Ponieważ 31 lipca nie udało się nakłonić Chin do kapitulacji w rozmowach handlowych, oferując symboliczne zmiany w amerykańskiej ofensywie przeciwko Huawei i innym chińskim korporacjom, amerykański zespół negocjacyjny wrócił z Szanghaju z pustymi rękami. Trump natychmiast zadeklarował dodatkowe 10% (podejście do 25% ceł na pozostały import Chin do USA). Wojna handlowa między USA a Chinami obecnie przybiera na sile, a Chiny obiecują środki zaradcze. W 2019 r. nie zostanie osiągnięte żadne porozumienie w sprawie umowy handlowej. W miarę jak gospodarka USA spowalnia, Trump i neokonserwatywni twardogłowi odpowiedzialni za negocjacje w USA będą teraz próbować zrzucić winę na Chiny za nadchodzącą recesję w USA. Rynki akcji również będą nadal kurczyć się, tak jak już się rozpoczęły, a ceny obligacji będą nadal gwałtownie rosły, w miarę jak inwestorzy uciekają się do bezpiecznych amerykańskich obligacji skarbowych. Dolar z kolei wzrośnie, powodując dewaluację juana powyżej kursu wymiany do dolara wynoszącego 7 do 1, co jeszcze bardziej podsyci globalną wojnę walutową. Trump będzie płakać nad manipulacją chińską walutą, podczas gdy to dolar amerykański powoduje dewaluację juana. Gospodarki wschodzące odczują ciepło w miarę wzrostu kursu dolara i osłabienia ich walut. Podobnie stanie się z amerykańskimi międzynarodowymi korporacjami z rynków wschodzących i wschodzących, gdy repatriacja ich zysków odniesie sukces. Tymczasem nieuchronna recesja w Europie, efekt twardego Brexitu w Wielkiej Brytanii oraz wydarzenia w Azji (Japonia kontra Korea) grożą dalszym pogorszeniem światowego handlu i spowolnieniem światowej gospodarki.
Mój następujący artykuł został opublikowany na początku lipca w World Financial Review i dotyczył niedawnego spotkania G20 w Osace w Japonii 29 czerwca oraz nieporozumień, których kulminacją było zerwanie negocjacji handlowych w Szanghaju 31 lipca. Podczas szczytu G20 w Osace Trump powrócił do „radosnej rozmowy”, obiecując, że Stany Zjednoczone i Chiny ponownie spotkają się i będą kontynuować negocjacje w celu osiągnięcia porozumienia handlowego. Jednak z perspektywy czasu G20 w Osace było powtórką spotkania G2018 Trump–Xi z grudnia 20 r. w Buenos Aires. Trump ponownie w Osace obiecał powrót do negocjacji. Jednak Stany Zjednoczone przed spotkaniem w Szanghaju nie poszły na żadne faktyczne ustępstwa, z wyjątkiem symbolicznego posunięcia umożliwiającego ograniczoną sprzedaż Huawei, żądając jednocześnie od Chin wznowienia dużych zakupów amerykańskich towarów rolnych. Ale tym razem wygląda na to, że Chiny nie będą grać w grę Trumpa, po Osace, tak jak to zrobiły po szczycie G20 w Buenos Aires w grudniu 2018 r. Nie poczynią żadnych znaczących ustępstw, dopóki Trump i amerykańscy nekoni nie wykażą poważnych oznak chęci porozumienia i się nie wycofają uciążliwych żądań, jakie Stany Zjednoczone nałożyły w ostatniej chwili na Chiny w maju ubiegłego roku, na tydzień przed spotkaniami w maju 2019 r.
Przeczytaj mój analiza negocjacji handlowych między USA a Chinami od Buenos Aires G20 do Osaki G20 oraz moje przewidywania z początku lipca 2019 r. dotyczące załamania negocjacji handlowych między USA a Chinami obecnie się spełniają: brak umowy handlowej w 2019 r. Mniej niż 50–50 na umowę w 2020 r. Co tak naprawdę kryje się za fiaskiem negocjacji handlowych między USA a Chinami w zeszłym tygodniu.
29 czerwca 2019 r. Trump i prezydent Chin Xi spotkali się ponownie na szczycie G20 w Japonii w obliczu potencjalnej dalszej eskalacji wojny handlowej. Czy coś się zmieniło w wyniku ich spotkania? A może to po prostu deja vu po ich poprzednim spotkaniu G20 w Buenos Aires 2 grudnia 2018 r.?
W miesiącach poprzedzających grudniowe spotkanie Trumpa i Xi w Buenos Aires amerykańscy neokonserwatywni negocjatorzy handlowi (Lighthizer, Navarro) w maju 2018 r. rozwiązali umowę handlową oczekującą wówczas na wynegocjowanie przez Sekretarza Skarbu USA Steve’a Mnuchina i jego pekińskich odpowiedników . Następnie przez całe lato i jesień 2018 r. Chiny odmawiały spotkania z Trumpem pomimo wielokrotnych prób zwabienia Xi Xi do stołu negocjacyjnego groźbami i „wesołymi pogawędkami” wychwalającymi Xi przed listopadowymi wyborami do Kongresu w USA. Xi nie chwycił przynęty. Trump i Xi w końcu spotkali się ponownie na szczycie G20 w Buenos Aires 2 grudnia 2018 r. Rezultatem była bardziej typowa publiczna „radosna rozmowa” Trumpa, przeplatana frazesami na temat tego, jak on i Xi mieli tak wspaniałe relacje; jak zespoły handlowe obu krajów będą teraz pracować nad osiągnięciem porozumienia; oraz jak Trump w międzyczasie nie nałoży dalszej podwyżki istniejących ceł na import z Chin o wartości 200 miliardów dolarów, zaplanowanej na styczeń 2019 r. Giełdy zaczęły odrabiać straty po 30% spadku pod koniec 2018 r. w oczekiwaniu na umowę handlową – przy wsparciu w tym czasie także amerykański bank centralny Fed, który pod koniec grudnia 2018 r. skapitulował przed żądaniami Trumpa zaprzestania podnoszenia stóp procentowych w USA.
Po szczycie G20 w Buenos Aires zespoły handlowe obu krajów wznowiły negocjacje w lutym 2019 r. i wydawało się, że wkrótce ponownie osiągną porozumienie. Jednak po raz kolejny, podobnie jak w maju 2018 r., negocjacje zostały zerwane po raz drugi w maju 2019 r. – po raz kolejny rozbite przez amerykańskich neokonserwatystów i antychińskich twardogłowych, którzy zachowali kontrolę nad negocjacjami handlowymi i dostęp do uszu Trumpa.
W następstwie szczytu G20 w Japonii, który odbył się 29 czerwca, ponownie następuje ten sam zwrot akcji, który nastąpił po spotkaniu w Buenos Aires: tj. Trump publicznie deklaruje, że ma tak świetne stosunki z Xi; Trump ogłasza, że między obydwoma krajami pozostaje wiele do ustalenia; a zespoły handlowe USA i Chin wkrótce ponownie zaczną omawiać szczegóły dotyczące pozostałych około 10% różnic handlowych między USA i Chinami. W międzyczasie Trump zapowiedział, że wstrzyma się z nałożeniem grożących podwyżek ceł (tym razem na dodatkowy import z Chin do USA o wartości 325 miliardów dolarów).
Innymi słowy, po ostatnim szczycie G20 29 czerwca 2019 r. mamy niemal do czynienia z ponownym déjà vu, podobnie jak miało to miejsce podczas ostatniego spotkania G2018 pomiędzy Trumpem i Xi w Buenos Aires w grudniu 20 r.
Kluczowe pytanie brzmi – czy w obliczu drugiego załamania się oczekującej umowy handlowej między USA a Chinami w maju 2019 r. – czy teraz ponownie będziemy świadkami powtórzenia manewrów USA, które miały miejsce po zerwaniu pierwszej umowy z maja 2018 r. ? A może Xi i Chińczycy w końcu, jak mówią, „zdobyli numer Trumpa” i odmówią powrotu do stołu negocjacyjnego aż do wyborów w 2020 r., chyba że Trump zapewni zdecydowane zapewnienia o kompromisie. Co więcej, kompromis ten, jeśli do niego dojdzie, będzie musiał obejmować wycofanie przez USA najnowszych żądań kapitulacji Chin w kwestii technologii, która zawsze była sednem sporu handlowego między USA a Chinami.
Wybuch pierwszej umowy handlowej: maj 2018 r
W marcu 2018 r. Stany Zjednoczone wystrzeliły pierwszą salwę przeciwko Chinom, a przedstawiciel handlowy USA Lighthizer’s doniósł, że Chiny kradną amerykańską technologię i że chiński program na rok 2025 miał na celu prześcignięcie rozwoju technologii nowej generacji w USA (G5, sztuczna inteligencja, cyberbezpieczeństwo) w okresie następną dekadę. Z kolei publiczne oświadczenia administracji Trumpa skupiały się na deficycie handlowym Chin i polityce Chin uniemożliwiającej amerykańskim korporacjom posiadanie większościowej własności swoich operacji w Chinach. Trump natychmiast nałożył cła na wstępną listę towarów importowanych z Chin do USA; Chiny odpowiedziały mniejszą listą.
Chiny szybko nawiązały współpracę z USA w tych różnych kwestiach, wysyłając zespół, aby w maju sfinalizował warunki umowy handlowej z USA. Zespoły negocjatorów handlowych podróżowały tam i z powrotem między Pekinem a Waszyngtonem. Wyglądało na to, że transakcja jest nieuchronna.
W miarę zbliżania się porozumienia w maju 2018 r. kontrolę nad negocjacjami z Chińczykami przejął sekretarz skarbu USA Steve Mnuchin. Doradca handlowy neokonserwatystów, Peter Navarro, członek amerykańskiego zespołu handlowego, został wyrzucony z zespołu amerykańskiego. Mnuchin najwyraźniej zawarł umowę z Chinami: te ostatnie kupią o biliony więcej amerykańskich towarów rolnych i produkcyjnych w ciągu najbliższych pięciu lat, amerykańscy bankierzy i międzynarodowe korporacje uzyskają co najmniej 51% dostępu do własności swoich operacji w Chinach i Chinach uchwali przepisy nakładające ograniczenia na transfer technologii amerykańskich korporacji do Chin.
Ale potem neokonserwatyści kontratakowali. Wraz z przyjaciółmi z Pentagonu i Kongresu zaatakowali chińskie korporacje. Najpierw było ZTE. Następnie Huaweia. Navarro został ponownie powołany do zespołu handlowego USA. Lighthizer został ponownie wyznaczony na stanowisko szefa, a Mnuchin formalnie był współprzewodniczącym amerykańskiego zespołu handlowego, ale w rzeczywistości został zdegradowany do roli czuwającej nad Lighthizerem i neokonserwatystami, którzy teraz ponownie rządzą programem. Kwestia technologii ponownie stała się kwestią priorytetową. To technologia nowej generacji, czyli 5G, sztuczna inteligencja i cyberbezpieczeństwo. Technologie kluczowe nie tylko dla przemysłu i handlu nadchodzącej dekady, ale także technologie kluczowe dla hegemonii wojskowej na kolejną dekadę. Neokonserwatyści, Pentagon, Kompleks Wojskowo-Przemysłowy Stanów Zjednoczonych i ich przyjaciele przewodniczący potężnym komisjom wojskowym w Senacie i Izbie Reprezentantów żądają, aby Chiny nie ograniczały po prostu transferu technologii z amerykańskich korporacji prowadzących interesy w Chinach. Nie, popyt polegał na ograniczeniu rozwoju technologii nowej generacji w Chinach. W latach dwudziestych XX wieku Chiny nie będą mogły prześcignąć militarnie Stanów Zjednoczonych.
Neokonserwatyści z zespołu handlowego – Lighthizer, Navarro i teraz Bolton w tle – zyskali ucho Trumpa, a ten, kto dotrze do Trumpa jako ostatni, zwykle namawia go do zrobienia tego, czego chce. Umiarkowani, w tym generałowie, opuszczali administrację Trumpa jak szczury opuszczające statek w porcie. Poza tym latem 2018 r. Trump skupił się na negocjacjach NAFTA 2.0 i zbliżających się wyborach śródokresowych w USA w listopadzie 2018 r. Dalszy postęp w handlu USA-Chiny może poczekać. Stany Zjednoczone uzyskały już ustępstwa od Chin w dwóch głównych kwestiach: zakupów przez Chiny amerykańskich towarów rolnych i 51% własności. Będzie to nadal przedmiotem dyskusji po wznowieniu negocjacji. W międzyczasie niech Chiny dokładniej zastanowią się nad kwestią techniczną, do czasu listopadowych wyborów w USA. Latem i jesienią 2018 roku Trump próbował nakłonić Xi do powrotu do stołu, lecz Xi nie chwycił przynęty. Byłoby to dla Trumpa kolejnym wydarzeniem, w którym mógł pochwalić się swoją bazą polityczną podczas wyborów w listopadzie 2018 r. Xi będzie czekał. A teraz znowu będzie czekać.
Opóźnienie negocjacji po wybuchu negocjacji w maju 2018 r. oznaczałoby oczywiście, że amerykańscy rolnicy w dalszym ciągu odczuwaliby szczyptę ograniczenia przez Chiny zakupów soi i innych towarów. Trump złagodził jednak ten cios, przekazując dziesiątki miliardów dolarów amerykańskich dotacji dla amerykańskich rolników w 2018 r., a na początku 2019 r. mają nastąpić kolejne dziesiątki miliardów.
Spotkanie G20 w Buenos Aires i później
Zaraz po wyborach w listopadzie 2018 r. Trump wznowił wysiłki na rzecz spotkania z Xi. Uczynili to pod koniec 2018 roku na szczycie G20 w Buenos Aires. Potem rozległo się wiele fanfar i typowa dla Trumpa hiperbola: prezydent Xi był takim dobrym kumplem. Dużo się działo i wkrótce miało zostać ogłoszone. W międzyczasie Trump zawiesił podnoszenie ceł do 25% na istniejący import z Chin o wartości 200 miliardów dolarów po wznowieniu negocjacji w lutym 2019 r. Wiele wesołych rozmów na temat postępów poczynionych na szczycie G20, gdy amerykańskie giełdy ładnie odreagowały w pierwszym kwartale 2019.
Jednak negocjacje zostały zerwane po raz drugi, w maju 2019 r. (podobnie jak rok wcześniej, w maju 2018 r.). Oficjalne stanowisko USA podawane mediom było takie, że Chińczycy wycofali się w ostatniej chwili i dodali nowe żądania i propozycje – podczas gdy w rzeczywistości to Stany Zjednoczone przedstawiły w ostatniej chwili żądania, o których wiedział, że Chińczycy nie mogą ich zaakceptować, tydzień wcześniej delegacja chińska miała przyjechać do Waszyngtonu, aby sfinalizować umowę.
Tym razem zespół Lighthizer-Navarro-Bolton nie tylko zażądał silniejszych ograniczeń transferu technologii od amerykańskich korporacji w Chinach. Teraz żądano, aby Chiny musiały zerwać stosunki wszystkich swoich firm z amerykańskimi firmami technologicznymi w USA – a nie tylko z Huawei. Rozpoczęto nową ofensywę amerykańską, aby zastraszyć amerykańskich badaczy prowadzących wspólne badania technologiczne z chińskimi odpowiednikami na amerykańskich uniwersytetach, aby zakończyli ich wspólną współpracę; Amerykańskim firmom technologicznym w Chinach po cichu powiedziano, aby w perspektywie średnio- i długoterminowej rozpoczęły planowanie przeniesienia swoich łańcuchów dostaw z Chin; a Chińczykom powiedziano, że Stany Zjednoczone nie zaprzestaną postępowania przeciwko Huawei; co więcej, zwiększyłoby to presję na sojuszników USA, aby zerwali plany inwestycyjne dotyczące 5G również z Huawei. I to nie wszystko. Gdy delegacja chińska sporządzała ostateczne plany przyjazdu do Waszyngtonu, zespół amerykański zasygnalizował publicznie, że Stany Zjednoczone utrzymają cła, nawet w przypadku zawarcia porozumienia. Wymówką była konieczność utrzymania przez USA ceł jako zagrożenie, jeśli Chiny nie w pełni wdrożą swoje ustępstwa wobec USA. A potem pojawiło się szczególnie obraźliwe żądanie ze strony USA: Chiny będą musiały w ramach umowy udostępnić USA nawet swój niezależny rozwój technologii w zakresie 5G, cybernetyki i sztucznej inteligencji.
Delegacja chińska i tak przyjechała, ale oczywiście nie doszło do zawarcia porozumienia. Być może chodziło o sprawdzenie, czy Trump rzeczywiście zgadza się z tymi uciążliwymi warunkami rzuconymi w ostatniej chwili przez neokonserwatystów z Lighthizer-Bolton. Wyszli z pustymi rękami. Najwyraźniej to była prawda.
Jak Trump i USA teraz negocjują
Podejście Trumpa było przewidywalne. Tak prowadził interesy, zanim został prezydentem. I tak obecnie kieruje rządem USA: składa publiczne deklaracje na temat tego, jak wspaniałą osobą jest jego partner w negocjacjach. Publicznie oświadczaj, że umowa handlowa jest nieuchronna. Następnie w ostatniej chwili rzuć niedopuszczalne żądania, groźby i zastraszające oświadczenia. Pozwól na zerwanie negocjacji. Kiedy druga strona to zrobi, obwiniaj ją za to, że nie doszła do porozumienia. Następnie poczekaj i zobacz, czy druga strona pójdzie na ustępstwa i zasygnalizuje, że chce wrócić do stołu negocjacyjnego. Kiedy to zrobią, prywatnie lub publicznie, powróćcie do negocjacji z kolejnymi żądaniami ustępstw. Jeśli to konieczne, zagraj w tę samą grę jeszcze raz.
Chiny i Xi zostały już raz spalone przez te manewry w maju 2018 r. Teraz spotkali się ponownie na niedawnym szczycie G20 w Japonii i negocjacje zostaną wznowione. Doradca Trumpa Larry Kudlow zauważył, że między zespołami negocjacyjnymi USA i Chin odbywają się „rozmowy telefoniczne”. Nic jednak nie wskazuje na to, aby w ramach prac Trumpa i Xi odbywały się jakiekolwiek spotkania. Prawdopodobnie wkrótce też nie będzie. Jest mało prawdopodobne, że Chińczycy zostaną ponownie spaleni. W rzeczywistości publicznie oświadczyli, że nie ma porozumienia, chyba że Trump przynajmniej wycofa swoją groźbę ze strony zespołu handlowego z maja 2019 r. dotyczącą utrzymania ceł bez względu na to, czy porozumienie zostanie osiągnięte, czy nie. Prawdopodobnie nie będzie to propozycja startowa, dopóki Trump nie zdejmie jej ze stołu. Pozycje mogą twardnieć, a nie mięknąć.
W międzyczasie, podobnie jak w kilka dni po Buenos Aires, po ostatnim szczycie G20 w Osace, Trump ponownie powtarza frazesy i pochwały dla Xi. Ogłosił publicznie, że Chiny poczyniły ogromne ustępstwa, kupując rekordową ilość amerykańskich towarów rolnych. Ale Chiny przyznały to i położyły to na stole negocjacyjnym prawie rok temu! Obiecał, że w ciągu najbliższych pięciu lat kupi amerykańskie towary o 1 bilion dolarów więcej. Trump po prostu powtarza to, co zostało już uzgodnione jakiś czas temu. Niemniej jednak po meczu w Osace Trump ponownie nabierze tempa.
Powinno to powstrzymać krytykę amerykańskiego biznesu i gospodarstw rolnych przez kilka kolejnych miesięcy – wraz z zapowiedzianymi przez Trumpa zapowiedzianymi przez Trumpa dodatkowymi o 20 miliardów dolarów dotacjami dla gospodarstw rolnych – prawdopodobnie opłaconymi przez cięcia amerykańskich bonów żywnościowych, dotacji mieszkaniowych, finansowania edukacji itp. Czy kolejna, trzecia runda dopłat dla gospodarstw rolnych nastąpi w 2020 r., jeśli nie zostanie zawarta żadna umowa handlowa, łączne bezpośrednie dotacje dla gospodarstw Trumpa przekroczą 50 miliardów dolarów.
Co dalej: Więcej Déjà vu? Albo umowa?
Powinno być jasne, że od lipca 2019 r. nie ma bliskiej umowy handlowej między Chinami a USA. Trump po prostu kupuje czas. W międzyczasie prawdopodobnie nie zostaną nałożone żadne dodatkowe cła – tj. 325 miliardów dolarów na pozostały import z Chin. Przynajmniej na pozostałą część 2019 r. nastąpiła przerwa. Presja biznesowa w USA i rosnąca krytyka polityki handlowej Trumpa oraz rosnące niezadowolenie sektora rolnego uniemożliwią Trumpowi podniesienie kolejnych ceł – przynajmniej na razie.
Jednak presja Stanów Zjednoczonych, aby wypchnąć chińskie firmy technologiczne z amerykańskiej gospodarki i, jeśli to możliwe, z gospodarek sojuszników USA w Europie i gdzie indziej, niewątpliwie będzie kontynuowana. Podobnie będzie w dalszym ciągu wywierana presja USA, aby odizolować badaczy z chińskiej firmy i uniwersytetu w USA i zmusić ich do opuszczenia kraju. W dłuższej perspektywie Stany Zjednoczone będą w dalszym ciągu wywierać presję na amerykańskie korporacje, aby przeniosły swoje łańcuchy dostaw z Chin do innych części Azji (Wietnam? Korea Południowa?), a nawet do Meksyku.
Kiedy zatem zostanie zawarta umowa handlowa między Chinami a USA? Mało prawdopodobne w tym roku. Trump prawdopodobnie chce teraz poczekać do wyborów w 2020 roku. A neokonserwatyści wciąż mają jego ucho i nadal kierują amerykańską polityką handlową (a właściwie także amerykańską polityką zagraniczną na wielu frontach). I nie chcą porozumienia…nigdy! O ile oczywiście Chiny nie zgodzą się skapitulować w kluczowej kwestii rozwoju technologii nowej generacji.
Przez pozostałą część 2019 r. polityka USA będzie polegać na wywieraniu nacisku na chińskie korporacje technologiczne, aby uczynić ich działalność tak niewygodną dla nich, że będą musieli opuścić USA, a także gospodarki sojusznicze z USA. Trump będzie w dalszym ciągu pobierał cła na import z Chin, co uważa za zaletę, zwiększając jednocześnie swoje publiczne groźby, że Chiny nie pozwolą na dewaluację swojej waluty, Yuan-Reminbi, co zniweczyłoby podwyżki amerykańskich ceł. Tymczasem w kraju „wirowanie” polityki Trumpa będzie miało na celu publiczne ukazanie (dla gospodarstw rolnych Trumpa i ogólnie dla amerykańskiego biznesu), że Stany Zjednoczone i Chiny w dobrej wierze pracują nad osiągnięciem porozumienia.
W dłuższej perspektywie, do 2020 r., jeśli amerykańscy neokonserwatyści zachowają kontrolę nad negocjacjami i uchem Trumpa, będą w dalszym ciągu nalegać, aby USA zachowały cła, nalegać, aby Chiny kapitulowały w kwestii technologii i nadal atakować chińskie firmy technologiczne w USA i na świecie . Oznacza to, że porozumienia nie będzie nawet w 2020 roku.
Od wojny celno-handlowej do wojny gospodarczej?
Dla Chińczyków prawdopodobnie staje się coraz bardziej oczywiste, że Stany Zjednoczone nie rozpoczęły „wojny celnej”, jak lubi to nazywać Trump. W zasadzie trudno nazwać to „wojną handlową”. Polityka USA w dłuższej perspektywie zmierza w stronę prawdziwej wojny gospodarczej między USA i Chinami.
W bliższej perspektywie obecne różnice mogą równie dobrze przekształcić wojnę „taryfową” w „wojnę walutową”, która rozniesie zarazę i odbije się globalnym oddźwiękiem na innych gospodarkach – w czasie, gdy światowa gospodarka kapitalistyczna szybko spowalnia i zbliża się także nowa niestabilność finansowa.
A Chiny nie muszą „manipulować” swoją walutą. Wszystko, co musi zrobić, to pozwolić na naturalną dewaluację juana-renminbi w odpowiedzi na politykę Stanów Zjednoczonych i spowalniającą gospodarkę światową. Ta dewaluacja z nawiązką zrównoważyłaby większość podwyżek ceł Trumpa. Jak dotąd Chiny interweniowały na światowych rynkach wymiany walut, aby temu zapobiec – wbrew zarzutom Trumpa/Neokonu manipulują swoją walutą. Jedyne, co musi zrobić, to pozwolić, aby to się wydarzyło zgodnie z dominującymi siłami gospodarczymi i rynkowymi i po prostu nie interweniować na światowych rynkach pieniężnych w celu wsparcia juana.
Do tego dochodzi aktywa amerykańskie Chin o wartości 1.3 biliona dolarów, głównie obligacje skarbowe, przechowywane przez bank centralny Chin. Mogłaby spowolnić zakup nowego długu rządu USA, co, jak się wydaje, ma obecnie miejsce. Jeśli wojna handlowo-gospodarcza nasili się, może zatrzymać lub nawet sprzedać swój skarb dolarowy. Spowodowałoby to dalszy wzrost długoterminowych stóp procentowych w USA i jeszcze większą wartość dolara amerykańskiego, dalsze spowolnienie światowego wzrostu i negatywny wpływ na gospodarki wschodzące oraz repatriację międzynarodowych zysków z USA z tych gospodarek.
Rosnące stopy procentowe w USA i kurs dolara mogą wywołać kolejną wyprzedaż akcji i obligacji śmieciowych, podobną do tej, która miała miejsce pod koniec 2018 roku. Trump nie lubi spadków na giełdach.
Istnieje wiele innych „działań”, które Chińczycy mogliby podjąć w odpowiedzi na nasilanie się lub przedłużanie przez amerykańskich neokonserwatystów wojny celno-handlowej między Stanami Zjednoczonymi a Chinami, co jeszcze bardziej doprowadziłoby różnice między USA i Chinami do szerszej wojny gospodarczej. Nawet jeśli amerykańscy neokonserwatyści tego nie rozumieją lub nie przejmuje się tym, co jest bardziej prawdopodobne, szerokie interesy biznesowe i bankowe tak robią i mogłyby interweniować z większą siłą, gdyby tendencja do wojny gospodarczej trwała dalej.
W talii wojny handlowej znajduje się także dzika karta, która być może może jeszcze sprawdzić wpływ neokonserwatystów. Na tym polega obecne złagodzenie gospodarek USA i Chin. To mogłoby zmusić obie strony do porozumienia. Jeśli gospodarka amerykańska popadnie w recesję do 2020 r. lub nawet pod koniec 2019 r., jak przewidywał autor tego artykułu, Trump może skorzystać z głównych ustępstw już leżących na stole negocjacyjnym, tj. zakupu przez Chiny o 1 bilion dolarów więcej amerykańskich towarów i ustępstwa Chin zezwalającego większości amerykańskiej prawa własności w Chinach. Trump mógłby wówczas ogłosić (i przesadzić) wielkie zwycięstwo w negocjacjach handlowych z Chinami – a wszystko to tuż przed wyborami w USA w 2020 roku.
Gospodarka Chin spowalnia, ale to samo dzieje się w USA. Dane o PKB za pierwszy kwartał w USA zostały poparte tymczasowymi czynnikami związanymi z nadmiernymi inwestycjami w zapasy i eksportem netto, które w tym kwartale szybko maleją. Co więcej, konsumpcja ledwo rośnie, a inwestycje przedsiębiorstw stają się ujemne. Przewiduje się, że amerykański bank centralny, Rezerwa Federalna, zacznie obniżać stopy procentowe w USA w tym miesiącu, co da dalszy impuls przewidywanym masowym wykupom akcji i wypłatom dywidend o wartości 1 biliona dolarów zaplanowanym w tym roku przez korporacje z listy Fortune 1.5. Może się to udać w ustanowieniu tymczasowego dolnego progu dla rynków akcji. Jednak pod koniec roku gospodarka realna ulegnie spowolnieniu lub, co gorsza, spowolnieniu. A rynki obligacji i krzywe dochodowości wyraźnie sygnalizują ten rozwój.
Szybciej spowalniająca gospodarka amerykańska, która już wyraźnie się zaczyna, może zmienić dynamikę negocjacji handlowych. A jeśli Stany Zjednoczone popadną w recesję, presja na zawarcie porozumienia wzrośnie. Trump może jeszcze dać się przekonać, aby przyjąć chińskie ustępstwa i odłożyć na później amerykańskie żądania kapitulacji Chin w sprawie technologii nowej generacji, które zostaną podniesione na nowo po wyborach w 2020 r. lub nawet wcześniej, aby umożliwić Trumpowi agresywne wystąpienie „America First” skierowane do Chin bazę polityczną na kilka tygodni tuż przed wyborami w 2020 r.
Ponieważ dla Trumpa „porozumienie nigdy nie jest porozumieniem”, nigdy nie jest ono zawierane, ale otwierane ponownie, kiedy tylko tego chce.
Złamanie porozumienia jest standardową praktyką Trumpa. Wystarczy zapytać Meksykanów, gdzie Trump groził większymi cłami nawet po zawarciu nowego porozumienia NAFTA 2.0. Albo Irańczyków, którzy myśleli, że mają porozumienie z USA. Albo Europejczyków, którzy myśleli, że zawarli porozumienie klimatyczne. Dla Trumpa negocjacje to proces długoterminowy, przerywany wesołymi rozmowami, po którym następuje większa liczba gróźb, obelg, nowych sankcji i zastraszania, a także ponowne otwieranie porozumień, które wcześniej uważano za zawarte przez przeciwników.
Innymi słowy, nawet jeśli w przyszłym roku zostanie zawarta umowa handlowa między Chinami a USA, wojna handlowa się nie zakończy. Ta wojna dopiero się zacznie i będzie ewoluować w kierunku szerszej wojny „gospodarczej” po wyborach w 2020 r. lub nawet wcześniej.
Kluczem do zawarcia porozumienia handlowego z Chinami raczej wcześniej niż później jest to, czy Trump i wielkie elity gospodarcze Stanów Zjednoczonych będą w stanie przekonać neokonserwatystów i kompleks wojskowo-przemysłowy do wyrażenia zgody na krótkoterminową umowę z Chinami, która zapewni jedynie symboliczne koncesje na technologię nowej generacji – przy zapewnieniu, że USA ponownie otworzy i wznowi ofensywę handlowo-gospodarczą po wyborach w 2020 r.
Albowiem elity gospodarcze i polityczne Stanów Zjednoczonych zasadniczo zgadzają się z neokonserwatystami stojącymi za cyrkiem codziennej wojny handlowej Trumpa. Nie pozwolą Chinom w następnej dekadzie rzucić wyzwanie Stanom Zjednoczonym, wykorzystując technologie nowej generacji, które do 2030 r. będą kluczem zarówno do hegemonii gospodarczej, jak i militarnej. To tylko kwestia czasu. Czy powinni teraz zdecydować się z wewnętrznych powodów politycznych wziąć od Chińczyków dwa kęsy jabłka przetargowego i wrócić później po większy kęs, czyli walkę o technologię nowej generacji? A może nadal będą nalegać na trzy kęsy naraz.
Przypuszczenia i przewidywania tego autora są takie, że spowolnienie gospodarki amerykańskiej i światowej doprowadzi do tego pierwszego. Stany Zjednoczone skorzystają z ustępstw Chin znajdujących się obecnie na stole negocjacyjnym i zażądają więcej po wyborach w 2020 roku. Obecna wojna celna jest bowiem jedynie salwą otwierającą w epickiej walce między Stanami Zjednoczonymi a Chinami. Wymiar wojny technologicznej między nimi już się rozpoczął, choć jest jeszcze na wczesnym etapie. To, co na pierwszy rzut oka wygląda na wojnę handlową, w znacznym stopniu stanowi przykrywkę dla bardziej fundamentalnej wojny technologicznej znajdującej się pod powierzchnią oraz szerszej wojny gospodarczej o technologię, która będzie zasadniczo charakteryzować stosunki USA-Chiny w latach 2020. XXI wieku.
Tak jak europejscy i amerykańscy imperialiści prześcigali się i manewrowali w latach poprzedzających rok 1914, koncentrując się na rynkach i kontroli zasobów naturalnych, tak w XXI wieku rozpoczęły się przepychanki i manewry – aczkolwiek z innym naciskiem na technologie nowej generacji i kontrolę nad globalnymi przepływy pieniężne, waluty i inne dźwignie władzy finansowej.
Dekada lat 2020. XX wieku okaże się okresem niezwykle niebezpiecznym. Globalna gospodarka kapitalistyczna zwalnia, jak to ma miejsce okresowo. Nowa restrukturyzacja amerykańskiej i światowej gospodarki kapitalistycznej znajdzie się w programie następnej dekady, podobnie jak miało to miejsce pod koniec lat siedemdziesiątych, w połowie lat czterdziestych i w przededniu 1970 roku.
Politykę handlową i inną politykę Trumpa należy rozumieć jako szerokie przeorganizowanie amerykańskiej polityki gospodarczej i politycznej w celu zapewnienia kontynuacji światowej hegemonii gospodarczej i polityczno-wojskowej Stanów Zjednoczonych w nadchodzącej dekadzie. Rozwój technologii nowej generacji leży u podstaw tej restrukturyzacji i przywrócenia hegemonii Stanów Zjednoczonych. Trump to tylko pozory oraz ludzki czynnik i wehikuł zachodzących głębszych przemian.
Dr Jack Rasmus jest autorem nadchodzącej książki „The Plaga neoliberalizmu: polityka USA od Reagana do Trumpa”, Clarity Press, wrzesień 2019 r.; oraz niedawno opublikowaną książkę „Alexander Hamilton and the Origins of the Fed”, książki Lexington, marzec 2019 r. Prowadzi blog pod adresem jackrasmus.com i jego strona internetowa www.kyklosproductions.com . Dr Rasmus publikuje tweety na @drjackrasmus i jest gospodarzem audycji radiowej Alternative Visions w Progressive Radio Network.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna