ROK temu, gdy długa i bolesna wojna domowa na Sri Lance wkroczyła w fazę końcową, niewiele wskazywało na to, że krwawe rozwiązanie ustąpi miejsca uzdrowieniu i pojednaniu, których tak rozpaczliwie potrzebuje ród wyspiarski.
Sposób, w jaki armia przeprowadziła ostateczny atak na zdominowaną przez Tamilów północ i wschód, wykluczał taką możliwość na krótką metę. Ani prezydent Mahinda Rajapaksa, ani generał armii Sarath Fonseka nie poczynili większych wysiłków, by zasugerować, że będą łaskawi w zwycięstwie.
Kto jednak mógł przypuszczać, że w ciągu kilku tygodni od tego militarnego triumfu zamienią się w nieprzejednanych wrogów, a jeden z nich uwięzi drugiego zaledwie kilka miesięcy później?
Fonsece grozi sąd wojskowy pod zarzutem spiskowania mającego na celu obalenie rządu. A proces wojskowy uzasadniono tym, że spisek powstał, gdy był on jeszcze w mundurze.
To nieprawdopodobny scenariusz. Sri Lanka nie ma tradycji wojskowych zamachów stanu. Nie ma wątpliwości, że w ostatnich dziesięcioleciach jego siły zbrojne stopniowo stawały się silniejsze i bardziej wpływowe, w miarę jak kraj przekształcał się w państwo bezpieczeństwa, a to zawsze jest niezdrowy znak. Trudno jednak interpretować tę niepokojącą okoliczność jako dowód winy Fonseki.
Faktem jest, że opuścił armię i w zeszłomiesięcznych wyborach prezydenckich walczył z Rajapaksą. Nie tak na ogół zachowują się spiskowcy wojskowi.
Rajapaksa wygrał znaczną przewagą i pomimo obaw Fonseki i niektórych jego zwolenników międzynarodowi obserwatorzy znaleźli niewiele oznak oszustwa wyborczego.
Emerytowanemu generałowi udało się zjednoczyć za swoją kandydaturą na prezydenta niezwykle szeroką koalicję, w skład której wchodzili zarówno radykałowie syngalescy, jak i partie tamilskie, a wśród której znalazł się były prezydent Chandrika Kumaratunga, który nie tak dawno temu stał na czele Partii Wolności Sri Lanki, której obecnie przewodzi Rajapaksa.
Ogólnie rzecz biorąc, odzwierciedlało to jednak nie tyle poparcie dla Fonseki, ile chęć zdegradowania Rajapaksy, którego reputacja związanej z korupcją i skłonnością do nepotyzmu jest spotęgowana przez niepokojący kult jednostki i niechęć do tolerowania sprzeciwu. Wydaje się, że to pragnienie było szeroko podzielane w stolicy Kolombo, gdzie Fonseka sprytnie przegłosował swojego rywala.
Wydaje się jednak, że syngaleska wieś zdecydowanie popiera Rajapaksę, który ma zamiar wykorzystać swoją obecną pozycję i zamieszanie opozycji: przedwcześnie rozwiązał parlament narodowy i oczekuje się, że wybory odbędą się na początku kwietnia. Większość dwóch trzecich – co może okazać się trudne do osiągnięcia, ale nie jest wykluczone – zapewniłoby mu bezprecedensową władzę.
Jako prezydent wykonawczy Rajapaksa jest już głową stanu i rządu, a także naczelnym dowódcą sił zbrojnych. Ponadto zachował dla siebie tekę obronną i finansową oraz – co złowieszcze – wyraził zainteresowanie przejęciem także ministerstwa informacji. Jeden z jego braci, Bazyli, jest starszym doradcą prezydenta; inny, Gotabhaya, jest sekretarzem obrony. 23-letni syn prezydenta, Namal, prawdopodobnie będzie kandydatem w nadchodzących wyborach parlamentarnych.
Kilka lat temu Rajapaksa powiedział długoletniemu przyjacielowi, że jego największą radością są synowie i uwielbia spędzać z nimi czas, więc pozostawił swoim braciom kierowanie machiną państwową. Ten intrygujący fragment wyszedł na jaw, gdy w styczniu ubiegłego roku w Kolombo zastrzelono tę przyjaciółkę, wybitną redaktorkę gazety Lasantha Wickremtunga. Pozostawił po sobie niezwykły akt oskarżenia pod adresem reżimu Rajapaksy, w którym stwierdził: „Kiedy w końcu zostanę zabity, zabije mnie rząd”, ale także wspomniał o roli wojskowej w uciszeniu go.
W tym samym artykule Wickremtunga trafnie opisał Tygrysy Wyzwolenia Tamilskiego Węgorza jako jedną z „najbardziej bezwzględnych i krwiożerczych organizacji, jakie nawiedziły planetę” i wezwał do jej wykorzenienia, ale dodał: „Aby to zrobić, naruszając prawa obywateli Tamilów , bombardowanie i bezlitosne strzelanie, jest nie tylko złe, ale zawstydza Syngalezów, których roszczenia do bycia strażnikami Dharmy są na zawsze kwestionowane przez to barbarzyństwo – w większości nieznane opinii publicznej z powodu cenzury”.
Równie trafnie zauważył, że „wojskowa okupacja północy i wschodu będzie wymagać od Tamilów z tych regionów życia wiecznego jako obywatele drugiej kategorii”.
Do niedawna ogromna liczba Tamilów była przetrzymywana w obozach koncentracyjnych, gdzie byli rutynowo maltretowani. Szacunki dotyczące ofiar śmiertelnych wśród ludności cywilnej w końcowych fazach wojny domowej mają raczej charakter spekulacyjny, ale niewłaściwie ani dla Tygrysów, ani dla armii nie byłoby w stanie zrobić wszystkiego, co w ich mocy, aby uniknąć ofiar wśród ludności cywilnej.
Zejście Sri Lanki w stronę rządów jednoosobowych – lub przynajmniej jednej rodziny – w drodze pozornie demokratycznego procesu (choć przy braku swobodnego przepływu informacji, kluczowego składnika znaczącej demokracji) jest głęboko niefortunne, ale jeszcze bardziej tragiczne jest to, że widoczny brak zainteresowania większości Syngalezów trudną sytuacją i perspektywami ich tamilskich rodaków.
Na szczęście istnieją sekcje inteligencji i inne warstwy społeczeństwa, które mają tendencję do wypowiadania się przeciwko łamaniu praw człowieka, ale jakie są szanse, że będą w stanie oprzeć się determinacji Rajapaksy, by ich uciszyć?
Trudniej powiedzieć, jak zareaguje na prośbę czołowych mnichów buddyjskich w kraju o uwolnienie Fonseki. W końcu Rajapaksa uwielbia być fotografowany w świątyniach podczas uroczystości państwowych.
Tak czy inaczej, spór między nimi jawi się bardziej jako konflikt osobowości niż cokolwiek innego. Niezadowolony były generał urażony, że zaproponowano mu upokarzające stanowisko ministra sportu, prawdopodobnie nie będzie miał większego znaczenia w nieco dłuższej perspektywie, chyba że Rajapaksa okaże się na tyle głupi, by zrobić z niego męczennika.
Podobnie jak wielu jej sąsiadów z Azji Południowej, Sri Lanka zasługuje na znacznie lepsze przywództwo, redystrybucyjną strategię rozwoju (częściowo opartą na gwałtownym spadku wydatków na „obronę” po zakończeniu wojny) i bardziej pluralistyczną formę demokracji.
E-mail: [email chroniony]
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna