Podobnie jak informacyjny odpowiednik przysłowiowego złego grosza, porozumienie między Indiami a Stanami Zjednoczonymi w sprawie cywilnej współpracy nuklearnej zajęło centralne miejsce w krajowym dyskursie politycznym. Od połowy lutego posypała się lawina wypowiedzi USA na temat wagi zawarcia umowy bez zbędnych ceregieli. Z ambasadorem USA w Indiach Davidem Mulfordem na czele, wyznaczane są ostateczne terminy zawarcia porozumień nuklearnych. Po raz kolejny rząd koalicyjny pod przewodnictwem Kongresu balansuje na krawędzi upadku, a jego kluczowy składnik, partie lewicowe, grożą wycofaniem wsparcia, jeśli rząd będzie kontynuował realizację porozumienia. To, że amerykańscy decydenci postawili ultimatum rządowi Indii, jest oczywiste nawet dla neofitów politycznych. Ze swojej strony indyjscy urzędnicy pospiesznie zaprzeczyli, że znajdują się pod presją zawarcia umowy. Wiosną fantazja młodego człowieka zwraca się w stronę myśli o miłości, pisał wiktoriański poeta. Bez wątpienia bard zauważyłby zupełnie inny wiosenny rytuał, gdyby był świadkiem corocznych peregrynacji wysokich rangą urzędników amerykańskich do stolicy Indii. Wkrótce w Delhi nadejdzie wiosna i po raz kolejny, podobnie jak w poprzednich latach prezydentury Busha, stolica będzie gościć emisariuszy światowego imperium – najpierw grupę wpływowych senatorów, Joe Bidena, Johna Kerry’ego i Chucka Hagela, następnie sekretarz obrony Robert Gates, a w pierwszym tygodniu marca zastępca sekretarza stanu Richard Boucher. Wraz z przybyciem tych dostojnych istot porozumienie nuklearne, które było w zawieszeniu – do tego stopnia, że uznano je za martwe – odzyskało władzę nad indyjskimi klasami politycznymi.1
Porozumienie nuklearne nabrało niemal niepowstrzymanego impetu pod koniec lipca 2007 r., kiedy po miesiącach spornych negocjacji rozmówcy z Indii i USA zgodzili się na projekt tekstu traktatu 123. Za utknięcie porozumienia w dużej mierze odpowiedzialny jest krajowy sprzeciw wobec porozumienia nuklearnego, na którego czele stoi w parlamencie Front Lewicowy. Blok Lewicy odpowiedział na wskrzeszenie porozumienia, ponawiając swój sprzeciw ws uzasadniając to tym, że zagrozi to suwerenności i niezależnej polityce zagranicznej Indii. Mocno sformułowany komentarz, który ukazał się w Ludowej Demokracji, organie Komunistycznej Partii Indii (marksistowskiej), postawił kontrultimatum: do kierownictwa Kongresu należy decyzja, czy chce być postrzegana jako kłaniająca się naciskom Busha administracji, czyli działania demokratycznego i słuchania głosu Parlamentu i narodu.2
Wskrzeszenie porozumienia nuklearnego zbiega się z ogłoszeniem przedłużenia kadencji ambasadora Indii w USA, Ronena Sena, sławnego bezgłowego kurczaka. Ta wiadomość ucieszy myślicieli strategicznych, którzy ubolewali, że zbliżające się odejście tego kluczowego negocjatora na emeryturę może wykoleić porozumienie. Jako przedstawiciel rządu Manmohana Singha w Waszyngtonie Ronen Sen odegrał kluczową rolę w zapewnieniu sprawnego przyjęcia legislacji związanej z porozumieniem nuklearnym w obu izbach Kongresu. Gniew czcigodnego ambasadora został wzbudzony, gdy pomyślne zawarcie porozumienia nuklearnego zostało zagrożone przez niekorzystny odbiór projektu traktatu 123 w parlamencie. W wywiadzie udzielonym szeroko rozpowszechnionej północnoamerykańskiej publikacji India Abroad Ronen Sen nazwał członków parlamentu, którzy zgodzili się na wyjątek od niektórych klauzul projektu traktatu, mianem bezgłowego kurczaka biegającego w kółko i szukającego komentarza tu, a komentarza tam3. Ronen Sen został wezwany do New Delhi, gdzie miał osobiście złożyć przeprosiny przed Parlamentem. Incydent ten doprowadził do potępienia ambasadora przez Komisję Przywilejów obu izb parlamentu i przeszedł do historii parlamentu, ponieważ był to pierwszy przypadek, gdy czołowy dyplomata pojawił się przed ustawodawcami w związku z uwagami o wątpliwym charakterze. Wydaje się, że furia wywołana publiczną pogardą, jaką ambasador wyraził dla wybranych przedstawicieli narodu indyjskiego, została zapomniana w ciągu zaledwie kilku miesięcy. Przedłużając kadencję znanego zwolennika tzw. strategicznego partnerstwa między Indiami a USA, rząd Manmohana Singha zasygnalizował chęć przypieczętowania porozumienia. Rzecznicy administracji Busha odpowiedzieli oklaskami przedłużenia kadencji ambasadora Ronena Sena i okrzyknęli go wielkim przyjacielem Stanów Zjednoczonych.
Od samego początku porozumienie nuklearne było sprzedawane przez jego indyjskich i amerykańskich zwolenników w imię potrzeb bezpieczeństwa energetycznego Indii. Marketing ten kłóci się z faktami dotyczącymi oczekiwanych korzyści z rozbudowy energetyki jądrowej. Obecnie energia jądrowa stanowi 3% całkowitej wytwarzanej energii. Trzeźwi analitycy wielokrotnie wykazali, że zwiększona moc wytwórcza energii, wynikająca z planowanej instalacji dodatkowych reaktorów jądrowych, w najlepszym przypadku zaspokoi zaledwie 7% zapotrzebowania energetycznego Indii. Niemniej jednak zwolennicy energetyki jądrowej nie przestają twierdzić, że dalszy wzrost gospodarczy zależy od dostępu do energii ze źródeł jądrowych. Wraz z ponownym dążeniem do cementowania porozumienia, rzecznicy rządu i analitycy mediów ponownie wysuwają stare, zdyskredytowane argumenty na rzecz energii jądrowejs. Koniec zamieszania energia jądrowa nadaje temu źródłu energii cudownie transformacyjne właściwości. Indie desperacko potrzebują energii jądrowej i powiązanej technologii, aby utrzymać gospodarkę w ruchu, jak stwierdzono w niedawnym artykule redakcyjnym Times of India.4 Jednakże w artykule lidera nie wspomniano o niewielkich zyskach w zakresie wytwarzania energii, które mają zostać osiągnięte dzięki porozumieniu nuklearnemu z USA.
Gaz ziemny, który będzie dostarczany przez Iran rurociągiem przebiegającym przez Pakistan, od dawna uznawany jest za tanie i wydajne źródło energii. Jednak projekt gazociągu Iran-Pakistan-Indie (IPI) pozostaje w zawieszeniu, chociaż oczekuje się, że złagodzi tradycyjną wrogość między Indiami a Pakistanem poprzez połączenie obu krajów w stosunkach zależności gospodarczej. Względny brak dyskusji na temat projektu IPI kontrastuje z ostrym promowaniem porozumienia nuklearnego przez indyjskie klasy polityczne, analityków mediów i komentatorów. Znaczenie, jakie entuzjaści energii jądrowej nadawali kwestiom bezpieczeństwa energetycznego, tym bardziej rzuca się w oczy, jak bierność w sprawie projektu IPI. Indie utrzymały dwuznaczne stanowisko w obliczu ataku amerykańskich żądań zaprzestania stosowania tego zakazu projekt rurociągu. Sprzeciw Stanów Zjednoczonych wobec projektu IPI wynika z ich niemal endemicznej wrogości wobec Iranu i długotrwałej polityki dążenia do izolacji regionalnej i gospodarczej republiki islamskiej. Indie poczyniły pewne wysiłki, aby uniknąć pozorów kapitulacji przed USA. Od czasu do czasu ukazują się oficjalne oświadczenia potwierdzające zaangażowanie Indii w projekt IPI. Niemniej jednak w ciągu ostatnich kilku miesięcy Indie pod jakimś pretekstem przegapiły ważne spotkania z partnerami projektu. Te wykolejenia nie pozostały całkowicie niezauważone. W ramach zaszczytnego wyjątku od milczenia mediów na temat projektu IPI, The Hindu skomentował, co następuje: Dla reżimu, który w dużej mierze poszukiwał długoterminowych rozwiązań rosnących potrzeb energetycznych kraju, brak pilności, tak wyraźnie widoczny na froncie irańskiego gazociągu, jest szokujący.5 Natomiast w oświadczeniu w sprawie gotowości Iranu do podpisania umowy: rzecznik Ministerstwa Spraw Zagranicznych zamieścił ledwo zawoalowaną wzmiankę o zgubnej roli Stanów Zjednoczonych w hamowaniu porozumienia: Jesteśmy pewni, że wkrótce uzyskamy wynik, jeśli poszczególne zaangażowane strony podejmą własne decyzje.6 Nie odnosimy się tutaj do Pakistanu. W sprawie projektu IPI Pakistan ryzykował gniewem Waszyngtonu i przyjął kurs, który najlepiej odpowiada interesom kraju. W listopadzie ubiegłego roku Pakistan sfinalizował swoją część kontraktu na rurociąg z Iranem, a oba kraje ogłosiły gotowość kontynuowania projektu, nawet w przypadku wycofania się Indii.
Trzeźwi obserwatorzy polityczni są oszołomieni ciągłą gotowością New Delhi do posłuszeństwa amerykańskiemu dyktatowi pomimo przemian, jakie w globalnym podziale władzy spowodowała porażka militarna USA w Iraku. New Delhi było, delikatnie mówiąc, powolne w dokonywaniu zmian w polityce zagranicznej dostosowanych do pojawienia się nowych realiów politycznych w postaci odrodzenia się Rosji jako potęgi globalnej i wzrostu znaczenia takich mocarstw regionalnych, jak Iran i Wenezuela. W czasie, gdy Indie ogłosiły międzynarodowe przetargi na masowe zakupy myśliwców, samolotów transportowych, artylerii i innego sprzętu wojskowego, korzyści dla USA z wciągnięcia New Delhi w swój system sojuszy są dość oczywiste. Jako nabywca amerykańskiego sprzętu wojskowego, jako lukratywny rynek dla eksportu niemilitarnego i jako członek azjatyckiego sojuszu na wzór NATO, mającego na celu ponowne ugruntowanie hegemonii Stanów Zjednoczonych nad azjatyckimi zasobami energetycznymi – pod każdym względem indyjskie połączenie obiecuje przetrwać USA w dobrej sytuacji. Mniej oczywiste jest, jakie korzyści Indie mogą zyskać na zostaniu filarem amerykańskiego systemu bezpieczeństwa. Odnotowano, że zainteresowanie Stanów Zjednoczonych Indiami zostało po raz pierwszy wyrażone w „Strategii bezpieczeństwa narodowego Stanów Zjednoczonych” z 2002 r., w której stwierdza się, że interes narodowy USA wymaga silnych stosunków z Indiami7. Od tego czasu rzecznicy USA wielokrotnie obiecywali, że pomogą Indiom stać się wielką władzę w XXI wieku. Zwabieni pokusą tej obietnicy indyjscy decydenci wydają się nie być w stanie rozpoznać, że podporządkowanie nie jest cechą charakterystyczną aspiranta do statusu wielkiego mocarstwa. W tym krytycznym momencie indyjskim decydentom i społeczności strategicznej dobrze będzie, aby zatrzymali się i zadali sobie pytanie, jakie siły powodują niemal namacalny niepokój Stanów Zjednoczonych o przypieczętowanie porozumienia nuklearnego.
Referencje:
1. Vijay Prashad, „Umowa nuklearna umarła”, Counterpunch (23 października 2007), http://www.counterpunch.org/prashad10232007.html
2. Vinay Kumar, „Partie lewicy podejmują wszelkie kroki w celu powstrzymania porozumienia nuklearnego między Indiami a USA”, The Hindu (7 marca 2008), http://www.hindu.com/2008/03/07/stories/2008030760301200.htm.
3. Aziz Haniffa, „Ambasador Sen: „Będziemy mieli zerową wiarygodność”, India Abroad (20 sierpnia 2007), http://www.rediff.com/news/2007/aug/20inter.htm.
4. „Przypieczętuj umowę”, The Times of India (4 marca 2007).
5. „Zdejmij nogę z pedału gazu”, The Hindu (13 lutego 2008) http://www.hindu.com/2008/02/13/stories/2008021354551000.htm.
6. „Teheran gotowy do podpisania umowy o gazociągu Iran-Pakistan-Indie”, Agencja Informacyjna Fars (6), http://english.farsnews.com/newstext.php?nn=8612160264
7. Kamal Mitra Chenoy i Anuradha M Chenoy, „India's Foreign Policy Shifts and the Calculus of Power”, Tygodnik Ekonomiczny i Polityczny (1 września 2007).
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna