"Chwile niezwykłego niepokoju dają osobom pozbawionym pieniędzy i wpływów szansę na przełamanie postawy obojętności i uwypuklenie niesprawiedliwości społecznych i politycznych. „Nasza siła polega na tym, że potrafimy sprawić, że wszystko stanie się niewykonalne” – argumentował wybitny działacz na rzecz praw obywatelskich Bayard Rustin. „Jedyną bronią, jaką mamy, są nasze ciała i musimy je ułożyć w odpowiednich miejscach, aby koła się nie kręciły”.
-z "Co powoduje eksplozję ruchów bez przemocy?” Marka i Paula Englerów
Dobrze uzasadniony artykuł Marka i Paula Englerów opublikowany zaledwie kilka dni temu przypomniał mi bez wątpienia najbardziej wpływową akcję, w jakiej kiedykolwiek brałem udział ponad 44 lata temu w Rochester w stanie Nowy Jork w weekend z okazji Święta Pracy 1970.
Miałem wtedy 20 lat i przez poprzednie dziewięć miesięcy byłem aktywnie związany z lewicą katolicką, jak wówczas nazywano sieć księży, sióstr zakonnych, katolików świeckich i innych osób, które nie były ani Katolicki ani niekoniecznie religijny. To, co ta sieć setek ludzi robiła przez kilka lat pod koniec lat 60. i na początku 70., polegało na inspirowaniu lub inspirowaniu pokojowych „akcji”, jak je nazywaliśmy, w celu zakłócenia machiny wojennej. Nasz ruch podjął działania w dosłownie dziesiątkach biur poborowych Służby Selektywnej oraz w biurach i fabrykach korporacji wojennych na wschodnim wybrzeżu i na środkowym zachodzie.
Dwukrotnie udaliśmy się także do biura FBI. Drugi raz to akcja przeprowadzona pomyślnie w Media w Pensylwanii 8 marca 1971 roku, opisana w niedawno opublikowanej i znakomitej książce Betty Medsger pt. The Burglary. Ale zanim było Media, było Rochester.
Ośmiu z nas, wszyscy młodzi ludzie po dwudziestce, z wyjątkiem jednej osoby, weszło późno do budynku federalnego w Rochester Sobota wieczorem w weekend z okazji Święta Pracy. Przez pięć godzin przebywaliśmy w biurze Selective Service, wycinając akta projektu 1-A dotyczące mężczyzn, którzy mieli zostać powołani do wojska, w biurze prokuratora USA, zakłócając je, aby zaprotestować przeciwko rasowemu i klasowemu charakterowi tego, co w społeczeństwie uchodzi za „sprawiedliwość”. USA i w biurze FBI, pakując akta do toreb i walizek. Jednym z nich był podręcznik dotyczący rozwoju informatorów. Inna doniosła o nadzorowaniu przez lokalne biuro pokojowej i legalnej demonstracji z okazji Międzynarodowego Dnia Kobiet. A było ich o wiele więcej.
Jednak pliki te nigdy nie ujrzały światła dziennego, dosłownie. Właśnie mieliśmy opuścić budynek 5 am do odebrania przez dwa samochody jadące ulicą, miejscowy policjant sprawdził drzwi budynku, w którym kucała nasza ósemka. Widział nas; samochody jechały dalej; zostaliśmy aresztowani i postawieni w stan oskarżenia pod zarzutem, za który groziła maksymalna kara 38 lat więzienia; a trzy miesiące później rozpoczął się nasz proces przed sędzią Haroldem Burke, sędzią wyznaczonym przez Franklina D. Roosevelta kilkadziesiąt lat wcześniej.
W jury wybranym do zadecydowania o naszym losie wszyscy byli biali, a zapytani przed wyborem wszyscy odpowiedzieli, że wspierają wojnę w Wietnamie. Spodziewaliśmy się, że zostaniemy skazani i osadzeni w więzieniu na co najmniej 5–10 lat. Ale zanim te rzeczy się wydarzyły, zorganizowaliśmy się, aby przedstawić możliwie najmocniejsze argumenty polityczne. Siedmiu z nas ośmiu broniło się i dzięki tej taktyce sala sądowa mogła składać zeznania, na które prawie na pewno w innym przypadku nie zostałyby dopuszczone. Nasze stanowisko zajęli antywojenni weterani z Wietnamu. Barbara Deming zeznała o swojej podróży do Wietnamu oraz o śmierci i zniszczeniach, które widziała. ks. Daniel Berrigan został przywieziony w łańcuchach z więzienia w Danbury; częścią jego zeznań było przeczytanie Kazania Jezusa na Górze w wyciszonej, otwartej sali sądowej. Przesłuchiwałem jednego z moich współoskarżonych w sprawie Deklaracji Niepodległości i wypędzenia przez Jezusa handlarzy ze świątyni jerozolimskiej, podkreślając, że to, co robimy, jest zgodne z najwyższymi tradycjami rewolucyjnymi. Agenci FBI zostali posadzeni w roli świadka i przesłuchani przez osoby z naszej grupy, które były w biurze FBI.
Ława przysięgłych wyszła, żeby zacząć rozważać nasz los 2 pm pewnego dnia w połowie grudnia. Kiedy jeszcze nie wrócili w porze kolacji, zaczęliśmy robić sobie nadzieje. Czy rzeczywiście można je powiesić? Przez cały czas i w naszych końcowych wystąpieniach apelowaliśmy do nich jako do ludzi, aby złożyli własne oświadczenie na temat wojny i represji rządowych. Czy to, co zrobiliśmy, faktycznie mogło zadziałać?
Ale tak nie miało być. O 9 pm wezwano nas z powrotem na salę rozpraw, a kiedy przyszedł czas na ogłoszenie wyroku, usłyszeliśmy, jak brygadzista powiedział „winny z zaleceniem złagodzenia kary” pod każdym względem.
Zalecenie łagodności? Co to oznaczało? Dowiedzieliśmy się o tym kilka dni później, kiedy lokalna gazeta zamieściła główny artykuł oparty na wywiadach z jurorami. Okazuje się, że zostali powieszeni, 9-3 za skazanie. Trzej przysięgli nie chcieli, abyśmy zostali skazani i trafili do więzienia, a z artykułu wynika, że żaden z przysięgłych nie był zbyt zadowolony z perspektywy otrzymania przez nas długich wyroków więzienia. Poszli na kompromis i zgodzili się skazać „z zaleceniem złagodzenia kary” po tym, jak przekazali sędziemu notatkę z pytaniem, czy mogą to zrobić, a on odesłał notatkę, w której stwierdził, że tak.
Kiedy zostaliśmy skazani, sędzia skazał niektórych z nas na rok, a innych na półtora roku. Rzeczywiście odczuliśmy ulgę, biorąc pod uwagę to, czego się spodziewaliśmy.
To doświadczenie pozostawiło we mnie ślad, który nigdy nie zostanie usunięty. Dało mi to nadzieję, której wtedy naprawdę nie miałem zbyt wiele, a nad którą czasami, dzisiaj, muszę popracować. Wiele razy myślałem o tych przysięgłych, wszystkich zwolennikach wojny w Wietnamie i o tym, jak dotarliśmy do wielu z nich w ciągu tych dwóch tygodni.
Nasza zdolność do przedstawiania prawdy na posiedzeniu jawnym na temat tego, co działo się w Wietnamie, Kambodży i Laosie oraz z FBI, z pewnością była jednym z powodów tej zmiany. Ale stało się tak również dlatego, że ryzykowaliśmy długimi wyrokami więzienia, próbując przeszkodzić i powstrzymać to, co postrzegaliśmy jako zło dziejące się w naszym imieniu. Byliśmy gotowi poświęcić się dla większego dobra i zgodnie z tradycją tych, którzy robili to przed nami. Nie ma wątpliwości, że to skłoniło tych trzech przysięgłych do wstania i odmowy wydania wyroku skazującego, co ostatecznie doprowadziło do zalecenia przez pełny skład ławy przysięgłych złagodzenia kary i wydania wyroku, który to odzwierciedlał.
Widziałem tę dynamikę wiele razy w ciągu mojego życia organizatora/aktywisty. To absolutna prawda, że ostatecznie czyny mówią głośniej niż słowa. Działania podkreślające pilną potrzebę moralną, śmiertelną rzeczywistość kwestii wojny, poważnej niesprawiedliwości lub pogłębiającego się kryzysu klimatycznego są najskuteczniejszym i najszybszym sposobem na wprowadzenie istotnych zmian.
Doświadczyli tego pracownicy okupujący fabryki w latach trzydziestych XX wieku w obronie swojego prawa do organizowania się, podobnie jak Afroamerykanie na Południu i ich zwolennicy w zwycięskiej bitwie – bitwie, która doprowadziła do wielu ofiar śmiertelnych, pobić, więzień i cierpień – o położenie kresu segregacji prawnej . Tego samego doświadczyli protestujący przeciwko broni nuklearnej aresztowani za blokady planowanych elektrowni jądrowych. Działacze na rzecz praw imigrantów odnotowują dziś pewne zwycięstwa, jeszcze nie wielkie, ale zwycięstwa, ponieważ niektórym z nich grozi deportacja, aresztowanie lub angażowanie się w długie strajki głodowe. Mamy do czynienia z masową falą sprzeciwu wobec policyjnego rasizmu i przemocy, która rozpoczęła się tego lata w Ferguson w stanie Missouri, ale rozprzestrzenia się po całym kraju, często wykorzystując taktykę pokojowego zakłócania porządku i aresztowań. I, dzięki Bogu, w ruchu klimatycznym coraz częściej stosuje się pokojowy opór, co widać szczególnie teraz na Jezioro Seneca, Nowy Jork. lub, w zeszłym miesiącu, podczas blokad w siedzibie DC FERC, Federalnej Komisji Regulacji Energetyki.
Gdy zbliża się nowy rok, potrzebujemy wielu tysięcy, dziesiątek tysięcy z nas, aby postanowić, że w 2015 roku narazimy nasze ciała, aby zakłócić normalne funkcjonowanie, poświęcić się, aby nasze dzieci i wnuki miały przyszłość zupełnie inną niż przyszłość z którym teraz się borykają. Si se puede, tak, możemy stworzyć nowy świat, jeśli jesteśmy gotowi podjąć wymagane działania, które staną się głównym elementem nowej normalności w zakresie sprawiedliwości społecznej i aktywizmu klimatycznego w tej decydującej dekadzie nastolatków.
Ted Glick jest postępowym aktywistą i organizatorem od 1968 roku. Wcześniejsze teksty i inne informacje można znaleźć na stronie: http://tedglick.comi można go śledzić na Twitterze pod adresem http://twitter.com/jtglick.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna