Niemal za każdym razem, gdy czytam o tzw.Kryzys w Darfurze„…kryzys, który, przynajmniej w opinii Sekretarza Generalnego ONZ, różnych agencji humanitarnych ONZ, takich jak OCHA oraz UNHCRi Centrum Wiadomości ONZ z pewnością poświęcono więcej uwagi niż komukolwiek innemu w 2004 r., a już na pewno w ciągu ostatnich sześciu miesięcy – uderza mnie to, jak źle to wszystko wygląda.
Łazienkaw tym sensie, że elementarne fakty rzadko kiedy pozwalają zrujnować to, co wielu ludziom z Zachodu (i wielu zachodni typy też) jak świetna historia. Kolejna opowieść o dobru i złu. Albo chociaż uda się przeniknąć. Jakby niemożliwe stało się znalezienie stwierdzenia faktu na temat kryzysu bez konieczności przekopywania się przez dziesięć czy 100 wyrazów zaniepokojenia osobami, które na niego reagują. Bez towarzyszącego porządku obrad. Ktoś tak głęboko uwikłany w politykę, interesy i uprzedzenia władz i narodów oddalony o lata świetlne od prawdziwego życia pozostałych, o których mowa, że nawet akt ich fotografowania nie wnosi nic do sztuki, nic do historii i nic do humanitaryzmu – ale bardzo dużo do projektu neokolonialnego. W szczególności jego sprawiedliwość i prawość.
Z drugiej strony: Znakomity komentarz – „Justina Podura”Sudan?” (ZNet, 29 września) Zdecydowanie próba rozsądku po miesiącach histerii. rozsądek ponieważ stanowi próbę zrozumienia sposobu, w jaki wielkie mocarstwa i towarzyszące im organizacje praw człowieka, media informacyjne i obowiązki wobec interwenientów przedstawiały fakty na miejscu w Sudanie – fakty, które już stały się bardzo trudne dawno temu dostrzec, tak głęboko są one ukryte pod wszystkimi egoistycznymi, motywowanymi politycznie sposobami ich wykorzystania.
Teraz. Przyznaję, że ze wszystkich komentarzy, które cytuje Podur, nigdy wcześniej nie widziałem „„ Lansany Gberie ”Kryzys w Darfurze: przypadek testowy interwencji humanitarnej(wrzesień 2004). Jednak patrząc na to teraz, trochę się o to martwię. Jej autorka, Gberie, jest starszym pracownikiem naukowym w Departamencie Zapobiegania Konfliktom, Zarządzania i Rozwiązywania Konfliktów w Uniwersytecie im Międzynarodowe Centrum Szkolenia Misji Pokojowych Kofiego Annana w Ghanie. Oczywiście nigdy tam nie postawiłam stopy. Ale, mówiąc porównywalnie, nie mogę powstrzymać się od zastanawiania, ile zajęć i seminariów w Centrum Annana poświęconych jest zapobieganiu, zarządzaniu i rozwiązywaniu kryzysów, takich jak ten w Sudanie? Ilu z nich zajmuje się zarządzaniem i rozwiązywaniem kryzysów, takich jak ten na okupowanym przez wojsko terytorium Iraku? A ile w ogóle chodzi o rzeczywiste zapobieganie takim kryzysom jak ten w ogóle – ponieważ szczególnie w tym ostatnim przypadku wymagałoby to powiedzenia Amerykanom: „NIE”, a następnie podjęcie działań mających na celu uniemożliwienie im wszczynania nielegalnych wojen? Czy sądzisz, że jest podział na pięćdziesiąt pięćdziesiąt pomiędzy zarządzaniem kryzysami typu sudańskiego i zarządzaniem kryzysami typu okupowanego Iraku? A co powiesz na zapobieganie kryzysom typu sudańskiego i zapobieganie kryzysom typu okupowanego Iraku? Czy ten podział mógłby wynosić 75-25? A co powiesz na 90-10? Sto do zera? No cóż. Wygląda na to, że będę musiał dokończyć studia gdzie indziej.
Co więcej, cytat otwierający, z którego bierze Gberie Odpowiedzialność za ochronę (2001) jest dość odkrywczy (podobnie jak fakt, że w ogóle wziąłby pod uwagę ten dokument):
Suwerenność państwa oznacza odpowiedzialność, a główna odpowiedzialność za ochronę obywateli spoczywa na samym państwie. Jeżeli ludność doznaje poważnej krzywdy w wyniku wojny wewnętrznej, powstania, represji lub upadku państwa, a dane państwo nie chce lub nie może jej powstrzymać lub zapobiec, zasada nieinterwencji ustępuje międzynarodowej odpowiedzialności za ochronę .
Moim zdaniem jest to dość samooskarżające coś. Nawet jego sformułowanie: The międzynarodowa odpowiedzialność za ochronę. Zwróć także uwagę na źródło tego cytatu: The Międzynarodowa Komisja ds. Interwencji i Suwerenności Państwa. Gberiego”Kryzys w Darfurze: przypadek testowy interwencji humanitarnej” nie zaczyna się zbyt dobrze.
W swoim artykule w ZNet Podur bardzo zwięźle określa ogólną „formułę” tej neokolonialnej mentalności (tutaj w odniesieniu do Haiti na początku tego roku, ale jeśli chodzi o Amerykanów, tak powszechnej jak słońce, księżyc i gwiazdy):
[Po pierwsze] pomóż państwu „upaść”, odmawiając mu pomocy, stosując okrutne sankcje i warunki oraz uzbrajając paramilitarnych zabójców, aby najechali i wymordowali drogę do stolicy. Następnie nazwijcie to „państwem upadłym”, usuńcie jego przywódców i zajmijcie to miejsce. Jakiekolwiek okrucieństwa, które mają miejsce w odpowiedzi na zachodnią okupację, mogą zostać wykorzystane jako dowód na potrzebę większej okupacji i interwencji.
Ale z jednym ważnym dodatkiem: pomóżcie państwu zakończyć się na straży „państwa upadłego”, pomagając grupom zbrojnym, które je zakłócają, a następnie uniemożliwiając pomyślne rozwiązanie konfliktu w drodze negocjacji.
(Szybko na bok. Jak dobrze pamiętam, jak Amerykanie kierowali serbską prowincję Kosowo w tym kierunku w 1998 i na początku 1999 r. A jeśli chodzi o różne siły rebeliantów kto wie, kto dziś działa w zachodnim i południowym Sudanie? Jest to linia dociekań, którą należy realizować z większą czujnością. Pamiętam także wkład Kanadyjki Louise Arbour, ówczesnej naczelnej prokurator Międzynarodowego Trybunału Karnego dla byłej Jugosławii, która zawsze podążała śladami NATO w sprawie kryzysu w Kosowie, zawsze wykorzystując swoje biuro do potępiania serbskich urzędników – a następnie oskarżając imnawet gdy bomby NATO spadały na Serbię! Tak się składa, że ta sama Louise Arbor jest Wysokim Komisarzem ONZ ds. Praw Człowieka i właśnie wróciła z oficjalnej wizyty w Sudanie (w towarzystwie specjalnego doradcy Sekretarza Generalnego ds. zapobiegania ludobójstwu Juana Méndeza – jeden z najbardziej zabawnych postów w ONZ), aby powiedzieć Radzie Bezpieczeństwa, że wysiedleńcy z Sudanu „wyrazili swoją wiarę i całkowitą zależność od społeczności międzynarodowej w zakresie ochrony – na tym według nich leży ich bezpieczeństwo”. („Urzędnicy ONZ ds. praw człowieka mówią Radzie Bezpieczeństwa, że w Sudanie potrzebna jest międzynarodowa policja”, Centrum informacyjne ONZ, 30 września)
Nadal. Wracając teraz do pozostałych źródeł Gberiego, one również są dość obciążające. Należą do nich (między innymi – jestem tu trochę wybiórczy):
* Johna Ryle'a w sierpniu 12 New York Review of Books
* Międzynarodowa grupa kryzysowa, którego „Ostateczny termin w Darfurze” stanowi poważny, prowokacyjny strajk przeciwko rządowi w Chartumie i jest rzadkością nawet w przypadku najbardziej wojowniczych nie-organizacje pozarządowe
* Republikanin z Tennessee senatora Billa Frista
*amerykański— Mam na myśli Samanthę — Power, piszącą w swojej nagrodzonej Nagrodą Pulitzera książce, której podtytuł jest niczym innym jak Ameryka w epoce ludobójstwa (O kim nie przegapcie „Edwarda S. Hermana”Pocisk manewrujący w lewo (część 5)”, ZNet, 18 maja 2004 r.)
* amerykański sekretarz stanu Colin Powell, który w zeszłym miesiącu podniósł poprzeczkę, kiedy oficjalnie użył tzw "G'-słowo po raz pierwszy (jego szef też to zrobił)
*głos redakcji Washington Post, w którym stwierdza się, że „niewłaściwe byłoby pozwalanie na dalsze zbrodnie przeciwko ludzkości z szacunku dla zasady suwerenności”, a następnie dodał, że „Zachód ma siłę, aby wygrać tę dyskusję z Sudanem” – na wypadek, gdyby niektórzy koledzy z Centrum Annana miało jakieś śmieszne pomysły na temat właściwego kierunku, w którym należy przyłożyć mięsień, gdy zasada suwerenności nie stoi już na przeszkodzie wielkim mocarstwom
* Johna Prendergasta Międzynarodowej Grupy Kryzysowej oraz a współautor z Samanthą: „Czy kiedykolwiek zostałeś poddany czystce etnicznej?” – Moc wczesnego wezwania do twardości wobec rządu w Chartumie, pomijając suwerenność i inne bariery
* Human Rights Watch, którego crack zespół badaczy był w stanie odkryć dokumenty łącząc rzekomo rząd w Chartumie z siłami Janjaweed w zachodnich stanach (zastanawiam się, czy te dokumenty zostały kiedykolwiek poddane testowi Dana Raczej?), ale wydaje się, że nigdy nie udało się znaleźć ani jednego badacza wystarczająco bystrego, aby zrobił coś więcej niż pobocznie lub przypadkowo powiązać rząd w Waszyngtonie ze śmiercią spowodowaną seryjnymi wojnami, które wszczynał przez lata – na przykład Kosowo, Afganistan, a obecnie Irak, żeby wymienić trzy
* Anthony Lake, były doradca Białego Domu ds. bezpieczeństwa narodowego i a współautor z wszechobecnym Johnem Prendergastem z ICG w jednym z wcześniejszych zastosowań „G„-słowo w literaturze głównego nurtu
* apokryficznie brzmiąca saga o Czarna książka ( 'al kitab al aswad")
*głos redakcji Londyn Ekonomista, w którym zauważono, że „interwencja zbrojna w Darfurze może – ale nie musi – złamać prawo”, ale następnie zadał bezcenne pytanie: „I co z tego?”
* Thomas Weiss, pisząc w czasopiśmie akademickim Dialog bezpieczeństwa, argumentując, że przy dominującej potędze amerykańskiej we współczesnym świecie (choć określenie Weissa jest „jednobiegunowe”) wojny humanitarne powinny pozostać „ważną opcją polityczną” (oczywiście dla Amerykanów) i że nie tylko czy opór Trzeciego Świata i państw niezaangażowanych wobec wojen humanitarnych jest niewłaściwie umiejscowiony, ale prawdziwym problemem jest „zbyt mała interwencja humanitarna, nie za duża”
Wraz z różnymi nawoływaniami do wyższości Zachodu i przebijania prawa międzynarodowego oraz wykorzenienia tej zgubnej suwerenności. Ale każde ostatnie zdanie nawiązuje do ogólnego tematu Obowiązek wielkich mocarstw za ochronę – nie suwerennych państw przed ingerencją Stanów Zjednoczonych i inwazjami wojskowymi, nie trzeba dodawać – ale narodów innych suwerennych państw przed ich własnymi władcami. (Musiałem przespać te konkretne zajęcia w Centrum.)
(Kolejny szybki bok. To cholerna szkoda Aleksa de Waalaw porządku London Review of Books komentarz na temat kryzysu w Darfurze, inteligentny opr Ramesh Thakur (który sam podpisuje się pod dużą częścią tej retoryki „obowiązku ochrony”, proszę zwrócić uwagę), oraz bardzo trafny krytyczny komentarz autorstwa Johna Laughlanda, trzeba było przeciągnąć przez ten sam błoto odniesień, co wszystkie wyżej wymienione. Ale takie jest życie w Centrum.)
Co rząd amerykański, niektóre z bardziej znanych nie-organizacje pozarządowe, takie jak Human Rights Watch i International Crisis Group, siostra Brygady Praw Człowieka (obecnie awansowany na feldmarszałka w wojnie z ludobójstwem, według plotek) Samantha Poweri, co nie mniej ważne, ogromny rozgłos i aparat załamywania rąk, jaki wywołał Sekretarz Generalny ONZ ma do dyspozycji („Kryzys w Darfurze” to kampania PR nr 2004 jego biura w XNUMX roku – Bóg jeden wie, że znalezienie sposobów na powstrzymanie amerykańskiej potęgi nie oznacza: żadnego kryzysu ale te, które można bezpośrednio przypisać Amerykanom) zrobiły z „Kryzysem w Darfurze”, jest przedstawienie go jako poligonu doświadczalnego dla wszystkich tych zasad. I założę się, że nadchodzący raport Sekretarza Generalnego będzie tzw Panel wysokiego szczebla ds. zagrożeń, wyzwań i zmian jako model, lepszy lub gorszy, który należy wdrożyć w przyszłości, wyróżnia „kryzys w Darfurze” i reakcję „wspólnoty międzynarodowej” na niego w 2004 r. Co najwyżej rzucając okiem na problemy związane z agresywnymi wojnami Super Rogue i ekspansją militarną na całym świecie.
(Trzeci szybko na bok. Jeszcze pod koniec 2003 roku wyglądało na to, że następną główną przyczyną Samanthy Power będzie „upadłość” stanu Zimbabwe Roberta Mugabe. (Widzieć "Jak zabić kraj.”) Ale potem, równie nagle, przeniosła swoją uwagę na Sudan, gdy dowiedziała się – lub po prostu została o tym poinformowana – o zamiarze American Power wpłynięcia na kwestię Sudanu, ludobójstwo temat i w ogóle na pierwsze strony „wspólnoty międzynarodowej” i odkryłem całkowicie darmowy powód, dla którego krucjatę i sprawić, że Afrykanie poczują się bezpieczniej.)
Ostatni punkt. Czytając bardziej stricte humanitarną literaturę, jaka jest w obiegu w Sudanie (na przykład najnowszą „Pozostałe wymagania humanitarne dla Sudanu Do 31 grudnia 2004 r”, UNOCHA, 25 sierpnia), uderza mnie, jak duża część prezentacji faktów jest normalna (tj. kontrola zachodniego bagażu politycznego i moralnego, który znajdujemy w literaturze ideologicznej) w przypadku jakichkolwiek słabo rozwiniętych, niezwykle biedny, rozdarty kryzysem region obejmujący ogromne połacie Afryki, rozciągający się z zachodu na wschód, od wybrzeża Atlantyku po wschodnie wybrzeże, na obszarach (mniej więcej) 10–20 stopni szerokości geograficznej północnej, obejmujący cały Sudan.
Nie mogę też powstrzymać się od zastanawiania, w jakim stopniu komentarze na temat „kryzysu w Darfurze” wynikają z faktu, że piszący o nim obcokrajowcy są zszokowani, gdy dowiadują się, że na przykład zachodnie stany Sudanu i otaczający je region są nie tak wyrozumiałe pod względem materialnym jak ulice Waszyngtonu, Nowego Jorku, Bostonu, Cambridge, Paryża, Brukseli i Tokio? To znaczy, kiedy ostatni raz którekolwiek z tych bogatych ośrodków metropolitalnych musiało stawić czoła problemom głód, susza, pustynnienie, pandemiczny, A nawet szarańcza?
Mój Boże. Amerykanie tracą kontrolę nad swoimi wnętrznościami, gdy rosną ceny benzyny. Ale w Sudanie to wszystko jest prawdą ludobójstwo. Prawidłowy?
Bardzo ciekawe użycie tego obecnie niesławnego słowa. Przyjrzyjmy się, jak to wszystko się rozegrało, w bardzo ważnym raporcie dotyczącym postaw w polityce międzynarodowej, opublikowanym pod koniec lipca, Amerykanie o kryzysie w Sudanie. (Steven Kull i wsp., 20 lipca, a także „7 na 10 Amerykanów twierdzi, że w Sudanie należy zapobiegać ludobójstwu”, komunikat prasowy dołączony do pełnego raportu.)
Odczytuję, że wyniki tego badania PIPA odzwierciedlają – a nie amerykańskie podejście do rzeczywistej sytuacji w Sudanie (którą, obawiam się, obecnie może odkryć jedynie znaczna praca intelektualna i krytyczna, jako że faktyczny kryzys został całkowicie zastąpiony przez „kryzys w Darfurze”) – ale przytłaczający sukces kampanii propagandowej, która od mniej więcej kwietnia tego roku wykorzystywała rzeczywistą sytuację w terenie do celów Wielkiego Mocarstwa. (Prawdopodobnie wcześniej. Może już jesienią ubiegłego roku.)
Nadal is właściwie to wykorzystuje. I już październik.
"Sudan?Justin Podur, ZNet, 29 września 2004
Kryzys w Darfurze (też), Justin Podur, ZNet Blogs, 1 października 2004Kryzys w Darfurze – nie wspominając o lewicy (ponownie), ZNet Blogs (stare), 30 lipca 2004
Pieśń pozostaje ta sama, Blogi ZNet, 3 września 2004
Wojna z ludobójstwem, Wrzesień 11, 2004
Wielki Biały Wojownik, Blogi ZNet, 14 września 2004
FYA („Dla twoich archiwów”): Dochodzenie, które zdecydowanie należy wszcząć i prowadzić z najwyższą czujnością.
Reuters
Sudan twierdzi, że amerykańscy zbrojni rebelianci w Darfurze – gazeta egipska
30 września, godz. 5:45 czasu wschodniego
KAIR (Reuters) – Stany Zjednoczone pomogły w szkoleniu i uzbrojeniu rebeliantów z zachodniego Sudanu, którzy w zeszłym roku powstali przeciwko rządowi Sudanu, oznajmił prezydent Sudanu Omar Hassan al-Bashir w uwagach opublikowanych w czwartek. „Kto za tym stoi, jeśli nie Stany Zjednoczone… Zabrali rebeliantów do Erytrei, zorganizowali dla nich obozy szkoleniowe, wydali na nich pieniądze, uzbroili ich i dali im telefony komórkowe Thuraya, dzięki którym mogli rozmawiać z dowolnym miejscem na świecie” – Bashir powiedział egipskiemu dziennikowi Al-Ahram zapytany o zaangażowanie obcych mocarstw w Darfurze.
Ambasada USA w Chartumie odmówiła komentarza w sprawie doniesień.
Rząd sudański w przeszłości oskarżał Erytreę o uzbrajanie rebeliantów w Darfurze, którzy rozpoczęli bunt przeciwko Chartumowi w lutym 2003 r., po latach starć na niskim szczeblu między arabskimi nomadami a niearabskimi rolnikami w związku z skąpymi zasobami.
Bashir powiedział, że konflikt miał kilka przyczyn, takich jak spory plemienne i inne czynniki lokalne.
Stany Zjednoczone określiły przemoc podczas ludobójstwa w Darfurze, obarczając odpowiedzialnością rząd sudański i arabską bojówkę Janjaweed, o której uzbrojenie oskarża się Chartum.
Chartum odrzucił oskarżenia o ludobójstwo i twierdzi, że nie wspiera Dżanjaweedów, nazywając ich wyjętymi spod prawa.
Sudańscy urzędnicy powiedzieli już wcześniej, że Stany Zjednoczone wykorzystały kryzys w Darfurze do realizacji własnego programu politycznego w regionie oraz do eksploatacji krajowej ropy i innych zasobów. Sudan wydobywa dziennie do 320,000 XNUMX baryłek ropy.
„Ziemię wykorzystywano w Erytrei, ale za szkolenie, wydatki i planowanie płaciły obce mocarstwa, na czele ze Stanami Zjednoczonymi, reprezentowanymi w swoich agencjach” – Bashir powiedział półoficjalnemu dziennikowi egipskiemu w wywiadzie w Chartumie .
Powiedział, że zachęty pochodzą od amerykańskich grup nacisku, takich jak prawicowi chrześcijanie. Bashir powiedział, że ma dowody i dokumenty na poparcie swoich zarzutów, ale nie podał szczegółów.
„Istnieje wiele sposobów, aby rozwiązać ten problem i są one znane na całym świecie, ale ci, którzy podpalili ogień, nie chcą go ugasić” – powiedział.
Rada Bezpieczeństwa ONZ zagroziła Sudanowi możliwymi sankcjami, jeśli nie uda mu się powstrzymać przemocy w Darfurze. Zawieszenie broni między rządem a rebeliantami uzgodnione w kwietniu w Czadzie okazało się niepewne.
Agence France Presse — język angielski
30 września 2004, czwartek, 11:11 GMT
NAGŁÓWEK: Sudański Beshir oskarża USA o wspieranie rebeliantów w Darfurze „aż do rękojeści”
DATA: KAIR, 30 września
Prezydent Sudanu Omar el-Beshir oskarżył Stany Zjednoczone o wspieranie rebeliantów „do szpiku kości” w rozdartym wojną regionie Darfur i stwierdził, że kryzys w tym kraju został rozdmuchany do nieproporcjonalnych rozmiarów.
Jego uwagi wygłoszone w czwartkowym wywiadzie dla egipskiej gazety rządowej „Al-Ahram” pojawiły się w związku z utrzymującą się przemocą w regionie, a jeden z jego ministrów ostro skrytykował szefa agencji ONZ ds. uchodźców za wtrącanie się w sudańską politykę.
„Muszę jeszcze raz podkreślić, że Stany Zjednoczone całkowicie wspierają rebeliantów w Darfurze i (podkreślają) swój nacisk na Radę Bezpieczeństwa (ONZ)”, aby narzuciła Sudanowi rozwiązania, powiedział Beshir.
Dodał, że kryzys w Darfurze, gdzie w konflikcie, który wybuchł w lutym ubiegłego roku, zostało przesiedlonych około 1.4 miliona ludzi, a szacunkowo 50,000 XNUMX zginęło, „nabrał wymiarów znacznie większych, niż jest w rzeczywistości”.
Twierdząc, że Sudan „zachowuje się jak należy”, Beshir powiedział, że w kraju „nie będzie odwrotu od pokoju, demokracji i pluralizmu politycznego”.
Stany Zjednoczone oświadczyły, że w Sudanie trwa ludobójstwo i naciskają na Radę Bezpieczeństwa, aby podjęła zdecydowane działania przeciwko Chartumowi.
Sudan zaprzecza oskarżeniom o ludobójstwo, ale niechętnie przyjął żądania Rady, która w rezolucji z tego miesiąca wezwała Chartum do powstrzymania milicji oraz zapewnienia bezpieczeństwa i dystrybucji pomocy, aby umożliwić wysiedleńcom powrót do domów.
Tymczasem rząd Sudanu ponownie zaprzeczył, jakoby przyznał autonomię jakiemukolwiek państwu w północnym Sudanie, jak podaje doniesienie prasowe.
Policja podała, że wojska rządowe odparły atak rebeliantów w stanie Darfur Południowy po zabiciu trzech rebeliantów i przejęciu licznych sztuk broni.
Minister rolnictwa Majzub al-Khalifa Ahmed, sekretarz polityczny rządzącego Kongresu Narodowego, został zacytowany przez niezależny dziennik Akhbar Al-Youm, jak powiedział, że rząd nie planuje przyznania Darfurowi samorządności i „nie mówi w tej chwili o autonomię dla dowolnego regionu na północy.”
Rząd odrzucił wcześniej propozycję przyznania autonomii Górom Nuba w południowym Kordofanie i południowych stanach Nilu Błękitnego, twierdząc, że istniejące umowy przyznają obu terytoriam „większą jurysdykcję w zakresie dysponowania zasobami finansowymi i ustaleń rozwojowych”.
„Z tych jurysdykcji mogą teraz korzystać wszystkie państwa Sudanu” – powiedział Ahmed.
Ahmed ostro skrytykował także Wysokiego Komisarza ONZ ds. Uchodźców Ruuda Lubbersa, który przebywał niedawno w Sudanie, określając go jako „niewykwalifikowanego do zajmowania się kwestiami politycznymi”.
Lubbers „przekroczył swoje ograniczenia w Sudanie” – stwierdził, dodając, że UNHCR ogranicza się do zaspokajania potrzeb sudańskich uchodźców w Czadzie i ich dobrowolnej repatriacji, „a nie mówienia o wewnętrznych kwestiach politycznych”.
Ahmed powiedział, że niedawne oświadczenie ministra spraw zagranicznych Mustafy Ismaila zostało „błędnie zinterpretowane” i wyglądało na zamiar rządu dotyczący przyznania Darfurowi i innym państwom samorządności. Zamiast tego Ismail mówił o „wzmocnieniu rządów federalnych”.
Nie wyjaśnił, co ma na myśli.
Tymczasem siły rebeliantów z Darfuru zaatakowały w poniedziałek wioskę Menwachi w Darfurze Południowym – podała policja.
„Nasze siły stawiły czoła napastnikom i odepchnęły ich po zabiciu trzech z nich i przejęciu licznych rodzajów broni różnego rodzaju, podczas gdy nasze siły nie poniosły żadnych strat” – czytamy w oświadczeniu.
Oznacza to, że 167 rebeliantów naruszyło zawieszenie broni z 8 kwietnia.
Rozlew krwi rozpoczął się w lutym 2003 r., kiedy rebelianci powstali przeciwko Chartumowi, żądając położenia kresu rzekomej marginalizacji ich regionu – zamieszkanego głównie przez Czarnych i należącego do najbiedniejszych w Sudanie.
Rząd miał dać arabskim bojówkom znanym jako Dżanjaweed swobodę rozprawienia się z rebeliantami i ich zwolennikami. Janjaweedowie są oskarżeni o morderstwo, gwałt i tortury.
Deutsche Presse-Agentur
30 września 2004, czwartek
HEADLINE: Prezydent Sudanu obwinia USA za konflikt w Darfurze
DATA: Kair
Jak podała w czwartek egipska gazeta al-Ahram, prezydent Sudanu Omar Beshir oskarżył Stany Zjednoczone o sprowokowanie krwawego konfliktu w niespokojnym regionie Darfur w kraju. „Oni (USA) sprowadzili rebeliantów do Erytrei i zbudowali dla nich wojskowe obozy szkoleniowe” – powiedział Beshir w wywiadzie dla gazety. Beshir twierdził, że rząd Erytrei jedynie udostępnił teren pod obozy. Szkolenia i finansowanie pochodziły od „obcych mocarstw, zwłaszcza Stanów Zjednoczonych”. Chartum utrzymuje niezbyt przyjacielskie stosunki z rządem w Asmarze, na którego czele stoi Isaias Afewerki, który twierdzi, że jego reżim wspiera kilka grup rebeliantów w Sudanie. Rada Bezpieczeństwa ONZ przyjęła 18 września amerykański projekt rezolucji, w której obarcza się rządem Sudanu odpowiedzialnością za trwającą wojnę w Darfurze, grożąc sankcjami, jeśli Chartum nie podejmie działań mających na celu zakończenie konfliktu. ONZ, USA i organizacje praw człowieka oskarżyły Chartum o szkolenie i uzbrojenie arabskich bojówek znanych jako Dżandżawid, które oskarża się o poważne naruszenia praw człowieka, gwałty i zabójstwa w Darfurze. Chartum zaprzeczył oskarżeniom.
Xinhua
30 września 2004 czwartek, godz
NAGŁÓWEK: Prezydent Sudanu oskarża USA o uzbrajanie rebeliantów w Darfurze, XINHUA
KAIR, 30 września (Xinhua) — Prezydent Sudanu Omar el-Bashir oskarżył Stany Zjednoczone o szkolenie i uzbrajanie rebeliantów w zachodnim regionie Darfuru, podała w czwartek egipska gazeta Al-Ahram.
„Kto za tym stoi, jeśli nie Stany Zjednoczone… Zabrali rebeliantów do Erytrei, założyli dla nich obozy szkoleniowe, wydali na nich pieniądze i (i) uzbroili ich” – dziennik cytuje wypowiedź al-Baszira w wywiadzie.
Prezydent oskarżył niektóre zagraniczne mocarstwa o podżeganie do buntu w Darfurze i czerpanie korzyści z wydarzeń w Darfurze, dodał, że niektórzy ludzie starali się przekształcić konflikt różnych plemion w Darfurze w bunt przeciwko rządowi Sudanu.
Chartum w przeszłości oskarżał Erytreę o uzbrajanie rebeliantów z Darfuru, którzy mają biura w Erytrei.
Sponsorowane przez Unię Afrykańską rozmowy pokojowe między rządem Sudanu a dwiema głównymi grupami rebeliantów w Darfurze w stolicy Nigerii, Abudży, zostały zerwane na początku tego miesiąca w wyniku braku porozumienia w sprawie ustaleń dotyczących bezpieczeństwa.
Starcia wybuchły w lutym 2003 r., kiedy rebelianci w Darfurze powstali przeciwko rządowi centralnemu w proteście przeciwko zaniedbaniom.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna