Wielu z 70,000 6 pracowników usług „obywateli krajów trzecich” (TCN) zatrudnionych w Afganistanie i Iraku „opowiada, że zostali okradzieni z wynagrodzeń, odnieśli obrażenia bez odszkodowania, padli ofiarą napaści na tle seksualnym i byli przetrzymywani w warunkach przypominających niewolę na podstawie umowy o pracę przez szefów podwykonawców” – podaje raport. Sarah Stillman w artykule z XNUMX czerwca w New Yorker czasopismo zatytułowane „Niewidzialna armia”. W rzeczywistości system ten niczym nie przypomina bardziej pokrętnej formy współczesnego niewolnictwa.
„Ci pracownicy, głównie z Azji Południowej i Afryki, często mieszkają na terenach otoczonych drutem kolczastym w amerykańskich bazach (i) jedzą w skromnych jadłodajniach…” – relacjonuje. „Duża liczba jest zatrudniona przez dorywczych podwykonawców, finansowanych przez amerykańskiego podatnika, ale często działających poza prawem”.
Od czasu amerykańskich inwazji w Iraku i Afganistanie zgłoszono ponad 2,000 ofiar śmiertelnych i 51,000 XNUMX wykonawców, którzy odnieśli obrażenia, a gwałtownie rosnący wskaźnik ofiar „jest obecnie porównywalny ze współczynnikiem żołnierzy amerykańskich w obu strefach działań wojennych” – pisze Stillman.
Chociaż prezydent Obama oświadczył w 2009 r., że wywiąże się ze złożonej w kampanii obietnicy poprawy jakości usług tych wykonawców, liczba obywateli państw trzecich w Afganistanie wzrosła o prawie 50 procent, osiągając 17,500 XNUMX – bez widocznej poprawy ich losu. Rzeczywiście, opłakane warunki w bazach, w których zatrudnieni są kontrahenci, wywołały powszechne zamieszki.
„W bazach amerykańskich wybuchły wcześniej nie zgłaszane zamieszki pracownicze z powodu takich problemów, jak brak żywności i niewypłacone płace” – relacjonuje Stillman. 1 maja 2010 roku w obozie pracy prowadzonym przez Prime Projects International w największej bazie wojskowej w Bagdadzie ponad tysiąc podwykonawców – głównie Hindusów i Nepalczyków – dokonało szału, używając jako broni pięści, kamieni, drewnianych kijów i – jak twierdzi jeden z amerykańskich żołnierzy – broni. żandarmeria wojskowa ująła to „wszystko, co udało im się znaleźć”.
„Pracownicy zaczęli rzucać żwirem w menedżerów. Kilometrowe kawałki sklejki rozbiły się o szklane okna. Robotnicy wyważyli drzwi do piwnicy z żywnością i uciekli z tyle, ile zdołali unieść” – zauważył reporter. Kilka tygodni później pracownicy pobliskiego obozu prowadzonego przez podwykonawcę Gulf Catering Co. zorganizowali zamieszki naśladowców, „obrzucając swoich szefów kamieniami i oskarżając firmę o niepłacanie im odpowiednich wynagrodzeń” – dodał Stillman.
Menadżer innego obozu prowadzonego przez K.B.R. (była spółka zależna Halliburton) opowiedziała Stillmanowi o warunkach, które wywołały zamieszki. Ziad Al Karawi opisał, jak tysiąc Hindusów i Sri Lanki pod jego nadzorem spało na zatłoczonych podłogach: „Zaatakowały nas szczury i muchy… Nie mieliśmy łóżek do spania ani stołów, przy których mogliby jeść… Żadnej komunikacji, telewizji, mydła. umyć się i wykąpać, żadnych wizyt nikogo z firmy ani K.B.R.… Robotnicy nie mieli innego wyjścia, jak tylko wyjść na znak protestu.”
K.B.R. twierdzi, że „etyka i wartości biznesowe” wymagają, aby pracownicy i podwykonawcy byli traktowani „z godnością i szacunkiem” – pisze Stillman, ale nawet po zbadaniu warunków „wydaje się, że niewiele się zmienia”. Rzecznik Centralnego Dowództwa Armii USA przyznał, że „nie odgrywa ono formalnej roli w monitorowaniu warunków życia w bazach USA”.
Wielu TCN jest zatrudnianych przez prywatnych podwykonawców, którzy obiecują im wysokie płace, ale płacą tylko ułamek obiecanej kwoty. TCN są również okłamywani nawet w kwestii tego, gdzie będą zatrudnieni. Niektórym mówi się, że będą pracować w luksusowym Dubaju, a potem znajdą się w Iraku pod ostrzałem.
Stillman donosi, że „prywatyzacja wojskowa (miejsc pracy) stworzyła zawiłe łańcuchy zagranicznych kontraktów podwykonawczych, które często prowadzą do przekroczeń kosztów i oszustw. Komisja ds. kontraktacji wojennych ostrzegła niedawno przed niebezpieczeństwami związanymi ze „źle pomyślanym, źle zorganizowanym, źle prowadzonym i źle monitorowanym podwykonawstwem”, szczególnie zwracając uwagę na „duże uzależnienie wojska od zagranicznych podwykonawców, którzy mogą nie odpowiadać przed żadnym amerykańskim organem rządowym”.
Rakieta zaczyna się, gdy Pentagon zleca najlepsze kontrakty logistyczne o wartości aż 15 miliardów dolarów rocznie takim prywatnym firmom wojskowym, jak K.B.R., DynCorp International i Fluor. Stillman pisze: „Ci „główni sprzedawcy” następnie sprzedają większość swoich kontraktów setkom globalnych podwykonawców, z których wielu ma siedziby w krajach Bliskiego Wschodu, znajdujących się na liście Departamentu Stanu USA dotyczącej przypadków nieprzestrzegania przepisów dotyczących handlu ludźmi. Wreszcie, firmy te zwracają się do tysięcy „agencji siły roboczej” z Trzeciego Świata – małych operacji rekrutacyjnych…”
Rekruterzy, którzy pobierają od poszukujących pracy co najmniej tysiąc dolarów, a często więcej za przywilej zapisywania się, wysyłają ich do pracy w bazach wojskowych jako kucharze, sprzątacze, robotnicy budowlani, sprzedawcy w fast foodach, elektrycy, kosmetyczki itp. Kenijczycy przywożą mrożone steki i nadmuchiwane namioty ciężarówkami, Bośniacy naprawiają sieci elektryczne, a Hindusi dostarczają mrożoną mokkę latte – pisze Stillman.
Stillman, która w trakcie przygotowywania swojego artykułu przeprowadziła wywiady z setkami obywateli państw trzecich, stwierdziła, że typową historią jest historia 25-letniego pracownika Taco Bell pracującego w dużej amerykańskiej bazie w Iraku, który zapłacił nepalskiej rekruterce 4,000 dolarów za pracę w Iraku gdzie powiedziano mu, że inwestycja szybko się zwróci. W maju 2009 roku mężczyzna znalazł się w kontenerze transportowym za ambasadą USA w Zielonej Strefie, gdzie spał na brudnym materacu wraz z 25 innymi migrantami. „Wiele osób dowiedziało się, że jako kucharze i kelnerzy dla amerykańskich żołnierzy mają zarabiać zaledwie 275 dolarów miesięcznie – to ułamek tego, co im obiecano, i niewielki ułamek tego, ile amerykańscy podatnicy płacą za swoją pracę”.
Jeśli uważasz, że ustalenia reportera śledczego są sensacyjne, przeczytaj ustalenia własnego śledztwa Pentagonu z 2006 roku dotyczącego warunków pracy podwykonawców. Inspektorzy rządowi wymienili „powszechne” nadużycia, w tym nielegalną konfiskatę paszportów pracowników, „oszukańcze praktyki zatrudniania”, „wysokie opłaty rekrutacyjne” i „niespełniające standardów warunki życia pracowników”. Krótko mówiąc, kolejny tragiczny przykład tego, jak kierowane chciwością państwo totalitarne nie liczy się z jednostką. Chociaż prezydent Lincoln zniósł niewolnictwo w 1863 r., wygląda na to, że Pentagon przywrócił tę praktykę dla własnych celów.
Sherwood Ross to konsultant ds. public relations z siedzibą w Miami, który wcześniej był felietonistą zajmującym się kwestiami w miejscu pracy w dużym serwisie prasowym. Dotrzyj do niego o godz [email chroniony].
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna