Zdjęcie: Phil Pasquini/Shutterstock
Dzisiaj Joe Manchin, senator z Wirginii Zachodniej, a obecnie de facto prezydent, zorganizował dziś konferencję prasową. Ogłosił w nim, że nie może poprzeć kompromisowej propozycji ramowej, na którą w zeszłym tygodniu były prezydent Joe Biden nakłonił postępowców amerykańskiej Izby Reprezentantów.
W ramach kompromisu ramowego Bidena obie strony negocjacji (postępowcy w Izbie Reprezentantów USA i Senacie Manchin w Senacie) głosowałyby nad ustawą pojednawczą o wartości 1.75 biliona dolarów – wcześniej znaną jako ustawa o „lepszej odbudowie” – oraz Rachunek za infrastrukturę na 1.1 tys. dolarów.
W weekend postępowcy w Izbie Reprezentantów zgodzili się na „kompromis” Bidena, który w projekcie ustawy o pojednaniu miałby jeszcze bardziej ograniczyć wydatki na infrastrukturę ludzką i zmiany klimatyczne. Kompromis ten został obniżony do 1.75 biliona dolarów, co oznacza radykalne zmniejszenie pierwotnego stanowiska postępowców z lipca, wynoszącego 3.5 biliona dolarów.
Od „podwójnych” do „potrójnych” postępowców
Manchin i jego odpowiednik, senator Krysten Sinema, milczeli, podczas gdy w zeszłym tygodniu Biden nalegał, aby postępowcy z Izby Reprezentantów zaakceptowali „kompromis” w wysokości 1.75 tys. dolarów. Jednak dzisiaj, 1 listopada, podczas swojej konferencji prasowej Manchin „wyrzucił worki z piaskiem” postępowców (znowu), wypowiadając się przeciwko kompromisowej propozycji Bidena „Ramowej” wynoszącej 1.75 biliona dolarów.
Mamy tu teraz do czynienia z potrójnym zespołem postępowców Demokratów: Manchin przejmuje prowadzenie i sprawia wrażenie, że być może zaakceptuje niższe całkowite wydatki. Następnie wkracza Sinema i dodaje więcej żądań. Obaj sugerują Bidenowi układ. Biden wkracza teraz do akcji i wywiera presję na postępowców, aby kontynuowali cięcia. Manchin-Sinema ponownie się sprzeciwia, gdy postępowcy jeszcze bardziej ustępują kompromisowym „ramom” Bidena. To, co wcześniej było podwójnym zespołem Manchina-Sinemy, stało się teraz „potrójnym zespołem”. Nie widać końca tego rodzaju negocjacji w „złej wierze”, mających na celu uzyskanie ustępstw ze strony postępowców, a następnie ich odmowę.
Najnowsza iteracja tej strategii rodzi ciekawe pytanie. Czy Biden został właśnie zmanipulowany przez Manchina? A może to wszystko sprytnie zaplanowany manewr całej trójki – Manchina, Sinemy i Bidena – mający na celu skłonienie postępowców do ustępstw, dopóki z ustawy o pojednaniu nie pozostanie nic? Albo dopóki postępowcy nie odejdą z obrzydzeniem? Jedno i drugie byłoby w porządku dla Manchina, Sinemy, korporacyjnego skrzydła Partii Demokratycznej – nie wspominając o McConnellu i jego republikańskich sługusach.
Kontratak Manchina
Podczas porannej konferencji prasowej Manchin, jak to się mówi, po raz kolejny „przesunął bramkę”. Tak naprawdę całkowicie zdjął słupki z boiska w chwili, gdy postępowcy myśleli, że mogą przynajmniej zdobyć trochę dodatkowego punktu.
Bez wątpienia zaatakował postępowy klub w Izbie Reprezentantów, nazywając go „nieodpowiedzialnym”, ponieważ nie zagłosował najpierw za ustawą infrastrukturalną o wartości 1.1 biliona dolarów. Taka była strategia Manchin-McConnell-Corporate przez cały czas: głosować nad ustawą o infrastrukturze, która będzie finansować wydatki przedsiębiorstw, a następnie, po przyjęciu, pozwolić, aby ustawa o pojednaniu o wartości 1.75 tys. dolarów z wydatkami na programy społeczne i zmiany klimatyczne wygasła, a nie została przyjęta. Postępowcy w Izbie Reprezentantów (i Sanders w Senacie) znają tę grę. Dlatego nalegali, aby oba głosowania nad obydwoma ustawami odbyły się w tym samym czasie.
Niemniej jednak, w dziwny sposób odwracając logikę, Manchin oświadczył, że postępowcy trzymają ustawę o infrastrukturze jako „zakładnika”, podczas gdy w rzeczywistości to on i Sinema trzymali jako zakładnika ustawę o pojednaniu. Metafora zakładników załamuje się jednak, gdy porówna się wzięcie zakładników przez postępowców z metaforą Manchina: ten pierwszy wskazuje publicznie, czego potrzeba, aby „uwolnić zakładników” (tj. po prostu głosuje za obiema ustawami jednocześnie), podczas gdy Manchin nie chce powiedzieć, ile będzie go to kosztowało uwolnienie zakładników. A kiedy postępowcy składają ofertę, on po prostu podnosi stawkę.
Jednoczesne głosowanie nad obydwoma ustawami jest w istocie ostatnim żądaniem postępowców w Izbie. Już przyznali się do wszystkiego i obcięli o połowę kwotę 3.5 tys. dolarów. Jedyne, czego chcieli w ten weekend, to uchwalenie obu ustaw i uniknięcie sytuacji, w której Manchin i jego przyjaciele zmiażdżyli go piłą łańcuchową.
Jest prawdopodobne, że w zeszłym tygodniu Manchin-Sinema zasygnalizował Bidenowi, że mogliby się zgodzić, gdyby Biden nalegał na postępowców, aby zgodzili się na jego „ramową” propozycję ograniczenia bezpłatnego czesnego w szkołach wyższych, zakończenia płatnego urlopu trwającego nawet 4 tygodnie, rezygnacji z Medicare Dental, zakazu rząd będzie negocjował ceny leków na receptę w ramach Medicare, nie będzie wymagał od elektrowni przechodzenia na paliwa alternatywne, nie będzie podwyżek podatków dla korporacji, żadnych podwyżek dla osób zamożnych itp. itd. Wszystko to zostało usunięte z „ramowej” propozycji Bidena w zeszłym tygodniu . Postępowcy zaakceptowali wówczas wszystkie cięcia. Chcieli jedynie jednoczesnego głosowania, aby Manchin-Sinema nie obrzucił ich ponownie piaskiem, nie zgodził się i nie nalegał, aby najpierw głosować w sprawie infrastruktury – po czym obaj prawie na pewno nie głosowaliby nawet nad znacznie obniżoną ustawą pojednawczą.
Neoliberalne argumenty Manchina
Podczas swoich konferencji prasowych Manchin podniósł fałszywy argument, że chciał najpierw dowiedzieć się, jak 1.75 tys. dolarów wpłynie na gospodarkę USA. Jak to ujął: „Nie będę popierał propozycji Build Back Better, dopóki nie poznamy jej skutków ekonomicznych”. Oznaczało to, że nigdy się nie dowie, bo nie mógł się dowiedzieć, dopóki ustawa nie zostanie uchwalona (na co nie będzie głosował), a potem minie co najmniej sześć miesięcy, aby zobaczyć jej wpływ na gospodarkę. Był to absurdalnie nielogiczny argument, a w rzeczywistości przejrzysta wymówka, aby w ogóle nie chcieć głosować za kwotą 1.75 tys. dolarów.
Dlatego też znamy teraz jego prawdziwe stanowisko: Manchin i przyjaciele nie chcą żadnej ustawy z wyjątkiem ustawy o infrastrukturze przyjaznej korporacjom.
W uwagach na konferencji prasowej Manchin podniósł ponadto kilka innych fałszywych argumentów ekonomicznych jako wymówkę, aby chcieć poczekać, aby zobaczyć wpływ kwoty 1.75 biliona dolarów na gospodarkę USA.
Najpierw argumentował, że bieżąca inflacja wynika z wydatków gospodarstw domowych, czyli nadmiernego popytu. Zapewnienie gospodarstwom domowym większej ilości pieniędzy w ramach programów ustawy pojednawczej spowodowałoby jedynie wzrost inflacji. Tę kwestię oczywiście odrzucają prawie wszyscy ekonomiści. Wzrost inflacji nie jest obecnie spowodowany popytem konsumenckim; wynika to wyraźnie z dostaw – tj. zerwanych globalnych łańcuchów dostaw, problemów z dostawami w USA, ponieważ firmy odmawiają zwiększenia dynamiki do czasu, aż zobaczą wyraźne ożywienie w USA, co powoduje powrót Covida w obszarach kraju, który utrudnia pracownikom powrót do pracy (a konsumentom zakupy), problemy z niedostępną i niedrogą opieką nad dziećmi, co powoduje powolny powrót pracowników do pracy, chronicznie niskie płace i niestabilne godziny pracy, co powoduje, że pracownicy odmawiają powrotu do pracy, a także szereg innych problemów „podażowych” . Manchin podnosi jednak fałszywy argument „konserwatywno-korporacyjny”, że inflacja wynika z „zbyt dużych dochodów” pracowników i rodzin z klasy średniej, co powoduje inflację cen wynikającą z popytu.
Kolejnym fałszywym argumentem podniesionym przez Manchina było to, że kwota 1.75 tys. dolarów tylko jeszcze bardziej pogłębiłaby deficyt USA i dług publiczny. Jest to ten sam argument biznesowy, że deficyty i zadłużenie wynikają wyłącznie z nadmiernych wydatków rządu. Dogodnie nie ma w tym argumencie faktu, że chroniczne i rosnące deficyty i zadłużenie od 2000 r. były napędzane obniżkami podatków (15 bilionów dolarów) i wydatkami na wojnę (7 bilionów dolarów) do 2020 roku. To 22 biliony dolarów i mniej więcej tyle, ile wynosił dług publiczny w przededniu Covida w 2020 r. Zatem teraz Manchin nie chce wydawać pieniędzy na ratowanie gospodarstw domowych, ale był skłonny wydać pieniądze na subsydiowanie amerykańskich inwestorów korporacyjnych przez dwie dekady w drodze obniżek podatków i zgodził się na bezwartościowe wydatki wojenne o wartości 7 ton dolarów, które doprowadziły do porażek środka wschód.
Najbardziej podstępnym argumentem Manchina przeciwko kompromisowi ramowemu Bidenowi w wysokości 1.75 biliona dolarów była jednak jego uwaga dotycząca Medicare i Ubezpieczeń Społecznych. Argumentował, że jak moglibyśmy wydać więcej pieniędzy na dodanie usług dentystycznych do Medicare, skoro fundusz Medicare miał wkrótce zbankrutować za pięć lat i przejść na emeryturę w połowie lat trzydziestych XX wieku? Obydwa te punkty są oczywiście fałszywe.
Fundusz powierniczy Medicare nie zamierza zbankrutować. Wpływy z tytułu podatku medycznego wynoszącego 1.45% mogą spaść poniżej wypływów. Ale to nie oznacza bankructwa. To samo dotyczy podatku od wynagrodzeń na ubezpieczenie społeczne.
Manchin z pewnością wie, że fundusze emerytalne Medicare i Social Security nie mają nic wspólnego z deficytem i długiem budżetu państwa. Są one finansowane całkowicie oddzielnie. Co więcej, zarządzający funduszami powierniczymi oszacowali, że zaledwie 0.25% podatku dodanego do 1.45% rozwiązałoby niedobory Medicare na dziesięciolecia. A proste usunięcie „górnego pułapu” podatku emerytalnego na ubezpieczenie społeczne (obecnie nikt zarabiający więcej niż 147,000 2035 dolarów rocznie nie musi płacić podatku po jego zapłaceniu) położy kres niedoborom w funduszu emerytalnym w 75 roku przez kolejne XNUMX lat!
Zatem Manchin bawi się w korporacyjno-republikańską grę wymówek – obwiniając wydatki na programy społeczne (znane również jako ustawa pojednawcza) za inflację, dług publiczny oraz doprowadzenie do bankructwa ubezpieczeń społecznych i opieki zdrowotnej
Po wyjściu z konferencji prasowej Manchin dodał: „Nie będę negocjował publicznie”. Tak naprawdę miał na myśli to, że w ogóle nie będzie negocjował. Jego pozornie prawdziwe stanowisko teraz (tak jak zawsze) jest następujące: najpierw głosujcie nad ustawą o infrastrukturze, a reszta będzie do diaska.
W komentarzu medialnym po konferencji prasowej rozmówcy CNN zwięźle wyjaśnili, co się dzieje
Podsumowanie mówiących głów
Zdaniem Wolfa Blitzera z CNN: „Jesteśmy bardzo daleko od porozumienia”… Senator Manchin mówi „nie ma porozumienia”.
Jego kolega, Manu Raju, dodał: „Będzie to wymagało znacznie więcej zmian, aby uzyskać wsparcie Manchina”.
Gloria Berger zauważyła następnie, że uwagi Manchina, jakoby chciał najpierw poznać skutki gospodarcze kwoty 1.75 tys. dolarów, podniosły kwestię nierozstrzygniętą: „Jak długo zajmie poznanie skutków?”
Wszyscy zgodzili się, że konferencja prasowa spowodowała poważne kłopoty dla drugiego Joe, wiesz, byłego prezydenta zwanego Bidenem. Jego ramy z zeszłego tygodnia i kompromis na poziomie 1.75 tys. dolarów, który wówczas zaakceptowali postępowcy, były obecnie prawie DOA. Inni Demokraci ubiegający się o urząd, jak McAuliffe na gubernatora Wirginii, mogą teraz uzyskać głęboką szóstkę w jutrzejszych wyborach w tym stanie.
Trwały upadek Partii Demokratycznej?
To, co widzimy w ataku Manchina-Sinemy na ustawę pojednawczą, może być początkiem końca Partii Demokratycznej. Z pewnością tak będzie w przyszłorocznych wyborach do Kongresu w 2022 r. I bardzo prawdopodobne, że w 2024 r. Tymczasem sondaże Bidena nadal spadają – traci szerokie poparcie postępowego skrzydła jego partii, rodzin, które wierzyły w obietnice Bidena złożone w wyborach w 2020 r., które dla nich spełni, a także niezależnych polityków.
Jeszcze ważniejsze pytanie brzmi nie tylko, czy Demokraci zostaną poważnie ranni w przyszłych wyborach, ale czy rozłam w partii pogłębi się i doprowadzi do czegoś trwalszego organizacyjnie.
Czas pokaże, jak długo postępowe skrzydło partii będzie znosić obecną strategię i zamiary korporacyjnego skrzydła partii – kierowanego przez Manchina i Sinemę – aby zapobiec dalszemu zwiększaniu bardzo potrzebnych wydatków socjalnych i związanych ze zmianami klimatycznymi . Oczywiście dzieje się tak od chwili, gdy korporacyjne skrzydło pod przywództwem frakcji „DLC (konferencja przywództwa demokratów)” przejęło całkowitą kontrolę nad tą partią na początku lat 1990., kiedy wypchnęło na szczyt swojego chłopaka Billa Clintona. Od tego czasu frakcja ta zaczęła kierować partią i udaremniać większość rozsądnych programów społecznych, przyłączając się jednocześnie do nurtu polityki neoliberalnej zapoczątkowanej przez Reagana w 1981 r., polegającego na dotowaniu korporacji i dochodów kapitałowych od 1992 r.
Czy postępowcy w Izbie Reprezentantów i skrzydło mniejszości Sandersa-Warrena w Senacie będą nadal manipulowani i zaprzeczani? Daj temu nie więcej niż rok i się dowiemy. Jednak 30 lat doświadczeń nie powinno napawać optymizmem.
POSTSKRYPT do „Prezydent Joe (Manchin) ponownie przenosi słupki bramki”.
Po konferencji prasowej Manchina media głównego nurtu donoszą obecnie, że postępowcy w Izbie Reprezentantów w rzeczywistości rzucili ręcznik na łopatki i zgodzą się najpierw głosować nad ustawą o infrastrukturze. To pozostawia rachunek za „lepszą odbudowę” w wysokości 1.75 tys. dolarów na lodzie. Wygląda na to, że „potrójne połączenie” Manchina, Sinemy i Bidena załamało ich opór.
Oto niektóre konsekwencje: w związku ze spowolnieniem gospodarki amerykańskiej, żaden dalszy bodziec nie przyczyni się do spowolnienia w 21 kwartale i później (wydatki na rachunki infrastrukturalne wejdą w życie dopiero pod koniec 2022 r.). Spadające sondaże Bidena (głównie zwolenników Demokratów) będą się teraz utrzymywać. Skończył. Podobnie Izba Demokratów w listopadzie 2022 r.; Jaka przyszłość czeka postępowe skrzydło w partii? Posępny; Jaka przyszłość czeka samą Partię Demokratyczną???
Podobno McConnell, Trump i McCarthy widzieli razem tańczącą linię poza kamerą!
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna