Z spektakularne zwycięstwo kampanii na „Tak” w niedzielnym referendum w sprawie zniesienia wenezuelskich ograniczeń kadencji z pewnością usłyszymy mnóstwo powtarzających się zarzutów o autorytaryzm i rosnący kult jednostki wokół prezydenta Cháveza. Jednak bliższa analiza wyników w porównaniu z wynikami listopadowych wyborów regionalnych w 2008 r. pokazuje, że w szczególności zarzut o „personalizm” jest nieuzasadniony. Rzeczywiście wyniki sugerują utworzenie trwałego podziału ideologicznego, który może okazać się dominujący nad osobowościami w wenezuelskich konkursach wyborczych[1].
Połączenia Opiekun postawił już pytanie: „Czy teraz, gdy konstytucja nie jest już ograniczeniem, wystarczą, aby obronić się przed despotyzmem w Wenezueli?” Zniesienie limitów kadencji jest w jakiś sposób uznawane za główne posunięcie się w stronę autorytaryzmu, podczas gdy według niektórych korespondentów zwykłe skandowanie „Och! Ach! Chávez nie pojedzie!”. jest wystarczającym dowodem ostrego kultu jednostki.
To powiedziawszy, debata w Wenezueli jest często debatą na temat jednego człowieka, prezydenta, Hugo Cháveza. Jest to produkt szeregu zbiegających się sił, z których najważniejsza ma swoje korzenie w doświadczeniu Punto Fijo demokracja.
W latach 1958–1998 Wenezuelczycy żyli w tak zwanej „demokracji paktowej”, w której dwie główne partie dzieliły władzę na mocy porozumienia konsekrowanego przez finansowane przez ropę naftową państwo klientelistyczne. Chociaż porozumienie to przetrwało gwałtowny wzrost liczby autorytarnych reżimów w Ameryce Łacińskiej w latach 70., to jednocześnie było świadkiem stopniowego popadania klasy średniej w biedę wraz ze spadkiem czynszów za ropę naftową. To właśnie w tę atmosferę wykluczenia i niezadowolenia z uznanych partii politycznych wkroczył Chávez, mówiąc o przywróceniu władzy obywatelom.
Wraz z utworzeniem Misji nastąpił postęp w zakresie większego włączenia społeczno-gospodarczego, równolegle z postępem w zakresie udziału obywateli w założeniu 5.th Republiki poprzez nową konstytucję, utworzenie rady gminyoraz referendum w sprawie odwołania z 2004 r. To uwłaszczenie osób marginalizowanych w Wenezueli jest głównym powodem intensywnej lojalności politycznej wielu wenezuelskich lewicowców wobec swojego prezydenta.
Styl retoryczny Cháveza z pewnością intensyfikuje tę dynamikę. „Chávez to naród” – słychać jego odważne krzyki. Podobnie jego bombastyczna osobowość sprawia, że śpiewa, tańczy i żartuje przed ogromnymi zgromadzeniami w Wenezueli, a także czuje zapach siarki przed ONZ, co jeszcze bardziej sprowadza go do krajowego i międzynarodowego centrum debaty.
Tak jak lewacy skupiają się na Chávezie, tak samo robi opozycja. Twarda fiksacja dużych grup opozycji jest namacalna we wszystkich aspektach życia Wenezueli. Jedna z moich współlokatorek z Wenezueli regularnie krzyczy ze swojego pokoju do mojego: „Chávez to szumowina!” podczas gdy Julio Andre Borges, przywódca czołowej partii opozycyjnej „Najpierw sprawiedliwość”, swoimi ostatnimi słowami w kampanii zaatakował Cháveza, „Prezydent próbuje szantażować każdego Wenezuelczyka, twierdząc, że jest jedyną gwarancją pokoju w kraju, ale prawda jest taka, że przez te dziesięć lat słyszeliśmy tylko obelgi, groźby i słowa wojenne”.
Choć zrozumienie personalistycznej lojalności wobec Prezydenta jest ważną częścią zrozumienia psychologii konfliktu w Wenezueli, niedzielne wyniki powinny dać do myślenia tym, którzy potępiają „kult jednostki”.
W referendum, które bezpośrednio przesądza o możliwości dalszego sprawowania rządów przez prezydenta Cháveza, zwyciężyła kampania „Tak”, zdobywając 54.4% głosów przy frekwencji około 66%. Gdyby Chávez był rzeczywiście demagogiem i gdyby istniał naprawdę ostry kult jednostki, spodziewalibyśmy się, że wyniki i frekwencja w takim referendum będą się radykalnie różnić od wyborów, które nie dotyczą bezpośrednio Cháveza jako człowieka. Jednak w listopadowych wyborach regionalnych frekwencja wyniosła 65% i podobnie jak w przypadku referendum, w głosowaniu powszechnym zwyciężyło około 10%. Dramatyczne podobieństwo obu wyników i ich istotnie odmienna tematyka sugeruje wspólny mianownik, lojalność lub sprzeciw wobec projektu rządu jako całości, a nie wobec konkretnego człowieka.
Rozszerzenie tego testu hipotezy personalizmu komplikuje utworzenie w 2007 r. największej i odnoszącej największe sukcesy partii w Wenezueli, PSUV, oraz natychmiastowy upadek wyłączenie oleju z lat 2002-3 i z próba zamachu stanu z 2002 r. Mimo że ograniczony materiał daje do myślenia, powinien skłonić tych, którzy potępiają wenezuelski personalizm, do zastanowienia się dwa razy.
[1] Ten typ podziału jest powszechnie uważany przez teoretyków akademickich za oznakę dojrzałej i tętniącej życiem demokracji
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna