Na początku grudnia wojska NATO i amerykańskie poprowadziły atak mający na celu odzyskanie twierdzy talibów w Musa Qala w
Ustawienie
Musa Qala (co oznacza „Twierdza Mojżesza”) to miasto liczące około 15,000 XNUMX mieszkańców w północnej części kraju.
Centrum dzielnicy Musa Qala, w skład której wchodzi miasto
Niezależnie od okoliczności zawarcia układu, trwało ono jedynie do lutego 2007 roku, kiedy to w niejednoznacznych okolicznościach zostało zerwane. Od tego czasu aż do 7 grudnia dowódcy talibscy domagali się dominacji w Musa Qala, podczas gdy siły NATO i siły afgańskie utrzymywały dystans. Dla miejscowej ludności zmiana reżimu przyniosła ze sobą szefa policji mianowanego przez talibów, sądy szariatu, opodatkowanie dżihadu i zamknięcie szkół prowadzonych przez rząd (niektóre z nich zastąpiono medresami). Według rozproszonych doniesień z kontrolowanego przez talibów miasta, ruch ten uniknął niektórych skrajności, jakie panowały w ich poprzednich rządach
W ten sposób przez prawie rok bojownicy talibscy mieli w mieście bezpieczną przystań, niewątpliwie wykorzystując je jako bazę wypadową do swoich ataków w innych częściach regionu. I choć rzecznicy NATO chcą, abyśmy wierzyli, że to wszystko jest dziełem „zagranicznych bojowników talibów”, w rzeczywistości ruch ten w dużej mierze opiera się na wsparciu (lub przynajmniej tolerancji) lokalnych elit na obszarach, gdzie dominują powstańcy. W Musa Qala mówi się, że głównym filarem wsparcia dla talibów jest podplemię Alizai, znane jako Pirzai Alizai. W listopadzie pojawiły się pogłoski, że przywódca Pirzai, mułła Salaam, spiskował, aby zmienić konie i stanąć po stronie rządu afgańskiego, a nie talibów. Chociaż w jednym z raportów stwierdzono, że zainteresowanie mediów spowodowało, że mułła Salaam wycofał się z porozumienia, większość twierdzi, że rzeczywiście zmienił stronę, zapoczątkowując w ten sposób Operację Wąż.
Również od listopada zaczęły pojawiać się doniesienia o przygotowaniach sił brytyjskich do odbicia tego obszaru, zgodnie z od dawna obiecywanymi przez oficerów NATO. Pod koniec tego miesiąca przerażeni cywile w dużej mierze opuścili ten obszar. Dziennikarze z Institute for War and Peace Reporting twierdzili, że trzy czwarte mieszkańców Musa Qala ewakuowało się, pozostawiając jedynie tych, którzy byli zbyt biedni, aby wyjechać. Podobnie Telegraph relacjonuje:
Wiele wskazuje na to, że niektórzy ludzie zdecydowali się pozostać w mieście ze strachu przed grabieżą po upadku miasta.
„Na zewnątrz słyszę odgłosy eksplozji. Jesteśmy bardzo przestraszeni” – powiedział Haji Mohammad Rauf przez telefon ze swojego domu na obrzeżach Musa Qala. „Większość rodzin uciekła z tego obszaru, ale obawiam się, że jeśli opuścimy, żołnierze splądrują wszystko z naszego domu”.
W piątek 7 grudnia siły NATO pod dowództwem Wielkiej Brytanii rozpoczęły atak, otaczając z trzech stron centrum dzielnicy, pozostawiając w ten sposób drogę ucieczki na północ, w góry. Chociaż mówiono, że umożliwi to cywilom ucieczkę przed nadchodzącym atakiem, jeden z mieszkańców Musa Qala poinformował, że obce siły użyły helikopterów do zrzucenia nad miastem ulotek, w których zalecali cywilom pozostanie w domach: „Nie wychodźcie poza swój dom. Chcemy aby zaprowadzić pokój w Musa Qala” – czytają.
Ilu cywilów posłuchało rad cudzoziemców i pozostało w Musa Qala podczas bombardowania? Według UNICEF w komunikacie prasowym z 20 grudnia: „W wyniku operacji wojskowej w Musa Qala około 400 rodzin zostało przesiedlonych z sąsiednich wiosek”. Raport Reutersa z 9 grudnia podaje szacunki afgańskiego wojska, że „aż 300 cywilów uciekło” z tego obszaru przed walkami, „ale dowódca ISAF McNeill powiedział, że w centrum Musa Qala nadal przebywa wielu niewalczących osób”. Powołując się na zdjęcia wywiadowcze, dowódca NATO Dan McNeill powiedział: „Nie zgadzam się z Twoim założeniem, że wiele osób opuszcza [centrum dzielnicy]. Widzieliśmy, jak niektórzy ludzie opuszczali teren, ale nie hordy, które sugerujesz”. Jak dotąd nikt nie odważył się zgadnąć, ilu cywilów przebywało w Musa Qala, gdy rozpoczął się atak NATO, USA i Afganistanu. Z podanych powyżej danych wynika, że w kraju pozostało około 2000 cywilów. Trudno zatem dziwić, że urzędnicy NATO/USA podeszli raczej ostrożnie do ofiar talibów w wynikającej z niej operacji, twierdząc jednocześnie, że nie zginęła żadna ludność cywilna – pomimo wielu dowodów temu zaprzeczających.
Atak
Próba zajęcia Musa Qala, która rozpoczęła się w piątek 7 grudnia, była w zasadzie operacją dwutorową. Jeden odłam został utworzony przez Afgańską Armię Narodową (ANA) i siły ISAF dowodzone przez Brytyjczyków, w skład których wchodzili żołnierze estońscy i duńscy. Siły NATO pod dowództwem Afganistanu i Wielkiej Brytanii będą nacierać z południa, wschodu i zachodu, zamykając się wokół wiosek otaczających miasto
Z nagłówkami takimi jak „Afgańskie siły NATO celują w modelowe miasto talibów” (Globe and Mail) i „Armia afgańska przejmuje dowództwo w bitwie o odbicie miasta” (Edmonton Journal), kanadyjskie media ładnie powtarzały propagandę NATO, że Afgańska Armia Narodowa (ANA) szybko stają się poważną siłą bojową. Trudno utrzymać takie pozory, jak dziennikarz London Times, Stephen Gray, zobaczył z bliska: „Afgańczycy rzekomo walczyli pod własnym dowództwem. Jednak ledwo mogli funkcjonować bez ochrony NATO i NATO musiało ich namawiać, aby ruszyli do przodu."
Szacunki dotyczące wielkości sił sojuszniczych wskazują na ogromną operację. „W tej akcji używa się więcej sił brytyjskich niż w jakiejkolwiek innej bitwie
W rzeczywistości, wbrew twierdzeniom NATO/USA, bombardowania z powietrza były rozległe. IWPR poinformowało, że twierdzenie NATO, że starało się unikać narażania ludności cywilnej na niebezpieczeństwo, „jest jaskrawym kontrastem do raportów otrzymanych z Musa Qala, gdzie mieszkańcy kryją się pod bombami i pociskami artyleryjskimi przez większą część tygodnia”. „Ostatnie pięć dni to było piekło” – powiedział jeden z mieszkańców. „[T]tutaj dochodzi do bombardowań i kolejnych bombardowań. Ludzie są przerażeni”. Nick Meo z „The Times” doniósł, że „lokalna ludność twierdzi, że operacja NATO obejmowała masowe bombardowania B-52, a także całodobowe ataki naziemne helikopterów bojowych”. Przypomnijmy, że dotyczyło to obszaru, w którym ulotki NATO zalecały ludziom pozostanie w domach.
Zdaniem jednego z dziennikarzy, opór talibów był „bardziej zaciekły, niż oczekiwali dowódcy NATO”. Stało się tak pomimo tego, że wywiad NATO twierdził, że do czasu ataku w mieście pozostało tylko około 200 talibów. W każdym razie po trzech dniach powstańcy mieli dość i wycofali się. Przy okazji uratowali twarz i przeprowadzili niewielki zamach stanu w obszarze public relations. Rzecznik powołując się na troskę o zminimalizowanie ofiar wśród ludności cywilnej siły talibskie wycofały się z centrum dystryktu w poniedziałek 10 grudnia. Jednak dopiero następnego dnia siły NATO i siły afgańskie ogłosiły, że zabezpieczyły centrum dystryktu.
Podczas gdy niektórzy powstańcy stawiali nieoczekiwany opór w Musa Qala, „kilkuset bojowników talibskich rozpoczęło kontratak na wojska NATO i rządu afgańskiego w dystrykcie Sangin” – podaje Radio Wolna Europa. Atak ten miał miejsce wczesnym rankiem w poniedziałek 10 grudnia – tuż przed wycofaniem się powstańców w Musa Qala.
Po zajęciu miasta siły afgańskie pochwaliły się miażdżącym sukcesem. „Afgańczycy twierdzą, że w Musa Qala zginęło setki talibów” – głosił jeden z nagłówków agencji Reuters. Dowódca wojsk brytyjskich na południu
Należy jednak pamiętać, że szacunki NATO dotyczące ofiar powstańców były w przeszłości ogromnie zawyżone. Po kierowanej przez Kanadę operacji Medusa w prowincji Kandahar we wrześniu 2006 r. naczelny dowódca NATO oszacował straty talibów na aż 1500. Jednak doświadczony dziennikarz Tim Albone, relacjonując z miejsca bitwy, nie znalazł „żadnych ciał ani plam krwi – z pewnością żadnych dowodów”. z 600 rebeliantów, których według NATO zabiło.” (Patrz Dave Markland, „Operation Medusa and after”, Sevenoaksmag.com). Chociaż żaden reporter nie przedstawił tak wyraźnych twierdzeń na temat obecnej operacji, istnieje jeden sugestywny raport Nicka Meo z „The Times”. Wygląda na to, że Meo wysłał brytyjską jednostkę do akcji porządkowych, która „przeszukała tereny i natknęła się tylko na jednego martwego Talibana i żywego starca”.
Ofiary cywilne
Wkrótce po rozpoczęciu ataku na Musa Qala napłynęły doniesienia o cywilach zabitych w ataku. Stephen Grey z londyńskiego Timesa, otoczony żołnierzami brytyjskimi i afgańskimi, sam był świadkiem śmierci dwóch cywilów po pozornym incydencie z krzyżowym ogniem, pisząc „w końcu nie było wątpliwości, że obaj cywile zginęli w wyniku amerykańskiego ostrzału” (Times, 9 grudnia). Co uderzające, rzecznik NATO powiedział kilka dni później, że w operacji nie zginął żaden cywil.
Miały nastąpić kolejne doniesienia o zabitych cywilach, choć przeciętny czytelnik mediów głównego nurtu nie usłyszałby o nich. „Manchaster Guardian” praktycznie sam przekazał twierdzenia miejscowej starszyzny, że w ataku zginęło aż 40 cywilów. Chociaż Guardian jedynie wspomniał o oskarżeniach, jedynie Instytut Raportowania Wojny i Pokoju szczegółowo opisał zarzuty.
Według IWPR jeden z mieszkańców powiedział: „Okolica Nabo Aka w pobliżu głównego meczetu w Musa Qala została zbombardowana i właśnie tam zginęło 28 cywilów”, w tym kobiety i dzieci, ale „żadnych talibów”. Podobnie relacjonuje jeden z mieszkańców:
„Każde miejsce zostało zbombardowane” – powiedział Mohammad Gul, mieszkaniec wioski Toughi. „Nie mogę wyjść, więc nie wiem, ile osób nie żyje. Ale w dom mojego sąsiada spadł pocisk, zabijając jego pięcioletnią córkę i krowę”.
Główne media miały niewiele do powiedzenia na temat ofiar śmiertelnych wśród cywilów. 14 grudnia Nick Meo z London Times opowiedział raport afgańskiego chłopca, że dwóch jego krewnych zginęło w wyniku ostrzału z helikoptera bojowego. Strona internetowa BBC cytuje jednego z miejscowych, który twierdzi, że widział ciała 15 kobiet i dzieci. Do czasu powstania tego raportu (16 grudnia) brytyjscy urzędnicy wojskowi twierdzili, że zginęło tylko dwóch cywilów.
W
Na północ od czterdziestego dziewiątego równoleżnika media w większości szczegółowo opisywały twierdzenia afgańskiego Ministerstwa Obrony. Kilka kanadyjskich dzienników (Toronto Star, Edmonton Journal, Victoria Times-Colonist i Ottawa Citizen) doniosło 9 grudnia, że w bitwie zginęło dwoje dzieci, chociaż informacja o tym najbardziej zbliżona do kogokolwiek na pierwszej stronie znajdowała się na ósmej stronie „Ottawa Obywatel. „Edmonton Journal” (11 grudnia, s. A13) opublikował artykuł NYT, w którym potwierdził śmierć czterech osób, natomiast Graeme Smith z „Globe and Mail” napisał tego samego dnia (11 grudnia, s. A19), że „co najmniej sześciu cywilów” zostało dotychczas zabitych.
Tak więc, poza raczej beznamiętną wzmianką Guardiana o 40 ofiarach śmiertelnych wśród cywilów, wydaje się, że pełny zakres zarzutów cywilnych dostępnych dla każdego, kto ma połączenie z Internetem, został całkowicie zignorowany w głównych mediach drukowanych w Wielkiej Brytanii i Kanadzie, a także w nowojorskim dzienniku Czasy.**
Na pierwszy rzut oka można by pomyśleć, że te media zasługują na nagrodę za wykazanie działania dziury w pamięci Orwella. Jednak inna niedawna historia pokazuje, że media przekroczyły nawet szczyty w ignorowaniu wiadomości, które stawiają projekt NATO w złym świetle. W tym przypadku ponownie Instytut Sprawozdawczości Wojny i Pokoju przekazał tę wiadomość, podczas gdy media głównego nurtu niemal jednomyślnie odwróciły wzrok.
11 grudnia strona internetowa IWPR opublikowała raport, w którym przedstawiono oskarżenia mieszkańców wioski o masakrę popełnioną przez siły prawdopodobnie specjalne. Mieszkańcy wsi Toube w
Wyszukiwanie Lexis-Nexus pokazuje, że tylko jedno duże anglojęzyczne media odniosły się do zarzutów. 12 grudnia dziennik British Telegraph zacytował wypowiedź oficera, który stwierdził, że armia brytyjska „poważnie podchodzi” do zarzutów o okrucieństwo. Pułkownik NATO Richard Eaton przyznaje, że „coś” miało miejsce w tym czasie na tym obszarze, ale przypuszczano, że wszyscy ofiarami byli bojownicy talibów. Inny rzecznik NATO przyznaje, że tego wieczoru nie był świadomy obecności jakichkolwiek żołnierzy NATO na tym obszarze.
Kto więc mógł być zamieszany w to „coś”? Nie trzeba wiele czytać między wierszami, aby domyślić się, że urzędnicy NATO nie chcieli lub nie byli w stanie stwierdzić, czy w operację Enduring Freedom zaangażowane były wojska. (Uważa się, że dowodzona przez USA OEF, w skład której wchodzą siły specjalne, jest odrębna od sił ISAF dowodzonych przez NATO; wiadomo jednak, że ich misje pokrywają się, a także są niejasne co do ich ról i obszarów działań). Według raportu IWPR: „Urzędnicy PRT nie byli w stanie skomentować, kto najprawdopodobniej był w to zamieszany”.
Jak wytłumaczyć całkowite milczenie północnoamerykańskich mediów w tej sprawie? Chociaż można przypuszczać, że wszystkie te zarzuty są czystymi fabrykacjami, nie oznacza to, że sprawa nie zasługuje na nagłośnienie. Jak bowiem podaje IWPR, prawie stu starszych po usłyszeniu raportów o okrucieństwie zostało zmotywowanych do udania się do stolicy prowincji Lashkar Gah, około dwóch dzielnic odległych od ich domów. Spotkali się tam na audiencji u urzędników rządowych i przedstawicieli Brytyjskiego Zespołu Odbudowy Prowincji. Z pewnością każde wydarzenie – prawdziwe lub wyimaginowane – wywołujące tak znaczącą reakcję, jest ipso facto warte opublikowania.
następstwa
Gdy około 1600 żołnierzy afgańskich, brytyjskich i amerykańskich wkroczyło, aby zająć centrum nowo zdobytej dzielnicy Musa Qala, a sporadyczne ataki tam trwały, różowe deklaracje zwycięstwa NATO/USA brzmiały raczej pusto. Musa Qala reprezentuje tylko jeden z wielu obszarów Afganistanu kontrolowanych lub zdominowanych przez talibów. W samej prowincji Helmand talibowie nadal kontrolują trzy odległe okręgi na północnych wyżynach (Washer, Naw Zad i Baghran), dominując jednocześnie w głównych okręgach Garmsir, Gereshk i Sangin. „W międzyczasie” – donosi Asia Times – „talibowie zajęli dwa dystrykty w pobliżu Kandaharu, aby wytworzyć w tej prowincji presję i odwrócić uwagę NATO od Helmand”. Nawet w centrum nowo wyzwolonej dzielnicy Musa Qala jeden z dziennikarzy donosi, że „nietrudno było znaleźć siłę wsparcia talibów. Kilku powracających zaczepiło naszego tłumacza, Afgańczyka z Kabulu. «Dlaczego pracujesz dla niewierny?' zapytali."
Jednym z najistotniejszych tematów wojny w Afganistanie jest ciągłe zajmowanie, utrata i odzyskiwanie strategicznych pozycji na obszarach będących przedmiotem gorącego sporu. Musa Qala jest doskonałym przykładem tej dynamiki. „Oddziały brytyjskie zajmowały już Musa Qala, ale potem stały się praktycznie więźniami w ich koszarach” – zauważa szef pakistańskiego biura Asia Times, Syed Saleem Shahzad. „Istotnie, w zeszłym roku udało im się opuścić miasto dopiero po zawarciu rozejmu z talibami, którzy kontrolowali wszystkie okoliczne obszary niegościnnego terenu”.
Siły brytyjskie nie są jedynymi żołnierzami zaangażowanymi w tę powtarzalną bieżnię. W ten sam weekend, w którym odbito Musa Qala, kanadyjscy żołnierze sąsiadujący z dystryktem Kandahar po raz kolejny zajęli strategicznie ważny obszar Zangabad w dystrykcie Panjwai. Atak, nazwany Operacją Sure Thing, spotkał się z intensywnym oporem i był pierwszym przypadkiem, w którym siły kanadyjskie walczyły u boku nepalskich Gurkhów, którzy sami są starymi specjalistami od wsparcia imperialnego. Jednak dopiero we wrześniu Graeme Smith z „Globe and Mail” napisał o wcześniejszej kanadyjskiej operacji w Zangabadzie: „Kanadyjczycy zbudowali placówkę policji w wiosce opanowanej przez powstańców niecałe 48 godzin wcześniej”. W rzeczywistości burzliwe zmagania Kanadyjczyków w Zangabadzie rozpoczęły się co najmniej od czerwca 2006 roku.
Podobnie jest z ostatnim niespodziewanym atakiem na śpiących bojowników talibskich w Sia Choy, również w dystrykcie Panjwai. Ma to miejsce niemal dokładnie rok po niemal identycznej operacji, kiedy „ISAF przeprowadził precyzyjny nalot na znane„ talibskie stanowisko dowodzenia ””, rozpoczęty po „otrzymaniu wiarygodnych informacji o talibach ukrywających się w rejonie Siajoy w okręgu”. (Pajhwok Afghan News, 14 grudnia 2006)
Jednak nawet jeśli tym razem obce siły będą w stanie utrzymać te sporne obszary w bardziej trwały sposób, zajęcie Musa Qala i innych obszarów może w dalszym ciągu przynieść odwrotny skutek. Jak obserwują pracownicy IWPR:
Utrata Musa Qala raczej nie będzie śmiertelnym ciosem dla powstańców. Ponowne walki, którym towarzyszą wysiedlenia rodzin i zniszczenia mienia, mogą w rzeczywistości jeszcze bardziej rozpalić lokalne namiętności przeciwko rządowi afgańskiemu i jego zagranicznym sojusznikom.
Nietrudno sobie wyobrazić, dlaczego miejscowa ludność mogłaby odrzucić wojska afgańskie i zagraniczne – nawet pomijając zarzuty dotyczące ludności cywilnej zbombardowanej w pierwszym ataku. Nick Meo z „The Times” donosi okupowany przez NATO Musa Qala, że „jeden rolnik wracający z pustyni, gdzie jego rodzina wciąż się ukrywała, został prawie zastrzelony przed swoim domem po zignorowaniu rozkazu brytyjskiego patrolu o zatrzymaniu się”.
Pomimo oczywistych zagrożeń związanych z obecnością wojsk, wielu mieszkańców Musa Qala jest bardziej zaniepokojonych tym, kto zastąpi żołnierzy ANA i NATO/USA. Wielu mieszkańców obawia się powtórzenia systematycznych grabieży, które miały miejsce w pobliskim Sangin około ośmiu miesięcy temu, po tym jak wojska afgańskie i zagraniczne w podobny sposób odbiły ten obszar i przekazały go policji i sojuszniczym bojówkom. Rzeczywiście, te obawy zostały już wyrażone, jak jasno wynika z nagłówka Pajhwok News: „Mieszkańcy Musa Qala nie chcą policji w dzielnicy”. Ich niechęć do policji jest zrozumiała, gdyż mieszkańcy skarżą się, że w przeszłości policja brała udział w zażywaniu narkotyków, rozbojach i przymusowych przeszukaniach domów.
Powszechnie wiadomo, że afgańska policja jest skorumpowana, ale sytuacja może się pogorszyć, jak relacjonuje Mitch Potter z „ Toronto Star”. „Wybitny obywatel” miasta Kandahar, z którym Potter przeprowadził wywiad, w tajemnicy tonie opowiedział o swoich obawach związanych z policją: „Rok temu mogliśmy powiedzieć te rzeczy na głos. Teraz możemy tylko szeptać, ponieważ [policja] jest tak silna, że jeśli robisz więcej, niż tylko szepczesz, narażasz życie”. Mężczyzna dokonał nawet dość zaskakującego porównania: „Najbardziej przerażające jest to, że mamy wrażenie, jakbyśmy powtarzali lata 1990., kiedy watażkowie mieli kontrolę i wszystko było chaosem. Dziś policja i watażkowie to to samo. I to był przepis, który dał nam Talibowie po raz pierwszy.”
Ostatecznie mieszkańcy Musa Qala mogą woleć zachodnie zaniedbania od pomocy, która jest im obecnie oferowana. Jak wyjaśnia dwóch afgańskich reporterów IWPR:
Miejscowa ludność powiedzieli IWPR, że chcą po prostu, żeby zostawiono ich w spokoju. Wraz ze zbliżaniem się zimy perspektywa utraty domu i schronienia jest jeszcze bardziej przerażająca niż w miesiącach letnich.
Jeden z korespondentów Reutersa umieszcza lokalne obawy dotyczące okupacji w odkrywczym kontekście. Pisząc dla Musa Qala, Jon Hemming pisze, że przed niedawnym atakiem „podczas gdy siły afgańskie i zagraniczne wstrzymywały się przed atakiem, Musa Qala dostrzegł poziom bezpieczeństwa, którego nie było gdzie indziej w Afganistanie ze względu na ciągłe zagrożenie powstańczymi samobójczymi atakami”. Cytuje jednego z miejscowych, który za pomocą lufy pistoletu podsumowuje wyzwanie stojące przed tymi, którzy chcą zaprowadzić pokój: „Nie budujcie nam szkół, nie budujcie nam meczetów, zapewnijcie nam bezpieczeństwo”.
Jak mieszkańcy Musa Qala widzą z pierwszej ręki, projekt NATO/USA przynosi wojnę, a nie bezpieczeństwo.
** Nie tylko w dzielnicy Musa Qala w ten weekend doszło do zagrożenia ludności cywilnej. Graeme Smith z „The Globe and Mail” doniósł 10 grudnia, że „w wyniku ataku powietrznego w dystrykcie Nowzad w prowincji Helmand, który miał miejsce w ten weekend, zginęło 12 cywilów, a jedynym ocalałym członkiem rodziny był chłopiec, powiedział Abdul Satar Mazahari, szef wydziału ds. uchodźców w prowincji Helmand.”
Dave Markland mieszka w Vancouver. Redaguje stopwarblog.blogspot.com, gdzie ukazała się wcześniejsza wersja tego eseju.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna