Źródło: Chicago Sun Times
Po wyborach w Nevadzie Bernie Sanders jest obecnie faworytem w wyścigu prezydenckim Demokratów.
W Karolinie Południowej, kolejnej prawyborach, faworytem jest były wiceprezydent Joe Biden, którego poparcie wśród wyborców Afroamerykanów cieszy się dużym poparciem. Ale Sanders wejdzie do stanu z prawdziwym rozmachem, zdobywając powszechne głosowanie w każdym z pierwszych trzech konkursów.
Co ważniejsze, w Nevadzie Sanders ujawnił rozległość swojej rosnącej koalicji: przewodził terenowi wśród mężczyzn i kobiet, wśród białych i Latynosów, wśród związkowych i niezrzeszonych gospodarstw domowych, wśród wyborców w każdym wieku z wyjątkiem osób powyżej 65. roku życia, wśród Demokraci, którzy nazywali siebie liberałami, umiarkowanymi i konserwatystami.
Co równie ważne, Sanders i Elizabeth Warren zaproponowali Amerykanom nowy kierunek, a nie tylko kolejnego kandydata. Obaj wzywali do nowoczesnej wersji tego, co Franklin D. Roosevelt nazwał Ekonomiczną Kartą Praw: opieka medyczna dla wszystkich, bezpłatna edukacja publiczna, powszechna opieka dzienna, Zielony Nowy Ład mający na celu tworzenie miejsc pracy przy jednoczesnym przeciwdziałaniu zmianom klimatycznym. Obydwa nakładałyby podatki na bogatych i korporacje, aby móc dokonywać niezbędnych inwestycji publicznych na rzecz dobra wspólnego.
Pozostali kandydaci – szczególnie Biden, Amy Klobuchar, Pete Buttigieg i Mike Bloomberg – wyśmiewali te pomysły jako zbyt radykalne, zbyt odważne, zbyt kosztowne i zbyt ambitne. Oferują przede wszystkim kontynuację polityki, która istniała, zanim Donald Trump wprowadził chaos w kraju. Problem polega oczywiście na tym, że większości Amerykanów nie daje to zbyt wielu nadziei.
Sanders nazywa siebie „demokratycznym socjalistą”. Warren sprzeciwia się tej etykietce i twierdzi, że opowiada się za tym, aby rynki działały. Jest to jednak różnica w etykietach, a nie w treści. Ich programy są niezwykle podobne. Kierunek, jaki obrali, jest taki sam.
Niektórzy już zaczęli straszyć ludzi etykietą „demokratyczny socjalista”. Trump maluje to jako Wenezuelę lub Kubę. Mike Bloomberg nazwał poglądy Sandersa (i prawdopodobnie Warrena) na temat opodatkowania bogactwa „komunistycznymi”. Wyborcy usłyszą znacznie więcej tych nonsensów, jeśli Sanders będzie nadal nabierał rozpędu lub Warren stanie w płomieniach.
Oto rzeczywistość. Ważnym słowem w „demokratycznym socjalizmie” nie jest socjalizm, jest demokratyczny. Sanders nie mówi o przekształceniu Ameryki w Kubę czy Wenezuelę; mówi o rozszerzeniu gwarancji socjalnych na wzór tych oferowanych w większości innych rozwiniętych krajów uprzemysłowionych, powołując się na Danię czy Szwecję. Kraje te mają powszechną tańszą opiekę zdrowotną, płatne urlopy rodzinne, gwarantowane płatne urlopy, wyższe płace minimalne i hojniejsze publiczne programy emerytalne. Mają także prężną i konkurencyjną gospodarkę, mniejszą nierówność, mniejsze ubóstwo i wyższą średnią długość życia.
Sanders zabiega o powszechny mandat wyborców, aby podążać w tym kierunku.
Kiedy myślisz o demokratycznym socjalizmie, pamiętaj o programach, które Republikanie, konserwatyści i lobby korporacyjne potępiali jako socjalistyczne, gdy po raz pierwszy je rozważano: ubezpieczenie społeczne, Medicare, Medicaid, ochrona środowiska i konsumentów, regulacje bankowe mające na celu ochronę konsumentów.
Federalna Administracja Lotnicza, która zarządza lotnictwem cywilnym i wodami międzynarodowymi naszego kraju, jest programem stanowym. Agencja ds. Żywności i Leków, która zapewnia bezpieczeństwo leków, jest programem państwowym. Płacę minimalną, bony żywnościowe, mieszkania komunalne można uznać za programy demokratyczno-socjalistyczne.
Naszym problemem było to, że mamy za dużo socjalizmu dla bogatych i wpływowych – dotacje dla korporacji, bezpłatne karty umożliwiające wyjście z więzienia dla nieuczciwych bankierów, ulgi podatkowe dla bogatych, dzięki którym płacą niższą stawkę podatku niż ich sekretarze, władza monopolistyczna dla korporacji, która pozwala im oszukiwać klientów i nie tylko.
A mamy za mało wspólnego bezpieczeństwa — demokratycznego socjalizmu — dla ludzi pracy: przystępnej opieki zdrowotnej, wystarczającej płacy, gwarantowanych płatnych urlopów i urlopów rodzinnych, powszechnej opieki nad dziećmi, niedrogich szkół wyższych, mobilizacji społeczeństwa, aby stawić czoła zagrożeniu zmianami klimatycznymi.
Kiedy kandydowałem na prezydenta, nie posługiwałem się etykietą, chociaż niektórzy próbowali mnie oczernić jako socjalistę lub komunistę, ale nie sądzę, że etykieta robi jakąkolwiek różnicę. Pytanie dotyczy kierunku, a nie wyzwisk; programu, a nie pozowania.
I w tej kwestii dr Martin Luther King – często oczerniany jako „czerwony” lub komunista – wyraził się bardzo jasno. W 1966 roku zwierzył się swoim pracownikom:
„Nie można mówić o rozwiązaniu problemu gospodarczego Murzyna bez mówienia o miliardach dolarów. Nie można mówić o położeniu kresu slumsom bez uprzedniego stwierdzenia, że ze slumsów należy czerpać zyski. Naprawdę manipulujesz i wchodzisz na niebezpieczny grunt, bo wtedy zadzierasz z ludźmi. Zadzierasz z kapitanami przemysłu. Teraz oznacza to, że stąpamy po trudnej wodzie, ponieważ tak naprawdę oznacza, że mówimy, że coś jest nie tak z kapitalizmem. Musi nastąpić lepsza dystrybucja bogactwa i być może Ameryka musi zmierzać w stronę demokratycznego socjalizmu”.
Odłóżmy więc na bok sianie strachu i nagabywanie na czerwono; zamiast tego spójrz na istotę. Nie ma wątpliwości, że potrzebujemy dużych zmian strukturalnych, jak to ujęła Elizabeth Warren. Potrzebujemy lepszej dystrybucji bogactwa i większej ochrony podstawowych praw człowieka, takich jak prawo do niedrogiej opieki zdrowotnej, jak twierdzi Sanders.
Nazwijcie to kapitalizmem z sumieniem, demokratycznym socjalizmem, nazwijcie to lemoniadą. Liczy się treść, a nie etykieta.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Eee…Jesse, Wenezuela jest demokratyczna – w sensie przeprowadzenia wyborów. W istocie bardziej demokratyczny niż Stany Zjednoczone. Dyskusyjne jest, w jakim stopniu którakolwiek z naszych tak zwanych demokracji jest demokratyczna, ale przypuszcza się, że prawdziwy socjalizm powinien być prawdziwy i dlatego musiałby całkowicie przekształcić nasze systemy polityczne – prawdopodobnie jest to zadanie niemożliwe, ponieważ każda próba (czasami nawet łagodne reformy!) zwykle kończy się militarnym skutkiem. -popierany prawicowy zamach stanu.