„Komisja ds. zdolności wywiadowczych Stanów Zjednoczonych w zakresie broni masowego rażenia” całkiem dobrze wykonała to, do czego została powołana. Niestety utworzono go, aby zapewnić polityczną przykrywkę administracji Busha w środku skandalu, który przyćmiewa Watergate, Iran-contra, a nawet Lewinsky-gate, ale w przeciwieństwie do tych wydarzeń nie doprowadził do żadnego szczegółowego śledztwa , minimalne relacje telewizyjne i prawie żadnych wezwań do wystąpienia odpowiedzialnych za nie głów.
Przypomnijmy sobie koniec stycznia 2004 roku i wstępny raport Iraq Survey Group, z którego wynikało, że w Iraku nie znaleziono żadnej broni masowego rażenia. Nałożyło się to na rosnącą wówczas falę rewelacji, jakoby administracja Busha wielokrotnie i celowo oszukiwała amerykańską opinię publiczną – i próbowała oszukać świat – w sprawie rzekomo posiadanych dowodów dotyczących irackiej broni masowego rażenia.
Po wojnie te rewelacje zaczęły się od relacji Josepha Wilsona, że działając w imieniu administracji Busha, obalił twierdzenia, że Irak kupuje uran od Nigru. Zawierało ono przeprosiny rządu brytyjskiego za „podejrzaną dokumentację”, w której splagiatował informacje z pracy absolwenta sprzed 12 lat i podał je jako aktualne informacje wywiadowcze, a także ujawnienie twierdzenia Tony’ego Blaira, że Irak mógłby rozmieścić swoje nieistniejące środki chemiczne i broń biologiczną w 45 minut, na podstawie pojedynczego niepotwierdzonego oświadczenia niegodnego zaufania dezertera. Obejmowało ono obszerne sprawozdanie opublikowane w „Washington Post” wykazujące, że Irak nie wykorzystywał i nie mógł wykorzystywać swoich słynnych rur aluminiowych do wzbogacania uranu. Zawierało także kompleksowe obalenie w Associated Press praktycznie każdego elementu prezentacji Colina Powella dla Rady Bezpieczeństwa ONZ z 5 lutego 2003 roku. Zawierał nawet opis roli Cheneya, Rumsfelda i ich Biura Planów Specjalnych w wywieraniu nacisku na CIA, zniekształcaniu jej wniosków, a nawet odkładaniu ich na bok w celu stworzenia najpilniejszego i przekonującego uzasadnienia wojny.
Fala ta, a także fala politycznego niezadowolenia z administracji Busha, osiągnęła szczyt, gdy ukazał się raport Davida Kaya. Jednak w ciągu kilku dni od jego wydania administracja, z pomocą prominentnych Demokratów, takich jak Jane Harman z Komisji Wywiadu Izby Reprezentantów, już zmieniła kwestię z oszustw administracji na coś, co nazywa się „awariami wywiadowczymi”, przenosząc winę z koterii czołowych urzędników urzędnicy, którzy okłamali nas w sprawie wojny z agencjami wywiadowczymi, byli pod presją, aby wymyślić te kłamstwa. Utworzenie tej komisji było ostatnim krokiem w tym procesie i pomogło zapobiec wszelkim szansom na poważne śledztwo w sprawie tych kłamstw.
Zamiast postępowania w sprawie impeachmentu Busha byliśmy świadkami bardzo zręcznego biurokratycznego manewru, który upiekła dwie pieczenie na jednym ogniu – odwrócenie uwagi, a także atak na CIA, postrzeganą jako instytucjonalna przeszkoda w realizacji neokonserwatywnego programu polityki zagranicznej Cheneya-Rumsfelda . Kontrola przeprowadzona przez CIA ma charakter pragmatyczny, a nie moralny, ale gdyby była przestrzegana, mogłaby uchronić administrację od kłopotliwych przygód, takich jak wsparcie dla próby wojskowego zamachu stanu w Wenezueli, a być może nawet przed ponad dwuletnią okupacją Iraku.
Chociaż komisji nie powierzono konkretnego zadania rozpatrywania wykorzystania przez administrację danych wywiadowczych, to jednak zrobiła wszystko, co w jej mocy, aby wyrazić opinię, że naciski polityczne ze strony administracji nie odegrały żadnej roli w „niepowodzeniach wywiadu”, ponieważ „analitycy, którzy zajmowali się kwestiami irackiej broni, powszechnie zgodzili się, że w żadnym przypadku presja polityczna nie spowodowała wypaczenia lub zmiany któregokolwiek z ich ocen analitycznych”. Oczywiście takie przyznanie się nie tylko byłoby równoznaczne ze stwierdzeniem, że nie wykonano należycie swojej pracy, ale w obecnych czasach analitycy wywiadu politycznego musieli wiedzieć, że za takie twierdzenie zostaną ukarani.
Podobnie komisja zastrzega sobie szczególnie ostrą krytykę sposobu przygotowania „Daily Brief” Prezydenta, określając je jako „bardziej alarmistyczne i mniej zawierające niuanse” niż dłuższe raporty, takie jak słynne błędne szacunki wywiadu narodowego z października 2002 r. (intensywnie przepracowywane przez Biuro Planów Specjalnych). ). Ich „przykuwające uwagę nagłówki i powtarzalność w bębnie” rzekomo wywołały u urzędników najwyższego szczebla wrażenie, że dramatyczne twierdzenia były znacznie lepiej udokumentowane i lepiej udokumentowane, niż było to w rzeczywistości.
Komisja wyraźnie próbuje zasugerować, że jakiś rodzaj siania paniki ze strony społeczności wywiadowczej pchnął administrację do wojny. A jednak nie ma wzmianki o innym „przykuwającym uwagę nagłówku” z WPB z 6 sierpnia 2001 r. – „Bin Laden zdecydowany zaatakować w USA”. Dla niewtajemniczonych może się to wydawać niepokojące, jednak nie przykuło to wystarczającej uwagi, aby Bush skrócił swoje wakacje w Crawford lub sprowadził z powrotem innych czołowych urzędników do Waszyngtonu. Trudno uniknąć wniosku, że administrację „zaniepokoiły” twierdzenia wspierające jej wcześniejsze plany, takie jak inwazja na Irak, ale nie mogły przejmować się twierdzeniami, które miały niewiele wspólnego z imperialnym programem, ale – co najważniejsze – oczywiście Komisja z łatwością tego uniknąć.
Większość wniosków komisji na temat niedociągnięć społeczności wywiadowczej jest prawdziwa i stanowi podsumowanie tego, co powiedzieli rozważni krytycy wewnątrz organizacji, tacy jak Richard Clarke i Michael Scheuer. W pewnym sensie jest to wina nie tyle komisji, ile administracji Busha, która stworzyła ją jako odwrócenie uwagi, oraz polityków z całego spektrum, którzy pozwolili się odwrócić.
Najbardziej niepokojącą rzeczą w raporcie jest to, że sekcje dotyczące wywiadu dotyczącego Iranu i Korei Północnej utrzymywane są w tajemnicy. Podane uzasadnienie jest takie, że nie ma powodu, aby rząd USA miał uchylać rękę wobec pozostałych członków „osi zła” Busha. Biorąc jednak pod uwagę pobrzękiwanie szablą przez administrację i rozważania prób zmiany reżimu w obu krajach, prawo społeczeństwa do wiedzy jest o wiele bardziej przekonujące. Jeśli zostanie wykonany najmniejszy ruch w kierunku jakiejkolwiek agresji militarnej na Iran (bardziej prawdopodobny scenariusz z obu sytuacji), pierwszą rzeczą, której powinniśmy żądać, jest odtajnienie tych stron.
Być może potem będziemy mogli ponownie zająć się kwestią impeachmentu.
Wydawcą bloga jest Rahul Mahajan Imperium”>Notatki Imperium. Dwukrotnie był w okupowanym Iraku i złożył raport z Faludży podczas oblężenia w kwietniu 2004 roku. Jego najnowsza książka to „Dominacja w pełnym spektrum: siła USA w Iraku i poza nią”>Dominacja w pełnym spektrum: siła USA w Iraku i poza nią. Można do niego dotrzeć przy ul [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna