„Rewolucja hiszpańska”. Wśród dzisiejszych anarchistów i radykalnych aktywistów już te trzy słowa mają moc przywoływania wizji triumfu i bohaterstwa. Może wyobrazicie sobie grupę entuzjastycznych członków milicji CNT stłoczonych na tyłach przemalowanej na czarno i czerwono ciężarówki, z pięściami wzniesionymi w geście solidarności z sympatykami, którzy stoją na ulicach Barcelony; niektórzy myślą o George'u Orwellu, który został postrzelony w szyję podczas walki z faszystami na froncie aragońskim; inni myślą o Erneście Hemingwayu, wkurzonym pijanym w kawiarni w Madrycie, bełkoczącym tyradę na temat polowań lub alkoholu; a może w emocjach śpiewasz nuty anarchistycznego hymnu bojowego „Las Barricadas”. (Zawstydzające, że moja wersja zawsze brzmi jak „Marsz Imperialny” z „Gwiezdnych Wojen”).
Wszyscy znamy tę historię (w każdym razie mniej więcej): Franco, Maroko, 19 lipca, milicja CNT, POUM (wymawiane „poom”), Stalin, UGT, PSUC (trafnie wymawiane „siusiu”), Durruti, Brygady Międzynarodowe i Falangiści (zwykle wymawiani jako „faszyści”). Jednak ta lista obejmuje jedynie militarne i polityczne aspekty walki. Za liniami, w strefach kontrolowanych przez Republikanów, rozkwitła rewolucja społeczna: kolektywy agrarne i syndykalizowany przemysł. To także jest dość dobrze znane wśród anarchistów, podobnie jak los tych godnych podziwu osiągnięć. (W tym przypadku przydatne są wyrażenia takie jak „komunistyczna zdrada” i „stalinowscy kontrrewolucjoniści”).
Ale jak właściwie wyglądały te kolektywy i samozarządzające się fabryki? Jak była zorganizowana i wykonywana praca? Jak zorganizowana była konsumpcja? Mówiąc bardziej do rzeczy: czego doświadczenia towarzyszy hiszpańskich mogą nas nauczyć na temat celów, wizji, taktyki i strategii? Oznacza to, że zanim przyjmiemy strony z anarchistycznego podręcznika zabaw, dobrze byłoby krytycznie przyjrzeć się kontekstom i wynikom tych zabaw.
Bez wątpienia wielu czytelników zna kwestię udziału anarchistów w rządzie republikańskim. Inny dobrze znany argument dotyczy taktyki i strategii wojskowej, a także szerszych obaw dotyczących dyscypliny hierarchicznej i militaryzacji milicji. Zostaną one odłożone na bok, aby zająć się węższą kwestią ekonomicznych osiągnięć rewolucji.
I nie będzie zaskoczeniem, że ci rewolucjoniści zasługują na uznanie i niepohamowany szacunek za niewiarygodny postęp, jakiego dokonali w libertariańskiej organizacji gospodarczej. Jednak zobaczymy także, że niektóre ich działania i instytucje wymagają odrzucenia – i w rzeczywistości zostały one odrzucone przez wielu antyautorytarnych działaczy, którzy pojawili się od tego czasu. Rzeczywiście, całe ruchy (takie jak ruch kobiecy) pojawiły się, aby zająć się niesprawiedliwościami, na które rewolucja hiszpańska nie była odporna. Celem niniejszego eseju jest pomoc w naświetleniu kłopotliwych cech osiągnięć Hiszpanii. Czyniąc to, opieram się na zestawie spostrzeżeń i analiz, które będą znane każdemu zaznajomionemu z ekonomią partycypacyjną (Parecon)*, którą, moim zdaniem, można słusznie opisać jako nowoczesną anarchistyczną wizję ekonomii. Wywłaszczając zdanie barda: przyszedłem wychwalać anarchizm, a nie go grzebać. Zaczniemy zatem od krótkiego opisu gospodarki rewolucyjnej, a następnie omówimy różne wnioski, jakie można wyciągnąć z doświadczeń Hiszpanii.
Kolektywy rolnicze:
Komitety Robotnicze, które powstały lokalnie w całej Hiszpanii i które chwyciły za broń, aby pokonać prawicową rewoltę, wkrótce stały się jedynymi zorganizowanymi aktorami społecznymi w dużej części republikańskiej Hiszpanii. Po ucieczce lub śmierci zamożnych właścicieli ziemskich Komitety organizowały zgromadzenia ogólne we wsiach w celu redystrybucji ziemi. Na tych spotkaniach anarchiści na ogół opowiadali się za kolektywizacją, a wielu ich sąsiadów zareagowało z entuzjazmem. Tym rodzinom, które nie chciały przystąpić do kolektywów, zwanym indywidualistami, przydzielano działki wielkości rodziny, na których następnie pracowały bez wynajętej pomocy. (Kolektywiści na ogół szanowali tych dysydentów i mieli nadzieję, że pozytywny przykład kolektywu ich przekona; często rzeczywiście tak było). Tymczasem kolektywiści połączyli swój majątek osobisty – taki jak pieniądze, zwierzęta robocze i narzędzia – i zabrali się do pracy nad wyzwoloną ziemię w załogach składających się z pięciu do dziesięciu pracowników. O przydziale pracy decydowała rada wybranych delegatów, a dni pracy trwały dla wszystkich tyle samo (zwykle osiem lub dziewięć godzin).
Początkowo te nowo powstałe kolektywy zniosły pieniądz, a w jego miejsce zreorganizowano konsumpcję, zgodnie z długoletnią wizją anarchistycznego komunizmu. Można to opisać jako „każdemu według jego potrzeb” lub, być może dokładniej, „bierz to, czego uważasz, że potrzebujesz”. W każdym razie wymagania wojny secesyjnej wkrótce ujawniły, że takie podejście jest nieodpowiedzialne. W rezultacie, aby zapewnić bojówkom większe zaopatrzenie (a także powstrzymać przypadki oszukiwania), zazwyczaj wprowadzano system reglamentacji. Koncentrowało się to na jednolitej płacy dziennej denominowanej w pesetach (której nie można było wymienić na oficjalną pesetę republikańskiej Hiszpanii). Dokonano dostosowań w zależności od wielkości rodziny pracownika. Na przykład niezamężny kolektywista może otrzymywać 10 peset dziennie; małżeństwo 17 peset plus 4 pesety na dziecko. Podjęto dodatkowe środki, aby zapewnić kredyty także tym mieszkańcom wsi, którzy nie byli zdolni do pracy. Wszystkie te gwarantowane płace zostały z góry przeznaczone na kilka rodzajów produktów konsumenckich. W ten sposób co tydzień rodziny otrzymywały tygodniowy kredyt na zakupy spożywcze, tygodniowy kredyt na odzież, tygodniowy kredyt na wino itp. Kredyty można było oszczędzać z tygodnia na tydzień, jeśli było to konieczne do zakupu cennego przedmiotu, chociaż nie były one które można przenieść na inne rodzaje towarów lub na inne osoby. W ten sposób uwzględniono indywidualne różnice w pragnieniach konsumpcyjnych, choć miało to zdecydowanie ograniczony zakres, gdyż w większości miejsc można było kupić zaledwie dwadzieścia różnych artykułów ze względu na długotrwały brak rozwoju gospodarczego.
W wielu wioskach istniał przemysł lekki – tłocznie oliwek, młyny, piekarnie, fabryki sandałów, budownictwo i tak dalej. Działania te często integrowano z kolektywem, a wszyscy jego pracownicy otrzymywali równe prawa konsumpcyjne. Dzięki zintegrowanej w ten sposób gospodarce wiejskiej doszło do uspołecznienia zarówno produkcji, jak i konsumpcji. Wybrane (i odwoływane) rady zajmowały się znajdowaniem rynków zbytu dla nadwyżek towarów znajdujących się w wiosce, a także kupowaniem rzeczy potrzebnych kolektywowi, ale które nie były produkowane lokalnie. Ponadto rady te zadbały o racjonalizację istniejących miejsc pracy, a w razie potrzeby także o tworzenie nowych gałęzi przemysłu. O dziwo, wszystko to dokonano podczas organizowania zaopatrzenia dla milicji na froncie.
Widzieliśmy więc, że kolektywy anarchistyczne ostatecznie odrzuciły model anarchistycznego komunizmu, wyrażony w haśle „Od każdego według jego możliwości, każdemu według jego potrzeb”. Każdy pracownik brał na siebie równy udział w pracy do wykonania, a za niewykonanie obowiązków groziły kary. Obejmowały one różne formy, od dezaprobaty społecznej po wydalenie. I, jak również widzieliśmy, konsumpcja była mniej więcej równo rozdzielona. Chociaż system ten był surowy (i naglące potrzeby wojny z pewnością to uzasadniały), nie był niesprawiedliwy. Sprawiedliwość zapewniały Rady Pracowników, których członkowie zbiorowi mogli wyrażać swoje odmienne potrzeby i preferencje lub wyjaśniać wyjątkowe okoliczności, które mogłyby uzasadniać dostosowanie obciążenia pracą lub zużycia.
Syndykaty:
Tymczasem w bardziej uprzemysłowionych obszarach republikańskiej Hiszpanii, takich jak Barcelona, rewolucjoniści stanęli w obliczu innych okoliczności. Kapitalistyczni właściciele przemysłu zostali wywłaszczeni, a Rady Robotnicze ustanowiły samorządność w wielu zakładach pracy znajdujących się pod wpływem anarchistów. Jednak od razu stało się jasne, że nie można znieść używania oficjalnej waluty hiszpańskiej, ponieważ jest ona niezbędna dla wysoce komercyjnej roli przemysłu. Oficjalna waluta była nadal w użyciu w dużej części republikańskiej Hiszpanii, gdzie rewolucja nie miała miejsca (na przykład w regionie Basków). Tereny te, a także kraje zagraniczne, stanowiły rynek zbytu dla produkcji przemysłowej
Pomimo tej przeszkody, która utrudniała postęp rewolucji gospodarczej, poczyniono ogromne postępy w rozwoju robotniczej kontroli nad przemysłem. Wybierane i odwoływane Rady Robotnicze przejęły funkcjonowanie rozległych obszarów przemysłu. Pełna wartość ich pracy przypadała pracownikom wraz z decyzjami dotyczącymi inwestycji, marketingu i planowania. Podjęto także wstępne kroki w kierunku integracji kolektywów wiejskich z przemysłem miejskim. Krok ten był konieczny ze względu na celowe wstrzymywanie przez rząd republikański surowców i waluty – atak skupiający się na fabrykach, które nie produkowały tak potrzebnej broni. Zatem w odpowiedzi zdesperowane Rady Robotnicze przemysłu zintensyfikowały swoje wysiłki w celu wymiany swoich produktów na produkty wiejskich kolektywów rolniczych, omijając w ten sposób rynek.
Wizja:
Chociaż duch spontaniczności był silny w hiszpańskim ruchu anarchistycznym, istniało ukryte zaangażowanie w przygotowania i planowanie, które na długo poprzedzało sukcesy rewolucji. Lata poprzedzające rewolucję były okresem wirtualnego chałupnictwa anarchistycznej wizji, którego wyróżniającym się tekstem był Po rewolucji Diego Abada de Santillana. Gaston Leval komentuje: „Nowa forma organizacji została już jasno przemyślana przez naszych towarzyszy, kiedy byli zaangażowani w podziemną propagandę w czasach Republiki” (145).** I jeśli planowanie i przewidywanie było normalne, anarchiści nie wstydzą się modyfikować i zmieniać swoje cele, gdy wymagają tego okoliczności. Leval, znowu: „Jeśli pragmatyczne metody, do których musieli się odwołać, mogą wydawać się niewystarczające, a czasem niezdrowe… rozwój zmierzający do wyeliminowania tych sprzeczności następował szybko… i szybko dokonywał się postęp w kierunku ujednolicających i zdecydowanych ulepszeń. " (198). Rozwój i innowacje postępowały już w okresie kolektywizacji, a anarchiści nie powstrzymywali się od dzielenia się swoimi spostrzeżeniami i rozwiązaniami: „W lipcu 1937 roku 1000 członków Kolektywów Levante zostało wysłanych do Kastylii, aby pomóc i doradzić mniej doświadczonym towarzyszom W rezultacie… w krótkim czasie poczyniono wielkie postępy”. (183). Wszystko to wskazuje na samokrytyczny, pragmatyczny aspekt ruchu, a także na wagę przywiązywaną do spostrzeżeń wywodzących się z wizji anarchistycznej: „Od pierwszego dnia zrozumiano potrzebę kontrolowania i przewidywania wydarzeń” (193).
Solidarność:
Praktycznie wszystkich współczesnych obserwatorów uderzyła zdolność anarchistów do okiełznania i napędzania ogromnego przypływu solidarności i poświęcenia okazanego przez robotników. W całej rewolucyjnej Hiszpanii zwykli ludzie włożyli wiele wysiłku w swoje ciała i umysły, motywowani niczym innym jak pragnieniem zobaczenia, jak rewolucja dobiegnie końca. Z pewnością część tej solidarności wynika właśnie z groźby państwa totalitarnego w przypadku przegranej wojny. Jest jednak jasne, że osiągnięcia rewolucji pobudziły wysiłki z tak wielkim entuzjazmem, że często uważano, że propaganda jest zbędna.
Balansowy:
Rozważając podział pracy widać, że kolektywiści wiejscy starali się równoważyć uciążliwość pracy, nie nadwyrężając w ten sposób zapału ludzi. Oznacza to, że nie nadużywano solidarności, aby najbardziej entuzjastycznie nastawieni ludzie pracowali na najbardziej prestiżowych stanowiskach. Zamiast tego starano się dzielić trudniejsze zadania. W Mas de las Matas chłopskie załogi robotnicze zorganizowano w załogi robocze, których celem było zrównoważenie czasu na ziemi łatwej do uprawy z czasem spędzonym na pracy w trudniejszych warunkach (138). Tymczasem w przemyśle syndykalizowanym istniała dalsza troska o przeciwdziałanie kapitalistycznym tendencjom w kierunku pozbawiania kwalifikacji pracowników; w ten sposób Leval donosi o planach robotników przemysłowych w Barcelonie, aby wysyłać ich do szkół technicznych, „aby nie byli, jak to miało miejsce dotychczas, prostymi, bezmyślnymi trybikami w maszynie” (262).
Demokratyczne planowanie gospodarcze:
Kiedy kolektywy zostały już utworzone i zjednoczone w celu integracji swoich gospodarek, pojawiły się możliwości planowania gospodarczego na dużą skalę. Dokonano tego za pośrednictwem rad pracowniczych i komitetów regionalnych. Zazwyczaj wybrani (i odwoływani) komisarze administracyjni podejmowali decyzje dotyczące produkcji i konsumpcji. Decyzje te mogłyby zostać podjęte na szczeblu lokalnym, jeżeli dotknięta populacja miała charakter lokalny, lub mogłyby zostać podjęte przez radę wyższego szczebla, taką jak rada regionalna Walencji, podejmująca decyzję o budowie nowej fabryki soków w celu zaspokojenia popytu zsumowanego na poziomie regionalnym (156). Zakres i charakter tej procedury planowania dobrze zilustrowano w Castellon de la Plana, dużym mieście liczącym 50,000 303 mieszkańców: „Co miesiąc rada techniczna i administracyjna przedstawiała Walnemu Zgromadzeniu Syndykatu raport, który w razie potrzeby był sprawdzany i omawiany, a ostatecznie zatwierdzony lub odrzucony przez większość. Modyfikacje wprowadzono, gdy ta większość uznała to za celowe” (XNUMX).
Racjonalność ekonomiczna:
Kolektywy spotkały się z presją ze wszystkich stron: wielu pełnosprawnych ludzi należało do milicji, a ponadto te miejscowości próbowały zaopatrywać tych samych bojowników. Wszystko to stworzyło pilną potrzebę maksymalnego wykorzystania istniejących nakładów pracy, fizycznych zakładów i surowców. W rezultacie poczyniono ogromne postępy w racjonalizacji i wykorzystaniu korzyści skali. We wszystkich raportach dotyczących kołchozów rolniczych eliminowane są zbędne miejsca pracy. W jednej miejscowości działały cztery piekarnie, podczas których przed rewolucją było ich sześć (94). W Aragonii siła robocza została zintegrowana powyżej poziomu lokalnego, tak że sąsiednie kolektywy pożyczały i pożyczały członków w miarę pojawiających się potrzeb. Leval ujawnia zakres tej integracji: Kiedy do wiosek rolniczych zwrócili się przedstawiciele rewolucyjnych obszarów spoza Aragonii, „odpowiedź brzmiała: «Towarzyszu, to, co tu mamy, nie należy do nas; musicie skontaktować się z sekretariatem Federacji regionalnej w Madrycie.” … rozumiano bowiem, że respektowanie podjętych decyzji gwarantuje powodzenie całego przedsięwzięcia.” (186)
Jak dotąd widzieliśmy, że hiszpańscy anarchiści mieli wizję. Mieli dynamiczne cele, elastyczną strategię i poszukiwali przydatnych metod analizy. Wykazali się także ogromnym entuzjazmem i solidarnością. I mądrze zreorganizowali swoją siłę roboczą i zasoby w celu uzyskania maksymalnej wydajności, wprowadzając jednocześnie pewien poziom demokratycznego planowania gospodarczego, który obejmował produkcję, konsumpcję, a nawet w pewnym stopniu planowanie inwestycyjne. Jednak z dostępnych nam pism jasno wynika, że wraz z powstaniem nowych instytucji rewolucyjnych pojawiły się pewne problemy. Niektóre z nich zostały zauważone i zauważone przez samych anarchistów. Inne nie niepokoiły współczesnych obserwatorów.
Tom Wetzel pisze, że „anarchiści jaśniej mówią o strukturach kontroli – zgromadzeniach robotniczych i społecznych oraz ich poziomych federacjach – niż o zasadach alokacji lub planowania gospodarczego”. Rzeczywiście, wspomniana powyżej książka Abada de Santillana opisuje szereg struktur dla gospodarki anarchistycznej – rady pracownicze, federacje itp. – ale milczy na temat procesów. Może się to wydawać współczesnym anarchistom dziwnym, przyzwyczajonym do wysiłków na rzecz podejmowania decyzji w oparciu o konsensus, równowagi płci i tym podobnych. Jednak obserwatorzy hiszpańskich kolektywów niewiele uwagi poświęcają kwestiom proceduralnym, pozostawiając wrażenie, że kwestie procesowe nie zajmowały dużej części porządku obrad posiedzeń rady. Nic nie wskazuje na przykład na to, aby jakikolwiek kolektyw miał obawy związane z możliwością niewłaściwego wysłuchania kobiet na spotkaniach, chociaż z pewnością wyrażono obawy dotyczące konieczności, aby zgromadzenia kolektywów wysłuchiwały poglądów (męskich) indywidualistów, którzy byli nie będący członkami kolektywu. (Błędne byłoby oczywiście przyjmowanie tego braku dowodów za dowód braku obaw o udział kobiet. Jednak sam brak nagranej dyskusji zdecydowanie wskazuje, że takim kwestiom nie przywiązywano takiej wagi, jak zwykle Dzisiaj.)
Płeć, pokrewieństwo i moralność:
Współczesnych badaczy Rewolucji natychmiast uderza przestarzała odpowiedź hiszpańskiego anarchizmu na kwestię płci. Chociaż rewolucja z pewnością zapoczątkowała walkę feministyczną (którą Leval i inni obserwatorzy płci męskiej całkowicie zignorowali), pewne fakty wskazują, jak istotne były te przeszkody dla kobiet. Na przykład płace kobiet w rewolucyjnych kolektywach rolniczych były zazwyczaj równe połowie lub trzech czwartych zarobków ich towarzyszy płci męskiej – fakt ten jest zgłaszany (wielokrotnie) bez komentarza przez Levala i innych obserwatorów. Nie ma też żadnej wzmianki o instytucjach pokrewieństwa poddawanych kontroli podczas spotkań zbiorowych. W rzeczywistości rewolucyjna gospodarka na wsi opierała się na tradycyjnych rodzinach, ponieważ konsumpcja była zorganizowana wzdłuż podstawowej jednostki gospodarstwa domowego. Od niezamężnych kobiet w większości oczekiwano, że jako dorosłe będą nadal mieszkać z rodzicami, a gospodarka odzwierciedlała to i inne tradycyjne oczekiwania. Souchy pisze o wiosce Beceite: „Dźwięk gongu… przypomina kobietom o przygotowaniu południowego posiłku”.
A rewolucja seksualna, która często towarzyszy masowym przewrotom społecznym, nie jest nigdzie widoczna, szczególnie na obszarach wiejskich. Rzeczywiście, w mieście Rubi mówiono o aktywnych wysiłkach na rzecz zapobiegania wyzwoleniu seksualnemu wśród młodych ludzi (Leval, 299). Nie wydaje się to aż tak zaskakujące, gdy się dowiemy, że anarchiści na wielu obszarach wiejskich byli postrzegani jako przywódcy moralni w swoich społecznościach już na długo przed rewolucją. W przeciwieństwie do tradycyjnych elit ekonomicznych i religijnych, które prowadziły poniżające i rozpustne życie, anarchiści często zalecali i praktykowali powstrzymywanie się od takich grzesznych tematów, jak seks, alkohol i kawa. Rzeczywiście, w komentarzu Levala na temat miasta Andora uogólnia się: „głównym zajęciem była praca… w przepisach nie było miejsca na żądanie wolności osobistej ani autonomii jednostki” (125). Pozostawię czytelnikowi decyzję o właściwym podejściu do wyzwolenia seksualnego (nie wspominając o kofeinie), ale wystarczy powiedzieć, że anarchiści (i inni) od dawna pracują, próbując przezwyciężyć wszelkie niedociągnięcia, jakie wykazywali hiszpańscy towarzysze na ten temat.
Zachowanie rynkowe:
Postawę hiszpańskich anarchistów wobec rynków najlepiej chyba opisać jako dwuznaczną. Z jednej strony wydaje się, że hiszpańscy anarchiści od dawna żywili niechęć do rynków. Gerald Brenan zauważa tę opozycję wśród przedrewolucyjnych anarchistów, cytując ich „potępienie spółdzielni, przyjaznych stowarzyszeń i funduszy strajkowych, «jako zmierzające do wzrostu egoizmu wśród robotników»” (Brenan, 178). Podobnie, kilka miesięcy po rewolucji, robotnicy Walencji „zdali sobie sprawę, że częściowa kolektywizacja z czasem przerodzi się w rodzaj burżuazyjnej kooperatywności” (Peirats, 125).
Jednakże przeciwstawieniem się temu był fakt, że anarchiści poważnie angażowali się zarówno w autonomię wsi, jak i robotniczo-chłopską kontrolę nad pełną wartością produktów swojej pracy. W rezultacie kolektywy wysyłały wszystkie nadwyżki towarów do stolicy kantonu, gdzie wybrane rady były odpowiedzialne za wymianę tych towarów na nadwyżki towarów innych kolektywów. Leval relacjonuje: „Zyski ze sprzedaży różnych towarów zapewniły Radzie Miejskiej środki potrzebne do realizacji innych zadań komunalnych” (288). Obserwacje Peiratsa są istotne: „Gdy już zaspokojono potrzeby ekonomiczne samego kolektywu, nadwyżka została sprzedana lub wymieniona na rynku zewnętrznym, bezpośrednio lub za pośrednictwem organizacji konfederacyjnych” (Peirats, 141). „Handel nie był rygorystycznie regulowany. W niektórych miejscach przedmioty wyceniano według cen z 19 lipca, w innych według aktualnych cen na wolnym rynku. Wśród kolektywów aragońskich nie było zbyt dużej kontroli nad tym, co było wymieniane” (Peirats, 143). ).
Chociaż jest oczywiste, że w planowanie zaangażowały się różne samorządy, jasne jest, że gdy produkty opuściły daną miejscowość, wymieniano je w celu maksymalizacji zysków. Chociaż prawdą jest, że uzyskane w ten sposób zyski były często wysyłane na front lub dzielone z mniej dochodowymi kolektywami, nie wystarczyło to, aby przezwyciężyć kilka negatywnych skutków rynków. Te negatywne skutki bynajmniej nie zostały dostrzeżone przez kolektywistów. Souchy relacjonuje spór dwóch kolektywów w Aragonii, gdzie jeden z kolektywów odmówił płacenia przedrewolucyjnej stawki za energię elektryczną dostarczaną przez sąsiedni kolektyw. Kolektyw produkujący energię elektryczną nalegał na starą stawkę, która obejmowała wypłatę wynagrodzeń pracownikom plus zysk. Nie mogąc rozwiązać problemu w inny sposób, sprawa trafiła do sądu.
W ten sposób hiszpańscy anarchiści dążyli do wyeliminowania rynku, ale im się to nie udało. Ta porażka nastąpiła częściowo dlatego, że całkowita kolektywizacja nie była możliwa, ale także częściowo dlatego, że anarchistom brakowało narzędzi teoretycznych, aby łatwo zidentyfikować wszystkie aspekty rynków, które podważają wysiłki na rzecz samorządności, równości i solidarności. Zatem wyzwaniem dla anarchistów tworzących wizję ekonomiczną jest konceptualizacja gospodarki w taki sposób, aby podkreślić to, co należy stworzyć lub zlikwidować. Oczywiście Parecon jest jedną z odpowiedzi na to wyzwanie.
Problemy z czerwoną biurokracją / koordynatorem:
Pomijając podejście do kwestii płci, najbardziej zaskakująca jest reakcja hiszpańskich rewolucjonistów na tendencje biurokratyczne. W porównaniu z dzisiejszymi anarchistami, hiszpańscy anarchiści mieli znaczną ślepą plamkę, jeśli chodzi o hierarchie wynikające z koncentracji umiejętności zawodowych, roli ekspertów i tym podobnych. Kilka przykładów powinno zilustrować:
Pozycja: W Rubi: „Na radnego technicznego powołano członka o najwyższym doświadczeniu zawodowym, którego zadaniem było nadzorowanie i kierowanie wszystkimi pracami na poszczególnych budowach. Księgowość zaś oddana została w ręce specjalisty uznanego za najzdolniejszego” (297).
Artykuł: W syndykalizowanym przemyśle budowlanym w Alicante „kierowników budowy wybierano spośród pracodawców”. Ci byli pracodawcy „mieli większe poczucie obowiązku niż przeciętny pracownik, przyzwyczajony do otrzymywania poleceń i nie podejmowania odpowiedzialności”. Być może nie jest zaskakujące, że w tym syndykacie „nie można było za jednym zamachem wprowadzić w życie absolutnej równości płac” (307-308).
Pozycja: W ośrodku przemysłowym Alcoy: „Na czele działu sprzedaży postawiono towarzysza, którego uznano za zdolne do tego rodzaju pracy. Nadzorował pracę w swoim dziale…” „Personel całego przemysłu był podzielony na specjalizacje : pracownicy fizyczni, projektanci i technicy” (234-235).
Pozycja: W Granollers: „Wydział gospodarczy gminy powołał «biuro techniczne» składające się z trzech ekspertów, które w porozumieniu z syndykalną Radą Gospodarczą kierowało pracą przedsiębiorstw przemysłowych”. Według Levala (287) było to to samo miasto, w którym technicy „uważali się za odrębną klasę”.
Artykuł: Dwóch towarzyszy (jeden CNT, jeden UGT) „kierowało sekretariatem generalnym” w Graus i „powierzano im także propagandę” (97).
Chociaż istnieją pewne przesłanki, że w przypadku pewnych ról ekonomicznych pełnienie ich tylko przez jedną osobę było nierozsądne (na przykład „wybitnego lekarza” [272]), reakcją anarchistów była zazwyczaj zmiana danej roli. W przeciwnym razie obsadzanie go wiarygodnym anarchistą było najwyraźniej planem awaryjnym. (Tak więc Souchy pisze: „szefem policji był dobrze znany anarchista Eroles”). Jeszcze innym rozwiązaniem (tym z podręcznika Parecon) byłaby praca nad wyeliminowaniem wszystkich niepożądanych ról poprzez przerysowanie ich składowych zadań i rozłożenie tych zadania w zrównoważone kompleksy zawodowe.
Ten ślepy punkt dotyczący biurokracji ma swoje echa aż do czasów współczesnych, co dobrze ilustruje Sam Dolgoff w swoich wspomnieniach. Dolgoff, nieżyjący już bojownik anarchistyczny i weteran Brygad Międzynarodowych, z aprobatą cytuje własne śledztwo przywódcy hiszpańskiej milicji Buenaventury Durrutiego w sprawie rzekomego tworzenia się biurokracji w biurach administracyjnych CNT. Odkrycia Durrutiego relacjonuje jego biograf:
„… centrala krajowa CNT nie była scentralizowana. Wszyscy ludzie pracujący w centrali krajowej i w organizacji byli zatrudnieni nie przez Komitet Narodowy, ale byli wybierani przez zgromadzenia zakładowe i podlegali przed zgromadzeniami zakładowymi. Nie byli opłacani przez Komitetu Narodowego, ale przez przedsiębiorstwa, w których byli zatrudnieni…”
Komentarz Dolgoffa:
„Zarówno Augustin Souchy, który zarządzał Biurem Informacji Zagranicznej CNT, jak i jeden z jego współpracowników, Abe Bluestein z Nowego Jorku, powiedzieli mi, że wszyscy pracujący w Centrali Krajowej, od odpowiedzialnych urzędników po tragarzy i pracowników obsługi technicznej, otrzymywali wynagrodzenie te same równe płace. Durruti i inni, którzy prowadzili dochodzenie, byli przekonani, że w CNT nigdzie nie ma biurokracji” (patrz Dolgoff).
Ryzykując rozwinięcie tego tematu, wątpliwe jest, czy wielu współczesnych anarchistów postrzegałoby takie tradycyjne role w pracy („odpowiedzialni urzędnicy” i „tragarze”) jako dowód zwycięstwa nad tendencjami biurokratycznymi. To, że taka postawa istniała wśród towarzyszy hiszpańskich, jest być może zrozumiałe, biorąc pod uwagę, że rewolucja rosyjska, która oferuje całą litanię lekcji na temat biurokracji, była wówczas bardzo słabo rozumiana w Hiszpanii, nie mówiąc już o gdzie indziej. (Jednakże, należy zauważyć, Dolgoff pisał w latach 1980.)
Na zakończenie warto powtórzyć, że rewolucja hiszpańska, jako szczyt organizacji libertariańskiej, dostarcza wielu lekcji dzisiejszym antyautorytarnym. Jak widzieliśmy, przesiewanie hiszpańskiego doświadczenia w poszukiwaniu użytecznych spostrzeżeń jest w rzeczywistości częścią długiej tradycji anarchistycznej. Podobnie jest z promowaniem wizji anarchistycznej. Mam nadzieję, że ten esej pomoże pobudzić obie te tendencje.
*Czytelnicy niezaznajomieni z modelem Parecon mogą dowiedzieć się więcej na: http://www.zmag.org/parecon/indexnew.htm
** [Uwaga do źródeł: Dokumentów pierwotnych (tj. relacji z pierwszej ręki) dotyczących struktury i dynamiki hiszpańskich kolektywów i syndykatów jest frustrująco mało, choć większość z nich została przetłumaczona na język angielski. W praktyce prace Gastona Levala, Augustina Souchy'ego i Jose Peiratsa reprezentują wszystko, co jest dostępne do szczegółowego zbadania ekonomicznych aspektów rewolucji. Praca Levala jest zdecydowanie najlepsza ze wszystkich i szeroko z niej korzystam powyżej. Jednak nawet praca Levala jest najeżona drobnymi problemami, w tym brakiem szczegółów w kwestiach proceduralnych, a także jakości tłumaczenia na język angielski.]
(O ile nie zaznaczono inaczej, wszystkie numery stron odnoszą się do Levala.)
-Gerald Brenan, Hiszpański labirynt. Cambridge University Press, 1976 (pierwsze wydanie 1943).
-Sam Dolgoff, Fragmenty: Pamiętnik. 1986. (Zobacz fragment w Internecie pod adresem: http://flag.blackened.net/liberty/dolgoff-controv.html)
-Gaston Leval, Kolektywy w rewolucji hiszpańskiej. Prasa Wolności.
-Jose Peirats, Anarchiści w rewolucji hiszpańskiej. Prasa Wolności.
-Augustin Souchy, Z chłopami aragońskimi. (dostępne w Internecie pod adresem: www.anarchosyndykalizm.net)
-Tom Wetzel, „O anarchizmie”. ZNet, 29 sierpnia 2003. W Internecie pod adresem:
http://www.zmag.org/content/showarticle.cfm?SectionID=5&ItemID=4106
Dave Markland mieszka w Vancouver i jest członkiem Vancouver Participatory Economics Collective. (http://vanparecon.resist.ca)
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna