Podczas kampanii ówczesny senator Obama wywołał zamieszanie w mediach i prawicowe oburzenie swoim komentarzem dla hydraulika Joe na temat „rozpowszechniania bogactwa”. Powiedzieli nam, że ten pogląd jest sprzeczny z
Biorąc pod uwagę wszystkie obawy związane z pomysłami Obamy dotyczącymi szerzenia bogactwa, niezwykłe jest, jak mało uwagi poświęca się znacznie ambitniejszym wysiłkom Sekretarza Skarbu Henry'ego Paulsona i prezesa Zarządu Rezerwy Federalnej Bena Bernanke na rzecz szerzenia bogactwa. Wdrażają w praktyce środki, które pokrzyżują wszelkie plany przedstawione przez Obamę w kampanii prezydenckiej, a mimo to ta masowa redystrybucja bogactwa przez rząd nie przyciąga prawie żadnej uwagi.
Podstawowa historia jest taka, że Skarb Państwa i Fed wspólnie kontrolują obecnie kilka bilionów dolarów funduszy pomocowych. Pieniądze te są wykorzystywane niemal bez żadnej odpowiedzialności, zwłaszcza w ramach części pomocy udzielanej przez Fed, która stanowi zdecydowanie większość środków.
Fortuny zostaną zarobione lub utracone w zależności od tego, jak wykorzystane zostaną te pieniądze ratunkowe. Na przykład sekretarz Paulson właśnie zgodził się pożyczyć Citigroup kolejne 20 miliardów dolarów z pakietu ratunkowego Skarbu Państwa.
Ponadto Zarząd Rezerwy Federalnej zgodził się zagwarantować do 300 miliardów dolarów prawdopodobnie złych aktywów. To niezwykle cenna gwarancja. Gdyby Citigroup musiała zapewnić porównywalną gwarancję na rynku prywatnym, prawie na pewno płaciłaby ponad 30 miliardów dolarów rocznie.
Ta decyzja spowodowała gwałtowny wzrost cen akcji Citigroup. W tygodniu od ogłoszenia akcji ratunkowej akcje Citigroup wzrosły ponad dwukrotnie, zwiększając kapitalizację spółki o ponad 25 miliardów dolarów. (Rząd mógł od razu kupić bank za pieniądze pożyczone Citi.) To wspaniała wiadomość dla akcjonariuszy Citigroup, którzy posiadaliby niemal bezwartościowe akcje, gdyby pan Paulson nie był tak hojny.
Decyzja Paulsona była także dobrą wiadomością dla Roberta Rubina i innych członków kadry kierowniczej najwyższego szczebla Citigroup. Gdyby rząd nie wkroczył, Citigroup prawie na pewno zbankrutowałaby, a większość wysoko opłacanych członków kadry kierowniczej prawdopodobnie wyszłaby na ulicę.
Skorzystali także wierzyciele Citigroup. Jeżeli Citigroup zbankrutuje, jej pożyczki zostaną zamrożone na pewien czas, do czasu aż sąd określi, jaki procent długów Citi będzie mógł spłacić. Pod koniec tego procesu wielu wierzycieli otrzyma jedynie ułamek tego, co jest im winni.
Fakt, że pieniądze są redystrybuowane, nie oznacza, że ratowanie Citigroup lub którejkolwiek innej firmy wspieranej obecnie przez różne fundusze Fed i skarbu państwa jest czymś złym. Musimy zapewnić funkcjonowanie systemu finansowego. Istnieją jednak wszelkie powody do niepokoju w zakresie, w jakim polityka ta może wzbogacać bogatych i mających dobre kontakty kosztem reszty z nas.
W przypadku ratowania Citi nie było oczywistego powodu, dla którego nie należałoby unicestwić akcjonariuszy. Rozumieli (a przynajmniej powinni byli), że kupując akcje spółki, mogą stracić całą inwestycję, jeśli firma będzie źle zarządzana i zbankrutuje. Podobnie nie ma oczywistego powodu, dla którego zarząd, który zniszczył Citi, nie powinien zostać wyrzucony i zastąpiony bardziej kompetentnym i gorzej opłacanym zespołem.
Nawet wśród wierzycieli istnieją poważne podstawy do niepokoju. Wielu posiadaczy długów Citi mogło porzucić swoje obligacje za niewielki ułamek ich wartości nominalnej, ponieważ nie wiedzieli, że ratunek jest nieuchronny. Z drugiej strony osoby posiadające większy wgląd w działalność Fed i Departamentu Skarbu mogłyby zarobić ogromne fortuny, skupując obligacje lub akcje po obniżonych cenach.
Oczywiście Citi to tylko niewielka część historii pomocy, ale wszędzie pojawiają się te same problemy. Korporacje, które zbankrutowałyby, gdyby rynek pozostawiono samym sobie, zamiast tego nadal działają dzięki uprzejmości dolarów podatników. Ze względu na tajemnicę otaczającą pomoc podatnicy nie mogą nawet wiedzieć, czyje domy wakacyjne i prywatne odrzutowce uratowali. (Skąd możemy wiedzieć, czy powinniśmy spodziewać się podziękowań?)
Choć możemy nie znać szczegółów, możemy być całkiem pewni, że wiele osób zarabia miliony, a niektórzy mogą zarobić setki milionów, a nawet miliardy dolarów w wyniku programów pomocowych Fed i Departamentu Skarbu. Pieniądze są redystrybuowane pomiędzy tych, którzy potrafią przewidzieć działania Fed i Departamentu Skarbu, lub alternatywnie, którzy mają powiązania polityczne, lub może po prostu mają szczęście.
Innymi słowy, obecnie w naprawdę duży sposób rozprowadzamy bogactwo i wydaje się, że większość z niego idzie w górę. Kwota, o którą chodzi w podwyżkach podatków, które planuje wprowadzić prezydent-elekt Obama, jest prawie na pewno mniejsza niż 50 miliardów dolarów rocznie. Pieniądze redystrybuowane w górę w ramach tej akcji ratunkowej mogą być dwadzieścia razy większe.
Politycy i przedstawiciele mediów zdenerwowani ingerencją senatora Obamy w rynek powinni wrzeszczeć o krwawym morderstwie w związku z pakietem pomocowym. Ich milczenie pokazuje, że nie interesuje ich rynek; zależy im jedynie na zapewnieniu przepływu pieniędzy w górę. Nie przeszkadza im „rozpowszechnianie bogactwa”, o ile trafia ono do tych, którzy są już na szczycie.
— Artykuł ten został opublikowany 1 grudnia 2008 r. przez Truthout.
ZNetwork jest finansowany wyłącznie dzięki hojności swoich czytelników.
Darowizna