Nazywając „drugą ogromną katastrofę nuklearną w Fukushimie w Japonii”, pisarz Haruki Murakami powiedział, że „tym razem nikt nie zrzucił na nas bomby”, ale zamiast tego „przygotowaliśmy scenę, popełniliśmy zbrodnię własnymi rękami, niszczymy nasze własne ziemie i niszczymy własne życie.”
„Chociaż jesteśmy ofiarami, jesteśmy także sprawcami. Musimy skupić się na tym fakcie” – kontynuował. „Jeśli tego nie zrobimy, nieuchronnie powtórzymy ten sam błąd jeszcze raz, gdzie indziej”.
Murakami, którego powieści „Norwegian Wood” i „Kronika ptaka nakręcacza” zapewniły mu rzeszę fanów na całym świecie, podzielił się swoimi uwagami w wywiadzie z Evanem Osnosem, który ukazał się 17 października w „The New Yorker” " czasopismo.
Osnos pisze o japońskiej reakcji na trzęsienie ziemi z 11 marca i następujące po nim fale pływowe, które wstrząsnęły elektrownią jądrową Fukushima Daichi na japońskim wybrzeżu Pacyfiku.
Cytuje ówczesnego premiera Naoto Kana, który powiedział, że jego zdaniem „Japonia stoi w obliczu możliwości upadku”. Kan (64 l.) złożył rezygnację ze stanowiska w sierpniu zeszłego roku w obliczu powszechnej krytyki, że źle postąpił z kryzysem w Fukushimie.
Jak podsumował dziennikarz Walter Brasch w OpEdNews z 9 listopada: „trzęsienie ziemi o sile 9.0 w skali Richtera i wynikająca z niego fala tsunami o wysokości 50 stóp doprowadziły do stopienia trzech japońskich reaktorów jądrowych Fukushima Daiichi. Japońska agencja dozoru jądrowego podała, że 31 izotopów radioaktywnych Dla kontrastu, 16 radioaktywnych izotopów zostało wypuszczonych z bomby atomowej, która uderzyła w Hiroszimę 6 sierpnia 1945 r. Agencja podała również, że ilość uwolnionego radioaktywnego cezu była prawie 170 razy większa niż ilość bomby atomowej oraz że uwolnienie poziom radioaktywnego jodu-131 i strontu-90 był około dwa do trzech razy większy niż poziom bomby atomowej.
Tragedia w Fukushimie spowodowała, że operatorzy większości z 432 elektrowni jądrowych na świecie dokonali ponownej oceny swoich systemów bezpieczeństwa lub całkowicie zawiesili wytwarzanie energii jądrowej. Niektóre kraje, twierdzi Osnos, zawiesiły wcześniej operacje nuklearne jako zbyt niebezpieczne po stopieniu się elektrowni w Czarnobylu na Ukrainie w kwietniu 1986 roku.
Radzieccy urzędnicy próbowali ukryć stopienie, ale ujawnienie informacji nastąpiło, gdy unoszący się z wiatrem radioaktywny pióropusz uruchomił urządzenie monitorujące w elektrowni jądrowej na północ od Sztokholmu. Urzędnicy z Fukushimy byli znacznie bardziej szczerzy w marcu ubiegłego roku, ale obszary, które ich zdaniem wymagały ewakuacji, były mniejsze, niż te, które urzędnicy amerykańscy kazali opuścić swoim obywatelom w Japonii.
Jedną z ofiar krachu w Fukushimie była szczerość: rzecznik premiera Kana Yukio Edano powiedział: „Powtarzam, że nie ma wycieku promieniowania i nie będzie wycieku”. Osnos pisze: „Po tsunami firma Tokyo Electric zabroniła szeregowym pracownikom wypowiadania się publicznie i zakaz nadal obowiązuje”. Dodaje, że sondaż przeprowadzony pod koniec maja wykazał, że ponad 80 procent społeczeństwa „nie wierzy informacjom rządu o kryzysie nuklearnym”.
„W wyniku stopienia w Fukushimie opad nuklearny rozprzestrzenił się na obszar wielkości Chicago” – kontynuował Osnos, a rządowi naukowcy oszacowali, że całkowite promieniowanie uwolnione na lądzie stanowiło około jedną szóstą tego, co w Czarnobylu. Według wstępnych szacunków Frank von Hippel, fizyk z Uniwersytetu Princeton, powiedział, że stopnie w Fukushimie może spowodować około tysiąca śmiertelnych nowotworów. Na szczęście znaczny opad radioaktywny rzekomo nie dotarł do Tokio, największego na świecie obszaru metropolitalnego liczącego 35 milionów mieszkańców. Jednak około 80,000 XNUMX Japończyków mieszkających w pobliżu fabryki zostało zmuszonych do ewakuacji swoich domów, przez co niektóre urocze wioski zamieniły się w miasta widma.
Mimo to japońscy politycy nie zamierzają położyć kresu wytwarzaniu energii jądrowej w swoim kraju. Osnos pisze: „Kraj prawdopodobnie zamknąłby niektóre ze swoich najstarszych elektrowni, ale reszta – według szacunków 36 z 54 reaktorów – przetrwałaby”.
Cytuje Ministra Gospodarki Kaoru Yosano, który powiedział: „Myśleliśmy, że istoty ludzkie — Japończycy — mogą kontrolować broń nuklearną dzięki naszej inteligencji, naszemu rozumowi. Czy ten jeden przypadek odrzuci tę filozofię? Nie sądzę”. Dodał, że spodziewa się, że Chiny zbudują „sto lub dwieście” elektrowni jądrowych, podsumowując: „Mam nadzieję, że nasze doświadczenie będzie dla nich dobrą lekcją”.
Być może Fukushima sprawi, że japońscy właściciele energii jądrowej zaczną poważniej traktować ostrzeżenia. Tokyo Electric w 2009 roku zlekceważyło ostrzeżenia dwóch sejsmologów, że Fukushima Daiichi jest szczególnie narażona na tsunami. Ponadto Tokyo Electric naraziło społeczeństwo na ryzyko, ukrywając przed rządowymi organami regulacyjnymi ponad pół tuzina sytuacji awaryjnych. Osnos zauważył także, że „sfałszował setki zapisów napraw”.
Ten wzorzec oszustw w kwestiach bezpieczeństwa rodzi pytanie, ile „wypadków” upłynie, zanim Japonia zmieni kurs w sprawie energii jądrowej. Ponadto, czy osoby cierpiące na promieniowanie i wypędzane z domów nie są uprawnione do odszkodowania od Tokyo Electric? Kiedy prywatna firma ponosząca tak ogromną odpowiedzialność za zdrowie publiczne tuszuje sytuacje kryzysowe i nie jest przygotowana na katastrofę, czy nie jest winna zbrodni przeciwko ludzkości?
Nawet przy braku trzęsień ziemi i fal pływowych elektrownie jądrowe stanowią egzystencjalne zagrożenie dla ludzkości. Nie tylko spala się ogromne ilości paliw kopalnych w celu wydobycia i udoskonalenia uranu na potrzeby reaktorów jądrowych, zanieczyszczając atmosferę, ale także elektrowniom jądrowym wolno „co roku emitować do środowiska setki kiurów radioaktywnych gazów i innych pierwiastków radioaktywnych” – mówi dr. Helen Caldicott, autorytet antynuklearny, wskazuje w swojej książce „Energia jądrowa nie jest odpowiedzią” (The New Press).
Tysiące ton stałych odpadów radioaktywnych gromadzących się w basenach chłodniczych obok tych zakładów zawierają „niezwykle toksyczne pierwiastki, które nieuchronnie zanieczyszczają środowisko i ludzkie łańcuchy pokarmowe, co doprowadzi do epidemii raka, białaczki i chorób genetycznych w populacjach” przez wiele pokoleń będą mieszkać w pobliżu elektrowni jądrowych lub składowisk odpadów radioaktywnych” – pisze. Niezliczona liczba Amerykanów już nie żyje lub umiera w wyniku działania naszych elektrowni jądrowych, a ta historia nie jest skutecznie opowiadana.
Amerykanom powiedziano, że nie ma ofiar w wyniku stopienia się fabryki w Three Mile Island (TMI) 28 marca 1979 r. Jednak około 2,000 mieszkańców obszaru Harrisburga uregulowało roszczenia chorobowe z operatorami General Public Utilities Corp. i Metropolitan Edison Co., właściciele TMI.
Do ich objawów zaliczały się nudności, wymioty, biegunka, krwawienie z nosa, metaliczny posmak w ustach, wypadanie włosów i czerwona wysypka na skórze, typowe dla ostrej choroby popromiennej, gdy ludzie są narażeni na dawki promieniowania wynoszące około 100 radów na całe ciało. powiedział.
David Lochbaum z Związku Zaniepokojonych Naukowców uważa, że brakuje norm bezpieczeństwa elektrowni jądrowych i zanim Fukushima przewidziała kolejną katastrofę nuklearną, stwierdzając: „Nieważne, czy, ale kiedy”.
„Wielkość promieniowania wytwarzanego w elektrowni jądrowej jest niemal nie do uwierzenia” – pisze Caldicott. „Oryginalne paliwo uranowe poddane procesowi rozszczepienia staje się miliard razy bardziej radioaktywne w rdzeniu reaktora. Elektrownia jądrowa o mocy tysiąca megawatów zawiera tyle samo długotrwałego promieniowania, co to, które powstało w wyniku eksplozji 1 bomb wielkości Hiroszimy. "
Każdego roku operatorzy muszą usuwać jedną trzecią radioaktywnych prętów paliwowych ze swoich reaktorów, ponieważ zostały one skażone produktami rozszczepienia. Pręty są tak gorące, że należy je przechowywać przez 30 do 60 lat w dobrze osłoniętym budynku, stale chłodzonym powietrzem lub wodą, aby nie wybuchły płomieniem, a następnie należy je zapakować do pojemnika. „Budowa tych wysoce wyspecjalizowanych kontenerów zużywa tyle samo energii, co budowa samego pierwotnego reaktora, czyli 80 gigadżuli na tonę metryczną” – mówi Caldicott.
Czym jednak jest duży projekt budowlany, skoro nie trzeba za niego płacić? W ustawie o energii z 2005 r. Kongres przeznaczył 13 miliardów dolarów na dotacje dla energetyki jądrowej. W latach 1948-1998 rząd Stanów Zjednoczonych zasypał przemysł 70 miliardami dolarów podatników na badania i rozwój – czyli socjalizm korporacyjny, jeśli w ogóle taki istniał.
Caldicott wskazuje, że istnieją naprawdę ekologiczne i czyste alternatywne źródła energii w stosunku do energii jądrowej. Nazywa amerykańskie równiny „wiatrową Arabią Saudyjską”, gdzie łatwo dostępne grunty wiejskie w zaledwie kilku hrabstwach Dakoty „mogłyby wyprodukować dwukrotnie więcej energii elektrycznej niż obecnie zużywają Stany Zjednoczone”.
Jeśli nie skorzystamy z takich zielonych alternatyw, podobnie jak Japonia, jak ostrzegał Murakami, „ponownie powtórzymy ten sam błąd”.
Sherwood Ross jest konsultantem ds. public relations mieszkającym w Miami i piszącym także na tematy polityczne, społeczne i wojskowe. Dotrzyj do niego o godz [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna