Jednak, jak można się spodziewać, nie jest on przywoływany w celu rozwiązania problemu
„Jestem oburzony atakiem tłumu na ul
Są tu dwie główne kwestie. Jedna to sytuacja w samym Kosowie (o czym za chwilę), ale druga to atak na
Być może największa zbrodnia przeciwko jakiejkolwiek ambasadzie w historii
7 maja 1999 r., u szczytu 78-dniowego bombardowania NATO pod dowództwem USA
Poza oczywistą hipokryzją
Kilka dni przed atakiem na ul
W trakcie kampanii obóz Clintona przedstawiał Kosowo jako udany model prowadzenia amerykańskiej polityki zagranicznej, a Clinton skrytykowała Busha za to, że „dotarcie do tego historycznego momentu zajęło nam tak dużo czasu”.
Być może trochę z tej historii jest w porządku. Jeśli Kosowo to jej ideał solidny
24 marca 1999 r. prezydent Bill Clinton rozpoczął 11-tygodniową kampanię bombową przeciwko
Na miesiąc przed rozpoczęciem bombardowań
Nigdy nie dyskutuje się o tym, o podpisanie czego faktycznie poproszono Miloszevicia. To, że faktycznie oznaczałoby to koniec suwerenności narodu, nie było historią. Dominująca narracja od dziewięciu lat, powtarzana w tym tygodniu przez Williama Cohena,
I tak spadł deszcz bomb humanitarnych
Podobnie jak w przypadku zarzutów Busha dotyczących irackiej broni masowego rażenia w okresie poprzedzającym inwazję USA, w 1999 r. urzędnicy administracji Clintona również przedstawili w ramach kampanii propagandowej oszałamiające zarzuty dotyczące poziomu brutalności panującej w Kosowie. „Obecnie zaginęło około 100,000 4,600 mężczyzn w wieku wojskowym… Mogli zostać zamordowani” – powiedział Cohen pięć tygodni po zamachu. Powiedział, że stracono aż XNUMX mężczyzn w Kosowie, dodając: „Podejrzewam, że liczba ta jest znacznie większa”. Liczby te były całkowicie fałszywe. Ostatecznie szacunki zostały drastycznie obniżone, jak niedawno zauważył Justin Raimondo w swojej kolumnie pt Antiwar.comze 100,000 50,000 do 10,000 2,000 do XNUMX XNUMX i „w tym momencie Partia Wojny przestała mówić o liczbach i po prostu świętowała chwalebne zwycięstwo «interwencji humanitarnej»”. Jak się okazało, „nie było żadnego «ludobójstwa» — sam Trybunał Międzynarodowy to stwierdził z powojennego Kosowa wydobyto nieco ponad XNUMX ciał, w tym Serbów, Romów i Kosowian, wszystkie ofiary okrutnej wojny domowej, w której interweniowaliśmy po stronie tego ostatniego.Cała fantastyczna historia kolejnego „holokaustu” w środku Europy było oszustwem” – twierdzi Raimondo.
Po inwazji NATO na Kosowo w czerwcu 1999 r. Stany Zjednoczone i ich sojusznicy przyglądali się, jak albańska mafia oraz gangi przestępców i siły paramilitarne rozprzestrzeniały się po całej prowincji i systematycznie oczyszczały Kosowo z setek tysięcy Serbów, Romów i innych mniejszości etnicznych. Spalili domy, firmy i kościoły oraz przeprowadzili szokującą kampanię mającą na celu przymusowe wypędzenie nie-Albańczyków z prowincji. W międzyczasie Stany Zjednoczone ściśle współpracowały z Armią Wyzwolenia Kosowa i wspierały wyniesienie zbrodniarzy wojennych na najwyższe szczeble władzy w Kosowie. Dziś Kosowo stało się centrum handlu ludźmi, przestępczości zorganizowanej i przemytu narkotyków. Krótko mówiąc, jest to państwo mafijne. Czy to jest ta „demokracja”, o której „promuje” Hillary Clinton w „sercu” Europy?
Nie trwało długo, zanim Stany Zjednoczone rozpoczęły budowę ogromnej amerykańskiej bazy wojskowej Camp Bondsteel, która jest dogodnie zlokalizowana na obszarze o ogromnym znaczeniu geopolitycznym dla Waszyngtonu. (Wśród najdziwniejszych obiektów Bondsteel oferuje obecnie zajęcia w centrum edukacyjnym Laury Bush, a także masaże Tajek i całe międzynarodowe śmieciowe jedzenie, o jakim (ni) kiedykolwiek marzysz). W listopadzie 2005 roku Alvaro Gil-Robles, wysłannik Rady Europy ds. praw człowieka, określił Bondsteel jako „mniejszą wersję Guantanamo”. Aha, a Bondsteel został skonstruowany przez byłą spółkę zależną Halliburton, KBR.
Tutaj kryje się interesujący punkt. Rząd Serbii jest w dużej mierze zorientowany na Europę, a nie na USA. Premier kraju Vojislav Kostunica jest konserwatywnym izolacjonistą, który nie jest entuzjastycznie nastawiony do amerykańskiej bazy wojskowej na serbskiej ziemi, tak jak Kuba nie jest entuzjastycznie nastawiony do Gitmo. Zarzucił, że uznając Kosowo, Waszyngton „jest gotowy bez skrupułów i brutalnie zagrozić porządkowi międzynarodowemu w imię swoich własnych interesów wojskowych”. Jednak dla potencjalnego niezależnego rządu Kosowa Bondsteel nie stanowi problemu.
Rosja i kilka innych krajów walczą o uznanie Kosowa za niepodległy kraj, ale jest mało prawdopodobne, aby to się udało. Niemniej jednak akcja ta niewątpliwie będzie miała oddźwięk w nadchodzących latach. „Mamy w Serbii sytuację, w której Stany Zjednoczone wymusiły działanie – ogłoszenie niepodległości przez Albańczyków w Kosowie – co stanowi wyraźne naruszenie najbardziej podstawowych zasad prawa międzynarodowego po II wojnie światowej” – argumentuje Robert Hayden, dyrektor ds. Centrum Studiów Rosyjskich i Europy Wschodniej na Uniwersytecie w Pittsburghu. „Granic nie można zmieniać siłą i bez zgody – ta zasada była w rzeczywistości głównym podanym powodem amerykańskiego ataku na Irak w 1991 roku”.
I to zatacza koło. Prawo międzynarodowe ma znaczenie tylko wtedy, gdy jest wygodne dla USA. Podobnie słychać wołanie o „interwencje humanitarne”. I pomimo ekstremizmu administracji Busha, nie jest to zjawisko wyłącznie republikańskie. W sprawiedliwym świecie miałaby miejsce interwencja humanitarna przeciwko okupacji Iraku przez Stany Zjednoczone – z jej masowymi zabójstwami ludności cywilnej, izbami tortur i powszechnymi naruszeniami praw człowieka. Z pewnością taka interwencja miałaby miejsce podczas ponadpartyjnej rzezi ludności Iraku w ciągu ubiegłych 18 lat za pomocą bomb i sankcji. Ale tak właśnie się dzieje, gdy gliniarze, sędziowie i prokuratorzy są przestępcami. Polityka USA zawsze opierała się na systemie ofiar godnych i niegodnych, który prawie nigdy nie polegał głównie na ratowaniu ofiar. Humanitaryzm jest publicznie oferowanym uzasadnieniem działania, rzadko, jeśli w ogóle, główną motywacją. W przypadku Iraku Bush przedstawił humanitarne uzasadnienie okupacji – brutalność Saddama – dopiero po całkowitym zdemaskowaniu kłamstw na temat broni masowego rażenia. W Jugosławii Clinton użył go od razu. W obu przypadkach brzmiało to nieszczerze.
Jeśli jesteś ofiarą, której położenie geograficzne jest wspólne z interesami USA, prawo międzynarodowe jest po twojej stronie, o ile jest to wygodne. Jeśli nie, cóż, trudno. ONZ i tak jest tylko klubem dyskusyjnym. Wystarczy zapytać dziesiątki tysięcy Kurdów, którzy zostali wymordowani przez Turcję za pomocą broni sprzedanej im przez administrację Clintona w latach 1990. Albo Palestyńczyków, którzy żyją pod brutalnością izraelskiej okupacji. W niektórych przypadkach „ofiary” rzekomo chronione przez USA w rzeczywistości same zostają zbombardowane, jak miało to miejsce w przypadku „humanitarnych” bombardowań północy i południa Iraku prezydenta Clintona raz na trzy dni pod koniec lat 1990.
W szerszej perspektywie szybkie uznanie przez administrację Busha niepodległego Kosowa w mocny sposób przypomniało nam o fakcie, który obecnie jest zbyt często pomijany: imperium jest dwustronne, podobnie jak taktyka, retoryka i bomby używane do jego obrony i ekspansji.
Jeremy Scahill, niezależny dziennikarz często reportujący dla ogólnokrajowego programu radiowego i telewizyjnego Democracy Now!, spędził dużo czasu na reportażach z Iraku i Jugosławii. Obecnie jest stypendystą Puffin Writing Fellow w The Nation Institute. Scahill jest autorem książki Blackwater: Powstanie najpotężniejszej armii najemnej świata.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna