Bagdad, Irak — Aadhamiyah. Meczet Abu Hanifa, zbudowany wokół grobowca założyciela głównego nurtu szkoły islamistycznego prawoznawstwa Hanafi, stoi od 1250 lat w dzielnicy Aadhamiya w Bagdadzie. Kiedy Hulagu splądrował Bagdad w 1257 r., użył go do stajni dla swoich koni, ale poza tym uniknął upokorzeń ze strony wielu najeźdźców i obcych władców, którym Bagdad był poddany. Jest to najważniejszy (choć nie największy) meczet sunnicki w Bagdadzie i miejsce pielgrzymek muzułmanów z całego świata.
Kiedy rozpoczęło się oblężenie Faludży i w meczetach ogłoszono apel o datki w postaci żywności, lekarstw, rzeczy osobistych, krwi i pieniędzy (wcześniejszy artykuł, który pisałem na temat tej akcji, jest dostępny pod adresem http://www.empirenotes.org/index.html 07apr043), było rzeczą naturalną, że epicentrum wysiłku był meczet Abu Hanifa.
Później, gdy Faludża została zbombardowana i nastąpił masowy exodus uchodźców, operację zapewnienia im zakwaterowania u ludzi w Aadhamiyah ponownie koordynował Abu Hanifa.
Było więc rzeczą naturalną, że wojsko amerykańskie, podejrzliwe, że do Faludży przemycane są zaopatrzenie wojskowe i że mudżahedini jadą w obie strony tam i z powrotem, dokona nalotu na meczet.
Issam Rashid, szef ochrony meczetu, opowiedział nam tę historię. W niedzielę o 3:30 rano 100 żołnierzy amerykańskich wtargnęło do meczetu w poszukiwaniu broni i bojowników ruchu oporu. Rozpoczęli nalot w sposób, w jaki praktycznie zawsze to robią — rozwalając bramy czołgami, a następnie wjeżdżając do środka Hummerami. Humery podjechały i zniszczyły część składowanej pomocy humanitarnej (większość towarów została już wysłana do Faludży — ponad 200 ton – ale pozostała ilość była znaczna). Więcej zostało zniszczonych, gdy żołnierze rozrywali worki w poszukiwaniu karabinów. Rashid oszacował, że zniszczeniu uległo może trzy tony zapasów. Na własne oczy widzieliśmy część pozostałości, rozerwane i porozrzucane worki z fasolą.
Meczet był pełen ludzi, w tym 90 osób z Kirkuku z Czerwonym Półksiężycem, organizujących dalszą pomoc dla Faludży. Wszystkich powalono na podłogę, z pistoletami przyłożonymi do tyłu głowy. Inna osoba związana z meczetem, pan Alber, który mówi bardzo dobrze po angielsku, opowiedział nam, że wielokrotnie powtarzał: „Proszę, nie wyważajcie drzwi. Proszę nie rozbijać okien. Możemy Ci pomóc. Możemy poprosić opiekunów o otwarcie drzwi. (Swoją drogą Alber był więziony przez Saddama za prowadzenie piekarni. Jak mówił: „W ramach embarga można było jeść mąkę, można było jeść cukier, można było jeść jajka, wszystko osobno. Ale zmieszajcie je razem i upieczcie”. i szkodziłeś gospodarce, podnosząc cenę cukru, za co groziło ci 15 lat więzienia.)
Amerykanie nie chcieli słuchać próśb Albera. Obeszliśmy cały meczet i przyległą medresę, Imam Aadham Islamic College. Widzieliśmy dziesiątki wyłamanych drzwi, wybitych okien, rozerwanych sufitów i dziur po kulach w ścianach i sufitach. Sposób, w jaki żołnierze szukali nielegalnej broni w suficie, polegał najpierw na spryskaniu sufitu ogniem z broni palnej, a następnie wyłamaniu panelu i wejściu na górę i przeszukaniu.
Poszli nawet i przejrzeli arkusze egzaminacyjne uczniów. Słaby, utykający starzec będący „strażnikiem” meczetu (właściwie biedny człowiek z dużą rodziną, któremu imam meczetu zapewnił mieszkanie) został uderzony kolbą karabinu w głowę, a następnie kopnięty, gdy był na dole — a wszystko dlatego, że trochę wolno otwierał drzwi. Mówi, że nigdy nie nosi broni — w całym meczecie znajdują się tylko trzy kałasznikowy, dla bezpieczeństwa, trzymane w pokoju imama (żołnierze skonfiskowali amunicję podczas nalotu). I oczywiście weszli do meczetu w butach.
Amerykańscy dowódcy powiedzą, że był to niezbędny środek ostrożności, aby upewnić się, że żadne towary wojskowe nie przedostały się do Faludży i że było to legalne w świetle prawa wojennego. Ale meczet Abu Hanifa nie był zaangażowany w żadną nielegalną działalność, nic nie znaleziono. Żołnierze nie zawracali sobie głowy pytaniami. Nie poszli do Imama i nie sprawdzili, czy uda im się znaleźć meczet. A po roku stacjonowania w Aadhamiyah nie znali ludzi na tyle dobrze, by wiedzieć, że nic nie będzie – mimo że wielokrotnie powtarzano im, że ruch oporu w tym rejonie nigdy nie strzelał z okolic meczetu, ponieważ obawiali się ściągając ogień zwrotny, który uderzył w meczet.
Można się domyślić, ile serc i umysłów podbiła ta niewielka operacja – był to trzeci napad na meczet od wojny.
Meczet Abu Hanifa ma wieżę, która jest w rekonstrukcji. Został zniszczony podczas ataku amerykańskiego w czasie wojny i dopiero teraz, rok później, jest ukończony. Rashid powiedział mi dlaczego. Powiedział: „Po wojnie przyjechali Amerykanie i zaproponowali pieniądze na odbudowę wieży. Powiedzieliśmy im, że nie. Za własne pieniądze odbudujemy wieżę. Nie weźmiemy od Ciebie żadnych pieniędzy. Nie można po prostu niszczyć rzeczy, a potem zyskać naszą dobrą wolę, spłacając nas. To nie jest gra.
Kiedy zapytałem Rashida, czy możemy użyć jego pełnego imienia i nazwiska, odpowiedział: „Dlaczego nie?” Jest to odpowiedź, którą obecnie otrzymujemy coraz częściej od ludzi, którzy baliby się, ale stracili strach w gniewie. Godność to jedna z niewielu rzeczy, których w Iraku nie brakuje.
Rahul Mahajan jest wydawcą bloga „Empire Notes” — http://www.empirenotes.org. Niedawno był w Faludży, a obecnie pisze i bloguje z Bagdadu. Jego najnowsza książka to „Full Spectrum Dominance: US Power in Iraq and Beyond”. Można się z nim skontaktować pod adresem [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna