Gorzej, niż początkowo myślałem – tak wygląda teraz wynik australijskich wyborów krajowych.
„Oszałamiający wynik wyborów, który pozwoli [premierowi Johnowi Howardowi] odcisnąć swoje konserwatywne piętno na Australii” – oto jak Opisał to kanał informacyjny AAP, koalicja Howarda jako pierwsza od prawie 30 lat przejęła także kontrolę w Senacie, uzyskując kluczowe „poparcie raczkującej religijnej prawicowej partii Family First”. (Boże, pomóż Australijczykom.) Również „fatalny wynik wyborów dla Partii Pracy" Wiek konkluduje: Partia Pracy traci pozycję na rzecz koalicji Howarda w obu izbach australijskiego parlamentu. Lider Australijska Partia Zielonych w rezultacie przewidział „paskudniejszy” kraj. Podczas gdy szef Australijska grupa przemysłowa postrzegał to jako szansę na przyjęcie tak zwanych ustaw o „stosunkach przemysłowych”, które są „niezbędne do wzmocnienia konkurencyjnego podziału australijskiego przemysłu”.
Myślę, że łapiemy ich dryf.
Po tym, jak w marcu ubiegłego roku hiszpańscy wyborcy obalili urzędującego prezydenta Jose Marię Aznara – jego rząd był jednym z głównych zwolenników „Koalicji Chętnych”, która sprzymierzyła się z Amerykanami w celu inwazji na Irak 12 miesięcy wcześniej – zacząłem pielęgnować najsłabszych ma nadzieję, że reszta wyborców tych stanów utworzy własne mgliste koalicje – koalicję przeciwko agresji lub koalicję przeciwko „wojnie z terroryzmem” lub koalicję na rzecz podstawowej ludzkiej przyzwoitości w niebezpiecznych czasach – i każda z nich po kolei będzie dążyć do obalenia przywódcy polityczni, którzy podobnie jak George Bush popchnęli to wykalkulowane ucieczkę do największego zła ludzkości lub, w pozostałych trzech przypadkach, stanęli w szeregu za wojną amerykańską. I wszystko, co się z tym wiąże.
(Szybko na bok. Mówiąc o wszystkim it pociąga za sobą, widzę, że Właśnie zatwierdziła to amerykańska Izba Reprezentantów, przez ogromną Margines 359-14 (59 nie głosowało), środki na „obronę” w roku budżetowym 2005 o wartości 422 miliardów dolarów. Oczywiście wkrótce Senat zrobi to samo. Co oznacza, że prezydent mógłby mieć te przepisy na swoim biurku, gotowe do podpisania, przed 2 listopada. Goody. Obecnie państwo amerykańskie przewodzi światu w niemal każdej globalnie destrukcyjnej kategorii, jaką można sobie wyobrazić. Ten znajduje się na absolutnym szczycie listy.)
Według Australijska Komisja Wyborcza„s”Wirtualny pokój rozliczeniowy(dostęp w niedzielę rano, 10 października, po mojej stronie International Dateline in the States), po przeliczeniu 80 procent głosów w całym kraju, panująca Koalicja Liberalno-Narodowa Howarda otrzymała 52.6 procent oddanych głosów w porównaniu z 47.4 procent dla kandydata Partii Pracy Marka Lathama. Partia Pracy już przyznała się do wyborów. W wyborach, które rozpoczęły się jako „referendum w sprawie poparcia [Howarda] dla wojny w Iraku pod przewodnictwem Stanów Zjednoczonych, ale zamiast tego skupiły się na podstawowych kwestiach wewnętrznych”, urzędującego prezydenta „do zwycięstwa popchnęła kwitnąca gospodarka Australii – jedna z najsilniejsze na świecie – co zapoczątkowało bezprecedensową erę wzrostu i dobrobytu oraz sześciotygodniową kampanię zastraszania, w ramach której ostrzegano, że historycznie niskie stopy procentowe wzrosną do niebezpiecznego poziomu, jeśli opozycyjna Partia Pracy Marka Lathama zostanie wybrana do rządu”. („Polityka chleba z masłem zmienia sondaż na drogę Howarda”, Porcelana południowa Morning Post, 10 października.)
Zatem teraz moje wątłe nadzieje wydają się jeszcze słabsze niż zaledwie tydzień temu. (Nawet czterdzieści osiem godzin temu!) Jednak to, co uważam za niepokojące w australijskich wyborach, nie polega na tym, co Australijczycy zrobili ze swoim krajem. Ledwie. Poza tym to ich sprawa. Zamiast tego najbardziej niepokojący jest dla mnie wpływ, jaki wynik meczu w Australii może mieć na tę niemal niemożliwą do zdefiniowania zmienną ludzką, znaną jako pęd— do wyborów w USA już za 23 dni i wiele od nich zależy. (Z braku lepszego słowa. I mając na myśli wszystkie rezonanse, jakie to słowo może wywołać. Nie tylko z hazardem i innymi formami spekulacji. Ale także z każdym innym niezwykłym, popularnym złudzeniem, jakie można sobie wyobrazić. Włącznie z szaleństwem tłumów.)
„Australia jest wielkim sojusznikiem w wojnie z terroryzmem” – tak amerykański naczelny bandyta powitał wieści z Australii – „a John Howard jest właściwym człowiekiem, aby przewodzić temu krajowi. Prezydent zawsze będzie współpracował z naszymi przyjaciółmi i sojusznikami. Budujemy silne koalicje.” Podobnie jest w przypadku brytyjskiego premiera, który zapłacił znacznie wyższą cenę za przyłączenie się do wojny z Amerykanami niż kiedykolwiek zrobił to jego odpowiednik po drugiej stronie Atlantyku i wygląda na to, że być może już wiosną przyszłej wiosny stanie przed własnym wyzwaniem wyborczym . („Bush i Blair gratulują Howardowi”, Kanał informacyjny AAP, 10 października.)
Najwyraźniej po zwycięstwie Howarda w Australii amerykański prezydent i jego doradcy podczas kampanii wyczuli pewnego rodzaju zmianę dynamiki na swoją korzyść. Podobnie jak akcje reprezentowane na giełdach w regionie Pacyfiku otwierają dzień handlowy gwałtownie w górę lub gwałtownie w dół, a spekulanci śledzący otwarcia innych głównych giełd spodziewają się dokładnie tego samego momentu, w którym przemierzą świat wraz ze wschodzącym słońcem, przez całą drogę do Londynu i wreszcie do Nowego Jorku.
Chciałbym przytoczyć w tym miejscu ważny sondaż opinii publicznej, który pokazuje, że żadna z tych obaw nie ma podstaw w rzeczywistości. Jednak obecnie sondaże mierzą jedynie „paplaninę”, którą można usłyszeć w dowolnym momencie. I nie mogę nam powiedzieć, co ta paplanina będzie mówić w listopadzie.
Jeden z głowy. Trzy do zrobienia. Blogi ZNet, 8 października 2004
FYA („Dla twoich archiwów”): lista Członkowie 14 amerykańskiej Izby Reprezentantów, którzy właśnie głosowali przeciw WP 4200, ustawa o środkach na obronność na rok 2005. Zauważ, że wszyscy z nich są Demokratami. Jeśli budowa populistycznej, postępowej bazy ma jakąkolwiek nadzieję rozpocząć się jeszcze w czasach amerykańskiej polityki, to musi zacząć się właśnie tutaj, w szeregach Partii Demokratycznej. I szybko. Ani, powiedzmy, za kilkanaście lat. Ponieważ pomimo tego, jak postępowe są idee stojące za obozem Nadera, popularne budowanie baz z pewnością nie będzie stąd.
John Conyers, Jr. (Dem.), Michigan
Michael M. Honda (Dem.), Kalifornia
Jesse Jackson, Jr. (Dem.), Illinois
Dennis J. Kucinich (Dem.), Ohio
Barbara Lee (Dem.), Kalifornia
John Lewis (Dem.), Gruzja
Edward J. Markey (Dem.), Maine
Jim McDermott (Dem.), Waszyngton
Donald M. Payne (Dem.), New Jersey
Janice D. Schakowsky (Dem.), Illinois
Jose E. Serrano (Dem.), Nowy Jork
Fortney Pete Stark (Dem.), Kalifornia
Nydia M. Velázquez (Dem.), Nowy Jork
Lynn G. Woolsey (Dem.), Kalifornia
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna