Waszyngton, DC, USA – 4 listopada 2021 r.: Senator Joe Manchin spotyka działaczy klimatycznych opuszczających jego łódź w drodze na Kapitol
Zdjęcie: Rachael Warriner/Shutterstock
Kilka miesięcy temu ten pisarz przewidział, że senator Manchin nigdy nie poprze ustawy Bidena „Odbuduj lepiej” i po prostu angażował się w „negocjacje w złej wierze”, aby zwabić Demokratów. Celem Manchina było zdobycie przywództwa Demokratów – Bidena, Pelosi, Durbina, Shumera i in. al. – ograniczyć swoje propozycje, co dla wygody czynili przy wielu okazjach.
Jednak prawdziwym celem Manchina zawsze było sranie na ustawę, aby zapobiec konieczności podnoszenia podatków dla korporacji i inwestorów, aby za to zapłacić. Pożyczając sformułowanie: „To obniżki podatków, głupcze!”.
Podatki objęte ustawą Build Back Better stanowiły tylko niewielką część obniżek podatków Trumpa w 4.5 r. o 2018 biliona dolarów. Finansowanie ustawy Build Back Better obejmowało częściowe podniesienie podatków od osób prawnych Trumpa. Ale nawet to było zbyt wiele dla tysięcy korporacyjnych lobbystów, którzy w ostatnich miesiącach atakowali Waszyngton; ich jedynym celem było dopilnowanie, aby interesy korporacji w Senacie – zarówno Partii Demokratycznej, jak i Republikanów – nie uchwaliły ustawy Build Back Better w żadnej formie, ponieważ zapłata za nią wiązała się w znacznym stopniu z odzyskaniem części Trumpa Obniżki podatków o 4.5 tys. dolarów dla korporacji i inwestorów. Ich wysiłki lobbujące okazały się całkiem skuteczne.
Od samego początku Manchin (i Sinema jako rezerwowy) stanowili punkt skupienia interesów korporacji, zdeterminowanych, aby zablokować ustawę Build Back Better. Aby zwabić Manchina do jakiejś transakcji, w lipcu przywódcy Demokratów obniżyli pierwotny rachunek Build Back Better na 3.5 biliona dolarów do 1.75 biliona dolarów. Następnie Manchin bawił się Bidenem, Sandersem i resztą, nieustannie sugerując, że mógłby zgodzić się na coś o tej łącznej wartości, ale nigdy nie przedstawiał własnej propozycji na stole negocjacyjnym. Ta taktyka, polegająca na sugerowaniu, że mógłby się zgodzić, a potem nie, to klasyczne negocjacje w złej wierze: to znaczy nie zgadzać się na cokolwiek, co zaproponuje przeciwnik, zasugerować, że możesz zgodzić się na coś mniej, jeśli przedstawi to na piśmie, ale następnie odrzucić to i odmawiając złożenia nawet alternatywnej oferty. To klasyczne „negocjacje w złej wierze”. Gdyby taka była praktyka w negocjacjach związkowych z pracownikami, związek ogłosiłby „nieuczciwą praktykę pracowniczą” opartą na negocjacjach w złej wierze i rozpocząłby strajk.
Jednak Biden i naiwni Demokraci w Kongresie nadal dawali się nabrać na sztuczkę przetargową Manchina w złej wierze. Koledzy z Senatu Demokratów z Manchin powtarzali: „nie wkurzaj Joe Manchina”, bo on nigdy się na nic nie zgodzi”. Ale Joe nigdy nie miał zamiaru zgodzić się na coś. Stało się to całkowicie jasne w ubiegły weekend, kiedy powiedział „NIE”, nie mógł zgodzić się na ustawę w żadnej formie, a także sposób, w jaki przedstawił jej coup de łaski: podane w Fox News, nawet bez powiadamiania Bidena i Białego Domu, że zamierza wystąpić w Fox News i to zrobić. Kiedy Biały Dom desperacko próbował się z nim skontaktować zaraz po jego ogłoszeniu, ten odmówił odbierania telefonów od nich.
Historycznie rzecz biorąc, reakcja Manchina była analogiczna do tego, że Japończycy nie wypowiedzieli wojny Stanom Zjednoczonym przed zbombardowaniem Pearl Harbor. Nie była to tylko zła wiara; to była zdrada.
Innymi słowy, Joe Biden (drugi prezydent Joe) został „Pearl Harbor” przez de facto prez Joe Manchina.
Reakcja przywódców Demokratów na oświadczenie Manchina o wycofaniu ustawy była zazwyczaj nieśmiała. Senator Sanders odpowiedział, że powinni poddać projekt ustawy pod głosowanie w Senacie, aby pokazać mieszkańcom Zachodniej Wirginii, na czym stoi Manchin. Jakby nie było to już dla wszystkich jasne! Odpowiedź Dicka Durbina brzmiała: „Wszyscy wróćmy do domu na Boże Narodzenie”, a kiedy wrócimy, wszyscy poczujemy się lepiej i może uda nam się coś zrobić”. Taka nieśmiałość ujawnia tradycyjną polityczną małoduszność Demokratów i desperackie „zbyt sprytne” podejście do kwestii, że ustawa nie jest całkiem martwa. W jakiś sposób ustawodawstwo dotyczące zombie może zostać wskrzeszone. Ale Build Back Better to nie tylko DOA, ale pogrzebane.
W ten sposób farsa negocjacji w ramach Partii Demokratycznej w sprawie ustawy Build Back Better toczącej się od lipca ubiegłego roku dobiegła końca, tak jak przewidywał to autor artykułu od miesięcy.
Więc, co dalej? Część Demokratów będzie próbowała podtrzymać tę farsę. Zalecą podzielenie różnych postanowień obecnie obowiązującego DOA Build Back Better i poddanie ich osobnemu głosowaniu. Wszystko to będzie oznaczać tyle, że Manchin i stojące za nim interesy korporacyjne – lobbyści i korporacyjni zwolennicy w szeregach Partii Demokratycznej w Senacie – będą po prostu mieli większe szanse na głosowanie na NIE w sprawie odrębnych przepisów. Farsa polegająca na próbie uchwalenia prawdziwej ustawy stymulującej wydatki socjalne będzie kontynuowana – z podobnymi skutkami.
Powinno być jasne, że Manchin reprezentuje skrzydło partii – skrzydło korporacyjne – które chce zapobiec dalszym wydatkom na programy społeczne dla dziesiątek milionów Amerykanów, którzy obecnie coraz bardziej desperacko chcą związać koniec z końcem. Rosnąca frakcja Demokratów w Kongresie postrzega upadek Build Back Better jako okazję do skierowania Partii Demokratycznej na prawicę. Twierdzą, że przywódcy partii, przyjmując w Kongresie w 2021 roku propozycje Sandersa i innych propozycji postępowego skrzydła, sprowadzili ją z kursu. Wymagany jest zatem skręt w prawo.
Nieprzejęcie ustawy Build Back Better stanowi kamień milowy zarówno pod względem gospodarczym, jak i politycznym oraz początek nowego etapu w ustawodawstwie, a także w narastającym kryzysie gospodarczym i politycznym w Ameryce.
Z politycznego punktu widzenia oznacza to, że Demokraci wznoszą toast za wybory śródokresowe w 2022 roku. Odwrócenie nastrojów wyborców w społeczeństwie do listopada przyszłego roku będzie prawie niemożliwe, co pokazuje wiele ostatnich sondaży i sondaży rosnące rozczarowanie, a nawet niesmak w związku z niepowodzeniem Demokratów w przeforsowaniu potrzebnych programów. Biden obiecał, że uda mu się „załatwić sprawy”, jednocząc Demokratów i Republikanów w celu przyjęcia niezbędnych przepisów zapewniających ożywienie gospodarcze. W rzeczywistości udowodnił, że nie jest w stanie zjednoczyć w tym celu nawet własnej partii.
Mamy tu także do czynienia z historycznym momentem deja vu. W 2009 roku Demokraci, kontrolujący obie izby Kongresu i prezydenturę Obamy, przyjęli niewystarczające ustawodawstwo o wartości 787 miliardów dolarów. Obama posłuchał swoich doradców korporacyjnych i ograniczył wydatki na naprawę. W rezultacie nie udało się wygenerować wystarczającej liczby miejsc pracy i ożywienia gospodarczego. Gospodarka w Ameryce klasy robotniczej przez lata pozostawała w tyle i potykała się. Nieprzyjęcie wystarczającego ustawodawstwa zapewniającego wszystkim ożywienie gospodarcze spowodowało, że Demokraci zostali zmiażdżeni w wyborach śródokresowych w 2010 roku. Nastąpiła dekada dominacji McConnella i Republikanów, która podsyciła bunt Trumpa na prawicy, jego wybór w 2016 r. i uchwalenie obniżek podatków dla inwestorów korporacyjnych o wartości 4.5 biliona dolarów. Demokraci są prawie skazani na podobną polityczną porażkę w połowie kadencji w 2022 roku.
Można rozszerzyć analogię historyczną. FDR stanął przed podobnym wyborem w 1934 r. Jego początkowe ustawodawstwo z 1933 r. skupiało się na ratowaniu banków i umożliwieniu przedsiębiorstwom podnoszenia cen w celu zwiększenia zysków przedsiębiorstw, szybkiego rozpoczęcia inwestycji i ożywienia miejsc pracy. Nie powiodło się. Interesy biznesowe latem 1934 r. domagały się większych dotacji dla przedsiębiorstw, obniżek podatków i wsparcia. Zamiast tego FDR zwrócił się ku programom znanym jako Nowy Ład. Wybory śródokresowe w 1934 r. przyniosły Demokratom w Kongresie większe zyski, co zapewniło przyjęcie ustawodawstwa Nowego Ładu począwszy od 1935 r. Obama wybrał przeciwieństwo FDR: Obama zwrócił się ku prawicy i polityce korporacyjnej, zamiast programów społecznych korzystnych dla gospodarstw domowych i konsumpcji. W rezultacie, inaczej niż w 1934 r., Demokraci zostali wymordowani w połowie kadencji w 2010 r.
Trajektoria Bidena jest obecnie podobna do ścieżki Obamy w 2010 r. niż FDR w 1934 r. Wnioski powinny być jasne: Partia Demokratów 2021 nie jest partią waszych dziadków w 1934 r. Nie jest to nawet partia waszych ojców w 1966 r. Obecnie jest to partia polityczna zwierzę mocno kontrolujące interesy korporacji.
Faza środków stymulujących gospodarkę dobiegła już końca, po niecałym roku wysiłków. Teraz nastąpi przerwa w wydatkach do czasu przejęcia władzy przez Republikanów w styczniu 2023 r. Następnie rozpocznie się typowa faza oszczędności. W 2009 roku Obama opracował niewystarczający pakiet stymulacyjny o wartości 787 miliardów dolarów; jedynie po to, by w sierpniu 2011 r. zgodzić się z McConnellem i Republikanami na „odebranie” 1.5 biliona dolarów z wydatków na programy społeczne. Jeśli Biden pójdzie drogą Obamy, zgodzi się z Republikanami na pewien stopień oszczędności po 2022 roku, uzasadniając to stwierdzeniem, że „mogło być gorzej”.
Stany Zjednoczone weszły już do przedpokoju oszczędności. Wczesny bodziec Bidena wynikający z pakietu wartego 1.9 biliona dolarów amerykańskiego planu ratunkowego (z czego tylko 900 miliardów dolarów miało zostać wydane w latach 2021–22) został rozproszony. Zniknęły przedłużone zasiłki dla bezrobotnych, pomoc w wynajmie i kontrole w sytuacjach nadzwyczajnych. Wkrótce wygasną kredyty na opiekę nad dziećmi, wyrozumiałość dla pożyczek studenckich i kredytów hipotecznych oraz inne programy. Wszystkie będą miały poważny negatywny wpływ na wydatki konsumentów. Wszystko to dzieje się w momencie, gdy wydaje się, że nowy wariant Covid Omicron ponownie będzie miał w pewnym stopniu negatywny wpływ na aktywność gospodarczą, a rosnąca chroniczna inflacja obiecuje uderzyć w realne wydatki gospodarstw domowych również w 2022 r.
Krótko mówiąc, głównym tematem gospodarczym w 2022 r. będą konsekwencje gospodarcze porażki ustawy Build Back Better. Demokratom po raz kolejny nie udaje się zapewnić wystarczających bodźców gospodarczych, aby zapewnić trwałe ożywienie gospodarcze. W dłuższej perspektywie, do 2024 r., gospodarka doświadczy krótkiego, słabego ożywienia, po którym następują krótkie, płytkie nawroty ożywienia gospodarczego – tak jak miało to miejsce po 2010 r. za Obamy.
Bidenomics to teraz po prostu bieżnikowana Obamanomics.
Z politycznego punktu widzenia konsekwencje w 2022 r. będą również podobne do 2010 r.: Demokraci prawie na pewno zostaną wyrzuceni do kosza w połowie kadencji w 2022 r. – zwłaszcza że Manchin, Sinema i inni również są gotowi srać na jakiekolwiek ustawy dotyczące praw głosu.
Demokraci po raz kolejny pokazują, że nie są w stanie rozwiązać kryzysu gospodarczego i politycznego, przed którym stoi obecnie kraj.
Sanders” i tak zwana „wewnętrzna strategia” ich postępowego skrzydła, zakładająca zreformowanie partii i przywrócenie jej korzeni „nowego ładu”, jest obecnie również wyraźnie nieudaną strategią. Postępowe skrzydło skapitulowało w Izbie Reprezentantów w listopadzie i obecnie pogrąża się w całkowitym chaosie. Sanders może tylko powiedzieć: „wprawmy Manchina w zakłopotanie”, poddając pod głosowanie ustawę Zombie Build Back Better.
Zatem w którą stronę Demokraci 2022–24? Obecna droga wskazuje na nową porażkę w 2022 r., ustępstwa na rzecz McConnella w ciągu najbliższych dwóch lat i prawdopodobne odrodzenie się prawicy w latach 2022–24. To tak, jakby w 2024 roku miał nastąpić powrót sprytniejszego kandydata podobnego do Trumpa w DeSantisie czy czymś takim – jeśli nie samego Trumpa, podczas gdy Demokraci spartaczyli ich śledztwo z 6 stycznia, a ich prokurator generalny Garland w dalszym ciągu nie radzi sobie z Trumpem.
Krótko mówiąc, kryzys polityczny Demokracji w Ameryce będzie się nadal pogłębiał, gospodarka amerykańska w najlepszym wypadku potknie się, a zaniepokojeni Amerykanie będą musieli zdecydować, czy ponownie, po raz trzeci, udzielić wsparcia Demokratom, którzy już dwukrotnie okazali się niezdolni rozwiązania bliźniaczego kryzysu, jakim jest upadek demokracji i słabnące ożywienie gospodarcze. Stare powiedzenie: „Oszukaj mnie raz, wstydź się; oszukaj mnie dwa razy, wstydź się” – ma tu zastosowanie.
Demokratom dwukrotnie przyznano większość w Prezydencji i Kongresie – w 2009 i 2020 r. – i dwukrotnie nie udało im się przedstawić niczego innego poza letnią i ostatecznie niewystarczającą polityką. Pierwsza w 2009 r. jako tragedia; druga w 2020 r. jako farsa, jak to się mówi. Historia pokazuje obecnie, że obie partie – Republikańska i Demokratyczna – są ostatecznie kontrolowane przez interesy korporacji. Być może bardziej dokładny opis powinien dotyczyć dzisiejszej Ameryki. Dziś mamy jedną partię, Korporacyjną Partię Ameryki, z dwoma skrzydłami, Demokratami i Republikanami.
Pytanie, czy wyborcy powinni dać się oszukać po raz trzeci? A może powinni poszukać innej, niezależnej alternatywy organizacyjnej? Jeśli to drugie, nie ma czasu do stracenia, ponieważ Czas wyraźnie ucieka.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna