Nowy Jork, Nowy Jork: Zadzwoń w trąbkę! Zmuś prasę do marszu; idziemy na wojnę.
Jeszcze raz!
Wrogowie nas atakują i przez długi czas wraz z zabiciem bin Ladena, a dżihadysta pojawiło się zmęczenie. Wraz z widocznym osłabieniem zagrożenia ze strony Al-Kaidy, amerykańska machina definiowania i udoskonalania zagrożeń nieco zagubiła się. To, co było tak proste, stało się zbyt skomplikowane, aby połączyć je w jeden urywek.
Były urzędnik wywiadu Thomas Fingar, obecnie pracujący na Uniwersytecie Stanforda, opisuje swoją frustrację związaną z ustaleniem, jakie powinny być priorytety polityki USA w wywiadzie narodowym. Poprosił kolegów, aby podzielili się zagrożeniami, których się obawiają. Wkrótce został zalany.
„Kiedy powierzono mi odpowiedzialność za proces znany jako Ramy Narodowych Priorytetów Wywiadu, prawie 2300 kwestiom nadano priorytety wyższe od zera” – wyjaśnił. „Moją pierwszą instrukcją było: «Zmniejsz liczbę».
Wiedział, że potrzebowali tylko jednego złego wroga, który skupiłby strach i przyciągnął środki na walkę. Miał zbyt wiele zagrożeń, na które musiał odpowiedzieć. Musieli iść.
Teraz on i administracja mają nowego złego faceta.
Politolog/analityk Michael Brenner mówi, że Waszyngton wpadł w panikę ISIS:
„Groteskowe ścięcie Jamesa Foleya wzbudza emocje w kręgach politycznych Waszyngtonu. Od najwyższych szczebli administracji Obamy po ekspertów w dziedzinie mediów płoną emocje związane z tym, co Stany Zjednoczone powinny/mogą zrobić. Ustawa sama w sobie niczego nie zmienia, jeśli chodzi o zagrożenie ze strony IS dla Stanów Zjednoczonych i jego znaczenie dla polityki bliskowschodniej. To nastrój, który uległ przemianie. Nieodparty impuls wypiera chłodne rozważania. Zalew komentarzy jak zwykle ujawnia niewiele na temat rygorystycznej logiki, ale wiele na temat chaotycznego myślenia i niekontrolowanych emocji”.
Odpowiedź? Dajcie nam plan wojny, i to nie tylko przeciwko ISIS, dorzućmy też Syrię. Pieniądze najwyraźniej nie są przedmiotem.
Portal Breaking Defense.com donosi: „Według jednego z czołowych ekspertów ds. budżetu obronnego operacje USA przeciwko Islamskiemu Państwu Iraku i Lewantu (czy jakkolwiek to obecnie nazywamy) prawdopodobnie kosztowały kraj dotychczas około 100 milionów dolarów. Trudno podać dokładne szacunki kosztów bieżących operacji w Iraku…”
Nie zapominajcie, podobnie jak Glenn Greenwald, zanim obecnie skupiono się na ISIS, Stany Zjednoczone bombardowały syryjskiego Assada wzywając go do ustąpienia pod groźbą obalenia go.
„Nawet rok temu” – pisze – „kiedy zostaliśmy zbombardowani wiadomościami, że prezydent Syrii Bashar al-Assad stanowi najwyższe zło i poważne zagrożenie oraz że akcja militarna przeciwko jego reżimowi była imperatywem zarówno moralnym, jak i strategicznym. Teraz administracja Obamy i amerykańska klasa polityczna świętują pierwszą rocznicę nieudanej „Bomb Assada!” kampanię poprzez rozpoczęcie nowej kampanii mającej na celu zbombardowanie sił walczących z Assadem – tej samej strony, którą Stany Zjednoczone zbroiły przez ostatnie dwa lata”.
Przypomnijmy: kampania ta została podcięta, gdy opinia publiczna w USA zwróciła się przeciwko niej. Zamiast tego negocjowaliśmy i coś osiągnęliśmy, ostatecznie niszcząc syryjskie zapasy broni chemicznej. Po co naśladować sukces, skoro można popełnić więcej błędów?
Tak było wtedy i jest teraz. ISIS to nowy boogieman. Jak możemy wywnioskować z ostatnich doniesień prasowych, trwa kolejny etap naszego ataku:
Dzienna bestia: Obama chce jak najszybciej nowego planu wojennego ISIS
Syria i ISIS popełniają zbrodnie wojenne, twierdzi ONZ
Alawici przygotowują się jako IS, Dżabhat al-Nusra zbliża się do obszarów reżimu
Drony krokiem w kierunku rozszerzenia wojny na Syrię
USA mobilizują sojuszników do szerszego ataku na ISIS
Prezydent Obama chce do końca tego tygodnia podjąć decyzję, czy rozszerzyć swoją wojnę z ISIS na Syrię, podają Josh Rogin i Eli Lake. Jednak nikt jeszcze nie wie, jak możemy tego dokonać i co będzie dalej.
Specialops.org (Elitarny magazyn dla elitarnych wojowników) donosi:
„Według poinformowanych jordańskich urzędników członkowie Islamskiego Państwa Iraku i Lewantu, czyli ISIS, zostali przeszkoleni w 2012 roku przez amerykańskich instruktorów pracujących w tajnej bazie w Jordanii. Urzędnicy podali, że w tym czasie przeszkolono kilkudziesięciu członków ISIS w ramach tajnej pomocy powstańcom atakującym reżim prezydenta Syrii Bashara al-Assada w Syrii. Urzędnicy powiedzieli, że szkolenie nie miało być wykorzystywane w żadnej przyszłej kampanii w Iraku.
Jordańscy urzędnicy powiedzieli, że wszyscy członkowie ISIS, którzy przeszli amerykańskie szkolenie do walki w Syrii, zostali najpierw sprawdzeni pod kątem jakichkolwiek powiązań z grupami ekstremistycznymi, takimi jak Al-Kaida.
Obecnie pojawiają się doniesienia, że CIA tworzy nowe oddziały uderzeniowe, aby zastosować taktykę ISIS przeciwko ISIS z ofensywą zabójstw na wzór ISIS, aby „odciąć głowę węża”. (Brzmi jak ścięcie, prawda?) Cii!
Wygląda na to, że wracamy na ciemną stronę mocy z zabójstwami, torturami, wydawaniami, tajnymi miejscami itp. Czy ten długo oczekiwany raport CIA będzie teraz postrzegany jako podręcznik do dalszych tego samego?
Ostatnim razem, gdy Stany Zjednoczone zorganizowały w Iraku zespoły zabójców, nie wyszło to najlepiej. I zgadnijcie, kto jeszcze był w to zamieszany? (Izrael szkoli amerykańskie szwadrony zabójców w Iraku http://www.theguardian.com/world/2003/dec/09/iraq.israel):
„Izrael pomaga szkolić amerykańskie siły specjalne w agresywnych operacjach przeciw powstańcom (CI) w Iraku, w tym w użyciu oddziałów zabójczych przeciwko przywódcom partyzanckim, jak powiedział wczoraj amerykański wywiad i źródła wojskowe… Nowa jednostka CI złożona z elitarnych żołnierzy zebranych w Pentagon nazywa się Task Force 121, jak donosi magazyn New Yorker… Jeden z planistów budzi duże kontrowersje. Porucznik Ge. William „Jerry” Boykin… wzywając do rezygnacji po tym, jak powiedział zborowi w Oregonie, że Stany Zjednoczone są w stanie wojny z Szatanem, który „chce nas zniszczyć jako armię chrześcijańską”.
Dziesięć lat później niemiecki magazyn Der Spiegel doniósł o szkoleniu przez USA syryjskich rebeliantów w Jordanii. (3 http://www.reuters.com/article/2013/03/10/us-syria-crisis-rebels-usa)
I tak to się dzieje, że po raz kolejny, w kółko, stajemy się coraz bardziej podobni do wroga, przed którym ostrzegamy.
Wracając do poglądu Michaela Brennera na temat tego, jak nasza histeria medialna nie pomaga: „Z tego najnowszego ćwiczenia w zakresie kształtowania polityki ad hoc podczas konferencji prasowej można wyciągnąć bardziej ogólną lekcję. Naleganie, aby wyżsi urzędnicy wypowiadali się publicznie na temat tych złożonych i delikatnych kwestii, gdy nie ma ustalonej polityki, jest sprzeczne z poważnym planowaniem i dyplomacją. Jeśli czują się zmuszeni zareagować na wydarzenia tak, aby zadowolić media i wzburzone społeczeństwo, powinni po prostu powiedzieć kilka dobrze dobranych słów, a następnie zgłosić się w drodze na ważne spotkanie – najlepiej nie w Martha's Vineyard.
„Jednak w epoce egocentrycznych mediów, w której najważniejszy jest obraz, milczenie jest równoznaczne ze śmiercią – myląc przypadkowy ruch z skupionym działaniem”.
Po co patrzeć wstecz? Nikt nie chce się niczego uczyć! Irak 2 był katastrofą. Czy możemy oczekiwać, że Irak 3 będzie lepszy? Afganistan to katastrofa. Izraelowi nie udało się osiągnąć swoich celów w Gazie, niezależnie od krwawej „odnowy miast”, narzuconej z dużymi ofiarami ludzkimi. Libia to bałagan.
Puk, puk: podnieś rękę, jeśli myślisz, że Syria stanie się naszym kolejnym cudem?
Dysektor wiadomości Danny Schechter bloguje na Newsdissector.net i pracuje na Mediachannel.org. Komentarze do [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna