Interakcje cywilne
Wracając teraz do kwestii żołnierzy kanadyjskich i sojuszniczych oraz ich interakcji z ludnością cywilną, warto zauważyć (ponieważ media rzadko to robią), że wśród żołnierzy często panuje zamieszanie co do tego, kto jest cywilem, a kto wrogiem. Widzieliśmy już trudności, jakie mogą mieć żołnierze próbujący zidentyfikować nieuzbrojonych talibów, do czego często zatrudniają swoich najemnych zwiadowców. Istnieje jednak również irytujący problem polegający na tym, że wielu talibów to po prostu miejscowi mężczyźni, którzy chwycili za broń i w ten sposób łatwo przełączali się między rolą wojownika a rolnika.
Porucznik armii amerykańskiej, który wraz ze swoją jednostką był mentorem żołnierzy Kanadyjskich Sił Zbrojnych w Panjwaii, wyjaśnia swoje doświadczenia w ściganiu talibów: „Problem polegał na tym, że oni tam mieszkali. Wielu z nich zabiliśmy, a ich dom był zaledwie 10 metrów dalej”.[I] Najwyraźniej niektórzy powstańcy przeniknęli nawet do afgańskiego rządu i sił bezpieczeństwa. „Ministerstwo policji wewnętrznej, którego używamy do zabezpieczenia się za dnia, w nocy staje się talibami” – wyjaśnia Stephen Appleton, lider projektu budowy dróg ONZ. „Nie wiemy, kim są wszyscy ci źli, ale przeniknęli oni do wszystkiego, od infrastruktury rządowej po nasze własne organizacje, z którymi na co dzień mamy do czynienia w sprawach biznesowych. W nocy z łatwością działają przeciwko nam.”[ii]
A co z miejscową ludnością, która nie dorabia jako powstańcy, jak są postrzegani przez obce siły? Cóż, na początek otrzymują w spokoju lekcję z bliska. „Ostrzegaliśmy ludzi, że w ich wioskach mogą zobaczyć żołnierzy strzelających. Mówię im, że taka jest cena pokoju i wolności” – wyjaśnił amerykański podpułkownik.[iii] Ze swojej strony sami afgańscy cywile nie wydają się entuzjastycznie nastawieni do obcych sił. Miejscowa ludność często nie potrafi (lub nie chce) rozróżnić sił poszczególnych krajów operacji NATO, nazywając je wszystkie „białymi facetami z bronią” – zdaniem jednego z korespondentów.[iv]
Siły USA i NATO z kolei dokonują własnych uogólnień dotyczących afgańskiej ludności cywilnej w formie kar zbiorowych. W prowincji Kunar, gdzie siły amerykańskie twierdzą, że walczą z Al-Kaidą, taktyka przeciwdziałania powstańcom sprowadza się do bezpośredniego ataku na ludność cywilną. Według ABC News tamtejsze jednostki wojskowe USA zastosowały „nową taktykę – sankcje”, które są wymierzone w mieszkańców Doliny Korangal, którzy są jawnymi zwolennikami powstania. Miejscowi, głównie rolnicy produkujący na własne potrzeby, przetrwali blokadę podstawowych artykułów, takich jak cukier, herbata i olej kuchenny.[v] Ale blokada Korangalu nie ograniczała się do podstawowych towarów. Korespondent Himalayan Times rozmawiał z jednym z miejscowych, który wyjaśnił tę sytuację: „Nie możemy nawet jechać do szpitala, ponieważ siły zablokowały drogę na południe doliny. Nie możemy przenosić drewna, które jest naszym głównym źródłem utrzymania”.[VI],
Kapitan Hansen, dowódca amerykańskiej jednostki, wyjaśnił brutalną logikę blokady: „Będą potrzebować tych wszystkich rzeczy, które choć trochę uczynią ich życie lepszym. Przedstawiamy im trudną decyzję. Albo współpracujesz z rządem Afganistanu, albo odczuwasz skutki braku współpracy z nim. To w ich sądzie.”[VII]
Taktyka kar zbiorowych jest również częścią kanadyjskiego arsenału. „Domy wszystkich osób, u których okaże się, że pomagały talibom, zostaną skonfiskowane przez rząd i majątek. Zostaną z niczym” – obiecał por. Craig Alcock, kanadyjski dowódca plutonu.[viii] To oświadczenie nie wywołało żadnego komentarza. Jednak, jak wskazują liczne raporty, cywile „pomagają talibom” często robią to wbrew swojej woli. I ta obawa wyprzedza kwestię, czy ta groźba, jeśli zostanie zrealizowana, naruszy zakazy Konwencji Genewskiej dotyczące kar zbiorowych. Artykuł 33 Czwartej Konwencji (1949) stanowi częściowo: „Żadna osoba podlegająca ochronie nie może być karana za przestępstwo, którego osobiście nie popełniła”.
W wioskach
„Kanadyjscy żołnierze blokują wyjścia po obu stronach wioski, podczas gdy żołnierze armii afgańskiej, wspierani przez Kanadyjczyków, powoli przemierzają społeczność, przeszukując domy i zaglądając w tylne uliczki. Podejrzani są przeszukiwani i przesłuchiwani. Jeśli odkryte zostaną podstawy do podejrzeń – kieszenie pełne baterii i rupii pakistańskich lub dowody, że podejrzany niedawno strzelił z broni – podejrzany zostanie aresztowany i przekazany władzom afgańskim”. W ten sposób reporter Canadian Press, Bob Weber, opisuje jeden z „manewrów przypominających rakle” kanadyjskich sił zbrojnych, mających na celu „oczyszczenie” talibów z dystryktów Zhari i Panjwaii w Kandaharze.[IX]
Tymczasem w Kandaharze żołnierze kanadyjscy nalegali na regularne przeszukiwanie cmentarza, mimo że zabroniono mu wstępu na jego teren, podobnie jak wszystkim niemuzułmanom. W każdym razie cmentarz był miejscem postoju nieudanego ataku samobójczego, pomimo (a może z powodu) okresowej obecności wojska.[X]
Inne relacje w podobny sposób ujawniają poważne problemy z public relations, jakie napotykają siły kanadyjskie. „Chociaż Kanadyjczycy uważają, że ich stosunki z mieszkańcami Gumbad są w miarę serdeczne, mieszkańcy wsi szybko mówią, że są głęboko urażeni wykorzystywaniem psów do węszenia bomb” – wynika z raportu Vancouver Sun.[xi] Ten sam reporter opisuje „pokaz patrolu siłowego” w innej wiosce w tej samej dzielnicy. Patrol zasięgnął informacji od mieszkańców po ataku na siły kanadyjskie. Najwyraźniej „siły” przyniosły pewien postęp: „Jeden ze starszych wioski był dość wstrząśnięty, ale dali nam kilka wskazówek do ścigania” – wyjaśnił major Kirk Gallinger z sił kanadyjskich.[XII]
Nic dziwnego, że doświadczeni obserwatorzy Afganistanu wystawiają NATO słabą ocenę za projekt mający na celu zdobycie serc i umysłów. „Nie udało im się pozyskać sojuszników z Afgańczyków. Zamiast tego zrobili sobie wrogów ze zwykłych Afgańczyków” – mówi Kathy Gannon, doświadczony reporter zajmujący się Afganistanem, komentując kanadyjską misję. Zauważa, że w odpowiedzi na wzmożenie ataków powstańców żołnierze „przeszli od idealistycznego wyobrażenia o tym, co chcą zrobić, do potwornego strachu”.[xiii]
Infrastruktura zniszczona
Oprócz bezpośrednich skutków, jakie operacje wojskowe NATO/USA wywierają na ludność cywilną, w infrastrukturze cywilnej wyrządzono niewypowiedziane szkody. Pośrednie i długoterminowe skutki tego są niewątpliwie poważne, biorąc pod uwagę, że Afganistan jest przede wszystkim słabo rozwinięty, a odbudowa przebiega w najlepszym przypadku powoli.
Dziennikarz „Londyńskiego Timesa” towarzyszący żołnierzom sił kanadyjskich w części operacji Medusa przedstawia odkrywcze spojrzenie na walki w prowincji Kandahar. „Przez cały dzień piesi żołnierze przeczesywali okolicę w poszukiwaniu rebeliantów. Wysadzono w powietrze ciężkie bramy do otoczonych murem kompleksów, labirynt talibskich tuneli i bunkrów zniszczono za pomocą materiałów wybuchowych, a do studni wrzucono granaty i wystrzelono przez drzwi” – pisze Tim Albone.[XIV] Podobnie korespondent „Toronto Star” zaobserwował, że kanadyjskie lekko opancerzone pojazdy (LAV) przejeżdżały przez wały i niszczyły je, podczas gdy w innej depeszy opisano kanadyjskiego żołnierza, „który przechwala się, że wjechał swoim LAV przez ściany i zestrzelił słupy telefoniczne z pistoletu łańcuchowego kal. 25 mm”.[xv]
Zakładając, że te doniesienia są prawdziwe, siły kanadyjskie mogą dopuścić się naruszenia prawa. Protokół dodatkowy I Konwencji Genewskich (1977) stanowi: „Strony konfliktu powinny zawsze rozróżniać ludność cywilną od walczących oraz między obiektami cywilnymi a celami wojskowymi i zgodnie z tym kierować swoje działania wyłącznie przeciwko celom wojskowym”. W odróżnieniu od przytoczonego powyżej przypadku konwencji najemników Kanada ratyfikowała Protokół. (Stany Zjednoczone jednak tego nie zrobiły).
IDP
Chociaż ponad dwa miliony Afgańczyków przebywa obecnie w Pakistanie i Iranie jako uchodźcy, często pomija się kwestię dziesiątek tysięcy osób wewnętrznie przesiedlonych (IDP) w tym kraju. Brak uwagi, jaką nasze media poświęcają temu problemowi, można być może wytłumaczyć faktem, że Kanada odegrała dużą rolę w tworzeniu tych IDP. Rzeczywiście, dwa i pół miesiąca po operacji Medusa, uznanej za największą operację NATO w 2006 roku, Amnesty International była „szczególnie zaniepokojona” faktem, że ataki powietrzne będące częścią kampanii NATO spowodowały przesiedlenie aż 90,000 XNUMX osób. Najpoważniejsze starcia miały wówczas miejsce w prowincjach Kandahar i Helmand.[xvi]
Kilka miesięcy później urzędnicy Kanady i NATO z wielką pompą ogłosili przybycie strumienia osób powracających do okręgów, w których działają wojska kanadyjskie. Jednakże niewielu obserwatorów sugeruje, że wewnętrzni przesiedleńcy masowo wracają do domu. W lipcu 2007 r. Edward McCormick z Rady Senlis odrzucił twierdzenia urzędników wojskowych: „Twierdzenie, że 6,000 rodzin wróciło do swoich domów – myślę, że to nieprawda… Mogę powiedzieć, że liczba obozów dla przesiedleńców wewnętrznych szybko się rozrasta”.[xvii]
Jednak tysiące, które uciekły z Panjwaii i Zhari podczas operacji Medusa, mogły uważać się za szczęściarzy, ponieważ nieznana liczba cywilów nie mogła uciec w bezpieczne miejsce. Donosząc na początku tej bitwy, korespondent „Globe and Mail” napisał, że „ci, którzy pozostają, to albo rolnicy, którzy nie chcą porzucić swoich upraw, albo są zbyt biedni, aby znaleźć schronienie gdzie indziej”.[xviii]
Szura
W świetle takich niesmacznych wydarzeń nie jest zaskakujące, że kanadyjscy urzędnicy wojskowi próbowali przedstawić swoją rolę w Afganistanie jako wspierającą demokrację i rozwój. Dlatego szybko przechwalają się licznymi szurami (radami), które wojska kanadyjskie inicjują na swoich obszarach działania. Przypuszczalnym celem tych spotkań jest wysłuchanie, czego lokalni (mężczyźni) starsi chcą od sił NATO. (Jest to także okazja do gromadzenia danych wywiadowczych, o czym Afgańczycy doskonale wiedzą.) Wojsku szczególnie zależy na kierowaniu projektami rozwojowymi o szybkim oddziaływaniu, często realizowanymi przez PRT. Podczas służby w Kandaharze podczas świąt Bożego Narodzenia Oakland Ross z Toronto Star był świadkiem szury. Jego konto ujawnia:
„[Podoficer Frank] Zadaniem Grattana [było] wciągnięcie mieszkańców Howz-e-Madad w pokojowy dialog na temat ich przyszłości… Jednakże gdyby sprawy potoczyły się źle, Grattan byłby twardo stąpający po ziemi… kolba karabinu automatycznego przylegająca do ramienia”. Gdyby jednak nie było starszych, którzy zebraliby się na szurę zorganizowaną przez te obce siły. Dlatego Grattan zdecydował się poczekać, aż niektórzy starsi się zmaterializują – aż jego cierpliwość się skończy.
„W końcu” – pisze Ross – „Grattan miał dość. W towarzystwie pół tuzina żołnierzy uzbrojonych w karabiny automatyczne C-7” przeszukał wioskę, aby przestraszyć niektórych uczestników za ich ćwiczenia w demokracji. „W końcu kilkunastu brodatych wysłanników stawiło się na spotkanie z Kanadyjczykami na ich bezpiecznym stanowisku, poddając się przeszukaniu ciała bez skargi”.
Opis Rossa graniczy z absurdem, ponieważ starsi związani z prasą „przysięgali, że sprzeciwiają się talibom, odrzucają ich wartości i witają obce wojska” obecne w ich kraju. Wątpliwość tej sceny jest oczywista zarówno dla Rossa, jak i dla co najmniej jednego członka dowództwa wojskowego: „Co byś zrobił?”. powiedział później jeden z kanadyjskich oficerów. „Jesteś biednym facetem, który chce tylko utrzymać rodzinę razem. Co byś zrobił?' Prawdopodobnie powiedziałbyś wszystko, co myślałeś, że ludzie z karabinami chcieli, żebyś powiedział.[xix]
Podobną troskę o formę demokratyczną, a nie o treść demokratyczną, widać w relacji innego reportera z szury, która odbyła się kilka miesięcy po tej, której był świadkiem Ross. Żołnierz PRT w Kandaharze „popycha szurę, gdy grozi jej ugrzęźnięcie w konfliktach interesów wioski” – pisze Rosie DiManno. „Jeśli nie uda się osiągnąć konsensusu, po prostu spojrzę na przywódcę okręgu i poproszę go, aby postąpił dalej” – wyjaśnia sierżant Jason Henry. „W przypadku wszystkich konsultacji” – zauważa DiManno – „ostatecznie starszy okręgu przełamie sprzeczne programy”.[xx]
Polityka rolna
Jednym z bardziej kontrowersyjnych aspektów misji w Afganistanie jest likwidacja upraw opium. Urzędnicy afgańscy i amerykańscy przewodzą wytępieniu opium, co według niektórych będzie obejmować chemiczne opryski z powietrza, jak w Planie Kolumbia. Z drugiej strony urzędnicy kanadyjscy twierdzą, że nasze siły nie są i nie będą zaangażowane w eliminację opium.
Jednakże urzędnicy i komentatorzy nie powiedzieli ani słowa w odpowiedzi na znane zaangażowanie kanadyjskiego wojska w niszczenie plantacji marihuany – prawdopodobnie czyjegoś źródła utrzymania – w Afganistanie. Szeroko rozpowszechniony raport z jesieni 2006 roku dotyczył opowieści o kanadyjskich żołnierzach usiłujących działać na obszarze, na którym powstańcy mogli schronić się na polach porośniętych 10-metrowymi roślinami konopi indyjskich. Plantacje, z których część uległa spaleniu, wytrzymały próby podpalenia ich olejem napędowym i białym fosforem.[xxi]
W każdym razie eliminacja opium postępuje w szybkim tempie, a skutki powinny zaniepokoić każdego, kto ma nadzieję na poprawę losu ludności afgańskiej. Jak kanadyjski urzędnik ONZ, Chris Alexander, wyjaśnił dziennikarzowi Jonowi Lee Andersonowi: „W Helmand i Uruzgan eliminacja stała się przedmiotem manipulacji politycznej i korupcji. Okazało się także praktycznie niemożliwe do przeprowadzenia w okręgach, w których talibowie są stosunkowo silni, co nieuchronnie karało rolników w okręgach prorządowych”. Anderson cytuje także urzędników, którzy powiedzieli mu, że wysiłki mające na celu wykorzenienie często oszczędzają plony plemion o dobrych powiązaniach politycznych (takich jak plemię Populzai prezydenta Karzaia), a jednocześnie obierają za cel plemiona mniej szczęśliwe, co doprowadza te plemiona do zbrojnego sprzeciwu wobec obcych sił.[xxii]
Każdy, kto odczyta powyższe jako opis zbliżającej się (lub trwającej) katastrofy humanitarnej, nie będzie sam. Rzeczywiście, poważni i trzeźwi międzynarodowi obserwatorzy konfliktu przedstawili swoje własne, potępiające oceny roli NATO/USA w Afganistanie. Ważny raport Programu Narodów Zjednoczonych ds. Rozwoju opublikowany w 2005 roku zawiera surową ocenę roli obcych sił zbrojnych w kraju. „Prywatyzacja bezpieczeństwa i szerzenie mentalności wojskowej” – konkludują autorzy – „doprowadziły do atmosfery strachu, zastraszenia, terroru i bezprawia w wielu częściach Afganistanu”.[xxiii]Podobnie raport przygotowany na początku tego roku przez stałą komisję Senatu Kanady zawiera odważne stwierdzenie na temat wpływu Kanady na życie w prowincji Kandahar i sugeruje proste rozwiązanie: „Życie jest wyraźnie bardziej niebezpieczne, ponieważ tam jesteśmy” – podsumowuje raport. .[xxiv] Taki jest wkład Kanady w nową Wielką Grę.
[I] Graeme Smith, Globe and Mail, 11 września 2006.
[ii] John Cotter, Edmonton Journal, 7 czerwca 2006.
[iii] Declan Walsh, Guardian (Wielka Brytania), 16 września 2006.
[iv] Murray Brewster, Winnipeg Free Press, 18 maja 2006.
[v] ABC Nightline (online), 11 września 2006.
[VI], Himalayan Times, 21 września 2006.
[VII] ABC Nightline (online), op cyt.
[viii] John Cotter, Telegram św. Jana, 19 czerwca 2006.
[IX] Bob Weber, Daily Bulletin (Kimberley, BC), 29 maja 2006.
[X] Patrz Richard Foot, Obywatel Ottawy, 29 marca 2006.
[xi] Murray Brewster, Vancouver niedziela, 25 kwietnia 2006.
[XII] Murray Brewster, Whitehorse Star, 24 kwietnia 2006. Brewster cytuje sklepikarza, który twierdzi: „Przyglądałem się Kanadyjczykom, gdy przyprowadzają psy do meczetów i domów”. Major Gallinger zaprzeczył zarzutom.
[xiii] Olivia Ward, Toronto Star, 9 marca 2007.
[XIV] The Times (Londyn), 14 września 2006.
[xv] Oakland Ross, Toronto Star, 6 stycznia 2007; Brookes Merritt, Edmonton Sun, 29 stycznia 2007.
[xvi] Oświadczenie publiczne Amnesty International z 27 listopada 2007 r. (patrz www.amnesty.org).
[xvii]Obywatel Ottawy, 8 lipca 2007.
[xviii] Graeme Smith, Globe and Mail, 1 września 2006. Dwa tygodnie później ten sam reporter zauważa, że „w każdej wiosce byli ludzie, którzy nie mieli pieniędzy, aby wyjechać”. (Graeme Smith, G&M, 18 września)
[xix] Oakland Ross, Toronto Star, 23 grudnia 2006.
[xx] Gwiazda Toronto, 27 kwietnia 2007.
[xxi] Reuters, 12 października 2006 r. Według doniesień kilku żołnierzy „odczuło pewne skutki uboczne” po wdychaniu dymu z płonących roślin. A propos: http://www.salon.com/news/feature/2007/08/07/afghan_heroin/….. znajdziesz różne relacje weterynarzy na temat powszechnego używania heroiny przez armię amerykańską w Afganistanie.
[xxii] „New Yorker”, 9 lipca 2007 r.
[xxiii]UNDP, Krajowy raport o rozwoju społecznym w Afganistanie 2004: Bezpieczeństwo z ludzką twarzą.
[xxiv]Stała Senacka Komisja ds. Bezpieczeństwa Narodowego i Obrony, Kanadyjskie wojska w Afganistanie: Taking a Hard Look at a Hard Mission, luty 2007. Należy zauważyć, że komisja dochodzi do przeciwnego wniosku niż my tutaj: doradzają, aby siły kanadyjskie pozostały na prowincji, próbując wykonywać lepszą pracę.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna