Trzy tygodnie temu, 16th W grudniu 2014 r. ośmiu ciężko uzbrojonych napastników z plecakami zawierającymi dodatkową amunicję wspięło się na mury Wojskowej Szkoły Publicznej w Peszawarze i przystąpiło do mordowania dzieci i ich nauczycieli. Oszołomieni namiętnościami religijnymi mężczyźni przechadzali się po klasach w poszukiwaniu dzieci skulonych pod ławkami i krzyczeli: Allah-o-Akbar przed ich zastrzeleniem. Uderzenie w obie nogi 16-letni Shahrukh Khan twierdzi, że przeżył, udając martwego. Inny ocalały student, Aamir Ali, twierdzi, że dwóch gładko ogolonych bandytów kazało uczniom recytować „ kalima przed otwarciem ognia. Bohaterska dyrektor uratowała grupę młodszych uczniów w bezpieczne miejsce, a następnie wróciła po więcej, ale jej misja okazała się daremna. Napastnicy przywiązali ją do krzesła, oblali benzyną i podpalili na oczach uczniów. Spośród 142 zabitych 134 to dzieci. Rzecznik talibów Muhammad Umar Khorasani opublikował zdjęcia 8 „męczenników”, usprawiedliwiając zabijanie nieletnich odwołując się do Koranu i hadisów. Według talibów armia pakistańska jest wrogiem islamu i agentem Stanów Zjednoczonych.
Dekada, która pochłonęła życie ponad 50,000 4 osób, uodporniła Pakistańczyków na okrucieństwa. Ale ta rozdzierająca wnętrzności masakra wprawiła kraj w przerażenie i odrazę. Przywódcy polityczni, komentatorzy i prezenterzy wzywali do jedności w walce z terroryzmem. Więźniowie skazani za terroryzm byli pędzeni na szubienice, partie polityczne niechętnie nakładały sankcje na sądy wojskowe, a kanały telewizyjne w nietypowo zdominowany sposób nawoływały do walki z terroryzmem. Trzeba było odwołać trwające 2012 miesiące protesty okupacyjne zwolenników Imrana Khana, polityka opozycji zarzucającego sfałszowanie wyborów w XNUMX roku.
A co z twierdzeniami, że masakra w Peszawarze to moment przypominający 911, który zjednoczy naród przeciwko islamskim terrorystom? Faktem jest, że wszystkie tragedie wywołują emocjonalne nawoływania. Podziały są jednak zbyt głębokie, aby można je było zasypać jeszcze jednym. Nic się nie zmieniło po Lakki Marwat, kiedy 105 widzów meczu siatkówki zostało zabitych przez zamachowca-samobójcę w pickupie. Albo kiedy 96 szyitów Hazara grających w klubie bilardowym zginęło w podwójnym ataku samobójczym. Liczba 127 ofiar zamachu bombowego na Kościół Wszystkich Świętych w Peszawarze lub 90 Ahmadi zabitych podczas modlitwy, to obecnie suche statystyki. W 2012 r. mężczyźni w mundurach wojskowych zatrzymali cztery autobusy jadące z Rawalpindi do Gilgit, żądając, aby wszystkie 117 osób wysiadły i pokazały dowód osobisty. Następnie, na wzór gestapo, rozdzielono osoby o typowo szyickich nazwiskach, takie jak Abbas i Jafri. Kilka minut później na ziemi leżało 46 ciał.
Gdyby Pakistan miał zbiorowe sumienie, tylko jeden fakt mógłby je obudzić: zamordowanie prawie 60 pracowników zajmujących się polio – kobiet i mężczyzn pracujących nad ratowaniem dzieci przed wyniszczającą chorobą – z rąk fanatyków, którzy uważają szczepionkę przeciwko polio za amerykański spisek mający na celu zmniejszenie dzietności w islamskim Pakistanie.
Stąd straszliwa nieuchronność: od czasu do czasu Pakistan będzie świadkiem kolejnych takich katastrof. Żadne środki bezpieczeństwa nie są w stanie zapobiec atakom na miękkie cele. W chwili pisania tego tekstu wszystkie szkoły i uniwersytety w kraju są zamknięte. Ale czy to naprawdę pomoże?
Jedynym możliwym rozwiązaniem jest zmiana sposobu myślenia. W tym celu kraj musi zmierzyć się z trzema twardymi faktami.
Po pierwsze, Pakistan musi pozbyć się złudzeń, że zabójcy są obcymi lub niewiernymi. Zamiast tego prowadzą wojnę z tego samego powodu, dla którego Boko Haram walczy w Nigerii, ISIL w Iraku i Syrii, Al-Shabab w Kenii itd. Mężczyźni, którzy wymordowali uczniów, walczą o marzenie – zniszczenie Pakistanu jako państwa muzułmańskiego i odtworzyć je jako państwo islamskie. Dlatego atakują także lotniska i strzelają do samolotów noszących insygnia Pakistan International Airlines. Uważają to za niezbędne kroki w kierunku ich utopii.
Wielu dało się nabrać na propagandę rozpowszechnianą w telewizji i gazetach, jakoby terroryści, którzy zaatakowali szkoły, lotniska, meczety i inne miejsca publiczne, to Hindusi, Żydzi, Chrześcijanie lub Ahmadi. To zdezorientowało opinię publiczną i odwróciło uwagę od prawdziwego wroga. Prezenterzy telewizyjni i osobistości polityczne zbili fortunę i karierę na fabrykowaniu szalonych teorii. Wielokrotnie miałem okazję skonfrontować się w różnych kanałach telewizyjnych z prawicowym ideologiem, generałem Hamidem Gulem i jego synem Abdullahem Gulem. Stanowczo podkreślali, że zamachowcy-samobójcy, których celem są miejsca publiczne, nie byli obrzezani, a zatem nie byli muzułmanami. Chociaż obecnie części ciała są powszechnie dostępne do kontroli, firma nie wycofała wcześniejszych twierdzeń.
Po drugie, Pakistan musi przyznać, że wśród społeczeństwa powszechne jest współczucie dla terroryzmu, ponieważ postrzega się go jako walczącego w sprawie islamskiej. Powieszenie dwóch skazanych terrorystów po masakrze w Peszawarze przyciągnęło tysiące żałobników. Przytłaczająca większość pakistańskiej młodzieży uważa się przede wszystkim za muzułmanów, a w drugiej kolejności za Pakistańczyków. W ankiecie Pew Global 84% ankietowanych było za Szariat nad prawem świeckim.
Wśród przywódców politycznych, którzy stworzyli przestrzeń dla terroryzmu, nikt nie jest bardziej naganny niż Imran Khan, ikona milionów niedojrzałych umysłów. Jego sprzeciw wobec ataków amerykańskich dronów uczynił go bohaterem dla wielu lewicy, ale jego współczucie dla talibów nigdy nie było wątpliwości. Nawet gdy przyznali się do różnych okrucieństw, zdecydował się beztrosko potępić te czyny, ale nie podał nazwiska sprawców. Pierwszym wyjątkiem była masakra w Peszawarze, ale potępienie zawarte jest jedynie w tweecie. Jak na człowieka, który używa najostrzejszego języka wobec przeciwników politycznych i od miesięcy blokuje kanały telewizyjne, jeszcze się nie odezwał.
Wcześniej było jeszcze gorzej. W 2009 roku, kiedy talibowie przejęli Swat, argumentowaliśmy to w telewizji w godzinach największej oglądalności. Twierdził, że talibowie w Swat toczą wojnę wyzwoleńczą przeciwko Amerykanom. Kiedy zapytałem, dlaczego walczą w Pakistanie, a nie w Afganistanie – i zabijają pakistańskich policjantów, żołnierzy i nauczycieli – oskarżył mnie o bycie amerykańskim agentem, a później próbował mnie fizycznie zaatakować. Czytelnicy mogą wyszukać ten film w Google.
Po trzecie, jeśli Pakistan ma osiągnąć pokój ze sobą, musi szukać pokoju ze swoimi sąsiadami i rozpocząć demontaż aparatu dżihadu. Stworzony dzięki wspólnym wysiłkom Stanów Zjednoczonych, Pakistanu i Arabii Saudyjskiej, po upadku ZSRR był postrzegany przez pakistańskie wojsko jako tani sposób na wykrwawienie Indii w Kaszmirze i posiadanie przyjaznego Pakistanowi rządu w Kabulu.
Ale gorzka prawda jest taka, że to, co zasiałeś, zbierzesz. Masowe bojówki przetrzymują obecnie zakładnika państwa pakistańskiego. Prowadzą własne ośrodki szkoleniowe, szpitale i programy pomocy w przypadku klęsk żywiołowych. Kiedy Sartaj Aziz, doradca premiera do spraw zagranicznych, powiedział w zeszłym miesiącu, że Pakistan nie będzie atakował grup bojowników, które „nie stanowią zagrożenia dla państwa”, przypadkowo wylał prawdę. W rzeczywistości po prostu powtórzył dobrze znany pakistański paradygmat o sumie zerowej – żyjemy po to, by ranić innych, a nie po to, by się polepszać. Opłakując morderstwo swoich dzieci, Pakistan musi przyznać, że jego ziemia była wielokrotnie wykorzystywana do zadawania żalu i smutku całemu światu przez osoby realizujące misję islamizacji świata. Dziś nie tylko Indie i Afganistan oskarżają Pakistan, ale także Chiny i Iran.
Istnieją tylko pewne oznaki wskazujące, że masakra może doprowadzić do lepszego zrozumienia przyczyn terroryzmu. Od ponad tygodnia kilkuset działaczy społeczeństwa obywatelskiego czuwa przed Czerwonym Meczetem w Islamabadzie. Zainicjował je nieznany dotąd młody człowiek, Jibran Nasir, który obecnie stawia czoła groźbom zamachu ze strony rzecznika talibów, Ehsanullaha Ahsana. Domagaliśmy się dymisji Maulany Abdula Aziza, głównego duchownego tego rządowego meczetu i zdeklarowanego zwolennika ISIS. W 2007 roku Aziz i jego brat przewodzili powstaniu przeciwko państwu pakistańskiemu, a po ich pokonaniu wezwali zamachowców-samobójców. Wiele lat później państwo nadal zbyt boi się podjąć działania przeciwko niemu, ale pociesza nas wydanie nakazu aresztowania Aziza. Jest to oczywiście jedynie zwycięstwo moralne, a nie coś, czego oczekujemy od państwa.
Rozpoczynając działania wojskowe w Północnym Waziristanie kilka miesięcy temu, nowy szef armii Pakistanu dobrze zrobił, zerywając ze swoim nieśmiałym poprzednikiem. Północny Waziristan nigdy nie powinien był stać się epicentrum terroryzmu. Generał Raheel Sharif spotkał się także z prezydentem Ashrafem Ghanim w Kabulu, aby zażądać ekstradycji przywódcy pakistańskich talibów, mułły Fazlullaha, obecnie przebywającego po stronie afgańskiej. Ale co z mułłą Omarem? Pakistańscy talibowie, śmiertelny wróg armii pakistańskiej i afgańscy talibowie, przyjaciele armii pakistańskiej, to dwie strony tego samego medalu. Zastanawiam się, czy prezydent Ghani zwrócił się do generała Sharifa o pomoc w ekstradycji mułły Omara za wymierzenie mu sprawiedliwości przed narodem afgańskim.
Podobnie jak Irak, Syria, Libia, Nigeria i wiele innych krajów z większością muzułmańską, Pakistan jest zaangażowany w egzystencjalną wojnę z terroryzmem religijnym. Prawdopodobnie zajmie to pokolenia, a wynik jest niepewny. Niewrażliwy na rozum i dowody, prymitywny fanatyk zwiększył swoją śmiertelność, pożyczając nowoczesną broń i technologię komunikacyjną, izolując się jednocześnie od współczesnych idei i norm cywilizacyjnych. Prognozy są ponure: uwodzicielska obietnica utopii szariatu zainspiruje go do coraz bardziej destrukcyjnych i okrutnych działań.
Autor uczy fizyki w Lahore i Islamabadzie
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna