W nowo zmieniona nazwa Liberty Plaza, miejsce, które przez ostatnie trzy dni setki protestujących nazywały domem, nic nie jest do końca przewidywalne. Około 6:15 rano ci z nas, którzy spali na twardej, zimnej powierzchni placu, zostali wezwani do przebudzenia i ktoś zwołał posiedzenie Zgromadzenia Ogólnego o 7. Po tym, jak ludzie ospali spakowali pościel i ustawili się w kolejce do śmietnika -zanurkowałem bajgle, rozpoczęło się spotkanie. Jej celem było podsumowanie wydarzeń dnia. Komitety, które zebrały się poprzedniego wieczoru, zdecydowały o zorganizowaniu marszów na Wall Street o 9, 11:30 i 3:30. Ale wtedy ktoś wyszedł na przód i oznajmił przez „mikrofon ludowy” – osoby wokół niego powtarzały jedno zdanie na raz, aby inni mogli usłyszeć – że wyrusza teraz na marsz. Bankierzy z Wall Street szli do pracy, podczas gdy my tam siedzieliśmy! Uciekł, a natychmiast podążyło za nim stu lub dwustu innych. Maszerowali po placu, skandując „Okupuj Wall Street!” / Cały dzień! Cały tydzień!" a następnie wyrusz na południe na Broadway. Rozpoczęła się pierwsza w tygodniu okupacyjna demonstracja.
Po przybyciu na Wall Street odkryli, że ulice wokół nowojorskiej giełdy, które przez cały weekend były całkowicie zabarykadowane, teraz mają otwarte chodniki. (Same jezdnie były nadal zabarykadowane, co pozwalało policji na łatwe poruszanie się.) Po krótkim zgromadzeniu się przy wejściu na chodnik, ruszyli nim, wciąż skandując i waląc w barykady, wydając potężny hałas. Nieuchronnie mieszały się z osobami próbującymi dostać się do pracy w tym rejonie i głównie zatykały drogę – i o to właśnie chodziło. "My! Czy! 99 procent!” skandowali. W rozmowie z policją czasami zamieniali „My” na „Ty”.
Marsz trwał prawie dwie godziny, nieustannie unikając prób policji, aby ich unieruchomić lub wyprowadzić z obszaru poprzez nagłe zakręty i zmiany kursu. Gdy tylko otwarto barykady na Broad Street, aby ich wypuścić i powstrzymać, zawrócili i ruszyli z powrotem w stronę Giełdy Papierów Wartościowych i wzdłuż Wall Street. (To było wtedy, gdy Demokracja Teraz! zadzwonił do mnie po raportNastępnie, po obejściu Giełdy ze wszystkich stron, tłum skręcił w długą, dwukierunkową linię pikiet wzdłuż Wall Street, poruszającą się tam i z powrotem, tam i z powrotem, gdy rozległ się dzwonek otwierający. "Pierścień! ! Dzwonek!" oni płakali. Ponieważ nie było tak wielu najemców, harcerze sprawdzili, czy w Liberty Plaza jest jeszcze wystarczająco dużo osób, aby go utrzymać.
Większość przechodniów i osób dojeżdżających do pracy w środku marszu nie była rozbawiona. (Celem nie było ich rozbawić.) Często słyszałem „Cholera”. Zgorzkniały spacerowicz powiedział do ochroniarza: „Mówią, że to ich ulica” – Wall Street to nasza ulica! – „ale oni nawet nie płacą podatków”. W tym duchu kampania „Znajdź pracę!” linia była dość powszechna. Podobnie było z ambiwalencją. „Mam nadzieję, że policja będzie chronić finansowe… bzdury”.
Najbardziej entuzjastycznymi świadkami, z którymi rozmawiałem, byli ci, którzy przybyli z innych krajów. Kobieta w średnim wieku z Salwadoru z pomalowanymi brwiami i kawą w dłoni powiedziała: „Robiliśmy to w moim kraju w latach 70. i 80. XX wieku. Aresztowaliby nas wszystkich. W tym kraju jest inaczej.” Możemy mieć tylko nadzieję. Zrobiła zdjęcia funkcjonariuszom policji i upewniła się, że ja też to zrobię, żeby mieć je w rejestrze.
Kiedy pojawi się komunikat „Wracajmy do domu!” śpiew wreszcie nadszedł około kwadrans po dziewiątej, marsz powrócił zwycięsko do Liberty Plaza i podsumował. W jego trakcie doszło do czterech aresztowań, a w miarę upływu dnia doszło do kilku kolejnych. Ale protestujący nie spoczęli na laurach. W ciągu kilku minut od powrotu maszerujących zwołano spotkanie, aby omówić, jak następnym razem zrobić to lepiej. W końcu nie są tu tylko po to, żeby maszerować; są tutaj, aby zajmować się, dyskutować i zastąpić nasyconą pieniędzmi politykę kraju własnym, pozbawionym przywódcy i prawdziwie demokratycznym procesem.
W ciągu dnia w mediach wzrosło zainteresowanie okupacją. Spędzanie weekendu w prywatnym parku to jedno. Innym jest pozostawanie w tygodniu pracy i zakłócanie działalności Dzielnicy Finansowej z zamiarem robienia tego więcej – przez cały dzień, przez cały tydzień. Popołudniowe Zgromadzenie Ogólne było pełne nowych twarzy, a posiadacze znaków stanęli twarzą w twarz ze znaczną kolejką funkcjonariuszy policji na chodniku Broadwayu. Przechodzący ludzie robią zdjęcia rozległym kartonowym tablicom, które stają się nowym piętrem Liberty’s Plaza.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna