Zawiła i niekończąca się saga o cywilnym porozumieniu nuklearnym między Indiami a Stanami Zjednoczonymi po raz kolejny wysunęła się na pierwszy plan krajowej sceny politycznej. Jak dobrze wiedzą obserwatorzy tak zwanego strategicznego partnerstwa między Indiami a Stanami Zjednoczonymi, ostateczny, zdecydowany nacisk ze strony indyjskiej diaspory przebywającej w USA i rodzimych zwolenników porozumienia nuklearnego doprowadził w październiku 2008 r. ustawa zatytułowana „Ustawa o zatwierdzaniu współpracy nuklearnej i wzmacnianiu nieproliferacji Stanów Zjednoczonych i Indii”. „Udane” zawarcie cywilnego porozumienia nuklearnego z USA było reklamowane jako ukoronowanie osiągnięcia polityki zagranicznej pierwszej administracji Manmohana Singha (maj 2004–maj 2009). Od tego czasu odgłosy świętowania ucichły i zostały zastąpione rzeczywistością o raczej mniej euforycznym charakterze. Amerykańscy gracze z branży nuklearnej nie chcą zawierać kontraktów na instalację reaktorów jądrowych, dopóki Indie nie przyjmą przepisów ograniczających ich odpowiedzialność w przypadku awarii jądrowej. Elektrownie nuklearne pod przewodnictwem General Electric i Westinghouse lobbują w Waszyngtonie, aby wywrzeć niezbędną presję na Indie. Wyłączenie, o które Stany Zjednoczone zabiegały w imieniu Indii, od międzynarodowych porozumień regulujących handel bronią nuklearną, dało Waszyngtonowi możliwość dyktowania warunków rządowi Zjednoczonego Sojuszu Postępowego (UPA). Naturalnie Waszyngton wykorzystał swoją przewagę. Negocjatorzy francuscy i rosyjscy byli skłonni zawrzeć umowy na dostawy reaktorów jądrowych bez stawiania równoważnych żądań. Niemniej jednak administracja Manmohana Singha jest związana obietnicami złożonymi Waszyngtonowi w piśmie, w którym wyraża zamiar zakupu reaktorów o mocy 10 000 MW od amerykańskiego przemysłu nuklearnego. Zobowiązanie to zostało podjęte w pewnym momencie w 2008 roku, przed uzyskaniem przez Kongres pieczęci zatwierdzającej pakt nuklearny. (1) Wynikający z tego dylemat skrywał się w tle przez kilka miesięcy i w końcu ujrzał światło dzienne. W rezultacie indyjska scena polityczna jest świadkiem po raz kolejny masowego starcia w sprawie niesfinalizowanego jeszcze porozumienia nuklearnego.
Stawką obecnego zamieszania jest ustawa z 2009 r. o odpowiedzialności cywilnej za szkody nuklearne, która w efekcie przenosi odpowiedzialność na indyjskiego podatnika, określając maksymalną łączną odpowiedzialność w wysokości rupii indyjskich. 2087 crore (458 milionów dolarów) dla rządu i operatora jądrowego na wypadek awarii jądrowej. Odpowiedzialność operatora jest ograniczona do kwoty 500 crore rupii, czyli 109 milionów dolarów. Ponieważ operator jest przedsiębiorstwem sektora publicznego, ciężar płatności ostatecznie spada na indyjskiego podatnika. Projekt ustawy przyznaje pełny immunitet producentowi i dostawcy komponentów do reaktora jądrowego. Część jej zapisów wzbudziła zastrzeżenia Ministerstwa Finansów oraz Ministerstwa Środowiska i Leśnictwa dotyczące wpływu ustawy na standardy bezpieczeństwa i zapewnienie odpowiedniego odszkodowania w przypadku awarii jądrowej. (2) Zastrzeżenia te zostały odrzucone i Rada Ministrów Unii zatwierdziła projekt przepisów. Parlament nie okazał się jednak równie plastyczny. Marszałek Lok Sabha otrzymał 15 zastrzeżeń do godziny 10.30:15 w dniu 2010 marca 23 r., czyli w dniu, w którym projekt ustawy został skierowany do debaty. Obawiając się, że nie posiada numerów niezbędnych do zatwierdzenia izby, UPA pospiesznie wycofała projekt ustawy z obrad. Opozycja ze swojej strony maksymalnie wykorzystała niezadowolenie partii rządzącej. Tego dnia czołowe kanały informacyjne odnotowały jedność panującą w szeregach głównych grup opozycji, Frontu Lewicowego i Partii Bharatiya Janata (BJP). IBN (Indian Broadcasting Network) wyraził nawet opinię, że taka współpraca między posłami do parlamentu opozycji (MP) jest bezprecedensowa. Relacja NDTV (telewizji New Delhi) obejmowała fragment, w którym Yashwant Sinha, poseł do parlamentu BJP i były minister finansów Unii, wskazał w parlamencie, że indyjska ustawa ustala maksymalną odpowiedzialność na poziomie XNUMX razy niższym od minimalnej określonej przez równoważną Ustawodawstwo USA dotyczące przemysłu nuklearnego.
Rząd Manmohana Singha przeszedł w tryb kontroli szkód bezpośrednio po żenującym odwrocie z 15 marca. Doradca ds. bezpieczeństwa narodowego Shiv Shankar Menon bezzwłocznie zwołał sesję, podczas której grupa parlamentarzystów Kongresu została poinformowana o korzyściach wynikających z przyjęcia ustawodawstwa. „The Times of India” zauważył, że sesja Menona z parlamentarzystami Kongresu, najwyraźniej na polecenie premiera Manmohana Singha, została odczytana jako próba wyjaśnienia kwestii podniesionych zarówno przez lewicę, jak i BJP, wobec braku debaty w Izbie. (3) W szczególności dołożono wszelkich starań, aby rozwiać pogląd, że ustawa nadmiernie chroni interesy zagranicznego biznesu. Jednocześnie opozycja kierowana przez partie Lewicy konsoliduje swoje szeregi i dąży do wzmocnienia swojej pozycji. Przywódcy lewicy zorganizowali konferencję prasową, podczas której podkreślili słabe strony ustawy o odpowiedzialności nuklearnej i wezwali parlamentarzystów do zajęcia stanowiska przeciwko temu rozwiązaniu. (4) Projekt ustawy ma zostać ponownie przedstawiony w kwietniu, kiedy Parlament powróci po przerwie po sesji budżetowej.
Ustawa o odpowiedzialności nuklearnej została poddana szeregowi niszczycielskiej krytyki ze strony ekspertów prawnych, analityków politycznych i aktywistów. Kilku krytyków legislacji uważa ją za równoznaczną z ogromną dotacją dla zagranicznych konstruktorów reaktorów. Strategiczny myśliciel Brahma Chellaney ukazał, jak nadzwyczajnie daleko posunięto się w projekcie ustawy, aby pomóc interesom biznesowym zagranicznych konstruktorów reaktorów i sfałszować warunki handlowe na ich korzyść. (5) Przede wszystkim wysiłki podjęte w ramach projektu ustawy mające na celu ustalenie nadmiernych limitów odpowiedzialności sprawiły, że stał się on szczególnie bezbronnym celem. Były prokurator generalny Indii Soli Sorabjee oświadczył, że prawo tego kraju zawarte w orzeczeniach Sądu Najwyższego uznaje ochronę ofiar wypadków za prawo podstawowe zgodnie z art. 21 indyjskiej konstytucji i nie zapewnia ani nakazu, ani uzasadnienia ograniczenia odpowiedzialności nuklearnej. (6) Poglądy pana Sorabjee zostały przekazane w odpowiedzi na prośbę Greenpeace o wydanie opinii prawnej. Greenpeace stwierdził w komunikacie prasowym, że przygotowując projekt ustawy, rząd dopuścił się moralnie nagannego czynu. Kampania Greenpeace przeciwko ustawie obejmowała apel do parlamentarzystów obu izb parlamentu, aby wypełnili swoje obowiązki jako wybrani przedstawiciele narodu indyjskiego i odrzucili ustawę. (7) W pewnym stopniu projekt ustawy ulega samodestrukcji poprzez przemilczanie możliwości wystąpienia katastrofalnej awarii i utrzymywanie pozorów, że aspekty bezpieczeństwa produkcji jądrowej są na równi z innymi kategoriami produkcji przemysłowej. Nic dziwnego, że dziennikarz i aktywista Praful Bidwai określił to ustawodawstwo jako akt szaleństwa ze strony rządu UPA. (8)
Tymczasem na drugim końcu świata ferment w indyjskim parlamencie oraz wśród aktywistów i inteligencji został stłumiony przez jej oficjalnego rzecznika, indyjskiego ministra spraw zagranicznych Nirupamę Rao, który przebywał w USA z 6-dniową wizytą. W numerze z 26 marca „India Abroad” (tygodnik informacyjny obsługujący diasporę indyjską zamieszkującą Amerykę Północną) doniósł, że Minister Spraw Zagranicznych zlekceważył wszelkie obawy związane z odroczeniem w indyjskim parlamencie ustawy o odpowiedzialności cywilnej za energię jądrową. Raport nosi tytuł „Wdrożenie umowy N przebiega sprawnie i zadowalająco”. Minister spraw zagranicznych przedstawił to wygodne oświadczenie podczas interakcji z Indiami za granicą. Najwyraźniej odroczenie projektu ustawy nastąpiło w wyniku skoordynowanego ataku opozycji. (Szanowni Państwo, opozycja potrafi zachować się w najbardziej niegrzeczny sposób). Możliwe, że cytowany w tym samym raporcie przewodniczący US India Business Council (USIBC) bardziej realistycznie rozumiał najnowszą przeszkodę w realizacji porozumienia. Amerykański biznes i przemysł wściekle lobbował na rzecz porozumienia nuklearnego w korytarzach władzy w Waszyngtonie. Obecnie wydaje się, że dostojnego podmiotu ogarnął niepokój, który pojawił się również w uwagach Prezydenta. Powiedział, że opóźnienie może spowodować, że amerykański biznes przegra z takimi firmami jak Rosja.
Premier Manmohan Singh i wszyscy jego mężczyźni (i kobiety) nie mogą rezygnować z parlamentarnych podstaw indyjskiej demokracji. W indyjskim systemie politycznym premier nie ma prawnego obowiązku uzyskiwania zgody parlamentu na zawieranie traktatów międzynarodowych. W związku z tym w 2008 r. dr Manmohan Singh skorzystał ze swoich prerogatyw premiera, aby podpisać porozumienie nuklearne, rażąco lekceważąc sprzeciw parlamentu wobec porozumienia. W przypadku ustawodawstwa krajowego, takiego jak ustawa o odpowiedzialności nuklearnej, Premier nie może przystąpić do działania bez uzyskania zgody Parlamentu. W 2008 r. zwołanie monsunowej sesji parlamentu zostało odroczone o dwa miesiące, aby dać premierowi możliwość odbycia schadzki nuklearnej z prezydentem Bushem. Ta taktyka jest obecnie niedostępna, co wiąże się z koniecznością przeprowadzenia kolejnej schadzki nuklearnej – tym razem z prezydentem Obamą. W rzeczywistości z wiarygodnych źródeł wynika, że India Abroad poinformowało, że zarówno Waszyngton, jak i New Delhi dokładają wszelkich starań, aby dokończyć wszystkie szczegóły techniczne i uzyskać zatwierdzenie ustawy o odpowiedzialności za energię jądrową przez parlament, podczas letniej wizyty prezydenta USA w Indiach. Teraz, gdyby tylko szanowny premier mógł liczyć na to, że wybrani przedstawiciele narodu indyjskiego podpiszą ustawę, która ma zapewnić bonanzę amerykańskiemu przemysłowi nuklearnemu. W swojej wnikliwej analizie ustawy o odpowiedzialności za energię jądrową Gopal Krishna, działacz na rzecz ochrony środowiska i prawnik, doszedł do wniosku, że projekt ustawy mogły przygotować amerykańskie firmy nuklearne. (9) Najwyraźniej firmy te poinformowały media, że są zadowolone z charakteru projektu ustawy. Innymi słowy, widzieli projekt ustawy, zanim został on złożony w parlamencie.
Stawka została jasno określona przez kontrowersje polityczne wokół ustawy o odpowiedzialności nuklearnej, doniesienia medialne i komentarze analityczne. Biznes wart miliardy dolarów i związane z nim zyski przyciągają amerykański przemysł nuklearny, który stara się wejść na lukratywny rynek indyjski. W celu ułatwienia tego wpisu prawa potencjalnych ofiar wypadku jądrowego zostały prawie niewidoczne. Indyjskie elity polityczne i zwolennicy mediów bronią tej sztuczki w imię spełnienia uzasadnionych oczekiwań przemysłu i stworzenia sprzyjającego klimatu dla inwestycji. Jeżeli, jak przypuszczano, amerykański przemysł nuklearny faktycznie był autorem projektu ustawy o odpowiedzialności za energię jądrową, mógł przekroczyć granicę, ustalając wygórowane limity odpowiedzialności i przenosząc odpowiedzialność finansową w przypadku awarii jądrowej na państwo indyjskie i indyjskiego podatnika. W tym pierwszym przypadku dorozumiana pogarda dla praw ofiar wypadku nuklearnego jest zbyt rażąca, aby ją przeoczyć. W przypadku tego ostatniego, oczywistą niesprawiedliwością jest przerzucanie ciężaru finansowego wypłaty odszkodowania na firmę produkującą wadliwy sprzęt. Ponadto, jak zauważa Ministerstwo Finansów, odciągnięcie odpowiedzialności od zagranicznych podmiotów gospodarczych rodzi zbyt wiele pytań o usunięcie zachęty do przestrzegania norm bezpieczeństwa przy projektowaniu i budowie urządzeń jądrowych. Mimo to amerykańskie podmioty nuklearne mogły mieć znaczną szansę na realizację swojego programu. Po pokonaniu wszystkich dotychczasowych głównych przeszkód, kluczowi funkcjonariusze władzy wykonawczej indyjskiego rządu wystąpili (ze wszystkich powodów) w imieniu USIBC. Jednak na tym etapie realizacji porozumienia zainteresowane strony porozumienia nuklearnego muszą zmagać się z długim cieniem, jaki rzuca tragedia gazowa w Bhopalu. Dwadzieścia pięć lat po tym, jak w środku nocy z fabryki pestycydów wydostały się śmiercionośne opary, otoczenie i wody gruntowe pozostają skażone substancjami toksycznymi, które nadal pochłaniają ofiary. Pomimo prowadzenia nieustannej, głośnej kampanii krajowej i międzynarodowej na rzecz wyegzekwowania sprawiedliwości dla ofiar w Bhopalu, nie udało się doprowadzić do uregulowania sprawców wycieku gazu ani wyegzekwować odpowiedzialności korporacyjnej za odkażanie pomieszczeń dawnego oddziału Union Carbide. zakład. Ponure ostrzeżenie „Nie powtarzajcie Bhopalu” pojawia się wielokrotnie w komentarzu kwestionującym zapisy ustawy o odpowiedzialności nuklearnej. W przeciwnym razie dziedzictwo katastrofy gazowej w Bhopalu prawdopodobnie przełoży się na porażkę projektu legislacyjnego, gdy trafi on pod debatę w parlamencie.
Ambasador USA w Indiach Timothy Roemer powiedział, że przyjęcie ustawy oznaczałoby sytuację korzystną dla obu krajów. Nirupama Roy, indyjski minister spraw zagranicznych, poczynił uwagi w tym samym stylu. Można by pomyśleć, że obrońcy ustawy o odpowiedzialności nuklearnej zamieszkują komorę echa. Tym razem jednak zaciemnienie najistotniejszych kwestii i uwiarygodnienie fikcji może nie być możliwe. Można również liczyć na to, że względy moralne odegrają rolę w reakcji opinii publicznej na trwającą konfrontację wokół projektu ustawy. Bez wątpienia wyższość moralna należy nie do tych, którzy wyznają filozofię społeczną, w której interesy elit biznesowych są najważniejsze, ale do tych, którzy kładą nacisk na odpowiedzialność państwa za ochronę swoich obywateli przed zagrożeniami. Były prokurator generalny Indii Soli Sorabjee powiedział, że jakikolwiek ruch mający na celu ograniczenie odpowiedzialności za energię jądrową będzie skuteczny wbrew wyrokom Sądu Najwyższego i będzie sprzeczne z interesami narodu indyjskiego i jego podstawowymi prawami wynikającymi z art. 21 Konstytucji. Ustawa niezgodna z konstytucją i rażąco sprzeczna z prawem obowiązującym w danym kraju – nic dziwnego, że premier Manmohan Singh i in. próbowali w pośpiechu przeforsować ustawę o odpowiedzialności nuklearnej przez Lok Sabha. Należy się zastanowić, czy USIBC naprawdę spodziewało się, że przepisanie indyjskiego prawa na własnych warunkach ujdzie mu na sucho. W miarę jak partie polityczne sprzeciwiające się projektowi ustawodawstwa konsolidują swoje strategie, dla tych, którzy mają żywotny interes we wdrażaniu porozumienia nuklearnego, rysuje się koszmar – a mianowicie, że Front Lewicowy i BJP będą nalegać na skierowanie projektu ustawy do kontroli upoważnionej komisja lub komisja.
Referencje:
Siddharth Varadarajan, „Indie oferują USA kontrakty nuklearne na 10,000 20 MW”, The Hindu (2008 września XNUMX) http://www.thehindu.com/2008/09/20/stories/2008092060161200.htm
Siddharth Varadarajan, „Ustawa nuklearna ignoruje zastrzeżenia ministerstw”, The Hindu (5 marca 2010)
http://www.thehindu.com/2010/03/05/stories/2010030560120100.htm
„Menon wkracza, aby uratować rachunek N”, Times of India, 17 marca 2010 r
http://timesofindia.indiatimes.com/india/Menon-steps-in-to-save-N-bill/articleshow/5692229.cms
„Lewica wzywa do zjednoczonego stanowiska przeciwko ustawie o odpowiedzialności nuklearnej”, The Hindu (17 marca 2010)
http://beta.thehindu.com/news/national/article247770.ece
Brahma Chellaney, „Ignorując lekcje Bhopalu i Czarnobyla”, The Hindu (16 lutego 2010)
http://www.thehindu.com/2010/02/16/stories/2010021655210800.htm
6 http://www.greenpeace.org/india/assets/binaries/soli-sorabjee-opinion-on-nucle
7 http://www.greenpeace.org/india/press/releases/greenpeace-alerts-mps-to-const
8 Praful Bidwai, „Drugie wielkie nuklearne szaleństwo UPA”
http://news.rediff.com/column/2010/mar/19/the-upas-second-great-nuclear-folly.htm
Gopal Krishna, „Ustawa o odpowiedzialności nuklearnej wymaga analizy”
http://news.rediff.com/column/2010/feb/25/nuclear-liability-bill-needs-scrutiny.htm
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna