1970, z Zinn Reader, Seven Stories Press
Zapis mojego wystąpienia wstępnego podczas debaty w Johns Hopkins. Zostało zawarte w książce wydanej przez Johns Hopkins Press w 1972 roku, zatytułowanej Violence: The Crisis of American Confidence. – Howard Zinn
Zaczynam od przypuszczenia, że świat jest wywrócony do góry nogami, że wszystko jest nie tak, że niewłaściwi ludzie siedzą w więzieniu, a niewłaściwi ludzie wychodzą z więzienia, że niewłaściwi ludzie mają władzę, a niewłaściwi ludzie są pozbawieni władzy , że bogactwo jest rozdzielane w tym kraju i na świecie w taki sposób, że nie wymaga to po prostu drobnych reform, ale drastycznej realokacji bogactwa. Wychodzę z założenia, że nie musimy na ten temat za dużo mówić, bo wystarczy, że pomyślimy o stanie dzisiejszego świata i zdamy sobie sprawę, że wszystko jest wywrócone do góry nogami. Daniel Berrigan przebywa w więzieniu – katolicki ksiądz, poeta sprzeciwiający się wojnie – a J. Edgar Hoover, jak widać, jest wolny. Davidowi Dellingerowi, który od dzieciństwa sprzeciwiał się wojnie i który poświęcił przeciwko nim całą swoją energię i pasję, grozi więzienie. Mężczyźni odpowiedzialni za masakrę w My Lai nie są sądzeni; przebywają w Waszyngtonie, pełniąc różne funkcje, podstawowe i podrzędne, związane z rozpętaniem masakr, które są dla nich zaskoczeniem, gdy do nich dochodzi. Na Kent State University czterech studentów zostało zabitych przez Gwardię Narodową, a studenci zostali oskarżeni. W każdym mieście w tym kraju, kiedy odbywają się demonstracje, protestujący, niezależnie od tego, czy demonstrowali, czy nie, cokolwiek zrobili, są atakowani i tłuczeni przez policję, a następnie aresztowani za napaść na funkcjonariusza policji.
Teraz bardzo uważnie przyglądam się temu, co dzieje się każdego dnia w sądach w Bostonie w stanie Massachusetts. Byłbyś zdumiony – może nie, może byłeś w pobliżu, może żyłeś, może myślałeś, może zostałeś uderzony – tym, jak codzienne rundy niesprawiedliwości torują sobie drogę przez tę cudowną rzecz, którą nazywamy należyty proces. Cóż, takie jest moje założenie.
Wystarczy przeczytać listy z Soledad George’a Jacksona, który został skazany na rok dożywocia, z czego spędził dziesięć lat, za napad na stację benzynową za siedemdziesiąt dolarów. Jest też senator USA, który rzekomo zatrzymuje 185,000 10,000 dolarów rocznie lub coś w tym stylu z tytułu zasiłku z tytułu wyczerpania się ropy. Jednym z nich jest kradzież; drugim jest ustawodawstwo. Coś jest nie tak, coś jest straszliwie nie tak, kiedy wysyłamy po całym kraju XNUMX XNUMX bomb wypełnionych gazem paraliżującym i wrzucamy je do cudzego basenu, aby nie sprawiać kłopotów naszemu własnemu. Dlatego po pewnym czasie tracisz perspektywę. Jeśli nie myślisz, jeśli po prostu słuchasz telewizji i czytasz artykuły naukowe, w rzeczywistości zaczynasz myśleć, że nie jest tak źle lub że tylko drobne rzeczy są nie tak. Ale musisz się trochę odłączyć, a potem wrócić i spojrzeć na świat, i jesteś przerażony. Musimy więc zacząć od tego przypuszczenia, że sprawy naprawdę są wywrócone do góry nogami.
A nasz temat jest wywrócony do góry nogami: obywatelskie nieposłuszeństwo. Skoro tylko mówisz, że tematem jest nieposłuszeństwo obywatelskie, mówisz, że naszym problemem jest nieposłuszeństwo obywatelskie. To nie nasz problem…. Naszym problemem jest posłuszeństwo obywatelskie. Naszym problemem jest liczba ludzi na całym świecie, którzy posłuchali nakazów przywódców swojego rządu i poszli na wojnę, a miliony ludzi zginęły z powodu tego posłuszeństwa. Naszym problemem jest ta scena z „Wszystko cicho na froncie zachodnim”, w której uczniowie maszerują posłusznie w szeregu na wojnę. Naszym problemem jest to, że ludzie na całym świecie są posłuszni w obliczu biedy, głodu i głupoty, wojny i okrucieństwa. Naszym problemem jest to, że ludzie są posłuszni, podczas gdy więzienia są pełne drobnych złodziei, a krajem rządzą wielcy złodzieje. To nasz problem. Uznajemy to za nazistowskie Niemcy. Wiemy, że problemem było posłuszeństwo, że ludzie byli posłuszni Hitlerowi. Ludzie byli posłuszni; to było złe. Powinni byli rzucić wyzwanie i stawić opór; i gdybyśmy tam byli, pokazalibyśmy im. Nawet w stalinowskiej Rosji możemy to zrozumieć; ludzie są posłuszni, wszyscy ci ludzie przypominający stado.
Ale Ameryka jest inna. Na tym wszyscy zostaliśmy wychowani. Odkąd jesteśmy tak wysoko i wciąż słyszę to w oświadczeniu pana Frankela – proszę zaznaczyć jedną, dwie, trzy, cztery, pięć pięknych rzeczy… o Ameryce, którymi nie chcemy zbytnio przeszkadzać. Ale jeśli nauczyliśmy się czegokolwiek przez ostatnie dziesięć lat, to tego, że te piękne rzeczy w Ameryce nigdy nie były piękne. Od początku byliśmy ekspansjonistyczni, agresywni i niemili dla innych ludzi. Byliśmy agresywni i podli wobec ludzi w tym kraju i rozdzieliliśmy bogactwo tego kraju w bardzo niesprawiedliwy sposób. Nigdy nie mieliśmy sprawiedliwości w sądach dla biednych ludzi, czarnych i radykałów. Jak więc możemy się pochwalić, że Ameryka jest miejscem wyjątkowym? To nie jest takie wyjątkowe. Naprawdę tak nie jest.
Cóż, to jest nasz temat, to jest nasz problem: posłuszeństwo obywatelskie. Prawo jest bardzo ważne. Mówimy o posłuszeństwie prawu, temu cudownemu wynalazkowi czasów nowożytnych, który przypisujemy cywilizacji zachodniej i o którym z dumą mówimy. Rządy prawa, och, jakie cudowne, te wszystkie kursy cywilizacji zachodniej w całym kraju. Pamiętacie te stare, złe czasy, kiedy feudalizm wykorzystywał ludzi? W średniowieczu wszystko było okropne, ale teraz mamy zachodnią cywilizację, rządy prawa. Rządy prawa uregulowały i zmaksymalizowały niesprawiedliwość, która istniała przed rządami prawa, i tego właśnie dokonała. Zacznijmy patrzeć na rządy prawa realistycznie, a nie z tym metafizycznym samozadowoleniem, z jakim zawsze wcześniej je badaliśmy.
Skoro we wszystkich narodach świata rządy prawa są ulubieńcem przywódców i plagą ludu, powinniśmy zacząć to dostrzegać. Musimy w swoim myśleniu przekraczać te granice narodowe. Nixona i Breżniewa mają ze sobą znacznie więcej wspólnego niż – my mamy z Nixonem. J. Edgar Hoover ma znacznie więcej wspólnego z szefem sowieckiej tajnej policji niż z nami. To międzynarodowe zaangażowanie na rzecz prawa i porządku łączy przywódców wszystkich krajów koleżeńską więzią. Dlatego zawsze jesteśmy zaskoczeni, kiedy się spotykają – uśmiechają się, podają sobie ręce, palą cygara, naprawdę się lubią, niezależnie od tego, co mówią. To tak, jak Partie Republikańska i Demokratyczna, które twierdzą, że zwycięstwo jednej lub drugiej będzie miało ogromne znaczenie, a mimo to wszystkie są takie same. W zasadzie to my przeciwko nim.
Pamiętasz, że Yossarian miał rację w Paragrafie 22? Został oskarżony o udzielanie pomocy i pocieszenia wrogowi, o co nikt nie powinien być nigdy oskarżany, a Yossarian powiedział swojemu przyjacielowi Clevingerowi: „Wrogiem jest ten, kto chce cię zabić, bez względu na to, po której stronie stoi”. Ale to nie zapadło mu w pamięć, więc powiedział Clevingerowi: „Teraz o tym pamiętaj, bo inaczej pewnego dnia umrzesz”. I pamiętaj? Clevinger po pewnym czasie zmarł. I musimy pamiętać, że nasi wrogowie nie są podzieleni według granic narodowościowych, że wrogami nie są tylko ludzie mówiący różnymi językami i zajmujący różne terytoria. Wrogowie to ludzie, którzy chcą nas zabić.
Jesteśmy pytani: „A co by było, gdyby wszyscy złamali prawo?” Ale lepszym pytaniem jest: „A co by było, gdyby wszyscy przestrzegali prawa?” Odpowiedź na to pytanie jest znacznie łatwiejsza do znalezienia, ponieważ mamy wiele dowodów empirycznych na temat tego, co się stanie, jeśli wszyscy będą przestrzegać prawa lub jeśli nawet większość ludzi będzie przestrzegać prawa. Dzieje się to, co się wydarzyło, co się dzieje. Dlaczego ludzie szanują prawo? I wszyscy to robimy; nawet ja muszę z tym walczyć, bo zostało mi to wszczepione w kości już we wczesnym wieku, kiedy byłem młodym harcerzem. Jednym z powodów, dla których szanujemy prawo, jest jego ambiwalencja. We współczesnym świecie mamy do czynienia z wyrażeniami i słowami, które mają wiele znaczeń, takimi jak „bezpieczeństwo narodowe”. O tak, musimy to zrobić dla bezpieczeństwa narodowego! Co to znaczy? Czyje bezpieczeństwo narodowe? Gdzie? Gdy? Dlaczego? Nie zawracamy sobie głowy odpowiadaniem na te pytania, ani nawet ich zadawaniem.
Prawo zakrywa wiele rzeczy. Prawo to Karta Praw. ;'~ fakt, właśnie o tym myślimy, gdy rozwijamy nasz szacunek dla prawa. Prawo jest czymś, co nas chroni; prawo jest naszym prawem, prawem jest Konstytucja. Dzień Karty Praw, konkursy na eseje sponsorowane przez Legion Amerykański na temat naszej Karty Praw, takie jest prawo. I to jest dobre.
Ale jest jeszcze jedna część prawa, która nie daje się oszukać – ustawodawstwo uchwalane miesiąc po miesiącu, rok po roku, od początków Republiki, które rozdziela zasoby kraju w taki sposób, aby pozostawić niektórzy ludzie są bardzo bogaci, inni bardzo biedni, a jeszcze inni jak szaleni walczą o to, co pozostało. Takie jest prawo. Jeśli pójdziesz do szkoły prawniczej, zobaczysz to. Możesz to określić ilościowo, licząc duże, ciężkie księgi prawnicze, które ludzie noszą ze sobą, i zobacz, ile książek prawniczych naliczysz, w których widnieje napis „Prawa konstytucyjne”, a ile z wzmianką „Własność”, „Umowy”, „Czyny deliktowe, „Prawo spółek”. Na tym głównie polega prawo. Prawo stanowi dodatek z tytułu wyczerpania się ropy naftowej – chociaż nie obchodzimy Dnia dodatku z tytułu wyczerpania się ropy, nie piszemy esejów na temat dodatku z tytułu wyczerpania się ropy. Są więc pewne części prawa, które są nagłaśniane i przedstawiane nam – och, to jest prawo, Karta Praw. Są też inne części prawa, które po prostu wykonują swoją cichą pracę i nikt o nich nic nie mówi.
Zaczęło się dawno temu. Pamiętacie, kiedy po raz pierwszy uchwalono Kartę Praw, w pierwszej administracji Waszyngtonu? Wspaniała rzecz. Karta Praw przyjęta! Wielki bal. W tym samym czasie przyjęto program gospodarczy Hamiltona. Miło, spokojnie, pieniądze dla bogatych – trochę upraszczam, ale bez przesady. Program gospodarczy Hamiltona to zapoczątkował. Można poprowadzić prostą linię między programem gospodarczym Hamiltona, ulgą z tytułu wyczerpania się ropy i odpisami podatkowymi dla korporacji. Przez cały czas – taka jest historia. Opublikowano Kartę Praw; ustawodawstwo gospodarcze nieupublicznione.
Wiesz, że egzekwowanie różnych części prawa jest równie ważne, jak rozgłos związany z różnymi częściami prawa. Czy Karta Praw jest egzekwowana? Niezbyt dobrze. Przekonasz się, że wolność słowa w prawie konstytucyjnym jest pojęciem bardzo trudnym, niejednoznacznym i budzącym wątpliwości. Nikt tak naprawdę nie wie, kiedy możesz wstać i mówić, a kiedy nie. Wystarczy sprawdzić wszystkie orzeczenia Sądu Najwyższego. Mów o przewidywalności w systemie – nie możesz przewidzieć, co się z tobą stanie, gdy staniesz na rogu ulicy i zaczniesz mówić. Sprawdź, czy potrafisz odróżnić sprawę Terminiello od sprawy Feinera i zobacz, czy potrafisz przewidzieć, co się wydarzy. Nawiasem mówiąc, jedna część prawa nie jest zbyt niejasna, a dotyczy prawa do rozdawania ulotek na ulicy. Sąd Najwyższy wyraził się w tej sprawie bardzo jasno. Decyzja za decyzją utwierdza się nas w absolutnym prawie do rozdawania ulotek na ulicach. Spróbuj. Wystarczy wyjść na ulicę i zacząć rozdawać ulotki. Podchodzi do ciebie policjant i mówi: „Wynoś się stąd”. A ty mówisz: „Aha! Czy znasz sprawę Marsh przeciwko Alabamie, 1946?” Taka jest rzeczywistość Karty Praw. Taka jest rzeczywistość Konstytucji, tej części prawa, która jest nam przedstawiana jako rzecz piękna i cudowna. Siedem lat po przyjęciu Karty Praw, która stanowiła, że „Kongres nie może uchwalić żadnego prawa ograniczającego wolność słowa”, Kongres przyjął ustawę ograniczającą wolność słowa. Pamiętać? Ustawa o buncie z 1798 r.
Zatem Karta Praw nie została egzekwowana. Program Hamiltona został wdrożony, ponieważ kiedy hodowcy whisky wystąpili i zbuntowali się, pamiętacie, w 1794 roku w Pensylwanii sam Hamilton wsiadł na konia i pojechał tam, aby stłumić bunt i upewnić się, że podatek dochodowy został wyegzekwowany. Można prześledzić historię aż do dnia dzisiejszego, jakie prawa są egzekwowane, a jakie nie. Dlatego musisz zachować ostrożność, gdy mówisz: „Jestem za prawem, szanuję prawo”. O jakiej części prawa mówisz? Nie jestem przeciwny całemu prawu. Myślę jednak, że powinniśmy zacząć dokonywać bardzo ważnych rozróżnień dotyczących tego, jakie prawa robią, jakie rzeczy jakim ludziom.
Są też inne problemy z prawem. To dziwna rzecz, uważamy, że prawo wprowadza porządek. Prawo tego nie robi. Skąd wiemy, że prawo nie porządkuje? Rozejrzyj się wokół nas. Żyjemy według zasad prawa. Zauważ, ile mamy zamówień? Ludzie mówią, że musimy się martwić nieposłuszeństwem obywatelskim, ponieważ doprowadzi ono do anarchii. Przyjrzyj się obecnemu światu, w którym panuje praworządność. Jest to najbliższe temu, co w powszechnym pojęciu nazywa się anarchią – zamieszaniem, chaosem, międzynarodowym bandytyzmem. Jedyny porządek, który naprawdę jest cokolwiek wart, nie następuje poprzez egzekwowanie… prawa, lecz poprzez ustanowienie sprawiedliwego społeczeństwa, w którym kształtują się harmonijne relacje i w którym potrzebne jest minimum regulacji, aby stworzyć przyzwoite zbiory układy między ludźmi. Ale porządek oparty na prawie i na mocy prawa jest porządkiem państwa totalitarnego i nieuchronnie prowadzi albo do całkowitej niesprawiedliwości, albo do buntu, czyli w ostateczności do bardzo wielkiego nieporządku.
Wszyscy dorastamy w przekonaniu, że prawo jest święte. Zapytali matkę Daniela Berrigana, co sądzi o łamaniu prawa przez jej syna. Spalił akta poborowe, co było jednym z najbrutalniejszych aktów tego stulecia, aby zaprotestować przeciwko wojnie, za co został skazany na karę więzienia, tak jak przystało na przestępców. Zapytali jego osiemdziesięcioletnią matkę, co sądzi o tym, że jej syn łamie prawo. A ona spojrzała prosto w twarz rozmówcy i powiedziała: „To nie jest prawo Boże”. Teraz o tym zapominamy. W prawie nie ma nic świętego. Pomyśl o tym, kto stanowi prawo. Prawa nie stworzył Bóg, lecz Strom Thurmond. Jeśli nie masz pojęcia o świętości, pięknie i szacunku dla prawa, spójrz na ustawodawców w całym kraju, którzy stanowią te prawa. Weź udział w sesjach legislatur stanowych. Zasiadaj w Kongresie, bo to ludzie tworzą prawa, które powinniśmy szanować.
Wszystko to odbywa się z taką przyzwoitością, że może nas oszukać. To jest problem. W dawnych czasach wszystko było pomieszane; nie wiedziałeś. Teraz wiesz. Wszystko jest tam, w książkach. Teraz przechodzimy przez należyty proces. Teraz dzieje się to samo, co wcześniej, z tą różnicą, że przeszliśmy przez odpowiednie procedury. W Bostonie policjant wszedł na oddział szpitalny i strzelił pięć razy do czarnego mężczyzny, który trzasnął mu ręcznikiem w ramię, i zabił go. Odbyła się rozprawa. Sędzia uznał, że policjant miał rację, bo jeśli tego nie zrobi, straci szacunek kolegów. Cóż, to się nazywa należyty proces, czyli facetowi nie uszło to na sucho. Przeszliśmy odpowiednie procedury i wszystko było już gotowe. Przyzwoitość, przyzwoitość prawa, oszukuje nas.
Naród powstał wówczas na braku szacunku dla prawa, potem przyszła Konstytucja i koncepcja stabilności, która spodobała się Madison i Hamiltonowi. Ale potem w pewnych kluczowych momentach naszej historii odkryliśmy, że ramy prawne nie były wystarczające i aby położyć kres niewolnictwu, musieliśmy wyjść poza ramy prawne, tak jak musieliśmy to zrobić w czasie rewolucji amerykańskiej lub wojny secesyjnej . W latach trzydziestych związek musiał wyjść poza ramy prawne, aby ustanowić pewne prawa. A w obecnym czasie, który może być bardziej krytyczny niż rewolucja czy wojna domowa, problemy są tak straszliwe, że wymagają od nas wyjścia poza ramy prawne, aby złożyć oświadczenie, stawić opór, zacząć ustanawiać rodzaj instytucji i relacji, jakie powinno mieć porządne społeczeństwo. Nie, nie tylko burzenie rzeczy; budowanie rzeczy. Ale nawet jeśli budujesz rzeczy, których nie powinieneś budować – próbujesz zbudować park dla ludzi, nie jest to burzenie systemu; coś budujesz, ale robisz to nielegalnie – przychodzi milicja i cię wypędza. Taką formę będzie przybierać coraz częściej obywatelskie nieposłuszeństwo – ludzie będą próbowali zbudować nowe społeczeństwo pośród starego.
Ale co z głosowaniem i wyborami? Nieposłuszeństwo obywatelskie – mówi się nam, że nie potrzebujemy go aż tak bardzo, bo możemy przejść przez system wyborczy. I do tej pory powinniśmy byli się tego dowiedzieć, ale może tego nie zrobiliśmy, bo dorastaliśmy w przekonaniu, że urna do głosowania to miejsce święte, prawie jak konfesjonał. Wchodzisz do kabiny do głosowania, wychodzisz, robią ci zdjęcie i umieszczają je w gazetach z pięknym uśmiechem na twarzy. Właśnie oddałeś głos; to jest demokracja. Ale jeśli chociaż przeczytasz, co mówią politolodzy – choć kto może? – na temat procesu głosowania, odkryjesz, że proces głosowania jest fikcją. Państwa totalitarne uwielbiają głosować. Zachęcasz ludzi do pójścia do urn, a oni rejestrują swoją akceptację. Wiem, że jest różnica – oni mają jedną partię, a my dwie. Widzisz, mamy o jedną imprezę więcej niż oni.
Zakładam, że tak naprawdę staramy się wrócić do zasad, celów i ducha Deklaracji Niepodległości. Duch ten jest oporem wobec nielegalnej władzy i sił, które pozbawiają ludzi życia i wolności oraz prawa do dążenia do szczęścia, dlatego też w tych warunkach nawołuje do prawa do zmiany lub obalenia obecnej formy rządów – przy czym nacisk położony był na znieść. Aby jednak ustanowić zasady Deklaracji Niepodległości, będziemy musieli wyjść poza prawo, przestać przestrzegać praw, które nakazują zabijanie lub które rozdzielają bogactwo w sposób, w jaki to się dzieje, lub które wsadzają ludzi do więzienia z powodu drobnych błędów technicznych przestępstwa i chronić innych ludzi przed więzieniem za ogromne przestępstwa. Mam nadzieję, że tego rodzaju duch będzie panował nie tylko w tym kraju, ale w innych krajach, ponieważ wszyscy tego potrzebują. Ludzie we wszystkich krajach potrzebują ducha nieposłuszeństwa wobec państwa, które nie jest sprawą metafizyczną, ale sprawą siły i bogactwa. I potrzebna jest nam swego rodzaju deklaracja współzależności między ludźmi we wszystkich krajach świata, którzy dążą do tego samego.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna
1 Komentarz
Wielu z nas kochało Howarda Zinna i wiele się od niego uczyło. Tęsknimy za nim. Bardzo się cieszę, że widzę to w Znet. Howard Zinn zmarł 27 stycznia 2010 r., a 27 stycznia zmarł Pete Seeger. Moją ulubioną książką jest autobiografia Howarda Zinna „W jadącym pociągu nie można być neutralnym”.