źródło: Kontrapunkt
Wszyscy wiedzą, że amerykańskie korporacje, od McDonalds po Walmart, płacą głodowe pensje. Zatem teraz tak zwani przywódcy, jak gubernator Montany Greg „Uderz dziennikarza” Gianforte, nie będą rozdzielać świadczeń federalnych, ponieważ ludziom lepiej się z nich żyje niż z pensji. No cóż, podnieście te nędzne płace. Są żałośnie niskie. Lub, jak ujął to dyrektor sztabu senatora Berniego Sandersa, Warren Gunnels: „Podnieś swoje zarobki i świadczenia lub przerzucaj własne cholerne hamburgery i zamiataj własne cholerne podłogi”.
Pomyśl tylko, że żyjemy w kraju, w którym 300 dolarów tygodniowo przekracza najśmielsze oczekiwania przeciętnego amerykańskiego pracownika. Ile zarabiali wcześniej? 200 dolarów? 100 dolarów? Przy takich wynagrodzeniach Stany Zjednoczone naprawdę są tym, co zwykło się nazywać krajem Trzeciego Świata i organizacje takie jak Izba Handlowa chcą, aby tak pozostało. Jak pamiętacie, na początku maja Izba zrzuciła winę za słaby wzrost zatrudnienia w kwietniu na tygodniowy zasiłek dla bezrobotnych w wysokości 300 dolarów „i zaczęła nalegać, aby prawodawcy wyeliminowali zwiększone na szczeblu federalnym zasiłki dla bezrobotnych”, jak donosi Truthout.
Nazywa się to wojną klasową. Jest to rzadki przypadek w tej wojnie klasowej, gdy strona potężniejsza ujawnia swoją rękę. Bo w większości nie ma takiej potrzeby. Przeważnie gubernatorzy GOP służą jako komandosi w wojnie klasowej przeciwko ludziom pracującym tak bezczelnie, że korporacje i Izba nie muszą pokazywać twarzy. Ale sprawy nie toczą się wystarczająco szybko dla klasy zamożnej. Jak podaje „Washington Post”, co najmniej 22 republikańskich gubernatorów wkroczyło do akcji, wymachując rozporządzeniami wykonawczymi pod adresem niechętnych pracowników, które w czerwcu obniżą zasiłki dla bezrobotnych ponad 1.9 mln osób.
Ta naga próba zmuszenia ludzi do powrotu do pracy za nędzną płacę przywodzi na myśl dziewiętnastowieczne przytułki, gdzie nieszczęśni ludzie żeglowali za grosze. Rzeczywiście, nie zdziwiłbym się, gdyby ci GOP Scrooge jednocześnie naciskali na patroszenie płac. Nie daj Boże, żeby ktokolwiek mógł żyć z owoców swojej pracy. Kto wie, do czego to może doprowadzić – czasu wolnego i, o mój Boże! szansę, aby pomyśleć o tym kiepskim systemie gospodarczym, jaki mamy, i może coś z tym zrobić. To nie będzie miało miejsca w stanach rządzonych przez GOP, ponieważ NIGDY nie podniosą płacy minimalnej, tak jak właśnie zrobił to rządzony przez demokratów Rhode Island. Myślę, że gubernatorzy czerwonych stanów będą musieli wezwać gwardię narodową, aby sprowadziła swoich wyborców, którzy pobiegli do RI z obowiązkową stawką 15 dolarów za godzinę. A może AG tych stanów pod przewodnictwem GOP pozwie stany o wyższych płacach minimalnych, oskarżając je o kłusownictwo na ich siłę roboczą i wabiąc ją nieuczciwą konkurencją płacową.
Leniwi pracownicy nie są problemem. „Spowolnienie w zatrudnianiu może zamiast tego odzwierciedlać troskę pracowników o swoje bezpieczeństwo” – podaje „Post”, odnosząc się do pandemii, „oraz trudności w uzyskaniu opieki nad dziećmi”. Ale nie zwracaj się do gubernatorów GOP o zapewnienie niedrogiej opieki dziennej lub urlopu rodzinnego. To nie jest ich zmartwienie. Te dzieci mogą zostać same w domu, mimo wszystkich myśli, jakie poświęcają temu problemowi. Ci gubernatorzy są bardzo prorodzinni, pod warunkiem, że nic to nie kosztuje. Jeśli tak, cóż, hej, to wolny kraj; niech ci szaleni rodzice to zrozumieją.
Według tych 22 stanów pod przewodnictwem Republikanów „bezrobotni mieszkańcy będą wkrótce mogli pobierać tylko tyle, ile pozwalały im programy ubezpieczenia na wypadek bezrobocia przed pandemią, a które w niektórych częściach kraju wynoszą znacznie poniżej płacy minimalnej” – twierdzi. Poczta. A w przypadku około 830,000 513,000 pracowników „cięcia dokonane przez ich gubernatorów oznaczają, że natychmiast stracą wszystkie świadczenia”. To samo dotyczy innej kohorty liczącej około XNUMX XNUMX osób. Pracownicy gigów, kontrahenci i tym podobne osoby nie otrzymają żadnych świadczeń, ponieważ stracą dostęp do zasiłku dla bezrobotnych w związku z pandemią. Tak więc, choć gubernatorzy Partii Republikańskiej zubożają swoich wyborców, aby zadowolić darczyńców, odmawiają funduszy federalnych, co ich nic nie kosztuje. Skąd na świecie wzięliśmy tych okropnych ludzi? A czyj to był genialny pomysł, żeby dać im władzę?
„Republikanie próbują zagłodzić ludzi, aby wrócili do pracy” – powiedział w maju Bernie Sanders. „Zapłać ludziom pensję wystarczającą na życie, a BĘDĄ pracować”. Sanders wie, o czym mówi. Zacytował artykuł w Pittsburgh Business Times o pracodawcy, który podniósł płace z 7.25 dolarów za godzinę do 15 dolarów. „To było natychmiastowe, z dnia na dzień. Otrzymaliśmy tysiące zgłoszeń” – powiedział gazecie dyrektor generalny lodziarni Klavon.
Sanders napisał także na Twitterze: „Chociaż przywódcy Partii Republikańskiej chcą odmówić pracującym rodzinom zasiłku dla bezrobotnych w wysokości 300 dolarów tygodniowo, nie mieli problemu z wprowadzeniem w tym roku ustawy uchylającej podatek od nieruchomości, który zapewniałby ulgę podatkową w wysokości 1.7 biliona dolarów zamożnym rodzinom, które odziedziczyły ponad 1 dolara. miliard. Totalna hipokryzja!” Moglibyśmy mieć dziesiątki milionów bezdomnych, głodnych ludzi pracujących 60 godzin tygodniowo. Co zrobiliby sachemowie w Waszyngtonie? Wyrywają sobie włosy z powodu podatków płaconych przez ultrabogatych i bez wątpienia martwią się kosztami pomocy w wynajmie.
Według „Huffington Post” prezydent „nie chce walczyć z Republikanami w sprawie zasiłków dla bezrobotnych”, co ma katastrofalne skutki dla biednych pracujących i szans Bidena w wyborach średnioterminowych. Sanders twierdzi, że mógłby zatrzymać cięcia. „Sanders powiedział sekretarzowi pracy Marty’emu Walshowi w czwartkowym piśmie, że ustawa tworząca program dla pracowników etatowych w rzeczywistości nie daje rządowi federalnemu żadnej swobody, aby pozwalał stanom na ograniczanie świadczeń”. Ale jak dotąd najwyraźniej Biden nie słucha.
Tymczasem gubernatorzy GOP papugują bezsensowne partyjne argumenty. Weźmy na przykład gubernatora Oklahomy, Kevina Stitta: „Ponieważ nasz stan jest otwarty dla biznesu od czerwca ubiegłego roku, największym wyzwaniem stojącym dziś przed firmami w Oklahomie nie jest ponowne otwarcie, ale znalezienie pracowników. Aby Oklahoma znalazła się w pierwszej dziesiątce stanu, udział siły roboczej musi być na najwyższym poziomie, dlatego jestem zdeterminowany zrobić wszystko, co w mojej mocy, aby pomóc mieszkańcom Oklahomy zerwać się z boku i wejść na rynek pracy”. A mianowicie głodzenie ich.
Czas się z tym zmierzyć: nasi politycy to nie tylko potwory, jeśli chodzi o politykę zagraniczną; oni też są potworami tutaj w domu. W tej chwili jedna z głównych partii, GOP, podczas zarazy systematycznie miażdży amerykańską klasę robotniczą – pamiętacie covid? – w związku z czym sprzeciwiają się również podejmowaniu jakichkolwiek rozsądnych, zalecanych przez rząd środków w zakresie zdrowia publicznego, takich jak maski i paszporty szczepionkowe. Zarówno demokraci, jak i GOP są partiami z Wall Street, ale demokraci mają skrzydło postępowe, podczas gdy republikański przywódca tej dwupartyjnej hydry bez przerwy wychwala swoich korporacyjnych właścicieli o obrzydliwą i bezwstydną niewolnictwo. Tym ludziom brakuje człowieczeństwa, zwykłej przyzwoitości i podstawowej moralności. Te braki są ich zaletą. Po to właśnie kupują je darczyńcy. Dzięki pieniądzom darczyńców ci kretynzy są wybierani. A przeciętni Amerykanie płacą za to cenę.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna