Połączenia najświeższe wieści z Ameryki musiało wielu zachwycić: Pakistan prawdopodobnie ma więcej broni nuklearnej niż Indie. Niedawne Washington Post artykuł, cytując różnych ekspertów nuklearnych, sugeruje, że Pakistan jest przygotowany na „szybki rozwój produkcji materiałów do broni jądrowej, co umożliwi mu wyprzedzenie Wielkiej Brytanii jako piątej co do wielkości potęgi nuklearnej na świecie”.
Niektórzy mogą zlekceważyć ten raport, ponieważ alarmistyczną propagandę antypakistańską, podczas gdy inni będą kwestionować trafność takich twierdzeń. Rzeczywiście, biorąc pod uwagę ściśle tajny charakter programów nuklearnych na całym świecie, w najlepszym przypadku można jedynie domyślać się na temat broni i materiałów, z których jest wykonana. Pakistanowi dobrze wiadomo, że kompleks Kahuta produkuje wysoko wzbogacony uran od ćwierć wieku i że w Khushab działają dwa niezabezpieczone reaktory do produkcji plutonu (trzeci jest w budowie). Dokładne ilości materiałów i broni zdolnej do produkcji bomb są jednak ściśle strzeżone.
Ale na potrzeby dyskusji załóżmy, że przedstawione twierdzenia są prawidłowe. Rzeczywiście, załóżmy, że Pakistan przewyższa Indie liczebnie – powiedzmy o 50, a nawet o 100 procent. Czy to naprawdę sprawi, że Pakistan będzie bezpieczniejszy? Czy uczynić go bardziej zdolnym do stawienia czoła bieżącym wyzwaniom egzystencjalnym?
Odpowiedź brzmi nie. Podstawowe problemy bezpieczeństwa Pakistanu leżą w jego granicach: rosnąca niezgoda wewnętrzna i bojowość, załamanie gospodarcze oraz przekonanie większości obywateli, że państwo nie jest w stanie skutecznie rządzić. Są to głębokie i poważne problemy, których nie da się rozwiązać za pomocą większej lub lepszej broni. Dlatego dalszym krokiem jest zbudowanie trwałej i aktywnej demokracji, gospodarki na rzecz pokoju, a nie wojny, federacji, w której można skutecznie rozwiązywać skargi prowincji, wyeliminowania porządku feudalnego i stworzenia tolerancyjnego społeczeństwa, które szanuje praworządność.
Pakistańczycy od dawna wyobrażali sobie bombę jako panaceum na wszystkie bolączki. Stało się oczywiste, że oprócz zapewnienia całkowitego bezpieczeństwa bomba pomoże nam wyzwolić Kaszmir, zapewni Pakistanowi widoczność na arenie międzynarodowej, wzbudzi dumę narodową i podniesie status technologiczny kraju. Ale te obietnice okazały się puste.
Bomba nie zrobiła nic, aby przybliżyć wyzwolenie Kaszmiru. Uścisk Indii nad Kaszmirem jest dziś mocniejszy niż przez długi czas i wyzwanie stanowi jedynie odważne powstanie Kaszmirczyków. Pakistańska strategia konfrontacji z Indiami – tajny dżihad prowadzony przez islamskich bojowników chronionych przez pakistański parasol nuklearny – przyniosła odwrotny skutek po Kargilu i niemal zamieniła Pakistan w międzynarodowego pariasa. Co ważniejsze, dzisiejsza bojówka z głową hydry zawdzięcza kaszmirskim i afgańskim mudżahedinom, którzy pomścili swoją zdradę ze strony pakistańskiej armii i polityków, kierując broń przeciwko ich byłym sponsorom i trenerom.
Co stało się z twierdzeniem, że duma z bomby w cudowny sposób połączy odmienne narody tworzące Pakistan? Podczas gdy wielu mieszkańców Pendżabu nadal chce bomby, wściekli Sindhi chcą wody i pracy i obwiniają Pendżab za ich odebranie. Karaczi zatacza się wraz z licznymi zabójstwami na tle etnicznym; Muhajiry i Pakhtunowie toczą śmiertelną bitwę. Jeśli chodzi o Beludżów, to oni są w stanie otwartego buntu. Nie podoba im się, że dwa miejsca testów jądrowych – obecnie radioaktywne i niedostępne – znajdują się na ich ziemi. Niektórzy, wściekli, że są rządzeni przez Islamabad, chwycili za broń i żądali likwidacji kwater wojskowych. Bomba nie była klejem.
Niektórzy mogą zapytać, czy Bomba nie powstrzymała Indii przed połknięciem Pakistanu? Odpowiedź brzmi nie. Po pierwsze, awansujące Indie nie mają powodu chcieć dodatkowych 180 milionów muzułmanów. Po drugie, nawet gdyby Indie chciały, podbój terytorialny jest niemożliwy. Broń konwencjonalna, używana przez Pakistan w trybie obronnym, stanowi wystarczającą ochronę. Jeśli potężny pyton amerykański nie byłby w stanie strawić Iraku ani Afganistanu, szanse na to, że średniej wielkości potęga, taka jak Indie, zajmą Pakistan, kraj czterokrotnie większy od Iraku, są zerowe.
Jest oczywiście prawdą, że pakistańska broń nuklearna odstraszyła Indie od przeprowadzania karnych ataków co najmniej trzykrotnie od testów w 1998 r. Indie nie mogły nic zrobić po tajnym wtargnięciu Pakistanu do Kargil w 1999 r., ataku na indyjski parlament z 13 grudnia tego samego roku (początkowo twierdził Jaish-i-Muhammad) lub ataku Lashkar-i-Taiby w Bombaju w 2008 roku. Czy zatem powinniśmy zatrzymać bombę, aby chronić grupy bojowników? Z pewnością nadszedł czas, aby zdać sobie sprawę, że prowadzenie polityki zagranicznej w ten sposób nie przyniesie nam nic poza katastrofą za katastrofą.
Było kłamstwem, że bomba może chronić Pakistan, jego ludność i siły zbrojne. Wręcz przeciwnie, pomogło nam znaleźć się w tej niezwykle trudnej sytuacji i nie daje żadnego wyjścia. Nadszedł czas, aby Pakistan porzucił swój nielogiczny sprzeciw wobec Traktatu o odcięciu materiałów rozszczepialnych, który, nawiasem mówiąc, miałby wpływ na Indie znacznie bardziej niż na Pakistan. Potrzebujemy mniej bomb po obu stronach, a nie więcej.
Autor wykłada fizykę jądrową i cząstek elementarnych w Islamabadzie i Lahore
Opublikowano w The Express Tribune, 5 lutegoth, 2011.