjednoczonych. To na pierwszy rzut oka niedorzeczne. Pozostaje zatem pytanie: na podstawie jakiego prawnego hokus pokus można uznać wydawcę Assange'a za zdrajcę Stanów Zjednoczonych, skoro nie jest on obywatelem amerykańskim?
Pomijając debatę na temat tego, czy straszliwa ustawa o szpiegostwie – która nie powinna istnieć w żadnym rządzie i orzecznictwie przechwalającym się wolnościami – może w ogóle mieć zastosowanie do Assange’a, należy zauważyć, że akt oskarżenia wykracza poza to także w innych aspektach. Jameel Jaffer z Instytutu Knight First Poprawka na Uniwersytecie Columbia powiedział dziennikowi New York Times 23 maja 2019 r.: „Zarzuty opierają się niemal wyłącznie na zachowaniu, w które dziennikarze śledczy angażują się na co dzień. Akt oskarżenia należy rozumieć jako frontalny atak na wolność prasy”.
Apel Assange’a omawia ujawnienie przez niego przestępczości rządu USA w jego wybranych wojnach. „Prawo zaciekle chroni obrońców praw człowieka” – zauważono w apelacji. „Ujawnienie przestępczości państwowej jest z prawnego punktu widzenia chronionym aktem politycznym, będącym wytworem opinii politycznej. Ściganie z powodu takich czynów jest wprost zabronione… Historia tego oskarżenia… jest podręcznikowym przykładem prześladowań politycznych. Przebieg tej sprawy od 2011 roku jest po prostu niezwykły. To wymaga, między innymi, spiski rządu USA mające na celu ingerencję w sędziów prowadzących dochodzenie w sprawach ujawnionych przez Assange'a; uciszyć Międzynarodowy Trybunał Karny (MTK), który zajął się ujawnieniami pana Assange’a, oraz porwać i wydać samego pana Assange’a albo go zamordować”. W związku z tym Stany Zjednoczone naruszyły prawa człowieka Assange’a ze względu na jego poglądy polityczne. Prześladowała go ze względu na te poglądy polityczne. Fakty te podważają wydane przeciwko niemu orzeczenia. Jednak obaj sędziowie Swift i Baraitser zamknęli oczy, uszy i umysły na te oczywiste prawdy.
Tymczasem naruszenie praw Assange'a przez USA jest głębsze i mroczniejsze, niż mogłoby się początkowo wydawać. Administracja Trumpa była po uszy pogrążona w kryminalnych machinacjach mających na celu zamordowanie lub porwanie Assange’a. 27 września 2021 r. Guardian relacjonował: „Dyskusje na temat porwania lub zabicia Assange’a miały miejsce w 2017 r., jak donosi Yahoo News… Ówczesny dyrektor CIA Mike Pompeo i jego najwyżsi urzędnicy byli wściekli z powodu publikacji „Vault7” przez WikiLeaks. Niektórzy wyżsi urzędnicy w CIA i administracji Trumpa posunęli się nawet do zażądania „szkiców” lub „opcji” zabicia Assange’a”.
Zatem ponownie, jak stwierdza apel Assange’a, ściganie jest równoznaczne z prześladowaniem politycznym. Adwokat Assange’a podważa to oskarżenie, argumentując, że: „(a) Jest to bezprecedensowe w prawie. (b) Przecina ustalone zasady wolności słowa. (c) Aby sobie z tym poradzić, przewiduje proces, podczas którego panu Assange’owi, jako obcokrajowcowi, można będzie odmówić powoływania się na Pierwszą Poprawkę, (d) w rzeczywistości proces bez całkowitej ochrony na mocy Konstytucji Stanów Zjednoczonych oraz (e) towarzyszy mu narażenie na rażąco nieproporcjonalną karę”. Zrozumiałeś? Assange będzie ścigany w USA bez ŻADNEJ ochrony konstytucyjnej, tak jakby był przed sądem nazistowskim lub sowieckim.
Rozpoczyna się część apelacji poświęcona poglądom politycznym Assange'a: „Profesor Noam Chomsky, profesor Paul Rogers i Daniel Ellsberg przedstawili DJ [sędziemu okręgowemu Baraitserowi] poglądy polityczne pana Assange'a oraz w jaki sposób/dlaczego te opinie doprowadziły go do konfliktu z rządem USA. Ostatecznie Stany Zjednoczone nie zakwestionowały twierdzeń tych świadków, że pan Assange „opinie polityczne' związane z przejrzystością, rozliczalnością demokratyczną, sprzeciwem wobec inwigilacji, sprzeciwem wobec zbrodni wojennych i łamania praw człowieka. Prokuratura nie kwestionowała także zeznań Rogersa, Ellsberga i Chomsky’ego wskazujących, że opinie te motywowały jego zachowanie”. Prokuratura nie kwestionowała tych faktów, bo nie mogła. Tak okrutne oskarżenie mogło zwyciężyć tylko w bardzo wypaczonym świecie sali sądowej Baraitsera.
Dlatego Assange był prześladowany w wyniku obelżywego oskarżenia z powodu swoich poglądów politycznych i prawa do wolności słowa do ich wyrażania. To oskarżenie jest sprzeczne z prawem. To nigdy nie powinno było się wydarzyć. Miejmy nadzieję, że albo kolejna apelacja Assange’a do brytyjskiego sądu, albo ta do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka zwycięży. W Wielkiej Brytanii jego sprawa trafi do dwóch nowych sędziów, zatem, jak zauważyła jego żona Stella Assange, istnieją podstawy do optymizmu, że nie dojdzie do ekstradycji. Dla Assange’a zagrożone są jego prawa człowieka, a być może nawet życie, jak zauważyła nawet sędzia Baraitser, określając go jako osobę stwarzającą poważne ryzyko samobójstwa w amerykańskim więzieniu supermax. Dla reszty z nas koniec wolności prasy i podstawowej sprawiedliwości prawnej wisi na włosku.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna