Ćwiczenia wojskowe zorganizowane wspólnie z Filipinami u wybrzeży Scarborough Shoal na Morzu Południowochińskim były, jeśli nie prowokacyjne, to z pewnością skłaniały do myślenia. Upubliczniliśmy tę nową strategię „przywrócenia równowagi”, czyli zwiększonej obecności wojskowej na Pacyfiku, wymierzonej w Chiny. Oczywiście my możemy zakopać Chiny pod gruzami nuklearnymi, a oni mogą nas. Dlaczego więc brzęczy szabla? Tak, istnieją drobne problemy terytorialne z sąsiadami Chin i niektórzy czują się przytłoczeni. Ale to wynika z siły gospodarczej Chin.
Chiny wyprzedziły obecnie Japonię jako druga co do wielkości gospodarka świata i przy obecnym tempie wzrostu, w porównaniu z USA, wyprzedzą ją w ciągu kilku dekad. Indie, nasz mistrz w rywalizacji między państwami wschodzącymi, również szybko się rozwijają, ale hamują je złe zarządzanie, endemiczna wyniszczająca korupcja i swego rodzaju laissez faire kapitalizm, który jeszcze bardziej zubożył i tak już biednych, w tym rolników i chłopów, do tego stopnia, że w 20 z 28 stanów doszło do buntu maoistów.
Kwestia ekonomiczna przyprawia o zawrót głowy. Chińczycy posiadają ponad 3 biliony dolarów w rezerwach walutowych, z czego szacunkowo 1.75–2 biliony dolarów to dług amerykański. Jednak Chiny w coraz większym stopniu handlują własnym juanem lub walutami lokalnymi. To oraz dywersyfikacja chińskich rezerw na złoto i inne waluty to główne powody, dla których rola dolara jako waluty rezerwowej spadła z 85 procent światowych rezerw do obecnie prawie 60 procent. I to dolar jako waluta rezerwowa utrzymał swój popyt, pozwalając nam pompować pieniądze, nie stając się Argentyną z przeszłości ani teraźniejszą Grecją.
Pożyczanie tych pieniędzy na wartościową inwestycję, która zaprocentuje w przyszłości – na przykład na infrastrukturę lub edukację i szkolenia – to jedno, a czym innym jest to, czy pożyczamy, aby zaspokoić uzależniające apetyty naszej kultury konsumenckiej, czy też wylewamy je do dołu. wojny i wojska – oba nieskuteczne, jak widzieliśmy w Iraku i Afganistanie.
Po bilionie dolarów Irak jest wirtualnym irańskim satelitą służącym jako kanał dla handlu bronią i towarami między Iranem a Syrią. Chińczycy legalnie zdobyli lukratywne kontrakty na iracką ropę naftową, skutecznie licytując o nie. Pozostały nam podżegacze wojenni, tacy jak Bill Kristol z The Weekly Standard i inni, którzy pomogli nam wpakować się w bałagan w Iraku, a teraz dziko machają rękami do Iranu i ponownie wrzeszczą „ogień”.
Zatem żołnierze strzelili strzelcom przy Scarborough Shoal (Huang-yan Dao dla Chińczyków), a sekretarz Clinton dodał wojownicze przemówienie. Główną wyspę Spratly zajmują Filipiny, a wartość archipelagu leży w zasobach znajdujących się w jego granicach terytorialnych. Dla Chińczyków, którzy je opracowują, jest to prawdopodobnie nieistotne, o ile mają do nich dostęp… za uczciwą cenę. Z pewnością wszystko to da się wynegocjować bez grzechotania szabelką.
Swoją drogą, czy Chińczycy planują „wet za wet” i organizują wspólne ćwiczenia wojskowe z Kubańczykami na Karaibach? Nie, są na to za mądrzy. Poświęcili całą swoją energię na budowę rurociągu z bogatego w gaz Turkmenistanu do Xinjiangu, dostarczającego gaz niezbędny do napędzania ich fenomenalnego wzrostu, a tym samym odcięli nas od Azji Środkowej.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna