Niezależnie od tego, czy jesteś inwestorem, czy nie, ważne jest, aby zrozumieć znaczenie pierwszej oferty publicznej (IPO) Facebooka.
W ciągu kilku dni od debiutu giełdowego cena akcji Facebooka spadła o prawie 20 procent w związku z wiadomością, że ubezpieczyciele na czele z Morganem Stanleyem i być może sam Facebook podzielili się negatywnymi ocenami spółki tylko z dużymi inwestorami instytucjonalnymi, a nie z szerszą publicznością inwestującą.
Ustalenie, co dokładnie stało się z pierwszą ofertą publiczną Facebooka, zajmie trochę czasu, ale warto cofnąć się i rozważyć szersze konsekwencje. Są zdumiewające.
Najbardziej głośna oferta publiczna w historii zamieniła się w fiasko nękane wykorzystywaniem poufnych informacji. Nie będzie przesadą stwierdzenie, że cały świat patrzył – a mimo to pokłady były przeciwne przeciętnym inwestorom.
To niezwykły komentarz na temat niewiarygodności Wall Street. Jeśli ktoś miał jakiekolwiek wątpliwości, pokazuje to całkowitą głupotę polegania na Wall Street jako samej policji.
Co takiego mówisz? O tak, to prawda, Kongres właśnie uchwalił, a prezydent Obama z zapałem podpisał ustawodawstwo – błędnie nazwaną ustawę JOBS – mające na celu ograniczenie nadzoru regulacyjnego nad Wall Street i rozpoczęcie IPO. Ma na celu ułatwienie nowym spółkom przeprowadzania IPO bez udostępniania inwestorom szczegółowych informacji o ich działalności. Ups.
W czasie rozpatrywania projektu ustawy krytycy (w tym obywatele publiczni) sugerowali, że ustawa JOBS jest zasadniczo ustawodawstwem sprzyjającym oszustwom. „Ustawodawstwo opiera się na niebezpiecznym i zdyskredytowanym poglądzie, że sposobem na tworzenie miejsc pracy jest osłabienie ochrony regulacyjnej” – napisała koalicja interesu publicznego, na której czele stoją Federacja Konsumentów Ameryki i Amerykanie na rzecz Reformy Finansowej. Ustawodawstwo „wycofuje regulacje, które są niezbędne do ochrony inwestorów przed oszustwami i nadużyciami, promują przejrzystość, od której zależy dobrze funkcjonujące rynki, oraz zapewniają sprawiedliwą i efektywną alokację kapitału”.
Ustawa JOBS Act była atakiem na zdrowy rozsądek w momencie jej uchwalania – czy administracja Obamy i Kongres naprawdę zapomniały, że krach na Wall Street, który wtrącił nas w wielką recesję, był w znacznej mierze spowodowany błędami regulacyjnymi? — ale w tym tygodniu wygląda to jeszcze gorzej niż w momencie przejścia.
Z klęski Facebooka – a także innych tlących się skandalów, takich jak wielomiliardowa strata na instrumentach pochodnych JPMorgan Chase i bałagan księgowy w Groupon – nie można wyciągnąć zbyt wiele – wnioski szersze niż tylko to, że ustawa JOBS była straszliwą pomyłką.
Po pierwsze, potrzebujemy bardziej rygorystycznej, a nie słabszej kontroli działalności na Wall Street. Oznacza to co najmniej, że potrzebujemy agresywnego i szybkiego wdrożenia ustawodawstwa Dodda-Franka dotyczącego reformy Wall Street, w tym reguły Volckera, która ma na celu ograniczenie spekulacyjnych zakładów dużych banków.
Po drugie, bardziej ogólnie, nie można powierzać policji samemu wielkiemu biznesowi. Potrzebujemy silnej ochrony zdrowia, bezpieczeństwa, środowiska, finansów i innych zabezpieczeń regulacyjnych, dysponujących dobrze wyposażonymi funkcjonariuszami organów regulacyjnych na bieżąco i obywatelami uprawnionymi do egzekwowania przepisów, których organy regulacyjne nie stosują.
Są to proste lekcje, których zrozumienia oczekuje się od dziecka. Jednak w Waszyngtonie lekcje te są świadomie zapominane i wymagają ciągłego potwierdzania. Cóż, odcinek na Facebooku zrobił to po raz kolejny.
Robert Weissman jest prezesem Public Citizen, <www.citizen.org>.
Ten artykuł jest opublikowany pod adresem: <http://lists.essential.org/pipermail/corp-focus/2012/000348.html>.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna