Poniższy obszerny fragment pochodzi z artykułu Prezydenta Cháveza opublikowanego w dzisiejszym wydaniu szanowanego wenezuelskiego dziennika Ultimas Noticias, zatytułowanego „Kobieta, kobieta, kobieta”. Pokazuje nie tylko jego niesamowitą umiejętność tworzenia narracji pełnej emocji, ale także wiele sprzecznych dynamiki, w których umiejscowiona jest walka o wyzwolenie kobiet w Wenezueli
„Niezwykły myśliciel i wielki pisarz Simon Bolivar pozostawił potomnym następujące słowa: „…Kobieta jest o wiele lepsza od nas (mężczyzn)… Bóg wyposażył ją w wielką wnikliwość i wrażliwość oraz umieścił w jej sercu delikatne włókna, struny wrażliwe na wszystko, co szlachetne i wzniosłe. Patriotyzm, podziw i miłość – wszystko to gra na tych akordach, skutkując miłosierdziem, bezinteresownością i poświęceniem”.
Dziś dedykuję te słowa z całą siłą mojej patriotycznej pasji, z całym ogniem mojej miłości, moich ideałów i marzeń o lepszym świecie, bezinteresownym, walczącym Wenezuelkom. Do kobiety-babci, kobiety-matki, kobiety-towarzyszki, kobiety-córki, kobiety-wnuczki, do wszystkich kobiet.
Byłem bardzo małym dzieckiem w Sabanecie pod koniec lat 50., jeszcze nie byłem jeszcze zastępcą, po prostu „małym szczypcem” (jak mnie nazywał mój Ojciec i prawie wszyscy jego przyjaciele), kiedy oświadczyłem, że „mam trzy Mamy”. Pierwszą była mamusia Elena, moja kochająca matka; drugą była mamusia Sara, piękna dziewczyna, która pewnego dnia przybyła z odległej góry, jeszcze dalej niż „La Marqueseña”, aby pracować we wsi jako pielęgniarka; a drugą była moja stara mamusia, babcia Rosa Inés Chávez, mamusia Rosa, w której skromnej chatce z bali z dachem z liści palmowych urodziliśmy się i przeżyliśmy to niezapomniane dzieciństwo.
Od tego czasu, pół wieku temu, aż do dzisiaj, oświadczam, że moje życie zostało naznaczone, głęboko naznaczone obecnością, pobudzeniem, impulsem magicznej siły Kobiety, wyższej istoty ludzkiej.
I powiedziałem to. I nadal to mówię. Bez prawdziwego wyzwolenia kobiet pełne wyzwolenie narodu jest niemożliwe i jestem przekonana, że autentyczny socjalista powinien być także autentyczną feministką.
W niedzielne popołudnie, w Międzynarodowy Dzień Kobiet, będę z Maríą Leoną i legionem Boliwariańskich Kobiet!! Jak szczególnie i jak głęboko je kocham! Mężczyzno, Kobieto, Rodaku, który czytasz moje słowa, nie zapomnij o tym nawet na sekundę: w lutym ubiegłego roku zainicjowaliśmy trzeci historyczny krąg Boliwariańskiej Rewolucji Socjalistycznej, który będzie obejmował nadchodzącą dekadę, aż do lutego 2019 r., czyli dwustulecia nie tylko Kongres w Angosturze
[1], ale także Konstytucja i narodziny III RP, wielkiej Republiki, tej, która zagnieździła się w umyśle i marzeniach Bolivara jako „Matki Narodów i Królowej Republik”, która odradza się dzisiaj, dwieście lat później: Republika Boliwariańska, Ojczyzna Socjalistyczna…”
Otwarta deklaracja Cháveza, że jest feministką, zrobiła wiele dla postępu w walce o równość płci w Wenezueli, podobnie jak umiejscowienie emancypacji kobiet w procesie urzeczywistniania większej równości społecznej. Rzeczywiście, ostatnia dekada procesu boliwariańskiego zrobiła wiele, aby zaradzić nierównościom materialnym, z jakimi borykają się wenezuelskie kobiety: udzielając mikrokredytów za pośrednictwem BANMUJER, uznając prowadzenie domu za produktywną działalność gospodarczą w art. 88 Konstytucji z 1999 r. i próbując zrealizować to zobowiązanie poprzez Misję Madres del Barrio (która za pośrednictwem rad gmin zapewnia cotygodniowe stypendium w wysokości ¾ płacy minimalnej gospodyniom domowym żyjącym w ubóstwie) oraz kompleksowe inicjatywy legislacyjne przeciwko
przemoc i dyskryminacja ze względu na płeć.
Jednak narracja Chaveza zdradza jego brak kwestionowania pewnych szerszych kulturowych form dominacji, co może w dużej mierze wynikać z jego identyfikacji feminizmu jako wewnętrznego w stosunku do socjalizmu i stąd jego umiejscowienia jako walki koniecznej i sprawiedliwej, ale drugorzędnej.
Deifikujące obrazy „idealnej” kobiety, posiadającej nieograniczone możliwości opiekuńcze, od dawna uznawane są przez feministyczne badacze za źródło ucisku: tworzenie standardów, według których można oceniać prawdziwe kobiety, oraz ogólnie narzucany kobietom przez mężczyzn charakter tych standardów; zauważcie, że początkowy cytat pochodzi od Bolivara, a nie od żadnej z prominentnych kobiet zaangażowanych w wojnę o niepodległość. Podobnie, używając określenia „bezinteresowne, walczące wenezuelskie kobiety”, Chávez przechodzi do definiowania kobiety poprzez wszystkie możliwe stanowiska, jakie może ona zajmować w rodzinie nuklearnej.
To rzeczywiście niektóre ze sprzeczności, w jakie uwikłana jest walka o wyzwolenie kobiet. Tworzenie potężnych, powszechnie zrozumiałych kampanii na rzecz większej równości płci często wydaje się wymagać użycia społecznie rezonujących symboli, które same w sobie są osadzone w nierówności płci; niezależnie od tego, czy będzie to kolor różowy, romantyzacja kobiet, czy emocjonalne obrazy macierzyństwa. Nie należy od razu potępiać używania takiego języka. Należy je oceniać pragmatycznie i z czujną samokrytyką.
Powiązanym problemem, mocno odczuwalnym w niektórych walkach o wyzwolenie narodowe w latach 50. i 70., był pilny wymóg i mobilizacja udziału kobiet, który jednak zwykle pojawiał się bez skutecznie zinstytucjonalizowanego i masowego równoległego ruchu na rzecz emancypacji kobiet. W rezultacie często nie udało się osiągnąć znaczących korzyści w zakresie równości płci. W Algierii, po masowej mobilizacji kobiet w ramach długiej, krwawej, ale ostatecznie zakończonej sukcesem kampanii na rzecz wyzwolenia narodowego, jakikolwiek program feministyczny został następnie poświęcony, aby scementować sojusz między nacjonalistami i islamistami w ramach brutalnie represyjnego kodeksu rodzinnego (podobny wzór pojawił się w w latach 1960. w PLO).
Ponieważ kobiety uczestniczą częściej niż mężczyźni na niemal każdym szczeblu ruchu boliwariańskiego, a mimo to 5 osób tygodniowo ginie w wyniku przemocy domowej, a środki masowego przekazu są przesiąknięte wizerunkami białych, zmienionych kosmetycznie kobiet bez twarzy, mogą istnieć uzasadnione obawy, że taki W Wenezueli można powtórzyć ten schemat – że masowy udział kobiet w walce, której głównym celem nie jest równość płci, nie okaże się wystarczający, aby skutecznie uwłaszczyć kobiety jako równe społecznie.
Na szczęście w Wenezueli widać wyraźne oznaki mobilizacji wyraźnie skupionych na płci
instytucjonalizacja imponująco radykalnego feministycznego programu legislacyjnego. Jeżeli uda się utrzymać specyficzne skupienie się na emancypacji kobiet i uznać je (jak u Cháveza) za uzupełnienie szerszej walki o sprawiedliwość społeczną, nie będąc jednocześnie podporządkowanymi innemu projektowi, mamy podstawy mieć nadzieję, że materialne warunki kobiet dominacja będzie nadal się pogarszać, podczas gdy nawet szersza dominacja kulturowa sama w sobie będzie kwestionowana w coraz potężniejszym i skuteczniejszym ruchu na rzecz wyzwolenia kobiet.
[1] Które, zwołane przez Bolivara, doprowadziło do połączenia Wenezueli i Nowej Granady, co nazywają współcześni historycy
Wielka Kolumbia
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna